Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
U Tobiego jak widać wszystko dobrze
Między nim a Juniorem jeszcze ani razu nie zaobserwowałem zachowania, które byłoby jakimkolwiek przejawem ustalania hierarchii. Może to dlatego, że widują się tylko na wycieczkach. Wygląda, że się lubią i nie mają potrzeby rywalizacji. Możliwe też, że Tobi jako kastrat nie czuje potrzeby dominacji, a Junior nie czuje w nim 100% samca i nie uznaje go za rywala.
Jakieś 10 lat temu Junior odbijał pozycję samca alfa swojemu ojcu. Parę razy pogryźli się i to bardzo poważnie. W końcu starszy odpuścił, bo przegrywał za każdym razem. No ale oni mieszkali razem na co dzień.
Między nim a Juniorem jeszcze ani razu nie zaobserwowałem zachowania, które byłoby jakimkolwiek przejawem ustalania hierarchii. Może to dlatego, że widują się tylko na wycieczkach. Wygląda, że się lubią i nie mają potrzeby rywalizacji. Możliwe też, że Tobi jako kastrat nie czuje potrzeby dominacji, a Junior nie czuje w nim 100% samca i nie uznaje go za rywala.
Jakieś 10 lat temu Junior odbijał pozycję samca alfa swojemu ojcu. Parę razy pogryźli się i to bardzo poważnie. W końcu starszy odpuścił, bo przegrywał za każdym razem. No ale oni mieszkali razem na co dzień.
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
No to wszystko tłumaczy, myślałam, że oba psiaki mieszkają z Wami, bo jak jeszcze był z Wami Strzępek, to też Junior zawsze był na wszystkich zdjęciach.
Ostatnio zmieniony 28 stycznia 2018, 19:21 przez malgosiadg, łącznie zmieniany 1 raz.
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Junior mieszka u mojej mamy. Kiedyś mieszkało tam stado 5 psów, może stąd te pierwotne relacje między nimi.
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Szarobure mgiełki są nastrojowe, ale ja jednak wolę słońce.
Dobra prognoza, urlop i kolejna odsłona zimy.
Beskid Makowski, Bieńkówka, kierunek Koskowa Góra.
10 cm świeżego puchu, mrozik trzyma, jest fajnie.
Z Koskowej Góry są piękne widoki. Niestety nie dzisiaj. Babią ledwie widać, ale Tatr już prawie wcale.
Natomiast poszczęściło nam się co do oszronionych drzew. Zagajnik skarłowaciałych brzóz na samym szczycie prezentował się jak z bajki.
Jeszcze kapliczki.
Tobi zaliczył kolejny trudny pieniek.
Droga powrotna przeciwległym grzbietem z widokami na Koskową.
I tak nam zeszło aż się skończył dzień.
Dobra prognoza, urlop i kolejna odsłona zimy.
Beskid Makowski, Bieńkówka, kierunek Koskowa Góra.
10 cm świeżego puchu, mrozik trzyma, jest fajnie.
Z Koskowej Góry są piękne widoki. Niestety nie dzisiaj. Babią ledwie widać, ale Tatr już prawie wcale.
Natomiast poszczęściło nam się co do oszronionych drzew. Zagajnik skarłowaciałych brzóz na samym szczycie prezentował się jak z bajki.
Jeszcze kapliczki.
Tobi zaliczył kolejny trudny pieniek.
Droga powrotna przeciwległym grzbietem z widokami na Koskową.
I tak nam zeszło aż się skończył dzień.
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
To nie jest pieniek! To jest drzewo! Jakby Tobi uwzial sie na jakiegos kota to kot by sie zdziwił!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Wiem, że to nudne, ale znowu to samo: okno pogodowe i szybki urlop
Znowu byłem sam, bo Ukochana jako, że jest szefową, to nie udziela sobie szybkich urlopów. Wymyśliłem, że odwiedzę Rycerzową, dawno tam nie byłem, a zimą przy ładnej pogodzie nigdy.
Ruszam z Soblówki. Widok na Beskid Bednarów.
Tobi na pieńku, czyli normalka.
Ale zatrzymajmy się przy tym na chwilę. Spójrzcie ile wysiłku kosztuje, żeby tak zapozować.
Wychodzimy na Halę Rycerzową.
Jest schronisko, ale nie zaglądam do środka. Jest za ładnie, żeby tracić czas na siedzenie w środku.
Atak szczytowy na Wielką Rycerzową.
A pod szczytem taki wypasiony widok na Tatry.
Idziemy w kierunku Małej Rycerzowej spoglądając na Babią i Pilsko.
Szukam szczytu, szlak go mija jakoś bokiem.
Wracam do podziwiania widoków. Słońce zmieniło pozycję, wydaje mi się, że Tatry jeszcze lepiej się prezentują.
Szczególnie Zachodnie.
Widać też Niżne Tatry
Oraz Małą Fatrę, choć trochę za bardzo pod słońce.
Idziemy sobie dalej, ale nie mogę się napatrzeć na te Tatry.
Tobi łazi po dachu jak kot.
Ostatnie spojrzenie na obie Rycerzowe. Muszę częściej je odwiedzać, bo warto.
Długo mi zeszło przez te widoki, więc na Muńcuł musiałem trochę podgonić.
Z Muńcoła widok taki... słońce już nisko.
Tatry Bielskie.
Wracam na przełęcz Kotarz, ale żeby było ciekawiej przechodzę przez Halę na Muńcole po nieprzedeptanym.
Zachód nad Wielką Raczą.
I tak mi minął dzień... widokowo
Znowu byłem sam, bo Ukochana jako, że jest szefową, to nie udziela sobie szybkich urlopów. Wymyśliłem, że odwiedzę Rycerzową, dawno tam nie byłem, a zimą przy ładnej pogodzie nigdy.
Ruszam z Soblówki. Widok na Beskid Bednarów.
Tobi na pieńku, czyli normalka.
Ale zatrzymajmy się przy tym na chwilę. Spójrzcie ile wysiłku kosztuje, żeby tak zapozować.
Wychodzimy na Halę Rycerzową.
Jest schronisko, ale nie zaglądam do środka. Jest za ładnie, żeby tracić czas na siedzenie w środku.
Atak szczytowy na Wielką Rycerzową.
A pod szczytem taki wypasiony widok na Tatry.
Idziemy w kierunku Małej Rycerzowej spoglądając na Babią i Pilsko.
Szukam szczytu, szlak go mija jakoś bokiem.
Wracam do podziwiania widoków. Słońce zmieniło pozycję, wydaje mi się, że Tatry jeszcze lepiej się prezentują.
Szczególnie Zachodnie.
Widać też Niżne Tatry
Oraz Małą Fatrę, choć trochę za bardzo pod słońce.
Idziemy sobie dalej, ale nie mogę się napatrzeć na te Tatry.
Tobi łazi po dachu jak kot.
Ostatnie spojrzenie na obie Rycerzowe. Muszę częściej je odwiedzać, bo warto.
Długo mi zeszło przez te widoki, więc na Muńcuł musiałem trochę podgonić.
Z Muńcoła widok taki... słońce już nisko.
Tatry Bielskie.
Wracam na przełęcz Kotarz, ale żeby było ciekawiej przechodzę przez Halę na Muńcole po nieprzedeptanym.
Zachód nad Wielką Raczą.
I tak mi minął dzień... widokowo
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Prawdopodobnie ostatnia zimowa wycieczka w tym roku. Nic szczególnego, Beskid Mały. Ruszamy z Ponikwi bezszlakowo na Palenicę. Miało być dzisiaj cieplej, jednak jadąc termometr wskazywał -15, a jak weszliśmy w ten cień przed nami, to tam pod lasem było chyba z -20... policzki zamarzały, ale to były ostatnie podrygi mrozu, potem już tylko cieplej.
Cały grzbiet Palenicy brodzimy sobie radośnie w śniegu.
Potem na Leskowiec szlakiem jest już komfortowa ścieżka.
Widokowo dzisiaj marnie, bardzo marnie jak na tak piękne słońce. Widok na Babią i Tatry... oczywiście trzeba go sobie wyobrazić
Zabudowania kościelne na GJPII
Zimowe klimaty w drodze na Gancarz.
Złoty krzyż na Gancarzu - jest MOC
Z Gancarza schodzimy bezszlakowo na Snozkę, Czubę i Smużkę... znowu mam odczucie, że to najpiękniejszy zakątek Beskidu Małego.
Pod koniec wycieczki można wczuć zbliżającą się wiosnę.
Na razie marniutko, ale jest coś zielonego
Cały grzbiet Palenicy brodzimy sobie radośnie w śniegu.
Potem na Leskowiec szlakiem jest już komfortowa ścieżka.
Widokowo dzisiaj marnie, bardzo marnie jak na tak piękne słońce. Widok na Babią i Tatry... oczywiście trzeba go sobie wyobrazić
Zabudowania kościelne na GJPII
Zimowe klimaty w drodze na Gancarz.
Złoty krzyż na Gancarzu - jest MOC
Z Gancarza schodzimy bezszlakowo na Snozkę, Czubę i Smużkę... znowu mam odczucie, że to najpiękniejszy zakątek Beskidu Małego.
Pod koniec wycieczki można wczuć zbliżającą się wiosnę.
Na razie marniutko, ale jest coś zielonego
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Dokładnie tydzień temu o poranku był mróz -20 stopni i odbyliśmy wycieczkę w pełni zimową.
Dzisiaj dla odmiany temperatura podchodziła pod +20 w słońcu i z powodzeniem szukaliśmy wiosny
W polach kolor zielony jeszcze nie występuje.
W lesie na pierwszy rzut oka jeszcze wszystko śpi po zimie.
Zeszłoroczne paprocie, jakiś mrozoodporny gatunek. Zachowały kolor zielony, ale aż się poskręcały.
Kolorowe porosty... ale to też nie nowalijka...
Obudził się po zimie jakiś owad
Pierwsze kwiatki - kaczeńce.
Taki krzyż... to musi być cudowne miejsce...
Coś białego pomiędzy liśćmi... ale to nie śnieg...
Całkiem ładne przebiśniegi żeśmy trafili
Dzisiaj dla odmiany temperatura podchodziła pod +20 w słońcu i z powodzeniem szukaliśmy wiosny
W polach kolor zielony jeszcze nie występuje.
W lesie na pierwszy rzut oka jeszcze wszystko śpi po zimie.
Zeszłoroczne paprocie, jakiś mrozoodporny gatunek. Zachowały kolor zielony, ale aż się poskręcały.
Kolorowe porosty... ale to też nie nowalijka...
Obudził się po zimie jakiś owad
Pierwsze kwiatki - kaczeńce.
Taki krzyż... to musi być cudowne miejsce...
Coś białego pomiędzy liśćmi... ale to nie śnieg...
Całkiem ładne przebiśniegi żeśmy trafili
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Niby to jeszcze nie wiosna, ale już coś w powietrzu wisi, a z ziemi wychodzi .
PS. Podobno zima ma jeszcze wrócić
PS. Podobno zima ma jeszcze wrócić
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Dzisiaj znowu szukaliśmy wiosny, tym razem w górach. Mieliśmy smaki na krokusy w Beskidzie Małym. Wyruszyliśmy z Rzyk i pierwszym celem były krokusowe polany nad przysiółkiem Kopry. Nigdy wcześniej tam krokusów nie szukałem, ale słyszałem, że są. Znaleźliśmy bardzo obiecującą polanę.
Była odpowiednio wystawiona do słońca na południowym stoku. Już się na niej roślinki budziły do życia.
Ale krokusów nie znaleźliśmy.
Znaleźliśmy natomiast miejscowego pana, który sobie pykał fajeczkę i popijał piwko. Stwierdził, że na krokusy jeszcze za wcześnie, co najmniej tydzień trzeba czekać. Ukochana już na mnie pomstowała, że źle wymyśliłem wycieczkę, ale uspokajałem ją, że będą.
Poszliśmy w górę. Na Leskowiec. Pojawił się śnieg i to w sporych ilościach. Miejsce, gdzie rosną przebiśniegi wyglądało tak.
Za to przy schronisku udało się złapać jednego przebiśniega, ale trudno powiedzieć, czy można go zaliczyć jako dzikiego, czy bardziej jako ogródkowego przyschroniskowego.
Następnie odwiedzamy Polanę Semikową - najbardziej znane krokusowe miejsce w Beskidzie Małym. Jeszcze zalega na niej śnieg. Jest tak ciepło, że można leżeć na nagrzanej w słońcu suchej trawie, ale krokusów jeszcze ani śladu.
Nic to, mówię Ukochanej, że jeszcze będą i idziemy dalej w stronę Targoszowa.
Opuszczamy czerwony szlak i schodzimy w kierunku przysiółka Rola. Tam również jeszcze krokusów nigdy nie szukałem, ale mam jakieś takie przeczucie.
W końcu są i to Ukochana je pierwsza wypatrzyła, więc jest ucieszona i usatysfakcjonowana.
Trzeba przyznać, że krokusy całkiem spoko się trafiły.
Potem jeszcze idziemy w dwa znane krokusowe miejsca w Targoszowie, znajdujemy Krokusy, ale już nie takie ładne. W większości dopiero wychodzą.
Trzmiele się już obudziły.
Można uznać, że krokusy mamy już w tym roku zaliczone
Była odpowiednio wystawiona do słońca na południowym stoku. Już się na niej roślinki budziły do życia.
Ale krokusów nie znaleźliśmy.
Znaleźliśmy natomiast miejscowego pana, który sobie pykał fajeczkę i popijał piwko. Stwierdził, że na krokusy jeszcze za wcześnie, co najmniej tydzień trzeba czekać. Ukochana już na mnie pomstowała, że źle wymyśliłem wycieczkę, ale uspokajałem ją, że będą.
Poszliśmy w górę. Na Leskowiec. Pojawił się śnieg i to w sporych ilościach. Miejsce, gdzie rosną przebiśniegi wyglądało tak.
Za to przy schronisku udało się złapać jednego przebiśniega, ale trudno powiedzieć, czy można go zaliczyć jako dzikiego, czy bardziej jako ogródkowego przyschroniskowego.
Następnie odwiedzamy Polanę Semikową - najbardziej znane krokusowe miejsce w Beskidzie Małym. Jeszcze zalega na niej śnieg. Jest tak ciepło, że można leżeć na nagrzanej w słońcu suchej trawie, ale krokusów jeszcze ani śladu.
Nic to, mówię Ukochanej, że jeszcze będą i idziemy dalej w stronę Targoszowa.
Opuszczamy czerwony szlak i schodzimy w kierunku przysiółka Rola. Tam również jeszcze krokusów nigdy nie szukałem, ale mam jakieś takie przeczucie.
W końcu są i to Ukochana je pierwsza wypatrzyła, więc jest ucieszona i usatysfakcjonowana.
Trzeba przyznać, że krokusy całkiem spoko się trafiły.
Potem jeszcze idziemy w dwa znane krokusowe miejsca w Targoszowie, znajdujemy Krokusy, ale już nie takie ładne. W większości dopiero wychodzą.
Trzmiele się już obudziły.
Można uznać, że krokusy mamy już w tym roku zaliczone
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Gratulacje
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Jak już wszystkim wiadomo weekend był piękny
Sobotę spędziliśmy na Jurze, w mało znanym dla nas rejonie Złotego Potoku i Ostrężnika.
Na Jurze, jak to na Jurze... skałki.
Brama Twardowskiego.
Diabelskie Mosty.
Jaskinie w Ostreżniku.
Drzewa i krzewy jeszcze bezlistne, ale kwiatków sporo.
Były jeszcze zwierzęta pływające.
Jedyne czego brakuje w tej okolicy to otwarte przestrzenie. Poruszaliśmy się cały czas po zalesionym terenie, ale fajnie jest zobaczyć coś nowego. Byłem tam tylko raz w życiu, kiedy 23 lata temu przechodziłem z namiotem główny szlak Jurajski.
Sobotę spędziliśmy na Jurze, w mało znanym dla nas rejonie Złotego Potoku i Ostrężnika.
Na Jurze, jak to na Jurze... skałki.
Brama Twardowskiego.
Diabelskie Mosty.
Jaskinie w Ostreżniku.
Drzewa i krzewy jeszcze bezlistne, ale kwiatków sporo.
Były jeszcze zwierzęta pływające.
Jedyne czego brakuje w tej okolicy to otwarte przestrzenie. Poruszaliśmy się cały czas po zalesionym terenie, ale fajnie jest zobaczyć coś nowego. Byłem tam tylko raz w życiu, kiedy 23 lata temu przechodziłem z namiotem główny szlak Jurajski.
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Jak już wiadomo weekend był piękny
Drugiego dnia, korzystając z tego, że niedziela nie była handlowa, również wybraliśmy się na wycieczkę.
Podjechaliśmy do Lubomierza i poszliśmy sobie rozległymi łąkami bezszlakowo w górę.
Pierwszym napotkanym kwiatkiem była stokrotka.
Były tez oczywiście krokusy. Te są trochę inne niż normalne - maja białe znamiona (to coś w samym środku pomiędzy pręcikami, zwykle koloru pomarańczowego.)
Pierwsza w tym roku prymulka (pierwiosnek).
W ten oto przyjemny sposób dotarliśmy na górkę Kobyla Głowa, gdzie odpoczęliśmy na krokusowej polance.
Potem był mniej ciekawy odcinek leśny. Jednak byłbym zwyrodnialcem, gdybym miał coś marudzić. Nastawiałem się na mocne chaszczowanie po stromych zboczach, a okazało się, że trafiliśmy na idealną drogę, która doprowadziła nas do żółtego szlaku w okolicach Jaworzynki.
W górze krokusów jeszcze więcej.
Nie jest ich tyle co w Chochołowskiej, ale jest wystarczająco dużo, nie ma tłumów, ani strażników wlepiających kary za schodzenie ze szlaku.
Polana Podskały.
Jest i to, czego nie ma w Chochołowskiej, ani nigdzie indziej - unikalne białe krokusy
Pojawia się śnieg. Za Gorcem Troszackim dodatkowo wiatr.
W lesie śniegu jest już całkiem sporo, ale jak widać niektórym jest gorąco.
Dochodzimy na polanę Pustak. Jakiś marny widok na Tatry.
Następnie wracamy kawałeczek na Kudłoń i wchodzimy czarnym szlakiem w dół. Północne stoki są mocno oblodzone, aż przydałyby się raki. Trochę niżej zaczynają się wychodnie skalne i jest już przyjemnie.
Kudłoński Baca.
Bacówki to jednak solidne konstrukcje. Dach wygląda jakby się miał zawalić lada moment... a utrzymał Tobiego.
W zacienionych miejscach krokusy idą już spać.
A my mamy jeszcze trochę ładnych widoków na górki po których chodziliśmy.
Cóż mogę napisać... bardzo fajna wycieczka. Jestem usatysfakcjonowany w pełni
Drugiego dnia, korzystając z tego, że niedziela nie była handlowa, również wybraliśmy się na wycieczkę.
Podjechaliśmy do Lubomierza i poszliśmy sobie rozległymi łąkami bezszlakowo w górę.
Pierwszym napotkanym kwiatkiem była stokrotka.
Były tez oczywiście krokusy. Te są trochę inne niż normalne - maja białe znamiona (to coś w samym środku pomiędzy pręcikami, zwykle koloru pomarańczowego.)
Pierwsza w tym roku prymulka (pierwiosnek).
W ten oto przyjemny sposób dotarliśmy na górkę Kobyla Głowa, gdzie odpoczęliśmy na krokusowej polance.
Potem był mniej ciekawy odcinek leśny. Jednak byłbym zwyrodnialcem, gdybym miał coś marudzić. Nastawiałem się na mocne chaszczowanie po stromych zboczach, a okazało się, że trafiliśmy na idealną drogę, która doprowadziła nas do żółtego szlaku w okolicach Jaworzynki.
W górze krokusów jeszcze więcej.
Nie jest ich tyle co w Chochołowskiej, ale jest wystarczająco dużo, nie ma tłumów, ani strażników wlepiających kary za schodzenie ze szlaku.
Polana Podskały.
Jest i to, czego nie ma w Chochołowskiej, ani nigdzie indziej - unikalne białe krokusy
Pojawia się śnieg. Za Gorcem Troszackim dodatkowo wiatr.
W lesie śniegu jest już całkiem sporo, ale jak widać niektórym jest gorąco.
Dochodzimy na polanę Pustak. Jakiś marny widok na Tatry.
Następnie wracamy kawałeczek na Kudłoń i wchodzimy czarnym szlakiem w dół. Północne stoki są mocno oblodzone, aż przydałyby się raki. Trochę niżej zaczynają się wychodnie skalne i jest już przyjemnie.
Kudłoński Baca.
Bacówki to jednak solidne konstrukcje. Dach wygląda jakby się miał zawalić lada moment... a utrzymał Tobiego.
W zacienionych miejscach krokusy idą już spać.
A my mamy jeszcze trochę ładnych widoków na górki po których chodziliśmy.
Cóż mogę napisać... bardzo fajna wycieczka. Jestem usatysfakcjonowany w pełni
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Jeszcze niedawno trzymał mróz. Ostatni tydzień dla odmiany był ciepły i słoneczny. Temperatura regularnie przekraczała 20 stopni, a momentami dochodziła do 30, jak w lecie.
Byliśmy ciekawi jak szybko postępują zmiany w przyrodzie.
Pojechaliśmy na Jurę, do Szklarów i przeszliśmy głównie polami do Przegini odwiedzając liczne skałki po drodze.
Zaczęliśmy od Chochołowych Skał.
Na Smokówce zwróciłem uwagę na buka wypuszczającego liście.
Z kolei na Cisówkach zainteresował mnie modrzew. Również wypuszczał igiełki.
Ma dodatek rozkwitał.
To kwiat żeński.
A to męski.
Skałki Cisówki.
Pola częściowo zazieleniły się.
Rolnictwo tradycyjne.
Niestety zwyczaj wypalania traw ma się dobrze.
Skałę Mazurkową Tobi zdobył techniką wybiegnięcia w pionie.
Brzozy również puszczają liście.
Takie małe odkrycie, pierwszy raz zawędrowaliśmy na te nienazwane skałki w Czubrowicach. Znajdują się w pobliżu źródeł Racławki i są największe w okolicy... więc czemu nie mają nazwy...?
Położone są bardzo blisko zabudowań.
Zbliża się kolejny punkt programu - Skała Skotnicka.
Zadowolone psy skałkowe.
W drodze do Skały Rogożowej. To już zabudowania Przegini.
Jedyny kawałek lasu dzisiaj. Z zawilcowymi dywanami.
Jest i całkowicie zielony krzew, na południowych zboczach Rogożowej.
Pora rozpocząć powrót. Znowu otwarte przestrzenie.
To chyba jakiś błąd w przyrodzie. Latająca sarna?
A cóż tam bieleje w dali... to Babia. Całkiem dobra widoczność dzisiaj.
Idziemy w kierunku Słonecznych Skał.
O żesz w mordę... Tatry... jakieś 110 km.
Końcówka przy Słonecznych Skałach.
Ostatni wspin z Tobim. Już tu kiedyś ćwiczyliśmy - 2 lata temu. Teraz poszło Tobiemu lepiej, ale nie jakoś rewelacyjnie. Może był już za bardzo zmęczony pod koniec.
I dzień minął.
Dzisiaj był wręcz upał. Słońce spaliło nas na czerwono. Nogi, ramiona, szyja... a przecież to pierwsza połowa kwietnia...jak żyć... jak żyć...
Byliśmy ciekawi jak szybko postępują zmiany w przyrodzie.
Pojechaliśmy na Jurę, do Szklarów i przeszliśmy głównie polami do Przegini odwiedzając liczne skałki po drodze.
Zaczęliśmy od Chochołowych Skał.
Na Smokówce zwróciłem uwagę na buka wypuszczającego liście.
Z kolei na Cisówkach zainteresował mnie modrzew. Również wypuszczał igiełki.
Ma dodatek rozkwitał.
To kwiat żeński.
A to męski.
Skałki Cisówki.
Pola częściowo zazieleniły się.
Rolnictwo tradycyjne.
Niestety zwyczaj wypalania traw ma się dobrze.
Skałę Mazurkową Tobi zdobył techniką wybiegnięcia w pionie.
Brzozy również puszczają liście.
Takie małe odkrycie, pierwszy raz zawędrowaliśmy na te nienazwane skałki w Czubrowicach. Znajdują się w pobliżu źródeł Racławki i są największe w okolicy... więc czemu nie mają nazwy...?
Położone są bardzo blisko zabudowań.
Zbliża się kolejny punkt programu - Skała Skotnicka.
Zadowolone psy skałkowe.
W drodze do Skały Rogożowej. To już zabudowania Przegini.
Jedyny kawałek lasu dzisiaj. Z zawilcowymi dywanami.
Jest i całkowicie zielony krzew, na południowych zboczach Rogożowej.
Pora rozpocząć powrót. Znowu otwarte przestrzenie.
To chyba jakiś błąd w przyrodzie. Latająca sarna?
A cóż tam bieleje w dali... to Babia. Całkiem dobra widoczność dzisiaj.
Idziemy w kierunku Słonecznych Skał.
O żesz w mordę... Tatry... jakieś 110 km.
Końcówka przy Słonecznych Skałach.
Ostatni wspin z Tobim. Już tu kiedyś ćwiczyliśmy - 2 lata temu. Teraz poszło Tobiemu lepiej, ale nie jakoś rewelacyjnie. Może był już za bardzo zmęczony pod koniec.
I dzień minął.
Dzisiaj był wręcz upał. Słońce spaliło nas na czerwono. Nogi, ramiona, szyja... a przecież to pierwsza połowa kwietnia...jak żyć... jak żyć...
Ostatnio zmieniony 15 kwietnia 2018, 14:29 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Pięknie, wiosna już zagościła na dobre nawet sarny zaczęły latać .