14-22 sierpnia 2021 Dent du Géant (Ząb Giganta)4013m.n.p.m.i kilka innych
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
14-22 sierpnia 2021 Dent du Géant (Ząb Giganta)4013m.n.p.m.i kilka innych
W ramach letniego obozu KW BIelsko-B. w Courmayeur (Dolina Aosty),udało się wejść na jeden z wielkich alpejskich klasyków, czyli Dent du Geant (Ząb Giganta), mierzący 4013m.
Jak do tego doszło?
1.Miejsce akcji:
Courmayeur w Dolinie Aosty, po południowej stronie masywu Mont Blanc, we Włoszech.
Naszą bazą noclegową był camping Monte Bianco La Sorgente w Val Veny, u stóp lodowca Brenva.
Przyjeżdżamy w sobotę 14 sierpnia po południu,rozbijamy namiot,dzielimy się na kilka,albo nawet kilkanaście zespołów gdyż liczba uczestników to aż 48 osób.
2.Aklimatyzacja
Chcą zrobić aklimatyzację przed Zębem wybieramy Gran Paradiso i w niedziele rano,w składzie 7 osobowym (ja,Michał,Marta,Ania,Tomek,Kaziu i Rysiek)jedziemy do Pont.Nocleg mama zarezerwowany w Rifugio Vittorio Emanuele II.
Upał panuje niemiłosierny.Początkowo idzie się lasem,więc cień robi robotę,ale wyjście poza linię drzew daje mi się we znaki. Półroczne zasiedzenie w domu jest bardzo odczuwalne.Do schroniska dochodzę bardzo zmęczony.Meldujemy się,zanosimy rzeczy do pokoju i idziemy się zregenerować
Birra Moretti
Po odpoczynku i regeneracji idziemy jeszcze 500 metrów do góry na 3300 by złapać trochę aklimatyzacji przed jutrzejszym atakiem szczytowym.
Pobudka o 4.00 bo 4.15 mamy śniadanie.Całą noc słychać popadywanie deszczu,więc rano morale w zespole niskie.Wstaję pierwszy i wychodzę na zewnątrz i ukazuje mi się pięknie gwieździste niebo,jest dobrze.
Ruszamy po śniadaniu o 4.45(przy okazji nocleg ze śniadaniem 26 E z Alpenem)wybierając drogę do góry przez ferratę by nie tracić wysokości.
Powyżej ferraty i dojściu do lodowca dzielimy się na dwa zespoły 3 i 4 osobowe. W pierwszym 3 osobowym idzie Tomek,Ania i Rysiu,a w drugim ja,Michał,Marta i Kaziu.Pierwszy zespół rusza szybciej,my kilka minut później,oba wchodzą bez problemu na szczyt kilka zdjęć z drogi przez lodowiec na szczyt:
Marta zostaje na wierzchołku z Madonną,a my jeszcze idziemy na główny:
Pod wierzchołkiem z Madonną robimy przerwę na posiłek
I schodzimy w dół,tym razem przez lodowiec
Schodzimy na parkingi i wracamy na camping
Reszta zdjęć:https://photos.app.goo.gl/XyxJRCtFNz95P7DD9
3.Rest
Następny dzień robimy restowy,ale by nie marnować pogody idziemy w trójkę(ja ,Kaziu i Rysiu) na ferratkę do Rifugio Borelli
kilka zdjęć z drogi:
U góry spotykamy Agnieszkę i schodzimy w czwórkę na camping.Po dotarciu na camp,dzwonimy do schroniska Torino by zarezerwować nocleg,ale mają komplet i rezerwujemy dopiera za dwa dni.Jedziemy do Courmayeur na kawę i pizzę.Przy kolacji ustalamy,że jutro idziemy na Mont Chétif
reszta zdjęć z tego dnia:https://photos.app.goo.gl/6z1kvpR9QNybqvVu6
4.Rest II day
Na Mont Chétifwybieramy drogę ferratą,chociaż ferrata to dużo powiedziane. To raczej droga ubezpieczona z kilkoma łańcuchami co jakiś czas.Trasa zajmuje niecałe dwie godziny,Jest trochę błądzenia ponieważ żółte kropki są słabo widoczne.W drodze pod początek trasy rezerwujemy bilety na kolejkę do Rifugio Torino. Rezerwować trzeba online na daną date i godzinę płacąc od razu cena biletu to 55 euro.Nam zależy by jechać pierwszym kursem udaje się rzutem na taśmę.
Kilka fotek z trasy:
Reszta fotek z tego dnia:https://photos.app.goo.gl/2XjTy1Wc5NC3tfjC6
5.Dent du Géant
Dzień ataku na cel tytułowy zaczyna się nerwowo ponieważ mało brakło abyśmy się spóźnili na pierwszy kurs szukając wjazdu na parking. Udaje się dosłownie dwie minuty przed. Przed wejściem sprawdzane są paszporty Covidowe.Wchodzimy kolejka rusza i przypomina mi się,ze aparat zostaw w samochodzie,trudno trzeba będzie robić foty telefonem.
Idziemy do schroniska zostawić rzeczy,ale najpierw śniadanie na tarasie,szybkie przepakowanie i ruszamy.
Pogoda jest piękna,słoneczna i bardzo ciepło i nawet nie wieje.Więc szybko pozbywamy się nadmiaru ubrań
Dolna część drogi – podejście pod blok szczytowy prowadzi kruchym i brudnym terenem, gdzie umiejętność znalezienia właściwej drogi jest kluczowa.
Trzeba uważać czego się chwyta i gdzie stawia nogi by nie stwarzać zagrożenia dla ludzi poniżej.Mi to miejsce przypominało Kuluar Rolling Stones.Luźny gruz w miarę rosnącej temperatury zsuwał się powodując lawiny kamienne.
Nie jest to trudna technicznie część drogi,ale jest z pewnością najbardziej niebezpieczna.
Dochodzimy pod ścianę i czekamy na swoją kolej. Przed nami są trzy zespoły,jeden w końcu odpuszcza i rezygnuje,ale i tak czekamy z godzinę na swoją kolej podziwiając widoki.
W końcu ruszamy najłatwiejszą drogą,która prowadzi od południowego zachodu, a trudności skalne wynoszą III, AO jeżeli skorzysta się grubych lin zawieszonych na drodze na stałe. Przy wspinaczce bez użycia poręczówek trudności wynoszą V+/VI.Góra jest bardzo popularna i w okresie letnim raczej większość idzie z linami poręczowymi. My ledwo ruszyliśmy,a za nami trzy zespoły z przewodnikami francuskimi,z których tylko jeden powiedział grzecznie bonjour,reszta na krzywy ryj. Liny się plątały,Rysiu mało ich nie zrzucił.Dodałbym filmik ale jest niecenzuralny.
Rysiu i Tomek idą w wysokich butach,my z Michałem wzięliśmy wspinaczkowe i to był bardzo dobry pomysł idzie się super,czuć każdy krawądek. Pogoda jak na dole,wchodzimy na czterotysięcznik,a mi w bluzie jest za ciepło,zero wiatru.Dzień była inna ekipa od nas i było zimno i wietrznie,a my jak na jurze się czujemy.
Ostatnie trudności pierwszego wierzchołka i zator
U dołu spora ekspozycja
I w końcu na szczycie:
I w komplecie:
Zjeżdżamy południową ściana na trzy razy
Za nami jeszcze Włosi
I wracamy do schroniska na nocleg
Kaziu z Marta garneli pokój i dostajemy blankiet na obiadokolację. Idziemy na jadalnie,a pani mówi że godzinę temu była,ale uśmiecha się i otwiera nam specjalnie sale i jak Vipy jemy w spokoju.Nocleg ze śniadaniem i obiadokolacja kosztuje 50 euro,ale śniadanie i obiadokolacja wypasione więc idzie pojeść.
Mieliśmy w planach po noclegu iść jeszcze na Grań Rochefort,ale to podejście po kruchym i zdradliwym terenie nas zniechęciło.
Więc rano po śniadaniu zjeżdżamy na dół i na camp,zostawiamy rzeczy i idziemy na ferrate Aiguille du Chatelet
prowadzącą do Rifugio Monzino
Reszta zdjęć:https://photos.app.goo.gl/b5zQy8jRdT7F6fTbA
6.Rest po Zębie
W składzie 4 osobowym,Michał,Rysiu,Kaziu i ja idziemy na ferratke,którą nam polecił Tomek z Ania.
W oddali centralnie widać nas cel na dzisiaj
Najpierw na kawę do schroniska
A później tam:
Ekipa na szczycie:
Reszta zdjęć:https://photos.app.goo.gl/9L68fWomCP2WLgKg8
7.Epilog
Ostatnie wyjście było trochę modernizowane.Ostatecznie padło na Lago di Miage
Idziemy w czwórkę,ja,Kaziu,Marta i Michał.Jeziorko już nie jest pokaźnych rozmiarów,jak było kiedyś,ale nadal bardzo chętnie odwiedzane
Ekipa:
Weszliśmy tego dnia jeszcze na przełęcz,na 2500m. robiąc kółeczko po okolicy,podziwiając iście alpejką scenerię .
Kilka zdjęć z trasy:
Reszta zdjęć:https://photos.app.goo.gl/jSGLKf6KGQLREX8h8
FINE
Jak do tego doszło?
1.Miejsce akcji:
Courmayeur w Dolinie Aosty, po południowej stronie masywu Mont Blanc, we Włoszech.
Naszą bazą noclegową był camping Monte Bianco La Sorgente w Val Veny, u stóp lodowca Brenva.
Przyjeżdżamy w sobotę 14 sierpnia po południu,rozbijamy namiot,dzielimy się na kilka,albo nawet kilkanaście zespołów gdyż liczba uczestników to aż 48 osób.
2.Aklimatyzacja
Chcą zrobić aklimatyzację przed Zębem wybieramy Gran Paradiso i w niedziele rano,w składzie 7 osobowym (ja,Michał,Marta,Ania,Tomek,Kaziu i Rysiek)jedziemy do Pont.Nocleg mama zarezerwowany w Rifugio Vittorio Emanuele II.
Upał panuje niemiłosierny.Początkowo idzie się lasem,więc cień robi robotę,ale wyjście poza linię drzew daje mi się we znaki. Półroczne zasiedzenie w domu jest bardzo odczuwalne.Do schroniska dochodzę bardzo zmęczony.Meldujemy się,zanosimy rzeczy do pokoju i idziemy się zregenerować
Birra Moretti
Po odpoczynku i regeneracji idziemy jeszcze 500 metrów do góry na 3300 by złapać trochę aklimatyzacji przed jutrzejszym atakiem szczytowym.
Pobudka o 4.00 bo 4.15 mamy śniadanie.Całą noc słychać popadywanie deszczu,więc rano morale w zespole niskie.Wstaję pierwszy i wychodzę na zewnątrz i ukazuje mi się pięknie gwieździste niebo,jest dobrze.
Ruszamy po śniadaniu o 4.45(przy okazji nocleg ze śniadaniem 26 E z Alpenem)wybierając drogę do góry przez ferratę by nie tracić wysokości.
Powyżej ferraty i dojściu do lodowca dzielimy się na dwa zespoły 3 i 4 osobowe. W pierwszym 3 osobowym idzie Tomek,Ania i Rysiu,a w drugim ja,Michał,Marta i Kaziu.Pierwszy zespół rusza szybciej,my kilka minut później,oba wchodzą bez problemu na szczyt kilka zdjęć z drogi przez lodowiec na szczyt:
Marta zostaje na wierzchołku z Madonną,a my jeszcze idziemy na główny:
Pod wierzchołkiem z Madonną robimy przerwę na posiłek
I schodzimy w dół,tym razem przez lodowiec
Schodzimy na parkingi i wracamy na camping
Reszta zdjęć:https://photos.app.goo.gl/XyxJRCtFNz95P7DD9
3.Rest
Następny dzień robimy restowy,ale by nie marnować pogody idziemy w trójkę(ja ,Kaziu i Rysiu) na ferratkę do Rifugio Borelli
kilka zdjęć z drogi:
U góry spotykamy Agnieszkę i schodzimy w czwórkę na camping.Po dotarciu na camp,dzwonimy do schroniska Torino by zarezerwować nocleg,ale mają komplet i rezerwujemy dopiera za dwa dni.Jedziemy do Courmayeur na kawę i pizzę.Przy kolacji ustalamy,że jutro idziemy na Mont Chétif
reszta zdjęć z tego dnia:https://photos.app.goo.gl/6z1kvpR9QNybqvVu6
4.Rest II day
Na Mont Chétifwybieramy drogę ferratą,chociaż ferrata to dużo powiedziane. To raczej droga ubezpieczona z kilkoma łańcuchami co jakiś czas.Trasa zajmuje niecałe dwie godziny,Jest trochę błądzenia ponieważ żółte kropki są słabo widoczne.W drodze pod początek trasy rezerwujemy bilety na kolejkę do Rifugio Torino. Rezerwować trzeba online na daną date i godzinę płacąc od razu cena biletu to 55 euro.Nam zależy by jechać pierwszym kursem udaje się rzutem na taśmę.
Kilka fotek z trasy:
Reszta fotek z tego dnia:https://photos.app.goo.gl/2XjTy1Wc5NC3tfjC6
5.Dent du Géant
Dzień ataku na cel tytułowy zaczyna się nerwowo ponieważ mało brakło abyśmy się spóźnili na pierwszy kurs szukając wjazdu na parking. Udaje się dosłownie dwie minuty przed. Przed wejściem sprawdzane są paszporty Covidowe.Wchodzimy kolejka rusza i przypomina mi się,ze aparat zostaw w samochodzie,trudno trzeba będzie robić foty telefonem.
Idziemy do schroniska zostawić rzeczy,ale najpierw śniadanie na tarasie,szybkie przepakowanie i ruszamy.
Pogoda jest piękna,słoneczna i bardzo ciepło i nawet nie wieje.Więc szybko pozbywamy się nadmiaru ubrań
Dolna część drogi – podejście pod blok szczytowy prowadzi kruchym i brudnym terenem, gdzie umiejętność znalezienia właściwej drogi jest kluczowa.
Trzeba uważać czego się chwyta i gdzie stawia nogi by nie stwarzać zagrożenia dla ludzi poniżej.Mi to miejsce przypominało Kuluar Rolling Stones.Luźny gruz w miarę rosnącej temperatury zsuwał się powodując lawiny kamienne.
Nie jest to trudna technicznie część drogi,ale jest z pewnością najbardziej niebezpieczna.
Dochodzimy pod ścianę i czekamy na swoją kolej. Przed nami są trzy zespoły,jeden w końcu odpuszcza i rezygnuje,ale i tak czekamy z godzinę na swoją kolej podziwiając widoki.
W końcu ruszamy najłatwiejszą drogą,która prowadzi od południowego zachodu, a trudności skalne wynoszą III, AO jeżeli skorzysta się grubych lin zawieszonych na drodze na stałe. Przy wspinaczce bez użycia poręczówek trudności wynoszą V+/VI.Góra jest bardzo popularna i w okresie letnim raczej większość idzie z linami poręczowymi. My ledwo ruszyliśmy,a za nami trzy zespoły z przewodnikami francuskimi,z których tylko jeden powiedział grzecznie bonjour,reszta na krzywy ryj. Liny się plątały,Rysiu mało ich nie zrzucił.Dodałbym filmik ale jest niecenzuralny.
Rysiu i Tomek idą w wysokich butach,my z Michałem wzięliśmy wspinaczkowe i to był bardzo dobry pomysł idzie się super,czuć każdy krawądek. Pogoda jak na dole,wchodzimy na czterotysięcznik,a mi w bluzie jest za ciepło,zero wiatru.Dzień była inna ekipa od nas i było zimno i wietrznie,a my jak na jurze się czujemy.
Ostatnie trudności pierwszego wierzchołka i zator
U dołu spora ekspozycja
I w końcu na szczycie:
I w komplecie:
Zjeżdżamy południową ściana na trzy razy
Za nami jeszcze Włosi
I wracamy do schroniska na nocleg
Kaziu z Marta garneli pokój i dostajemy blankiet na obiadokolację. Idziemy na jadalnie,a pani mówi że godzinę temu była,ale uśmiecha się i otwiera nam specjalnie sale i jak Vipy jemy w spokoju.Nocleg ze śniadaniem i obiadokolacja kosztuje 50 euro,ale śniadanie i obiadokolacja wypasione więc idzie pojeść.
Mieliśmy w planach po noclegu iść jeszcze na Grań Rochefort,ale to podejście po kruchym i zdradliwym terenie nas zniechęciło.
Więc rano po śniadaniu zjeżdżamy na dół i na camp,zostawiamy rzeczy i idziemy na ferrate Aiguille du Chatelet
prowadzącą do Rifugio Monzino
Reszta zdjęć:https://photos.app.goo.gl/b5zQy8jRdT7F6fTbA
6.Rest po Zębie
W składzie 4 osobowym,Michał,Rysiu,Kaziu i ja idziemy na ferratke,którą nam polecił Tomek z Ania.
W oddali centralnie widać nas cel na dzisiaj
Najpierw na kawę do schroniska
A później tam:
Ekipa na szczycie:
Reszta zdjęć:https://photos.app.goo.gl/9L68fWomCP2WLgKg8
7.Epilog
Ostatnie wyjście było trochę modernizowane.Ostatecznie padło na Lago di Miage
Idziemy w czwórkę,ja,Kaziu,Marta i Michał.Jeziorko już nie jest pokaźnych rozmiarów,jak było kiedyś,ale nadal bardzo chętnie odwiedzane
Ekipa:
Weszliśmy tego dnia jeszcze na przełęcz,na 2500m. robiąc kółeczko po okolicy,podziwiając iście alpejką scenerię .
Kilka zdjęć z trasy:
Reszta zdjęć:https://photos.app.goo.gl/jSGLKf6KGQLREX8h8
FINE
Kiedy trzeba wspiąć się na górę, nie myśl, że jak będziesz stał i czekał, to góra zrobi się mniejsza.
Re: 14-22 sierpnia 2021 Dent du Géant (Ząb Giganta)4013m.n.p.m.i kilka innych
Piękne góry , piękna pogoda, piekne zdjecia , super opis , fajnie się czytało i ogladało .Gratulacje Gaza pzdr
"Niekiedy wilkiem się nazywał , lecz wilkiem nie był, gdy wszyscy raźnie śpiewali - wolał zawyć ... "
Re: 14-22 sierpnia 2021 Dent du Géant (Ząb Giganta)4013m.n.p.m.i kilka innych
Robią te Alpy wrażenie . Świetne zdjęcia, cudne widoki, a smak Birra Moretti w takiej scenerii - bezcenny . Zasmakowałem w nim w Dolomitach, a i w Polsce w pewnym markecie czasem się pojawia .
Ferraty pewnie były by jeszcze w moim zasięgu, ale "Ząb", to tylko na fotkach . Dzięki, że mogłem wirtualnie się powspinać .
Ferraty pewnie były by jeszcze w moim zasięgu, ale "Ząb", to tylko na fotkach . Dzięki, że mogłem wirtualnie się powspinać .
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Re: 14-22 sierpnia 2021 Dent du Géant (Ząb Giganta)4013m.n.p.m.i kilka innych
W czasach dobrobytu (świat bez granic stoi otwarem), globalnego ocieplenia (lokalne upały vs lodowiec dla ochłody) i drożyzny w B-B (nocleg przy dworcu bez klimy i śniadania droższy niż w alpejskim schronisku ze śniadaniem) ludzie wybierają wyjazdy w Alpy. Warto się powspinać chociażby dla dobrego śniadania, zaś piękne widoki są gratis. Dzięki @gaza za wskazanie sposobu na oszczędności, wszak październik jest miesiącem oszczędzania. Ty zacząłeś już w sierpniu.
Enjoy your life - never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Re: 14-22 sierpnia 2021 Dent du Géant (Ząb Giganta)4013m.n.p.m.i kilka innych
Choć aż tak mnie nie kręcą wysokie góry, to to schronisko Rifugio Borelli (?) chciałbym kiedyś zobaczyć. No i może podejść na takiego Zęba, ale to...
Re: 14-22 sierpnia 2021 Dent du Géant (Ząb Giganta)4013m.n.p.m.i kilka innych
Gratulacje, piękna sprawa.
W przypadku Zęba - co braliście do asekuracji na ten odcinek bez lin (z tego co widzę na topo trzeci wyciąg, wyceniony na 4)?
W przypadku Zęba - co braliście do asekuracji na ten odcinek bez lin (z tego co widzę na topo trzeci wyciąg, wyceniony na 4)?
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Re: 14-22 sierpnia 2021 Dent du Géant (Ząb Giganta)4013m.n.p.m.i kilka innych
Mieliśmy zestaw friendów,ale bez 3,kilka pętli,parę ekspresów górskich i zwykłych
Kiedy trzeba wspiąć się na górę, nie myśl, że jak będziesz stał i czekał, to góra zrobi się mniejsza.
Re: 14-22 sierpnia 2021 Dent du Géant (Ząb Giganta)4013m.n.p.m.i kilka innych
Intensywnie i różnorodnie. Piękne góry, świetne fotki i do tego trafiliście w pogodę. Fajnie się czytało. Super wyprawa!
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |