Karkonoski test
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Karkonoski test
Kiedy w lutym zmieniałem pracę i wtedy już miałem mieć wszystkie weekendy wolne, sądziłem że będziemy częściej wyjeżdżać w góry. Niestety los chciał, że po sylwestrowym wyjeździe złapała mnie kontuzja kręgosłupa, która uziemiła mnie na pewien okres aktywności górskiej. Leczenie, rehabilitacja itp. Stąd te nasze lekkie wyjazdy na Mazury czy do Anglii. No ale okres posuchy minął i trzeba się sprawdzić czy wszystko ok. w jakiś lekkich górach. Pomysł padł na Karkonosze. Basia była tam już wiele razy, moja stopa stanęła tylko raz ale jak - w huraganowym wietrze w dniu urodzin szczytowałem na Śnieżce. Cóż był to za wyjazd. Do naszej dwójki dołączają jeszcze Kasia i Sławek. W ten oto sposób o ósmej rano ruszamy spod świątyni Wang.
Pogoda pozwala cieszyć się widokami, które serwują nam góry.
W cudownych nastrojach dochodzimy wygodnym traktem do Samotni, w której to Basia gra na pianinie Bohemian Rhapsody. Po lekkim śniadaniu i obowiązkowej sesji startujemy w dalszą drogę. Niebo się skryło za chmurami co zwiastuje sprawdzenie się prognoz pogody, ale my nie zrażeni tym faktem śmigamy dalej i wyżej.
Dochodzimy do Śląskiego Domu i postanawiamy, że idziemy od razu na szczyt by zdążyć przed deszczem. Rozdzielamy się na dwie grupki. Dziewczyny idą Drogą Jubileuszową ja ze Sławkiem wzdłuż łańcuchów. Pod samym szczytem dopada mnie lekki ból w kręgosłupie więc musiałem sobie usiąść. Ku mojemu zdziwieniu restauracja w obserwatorium była zamknięta. Nie wiem czy to tylko chwilowe czy już dłużej to trwa. Znalazłem miejsce na podłodze w jakimś blaszaku. Odpoczywamy ok. pół godziny robimy szybką sesję i schodzimy tym razem wygodną drogą do żółtego schroniska gdzie łapie nas deszcz.
Odczekujemy trochę ale się nie udało aby deszcz całkowicie przestał padać. Tym razem zmokniemy. Schodzimy czarnym szlakiem przez Kopę. W mieście się rozpogodziło. Czeka nas jeszcze tylko marsz pod Wang po auto.
Pogoda pozwala cieszyć się widokami, które serwują nam góry.
W cudownych nastrojach dochodzimy wygodnym traktem do Samotni, w której to Basia gra na pianinie Bohemian Rhapsody. Po lekkim śniadaniu i obowiązkowej sesji startujemy w dalszą drogę. Niebo się skryło za chmurami co zwiastuje sprawdzenie się prognoz pogody, ale my nie zrażeni tym faktem śmigamy dalej i wyżej.
Dochodzimy do Śląskiego Domu i postanawiamy, że idziemy od razu na szczyt by zdążyć przed deszczem. Rozdzielamy się na dwie grupki. Dziewczyny idą Drogą Jubileuszową ja ze Sławkiem wzdłuż łańcuchów. Pod samym szczytem dopada mnie lekki ból w kręgosłupie więc musiałem sobie usiąść. Ku mojemu zdziwieniu restauracja w obserwatorium była zamknięta. Nie wiem czy to tylko chwilowe czy już dłużej to trwa. Znalazłem miejsce na podłodze w jakimś blaszaku. Odpoczywamy ok. pół godziny robimy szybką sesję i schodzimy tym razem wygodną drogą do żółtego schroniska gdzie łapie nas deszcz.
Odczekujemy trochę ale się nie udało aby deszcz całkowicie przestał padać. Tym razem zmokniemy. Schodzimy czarnym szlakiem przez Kopę. W mieście się rozpogodziło. Czeka nas jeszcze tylko marsz pod Wang po auto.
Ostatnio zmieniony 30 maja 2019, 17:14 przez Kovik, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Karkonoski test
Ale, że jak ? tak całkowicie ?
Uwielbiam !!!
A tak poza tym to Karkonosze jak zwykle pełne uroku
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Re: Karkonoski test
Tak tak całkowicie
Re: Karkonoski test
Na zdjęciach nie widać tego huraganowego wiatru
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Re: Karkonoski test
No tak nie widać bo tak skonstruowałem tekst, że czytelnik może dojść do wniosku że to teraz był ten huragan. A wiatrzysko było jak pierwszy raz byłem na Śnieżce. Sorry
Re: Karkonoski test
Hehe
A co do restauracji na Śnieżce, to jakiś czas temu działał tylko taki niewielki śmieszny bufet, restauracja to chyba już latami zamknięta. To już lepiej przejść się do czeskiej poczty, jest tam i strawa i napitek.
A co do restauracji na Śnieżce, to jakiś czas temu działał tylko taki niewielki śmieszny bufet, restauracja to chyba już latami zamknięta. To już lepiej przejść się do czeskiej poczty, jest tam i strawa i napitek.
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Re: Karkonoski test
to chyba właśnie w tej poczcie się schowaliśmy
Re: Karkonoski test
Drugiego dnia pogoda nie dopisała. Od samego rana padał rzęsisty dzień. W planie była Szrenica, ale należało je zmienić. Pojechaliśmy do Suchej zwiedzać Zamek Czocha. Zamek powstał jako warownia graniczna na pograniczu śląsko-łużyckim w połowie XIII wieku. Przez lata swojej świetności kilkakrotnie zmieniał swoich właścicieli. Najdłużej zamkiem władał łużycki ród von Nostitz.
Na początku XX wieku zamek zakupił za 1.5mln marek Ernst Gutschov, który po wojnie opuszczając go zostawił w nim większość majątku. Stał się wtedy celem lokalnych i rosyjskich szabrowników. Podobno w czasie II Wojny Światowej w zamku swoją siedzibę miała szkoła szyfrantów Abwehry. W 1952 roku obiekt przejęło wojsko i zorganizowało w nim ośrodek wypoczynkowy dla oficerów Ludowego Wojska Polskiego oraz ich rodzin, dzięki czemu być może nie podzielił on losu wielu innych śląskich warowni, pozostawionych bez należytej opieki w konfrontacji z pogodą, czasem i lokalnymi społecznościami. Po roku 1989 w następstwie przekształceń własnościowych warownia przeszła pod zarząd Wojskowej Agencji Mieszkaniowej i po zakończeniu prac adaptacyjnych w 1996 otwarto ją dla ruchu turystycznego. W murach zamku kręcono także filmy: „Gdzie jest generał”, „Dolina szczęścia”, „Wiedźmin, Legenda”.
Następnym punktem naszej objazdowej wycieczki jest „Zakręt śmierci”. Wspaniały punkt widokowy na panoramę Karkonoszy (trzeba w to wierzyć), miasto i Kotlinę Jeleniogórską. Zakręt Śmierci swoją nazwę zawdzięcza serii tragicznych wypadków, które miały tu miejsce. Najbardziej znany wypadek miał miejsce w 1945 roku kiedy w przepaść z zakrętu śmierci spadło kilka radzieckich ciężarówek z żołnierzami. Przyczyny tego wypadku nie są znane. Poniżej Zakrętu Śmierci przy szlaku na Zbójeckie Skały znajduje się sztolnia starej kopalni pirytu z XVII w. do której już nie dotarliśmy.
Zjeżdżamy do Szklarskiej na obiad w postaci wielkich schabowych w knajpie Niebo w Gębie i następnie dopada nas głupawka przy wodospadzie Szklarki.
Na tym kończy się nasza krótka przygoda z Karkonoszami. Mimo iż nie było intensywnie górzyście, dała mi pogląd na pewne sprawy.
Więcej zdjęć na blogu.
Na początku XX wieku zamek zakupił za 1.5mln marek Ernst Gutschov, który po wojnie opuszczając go zostawił w nim większość majątku. Stał się wtedy celem lokalnych i rosyjskich szabrowników. Podobno w czasie II Wojny Światowej w zamku swoją siedzibę miała szkoła szyfrantów Abwehry. W 1952 roku obiekt przejęło wojsko i zorganizowało w nim ośrodek wypoczynkowy dla oficerów Ludowego Wojska Polskiego oraz ich rodzin, dzięki czemu być może nie podzielił on losu wielu innych śląskich warowni, pozostawionych bez należytej opieki w konfrontacji z pogodą, czasem i lokalnymi społecznościami. Po roku 1989 w następstwie przekształceń własnościowych warownia przeszła pod zarząd Wojskowej Agencji Mieszkaniowej i po zakończeniu prac adaptacyjnych w 1996 otwarto ją dla ruchu turystycznego. W murach zamku kręcono także filmy: „Gdzie jest generał”, „Dolina szczęścia”, „Wiedźmin, Legenda”.
Następnym punktem naszej objazdowej wycieczki jest „Zakręt śmierci”. Wspaniały punkt widokowy na panoramę Karkonoszy (trzeba w to wierzyć), miasto i Kotlinę Jeleniogórską. Zakręt Śmierci swoją nazwę zawdzięcza serii tragicznych wypadków, które miały tu miejsce. Najbardziej znany wypadek miał miejsce w 1945 roku kiedy w przepaść z zakrętu śmierci spadło kilka radzieckich ciężarówek z żołnierzami. Przyczyny tego wypadku nie są znane. Poniżej Zakrętu Śmierci przy szlaku na Zbójeckie Skały znajduje się sztolnia starej kopalni pirytu z XVII w. do której już nie dotarliśmy.
Zjeżdżamy do Szklarskiej na obiad w postaci wielkich schabowych w knajpie Niebo w Gębie i następnie dopada nas głupawka przy wodospadzie Szklarki.
Na tym kończy się nasza krótka przygoda z Karkonoszami. Mimo iż nie było intensywnie górzyście, dała mi pogląd na pewne sprawy.
Więcej zdjęć na blogu.
Re: Karkonoski test
To zdjęcie jest genialneeee!!!!
Re: Karkonoski test
Ach dziękuje. Przez skromność nie zaprzeczę