Tak żeby koniec końców, mieć w łokciu zgięcie ~90 stopni w danym terenie?jck pisze:W trekingowych przy wchodzeniu uzywam krótszych, a przy schodzeniu dłuzszych...
Kijki
Moderatorzy: PiotrekP, Moderatorzy
webak79 myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. Są chwile kiedy mogą się bardzo przydać (np. kiedy kolana wysiadają na zejściu), ale są chwile kiedy są całkowicie zbędne i niewygodne (np. na łańcuchach). Ja mimo tego, że z nich korzystałem tylko pierwszego dnia, nosiłem je codziennie i pewnie nadal będę nosił. Ale wiem, że gdy tylko się da, nie będę ich używał.
Dlatego ciężko jednoznacznie odpowiedzieć, myślę, że każdy powinien spróbować jak mu się z nimi chodzi. Na początek można kupić coś tańszego, co nie jest zbyt wielkim wydatkiem i później ewentualnie nie będzie szkoda tych pieniędzy
Dlatego ciężko jednoznacznie odpowiedzieć, myślę, że każdy powinien spróbować jak mu się z nimi chodzi. Na początek można kupić coś tańszego, co nie jest zbyt wielkim wydatkiem i później ewentualnie nie będzie szkoda tych pieniędzy
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
webak79 oczywiście warto wydać parę złoty na kijki, a docenisz je szczególnie w warunkach zimowych, silny wiatr, oblodzony szlak, głęboki śnieg, ciężki plecak.
Kijki = równowaga, podciągniecie się z głębokiego śniegu, odciążenie kolan i jeszcze wiele innych zalet by można był wymienić.
Kijki = równowaga, podciągniecie się z głębokiego śniegu, odciążenie kolan i jeszcze wiele innych zalet by można był wymienić.
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
moje kijki kosztowały ze 60 zł, ale się na razie trzymają.
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Ja też kije polecam, zdecydowanie. Niezastapione przy wędrówce z ciężkim plecakiem i w warunkach zimowych. Odciążają kolana na zejściu a w warunkach dobrych człowiek nabiera tempa i nogi mu same gnają
Warto zainwestować. Ja już ładnych parę lat używam.
Na szlaki ołańcuchowione nie bardzo, ale na dojście i zejścia jak najbardziej; zawsze można przypiąć do plecaka.
Warto zainwestować. Ja już ładnych parę lat używam.
Na szlaki ołańcuchowione nie bardzo, ale na dojście i zejścia jak najbardziej; zawsze można przypiąć do plecaka.
Aha, jeszcze jedno: jakie macie końcówki kijków (dolne)?
Ja mam zwykłe, metalowe, na których są skrzyżowane małe rowki. Jeszcze dali mi jakieś nakładki z twardej gumy, które założyłem na dół kijka, bo nigdzie indziej mi nie pasowały. Ale po tym zabiegu czuć lekką różnicę, kijek nie przenosi tak stuków i drgań, jak bez tych nakładek.
Ja mam zwykłe, metalowe, na których są skrzyżowane małe rowki. Jeszcze dali mi jakieś nakładki z twardej gumy, które założyłem na dół kijka, bo nigdzie indziej mi nie pasowały. Ale po tym zabiegu czuć lekką różnicę, kijek nie przenosi tak stuków i drgań, jak bez tych nakładek.