10.05-10.06.2013 r. - Alaska, Kordyliery - Denali 6194 m
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
10.05-10.06.2013 r. - Alaska, Kordyliery - Denali 6194 m
Denali 6194 m - Alaska, Kordyliery 10.05 -10.06.2013 r.
Alaska - kraina gdzie znajduje się 50 tysięcy lodowców, 3 miliony jezior i 17 spośród 20 największych gór w USA :-))).
Góra, która stała się naszym celem - przez wieki nazywana była Denali (przez Indian Atabaska ), co oznacza Najwyższa. Nazywana była także Tronem Słońca, które wdzięcznie zasypia na jej wierzchołku, kładąc tam swoje ostatnie promienie. Nazwą Mount McKinley ochrzcił górę w 1896 r. jeden z poszukiwaczy złota na cześć przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Williama McKinley.
Według mnie góry nie powinny mieć nic wspólnego z polityką ;-), dlatego zdecydowanie wolę nazwę Denali.
Denali wznosi się na wysokość 6194 m n.p.m. Wysokość mierzona od podnóży do szczytu wynosi między 5300 m. do 5900 m i jest największa wśród gór lądowych.
Ciśnienie na szczycie Denali odpowiada ciśnieniu na wysokości 6900 m n.p.m. na terenach bliżej równika.
Jednym słowem - jest piękna :-).
Zapraszam do fotorelacji :-).
https://picasaweb.google.com/1142891540 ... directlink
Alaska - kraina gdzie znajduje się 50 tysięcy lodowców, 3 miliony jezior i 17 spośród 20 największych gór w USA :-))).
Góra, która stała się naszym celem - przez wieki nazywana była Denali (przez Indian Atabaska ), co oznacza Najwyższa. Nazywana była także Tronem Słońca, które wdzięcznie zasypia na jej wierzchołku, kładąc tam swoje ostatnie promienie. Nazwą Mount McKinley ochrzcił górę w 1896 r. jeden z poszukiwaczy złota na cześć przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Williama McKinley.
Według mnie góry nie powinny mieć nic wspólnego z polityką ;-), dlatego zdecydowanie wolę nazwę Denali.
Denali wznosi się na wysokość 6194 m n.p.m. Wysokość mierzona od podnóży do szczytu wynosi między 5300 m. do 5900 m i jest największa wśród gór lądowych.
Ciśnienie na szczycie Denali odpowiada ciśnieniu na wysokości 6900 m n.p.m. na terenach bliżej równika.
Jednym słowem - jest piękna :-).
Zapraszam do fotorelacji :-).
https://picasaweb.google.com/1142891540 ... directlink
- Załączniki
-
- Denali wybrane8-001.jpg
- (38.32 KiB) Pobrany 1380 razy
-
- Denali wybrane7-001.jpg
- (40.45 KiB) Pobrany 1380 razy
-
- Denali wybrane6-001.jpg
- (44.89 KiB) Pobrany 1380 razy
-
- Denali-001.jpg
- (44.98 KiB) Pobrany 1380 razy
Właśnie! I ja znam ją osobiście! Będę się tym każdemu chwalićzbig9 pisze:Jak Kukuczki jakieś albo Messnery.
I jeszcze do tego lubi "mój" Beskid Niski!
Olu! Ale z Ciebie gościówa!
Wielkim światem ostatnio powiało na naszym skromnym forum
Klimat miasteczka, skąd polecieliście na lodowiec całkiem jak w (moim ulubionym) "Przystanku Alaska"
Zgadzam się z Tobą - Denali brzmi cudnie! Już nigdy nie nazwę tej góry inaczej!
Te niedźwiedzie rzeczywiście tam sobie tak chodzą, że ich kilka sfotografowałaś?
No i co to jest ten nocnik??
Zdjęcia przecudne!
Miałaś swoją lustrzankę, czy jakiś mniejszy aparat?
Wszyscy weszliście na szczyt, czy tylko troje z Was?
Jak sobie tę rękę złamałaś?
I jeszcze raz - wielkie gratulacje
Ostatnio zmieniony 28 czerwca 2013, 21:48 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 1 raz.
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
Jak wygram w totka to parę konkretnych pytań zadam ci, a puki co... PKP;)
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Gratulacje Olu!!!
piękne zdjęcia i niesamowite widokiLimonka pisze:Zapraszam do fotorelacji :-).
Nie możesz zatrzymać
żadnego dnia,
ale możesz go nie stracić.
https://picasaweb.google.com/102928732526243008580
żadnego dnia,
ale możesz go nie stracić.
https://picasaweb.google.com/102928732526243008580
Dziękuję serdecznie wszystkim za gratulacje ;-)
Oj, ile pytań :-)
Im wcześniej rezerwujesz bilet do USA tym jest zdecydowanie taniej.
Tutaj jest dużo do opowiedzenia ;-), opisać się wszystkiego nie da.
Daje dużo satysfakcji, trzeba być samowystarczalnym w każdej sytuacji. Tak naprawdę w trudnej sytuacji ( w której można się tam łatwo znaleźć ), poznajesz siebie i swoich kompanów. Możesz poznać granice swoich możliwości i prawdziwe oblicze innych. Wszystko trzeba wnieść samemu i jest się całkowicie uzależnionym od warunków tam panujących. Bywa, że burze śnieżne trwają do 10 dni, nie ma możliwości wtedy ruszyć się z namiotu. Czasem są tak silne wiatry, że niezabezpieczone namioty odlatują, albo się targają. My mieliśmy szczęście do pogody. Tylko 3 dni załamania.
W czasie zejścia ze szczytu jeden ze znajomych, z którym byliśmy związani liną, ujechał i pociągnął nas za sobą ok. 200 m w dół. Troszkę nas poturbował ten upadek.
Oj, ile pytań :-)
Wszystko zależy w jakiej formie planujesz wyjazd. Ja szacowałam koszty przed wyjazdem na 8.000 do 10.000 zł. Ostatecznie wyniosło mnie to niecałe 9.000 zł. W tej cenie jest przelot na Alaskę i z powrotem, przelot na lodowiec awionetką, permit. To są największe koszty. I cała reszta: nocleg w Anchorage, przejazd wynajętym busem z Anchorage do Talkeetny ( dwie strony ), jedzenie ( na miejscu i na wyprawę ), wypożyczenie rakiet śnieżnych itp. Jeżeli myślisz o komercyjnej wyprawie z agencją, która jest na liście rangersów - to jest to koszt ( samej wyprawy ) - od 4.000 - 10.000 dolarów. Do tego dodaj podróż.dorokusai pisze:Jaki jest przybliżony koszt takiej wyprawy? Aż strach zapytać
Im wcześniej rezerwujesz bilet do USA tym jest zdecydowanie taniej.
Każda jest inna, z każdą wiążą się inne wspomnienia, przeżycia, doświadczenia.Zbychu pisze:Jak Olu porównujesz tę górę do zdobytych wcześniej? Jakie wrażenia?
Tutaj jest dużo do opowiedzenia ;-), opisać się wszystkiego nie da.
Daje dużo satysfakcji, trzeba być samowystarczalnym w każdej sytuacji. Tak naprawdę w trudnej sytuacji ( w której można się tam łatwo znaleźć ), poznajesz siebie i swoich kompanów. Możesz poznać granice swoich możliwości i prawdziwe oblicze innych. Wszystko trzeba wnieść samemu i jest się całkowicie uzależnionym od warunków tam panujących. Bywa, że burze śnieżne trwają do 10 dni, nie ma możliwości wtedy ruszyć się z namiotu. Czasem są tak silne wiatry, że niezabezpieczone namioty odlatują, albo się targają. My mieliśmy szczęście do pogody. Tylko 3 dni załamania.
Tak sobie chodzą, przechodzą przez podwórka :-), nad głową latają orły. I jest pełno łosi.Dżola Ry pisze:Te niedźwiedzie rzeczywiście tam sobie tak chodzą, że ich kilka sfotografowałaś?
Jolu, nocnik, to nocnik :-). Denali trzeba zostawić w czystości. Do tego dostaje się biodegradowalne woreczki. Po wypełnieniu na "twardo" woreczka w nocniku, zawija się go i zanosi do wielkiej oznaczonej czerwoną chorągiewką szczeliny (tzw. black hole). Siusiu też robi się w oznaczonych miejscach, jest to ważne, bo z okolicy bierze się śnieg do topienia i posiłków, a nikt nie chce tam przecież chorować ;-).Dżola Ry pisze:No i co to jest ten nocnik??
Mniejszy aparat. Lustrzanka to dodatkowe 1,5 kg. Ale brakowało mi jej przeokrutnie :-/Dżola Ry pisze:Miałaś swoją lustrzankę, czy jakiś mniejszy aparat?
Pozostała dwójka weszła na szczyt dwa dni później.Dżola Ry pisze:Wszyscy weszliście na szczyt, czy tylko troje z Was?
Dżola Ry pisze:Jak sobie tę rękę złamałaś?
W czasie zejścia ze szczytu jeden ze znajomych, z którym byliśmy związani liną, ujechał i pociągnął nas za sobą ok. 200 m w dół. Troszkę nas poturbował ten upadek.
Ostatnio zmieniony 28 czerwca 2013, 22:26 przez Limonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Olu, z dwojga złego dobrze, że tylko tak się to zakończyło.W czasie zejścia ze szczytu jeden ze znajomych, z którym byliśmy związani liną, ujechał i pociągnął nas za sobą ok. 200 m w dół. Troszkę nas poturbował ten upadek.
Niesamowite zdjęcia, wyprawa. Podziwiam za hart i wolę walki, na tych wysokościach to już nie przelewki, prawda?
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Wielkie gratulacje Limonko! Jesteś wielka!
Jak długo przygotowywaliście się do tej wyprawy? 9000 zł to koszty podróży, pozwoleń, ale pewnie sam sprzet, który tam zabraliście również sporo kosztował...?
Czy to Twój rekord wysokościowy? ( edit: patrząc na Twoją galerię już wiem, że nie ) Aż boję zapytać się co planujesz dalej..
Jak długo przygotowywaliście się do tej wyprawy? 9000 zł to koszty podróży, pozwoleń, ale pewnie sam sprzet, który tam zabraliście również sporo kosztował...?
Czy to Twój rekord wysokościowy? ( edit: patrząc na Twoją galerię już wiem, że nie ) Aż boję zapytać się co planujesz dalej..
a góry nade mną jak niebo...
HalinkaŚ pisze:Olu, z dwojga złego dobrze, że tylko tak się to zakończyło.
Tak Halinko, to właściwie cud ;-). zdarzają się tam wypadki śmiertelne, niedaleko od miejsca gdzie nam się to przydarzyło.
HalinkaŚ pisze:Niesamowite zdjęcia, wyprawa. Podziwiam za hart i wolę walki, na tych wysokościach to już nie przelewki, prawda?
Dziękuję bardzo. Tak, mogło być gorzej.
Jak tylko dostaliśmy wizę ;-) od listopada 2012 jakoś.Lidka pisze:Jak długo przygotowywaliście się do tej wyprawy?
Lidka pisze:9000 zł to koszty podróży, pozwoleń, ale pewnie sam sprzet, który tam zabraliście również sporo kosztował...?
Tak, sprzęt jest kosztowny, ale gromadzi się go latami, a czego brakuje, to dobrzy ludzie jak mogą to pożyczą :-).
Lidka pisze:Czy to Twój rekord wysokościowy? Aż boję zapytać się co planujesz dalej..
Nie, nie jest to mój rekord ;-). Wyżej byłam na Aconcagui 6962 m. Nie pytaj Lidko ;-))) .......