1986-2013 - Podsumowanie... ćwierćwiecza z hakiem...
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Właśnie tu się poznałyśmy i do dziś znamyDżola Ry pisze:W 2009 roku pojechaliśmy na spotkanie klubowe GS na Czerwonych Wierchach. Była piękna pogoda, bardzo wesołe towarzystwo,
Przypomniałaś Jolu wspaniałą wycieczkę, wspaniałą atmosferę i towarzystwo. Tu powstała Helka, wiśnióweczka niesiona cały dzień przez Ziutę i w ogóle było zaje,,,,,e, ech te wspomnienia.
A czy np. będzie opowieść z Przechyby i nasze karkołomne próby dotarcia tam, ?:
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Bo jak zdjęć nie ma, to wszystko ulata!zagatka pisze:fajnie, ze odkopałaś te zdjęcia z Opola,
Ludzie! Róbcie sobie zdjęcia Sobie, nie tylko przyrodzie Bardzo się cieszę, że utrwalaliśmy te chwile, bo inaczej całkiem by z pamięci uleciały...
Czasem mam takie jakieś migawki - jakieś miejsce, gdzie byliśmy... ale gdzie?... Albo zdarzenie... ale co to było...?
I jak nie ma zdjęć, to już właściwie nie do odtworzenia
i lubimy!HalinkaŚ pisze: i do dziś znamy
Tak, będzie oczywiście! Już niedługoHalinkaŚ pisze:A czy np. będzie opowieść z Przechyby i nasze karkołomne próby dotarcia tam, ?:
Ja też mam takie "poszarpane" i niepewne wspomnienia. Zdjęć z czasów dzieciństwa i moich wyjazdów z rodzicami zachowało się niewiele, są czarno-białe, kiepskiej jakości i niestety nie opisane.Dżola Ry pisze:Czasem mam takie jakieś migawki - jakieś miejsce, gdzie byliśmy... ale gdzie?... Albo zdarzenie... ale co to było...?
I jak nie ma zdjęć, to już właściwie nie do odtworzenia
Niewiele lepiej wygląda dokumentacja okresu, kiedy moje dziewczynki były małe .
Dopiero od 2002 roku, po nabyciu nowego aparatu (jeszcze kliszowego!), sytuacja znacznie się poprawiła.
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Człowiek na kilka dni się wyłączył, a tu takie zaległości... Nawet nie wiem, co komentować, bo kolejne odcinki zepchnęły na dalszy plan te wcześniejsze nieskomentowane. No nic to, zapytam tylko, czy byliście przy pomniku sołtysa w słynnym Wąchocku?
Podoba mi się różnorodność Waszych wyjazdów i to, że objechaliście niemal całą Polskę! Ale na pewno jeszcze sporo nieodkrytego pozostało. Gdzie jeszcze teraz chciałabyś, Jolu, pojechać, jakie miejsce zostało jeszcze na mapie tych do odwiedzenia?
Aha, z równą ciekawością śledzę Wasze podróże, co Twe fryzury i stroje. Niektóre świetnie pasowałyby do dzisiejszego stylu vintage . Urocze są!
Podoba mi się różnorodność Waszych wyjazdów i to, że objechaliście niemal całą Polskę! Ale na pewno jeszcze sporo nieodkrytego pozostało. Gdzie jeszcze teraz chciałabyś, Jolu, pojechać, jakie miejsce zostało jeszcze na mapie tych do odwiedzenia?
Aha, z równą ciekawością śledzę Wasze podróże, co Twe fryzury i stroje. Niektóre świetnie pasowałyby do dzisiejszego stylu vintage . Urocze są!
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
Grochu, córę masz wieku późnoszkolnym i nie wiesz, co to jest?? Czego to ona Cię zatem uczy?Grochu pisze:eeeee......że co????Wiolcia pisze:Niektóre świetnie pasowałyby do dzisiejszego stylu vintage .
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
Sama jestem ciekawa, o których fazach mojego wizerunku możesz mówić?Wiolcia pisze:Grochu powiedział/-a:
Wiolcia powiedział/-a:
Niektóre świetnie pasowałyby do dzisiejszego stylu vintage .
eeeee......że co????
Grochu, córę masz wieku późnoszkolnym i nie wiesz, co to jest?? Czego to ona Cię zatem uczy?
Chcąc sama do tego dojść wpisałam sobie dziś w wyszukiwarkę grafiki "moda styl vintage", ale wyniki mi nie pomogły
Chyba o te dłuższe włosy z trwałą chodzi, co nie?
Ale na pewno coś tam "wygrzebiesz" Haniu, nieprawdaż?!Han-Ka pisze:Niewiele lepiej wygląda dokumentacja okresu, kiedy moje dziewczynki były małe .
Niestety - nie! Nie słyszałam nawet o nim...Wiolcia pisze:czy byliście przy pomniku sołtysa w słynnym Wąchocku?
Jakoś się ostatnimi czasy nie zastanawiałam nad tym i nie wiem...Wiolcia pisze:Gdzie jeszcze teraz chciałabyś, Jolu, pojechać, jakie miejsce zostało jeszcze na mapie tych do odwiedzenia?
Muszę pomyśleć...
A może coś podpowiecie? Chętnie skorzystam z Waszych sugestii.
... aż przyszedł czas na Sudety!...
Wakacje 2009 roku.
Postanowiliśmy zobaczyć wreszcie Góry Stołowe. I Piotrek i ja - pierwszy raz w życiu! Pamiętałam jeszcze ze szkoły, że wydały mi się bardzo interesujące, szczególnie ta ich stołowość
Poszukiwanie taniego noclegu zakończyło się decyzją - u sołtysa w Wambierzycach!
My we dwoje pojechaliśmy z przyczepą, planując wyłącznie Sudety, Jola i Janusz swoim minikamperkiem mając zamiar wyruszyć w ciepłe kraje, ale najpierw tydzień poszwendać się z nami.
Dzieci chociaż już z nami nie jeżdżą na całe wakacje, oboje zapowiedzieli, że jak tylko im się uda, odwiedzą nas. Zawsze starają się choć na parę dni wyjechać z nami, bo jak twierdzą - lubią to (a może im się tylko opłaca? )
Ostatecznie oboje byli po kilka dni, nawet ze 2 im się "zazębiły", Kuba przede wszystkim przyjechał "kolekcjonować" szczyty do KGP.
Jakoś tak strasznie trudno było wyruszyć z domu. Sprawy i problemy piętrzyły się jak oszalałe opóźniając wyjazd. W końcu we wtorek koło południa zakończyliśmy obowiązki więc pakujemy się pośpiesznie i choć pora późna startujemy w drogę z obawy, że do jutra znowu może się wykluć jakaś przeszkoda.
Nie dojechaliśmy zbyt daleko, gdy trzeba było zatrzymać się na nocleg. Gdzie?
Na parkingu IKEI w Krakowie!
Wyciągnęliśmy infrastrukturę i rozpoczęliśmy przyjątko. Agatka mieszkająca wtedy w Krakowie, dołączyła do nas, a w końcu stwierdziła - co będzie wracać do domu, skoro tu jest tak fajnie!
I została na noc w przyczepie!
Rano po śniadaniu i kawie w IKEI pożegnaliśmy córkę i pojechaliśmy dalej.
Wtedy właśnie odwiedziliśmy Moszną, w której pałac był akurat remontowany i nie prezentował się najlepiej, jeszcze do tego w deszczu
W Wambierzycach bardzo nam się spodobało! Polecamy!
Gospodarz wynajmuje kilka pokoi, prowadzi niewielkie pole namiotowe, zgromadził i udostępnia za symboliczną opłatą ogromne zbiory muzealne, hoduje wiele zwierząt takich jak strusie, lamy, dziki, króliki jelenie i in.
Podchodził, żeby go głaskać
Wiele zwierząt, zazwyczaj uwięzionych, żyje u niego na wolności - np. nutrie...
... czy świnia!
A ze świnią związana historyjka.
Świnia, którą bardzo lubiliśmy, zwana przez nas Marysią, strasznie ryła ziemię. Gdy zryła nam całe "podwórko" odsłonięta świeża ziemia "nosiła" się do środka do przyczepy, co było bardzo uciążliwe.
Poszliśmy więc do gospodarza, żeby coś poradził, bo nam Marysia strasznie ryje!
A gospodarz na to z filozoficzną zadumą w głosie:
- Ano ryje, franca, ryje!
Po czym zamilkł, a my zrozumieliśmy, że ona tu jest panią, a my tylko gośćmi
I została Francą Marysią! A dwa incydenty (cóż to jest dwa!) zrycia nam totalnie podwórka przeżyliśmy bez problemu
Franca Marysia w zrytej ziemi
No i jeszcze naszą ogromną sympatię wzbudziły cudownie nieustannie śpieszące się kaczki! Sprawdziliśmy, że nazywają się biegus indyjski.
Ale my obserwując, jak wielokrotnie w ciągu dnia, zawsze w takim samym szyku i kolejności, przebiegały obok nas w wielkim pośpiechu, nazywaliśmy je biegunkami!
Początek tego turnusu zaczął się jednak dla nas niefajnie!
Nie napiszę, co się stało dokładnie, bo nawet nie pamiętam, dość, że taki los spotkał nasz samochodzik
Awaria - zdaje się uszczelka pod głowicą - naprawiona, przez poleconego na stacji benzynowej "fachowca" skończyła się tym, że z oleju w silniku zrobił się (określenie zasłyszane ) majonez!
I nasze auto musiało podróżować do serwisu w Świdnicy na lawecie, a najgorsze, że masakrycznie nas szarpnęło po kieszeni!
Jola i Janusz zostali z nami dłużej niż zamierzali i bardzo pomogli nam organizacyjnie.
A gdzie byliśmy i co zwiedziliśmy?
Zaczęliśmy od Świdnicy, skoro już tu byliśmy...
... Książa, gdzie zwiedziliśmy też stajnie dworskie
Byliśmy w Ogrodzie Japońskim koło Lewina Kłodzkiego
W Kaplicy Czaszek w Czermnej:
(nie wiem, dlaczego, nie mam zdjęcia z wnętrza... może nie można było robić?)
Piotrek odwiedził w pobliżu miejsce, gdzie jako dziecko był na koloniach - wszystko pamiętał!
Poszwendaliśmy się po kurortach
Polanica Zdrój
Kudowa Zdrój
Poznaliśmy wtedy pierwszych GSów - Manfreda (już poza forum ) z Kasią oraz Rebela z Dorotką, dzięki któremu poznaliśmy wiele pięknych, niezatłoczonych ścieżek Gór Stołowych i Broumowskich Sten! Dzięki, Paweł!
No, ale przede wszystkim było duuużo gór!
Chyba z 10 wycieczek po Górach Stołowych polskich i czeskich. Byliśmy na Szczelińcu, w Błędnych Skałach, Skalnych Grzybach, Broumovskich Stenach, Niknącej Łące, Białych Skałach, Skałach Puchacza i na wielu innych trasach.
Widok z Pielgrzyma na "naszą" część Wambierzyc
Na Narożniku w Górach Stołowych
Świetne zdjęcie Tomka-Manfreda. Zastanawiamy się, jak też może się nazywać ta skała?...
Skalne Divadlo czyli Skalny Teatr
Ostasz
Stroczy Zakręt, Góry Stołowe
Niknąca Łąka, Góry Stołowe
Błędne Skały
(zdjęcia z Gór Stołowych https://picasaweb.google.com/jolaryd/Go ... ie07082009# )
Byliśmy na Wielkiej Sowie
(zdjęcia z Wielkiej Sowy https://picasaweb.google.com/jolaryd/Su ... Sowa072009 )
Na Śnieżniku nie opuściła nas mgła
(zdjęcia ze Śnieżnika https://picasaweb.google.com/jolaryd/Su ... znik082009 )
I zrobiliśmy świetną, zaskakująco wyczerpującą rundkę po Górach Suchych.
Ruprechticki Szpiczak
Na tle Andrzejówki
Kostrzyna
A to moje ulubione zdjęcie Gór Suchych
(zdjęcia z Gór Suchych
https://picasaweb.google.com/jolaryd/Su ... he07082009# )
I niestety, czas nam się skończył, trzeba było wracać do domu...
A tyle jeszcze miejsc do odwiedzenia, tyle szlaków do przejścia w górach wciąż nieznanych...
Wakacje 2009 roku.
Postanowiliśmy zobaczyć wreszcie Góry Stołowe. I Piotrek i ja - pierwszy raz w życiu! Pamiętałam jeszcze ze szkoły, że wydały mi się bardzo interesujące, szczególnie ta ich stołowość
Poszukiwanie taniego noclegu zakończyło się decyzją - u sołtysa w Wambierzycach!
My we dwoje pojechaliśmy z przyczepą, planując wyłącznie Sudety, Jola i Janusz swoim minikamperkiem mając zamiar wyruszyć w ciepłe kraje, ale najpierw tydzień poszwendać się z nami.
Dzieci chociaż już z nami nie jeżdżą na całe wakacje, oboje zapowiedzieli, że jak tylko im się uda, odwiedzą nas. Zawsze starają się choć na parę dni wyjechać z nami, bo jak twierdzą - lubią to (a może im się tylko opłaca? )
Ostatecznie oboje byli po kilka dni, nawet ze 2 im się "zazębiły", Kuba przede wszystkim przyjechał "kolekcjonować" szczyty do KGP.
Jakoś tak strasznie trudno było wyruszyć z domu. Sprawy i problemy piętrzyły się jak oszalałe opóźniając wyjazd. W końcu we wtorek koło południa zakończyliśmy obowiązki więc pakujemy się pośpiesznie i choć pora późna startujemy w drogę z obawy, że do jutra znowu może się wykluć jakaś przeszkoda.
Nie dojechaliśmy zbyt daleko, gdy trzeba było zatrzymać się na nocleg. Gdzie?
Na parkingu IKEI w Krakowie!
Wyciągnęliśmy infrastrukturę i rozpoczęliśmy przyjątko. Agatka mieszkająca wtedy w Krakowie, dołączyła do nas, a w końcu stwierdziła - co będzie wracać do domu, skoro tu jest tak fajnie!
I została na noc w przyczepie!
Rano po śniadaniu i kawie w IKEI pożegnaliśmy córkę i pojechaliśmy dalej.
Wtedy właśnie odwiedziliśmy Moszną, w której pałac był akurat remontowany i nie prezentował się najlepiej, jeszcze do tego w deszczu
W Wambierzycach bardzo nam się spodobało! Polecamy!
Gospodarz wynajmuje kilka pokoi, prowadzi niewielkie pole namiotowe, zgromadził i udostępnia za symboliczną opłatą ogromne zbiory muzealne, hoduje wiele zwierząt takich jak strusie, lamy, dziki, króliki jelenie i in.
Podchodził, żeby go głaskać
Wiele zwierząt, zazwyczaj uwięzionych, żyje u niego na wolności - np. nutrie...
... czy świnia!
A ze świnią związana historyjka.
Świnia, którą bardzo lubiliśmy, zwana przez nas Marysią, strasznie ryła ziemię. Gdy zryła nam całe "podwórko" odsłonięta świeża ziemia "nosiła" się do środka do przyczepy, co było bardzo uciążliwe.
Poszliśmy więc do gospodarza, żeby coś poradził, bo nam Marysia strasznie ryje!
A gospodarz na to z filozoficzną zadumą w głosie:
- Ano ryje, franca, ryje!
Po czym zamilkł, a my zrozumieliśmy, że ona tu jest panią, a my tylko gośćmi
I została Francą Marysią! A dwa incydenty (cóż to jest dwa!) zrycia nam totalnie podwórka przeżyliśmy bez problemu
Franca Marysia w zrytej ziemi
No i jeszcze naszą ogromną sympatię wzbudziły cudownie nieustannie śpieszące się kaczki! Sprawdziliśmy, że nazywają się biegus indyjski.
Ale my obserwując, jak wielokrotnie w ciągu dnia, zawsze w takim samym szyku i kolejności, przebiegały obok nas w wielkim pośpiechu, nazywaliśmy je biegunkami!
Początek tego turnusu zaczął się jednak dla nas niefajnie!
Nie napiszę, co się stało dokładnie, bo nawet nie pamiętam, dość, że taki los spotkał nasz samochodzik
Awaria - zdaje się uszczelka pod głowicą - naprawiona, przez poleconego na stacji benzynowej "fachowca" skończyła się tym, że z oleju w silniku zrobił się (określenie zasłyszane ) majonez!
I nasze auto musiało podróżować do serwisu w Świdnicy na lawecie, a najgorsze, że masakrycznie nas szarpnęło po kieszeni!
Jola i Janusz zostali z nami dłużej niż zamierzali i bardzo pomogli nam organizacyjnie.
A gdzie byliśmy i co zwiedziliśmy?
Zaczęliśmy od Świdnicy, skoro już tu byliśmy...
... Książa, gdzie zwiedziliśmy też stajnie dworskie
Byliśmy w Ogrodzie Japońskim koło Lewina Kłodzkiego
W Kaplicy Czaszek w Czermnej:
(nie wiem, dlaczego, nie mam zdjęcia z wnętrza... może nie można było robić?)
Piotrek odwiedził w pobliżu miejsce, gdzie jako dziecko był na koloniach - wszystko pamiętał!
Poszwendaliśmy się po kurortach
Polanica Zdrój
Kudowa Zdrój
Poznaliśmy wtedy pierwszych GSów - Manfreda (już poza forum ) z Kasią oraz Rebela z Dorotką, dzięki któremu poznaliśmy wiele pięknych, niezatłoczonych ścieżek Gór Stołowych i Broumowskich Sten! Dzięki, Paweł!
No, ale przede wszystkim było duuużo gór!
Chyba z 10 wycieczek po Górach Stołowych polskich i czeskich. Byliśmy na Szczelińcu, w Błędnych Skałach, Skalnych Grzybach, Broumovskich Stenach, Niknącej Łące, Białych Skałach, Skałach Puchacza i na wielu innych trasach.
Widok z Pielgrzyma na "naszą" część Wambierzyc
Na Narożniku w Górach Stołowych
Świetne zdjęcie Tomka-Manfreda. Zastanawiamy się, jak też może się nazywać ta skała?...
Skalne Divadlo czyli Skalny Teatr
Ostasz
Stroczy Zakręt, Góry Stołowe
Niknąca Łąka, Góry Stołowe
Błędne Skały
(zdjęcia z Gór Stołowych https://picasaweb.google.com/jolaryd/Go ... ie07082009# )
Byliśmy na Wielkiej Sowie
(zdjęcia z Wielkiej Sowy https://picasaweb.google.com/jolaryd/Su ... Sowa072009 )
Na Śnieżniku nie opuściła nas mgła
(zdjęcia ze Śnieżnika https://picasaweb.google.com/jolaryd/Su ... znik082009 )
I zrobiliśmy świetną, zaskakująco wyczerpującą rundkę po Górach Suchych.
Ruprechticki Szpiczak
Na tle Andrzejówki
Kostrzyna
A to moje ulubione zdjęcie Gór Suchych
(zdjęcia z Gór Suchych
https://picasaweb.google.com/jolaryd/Su ... he07082009# )
I niestety, czas nam się skończył, trzeba było wracać do domu...
A tyle jeszcze miejsc do odwiedzenia, tyle szlaków do przejścia w górach wciąż nieznanych...
Ostatnio zmieniony 13 lutego 2014, 20:33 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 1 raz.
Przypomniała mi się jeszcze zabawna historia związana ze Szczelińcem.
Otóż, na forum góry-szlaki zapisałam się 3 tygodnie przed wyjazdem na te wakacje.
Zadałam tu więc pytanie - jakie atrakcje polecają mi forowicze, w tamtym rejonie, żebym nie ominęła jakiejś ciekawostki.
Dowiedziałam się o Kołysce Karkonosza, czyli potężnym kamieniu na Szczelińcu, który może poruszyć nawet jeden człowiek.
Zlokalizowaliśmy to miejsce i podjęliśmy próby rozkołysania go.
Zupełnie bez skutku!
Doszliśmy do głębokiego przekonania, że po prostu wkręciliście mnie, nową, nie znającą tego dowcipu i to wcale nie jest możliwe. Ot, taki żart dla nowicjuszy
Po kilku dniach przyjechał do nas Kuba i znów poszliśmy na Szczeliniec. Nie omieszkaliśmy wypróbować dowcipu na nim. "Wkręcaliśmy" go, że to kamior łatwy do rozkołysania, zwarci i gotowi do chichotu, a on podszedł i w kilka sekund rozbujał kołyskę - nam szczęki opadły i poczuliśmy się wkręceni po raz drugi
Tu 25 sekund filmiku z tego kołysania - już z Kubą, oczywiście
https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 9889808914
Otóż, na forum góry-szlaki zapisałam się 3 tygodnie przed wyjazdem na te wakacje.
Zadałam tu więc pytanie - jakie atrakcje polecają mi forowicze, w tamtym rejonie, żebym nie ominęła jakiejś ciekawostki.
Dowiedziałam się o Kołysce Karkonosza, czyli potężnym kamieniu na Szczelińcu, który może poruszyć nawet jeden człowiek.
Zlokalizowaliśmy to miejsce i podjęliśmy próby rozkołysania go.
Zupełnie bez skutku!
Doszliśmy do głębokiego przekonania, że po prostu wkręciliście mnie, nową, nie znającą tego dowcipu i to wcale nie jest możliwe. Ot, taki żart dla nowicjuszy
Po kilku dniach przyjechał do nas Kuba i znów poszliśmy na Szczeliniec. Nie omieszkaliśmy wypróbować dowcipu na nim. "Wkręcaliśmy" go, że to kamior łatwy do rozkołysania, zwarci i gotowi do chichotu, a on podszedł i w kilka sekund rozbujał kołyskę - nam szczęki opadły i poczuliśmy się wkręceni po raz drugi
Tu 25 sekund filmiku z tego kołysania - już z Kubą, oczywiście
https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 9889808914
Dzięki, włodarzu, zastanawiałam się właśnie, która to z tych trzech górek, które wtedy przeszliśmy, czy Kostrzyna, Suchawa, czy Włostowa.włodarz pisze:Zdjęcie, które podpisałaś Suchawa jest zrobione na sąsiedniej górce - Kostrzyna (906 m n.p.m.).
I trochę strzeliłam, jak się okazuje - chybiłam
Już naniosłam poprawkę
Na pozostałe części też mam smakawłodarz pisze:Pierwsza wizyta w Sudetach i od razu w najfajniejszej ich części czyli Środkowych.
Jeszcze tam do Was zawitam
dokładnie, zdjęć nie wolno było robić i kupiliśmy pocztówkę, na której coś tam było widać, ale pewnie gdzieś się ona zwieruszyła, skoro zdjecia są w komputerze, a nie albumie, to nie wiadomo gdzie takie pocztówki trzymaćDżola Ry pisze:W Kaplicy Czaszek w Czermnej:
(nie wiem, dlaczego, nie mam zdjęcia z wnętrza... może nie można było robić?)
Pamiętam, ze była tam bardzo niemiła zakonnica-przewodniczka. Bardzo się irytowała jak się jej pytania zadawało
Super był ten wyjazd, później jeszcze dwa razy pojechałam w tamte rejony (raz na Szczeliniec, raz do Wambierzyc), bo naprawdę świetne są te tereny
Bieszczadzkie Anioły, Anioły Bieszczadzkie...
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
No i przypomniałam sobie! Przecież od lat marzę o rozlewiskach Biebrzy!Dżola Ry pisze:Wiolcia powiedział/-a:
Gdzie jeszcze teraz chciałabyś, Jolu, pojechać, jakie miejsce zostało jeszcze na mapie tych do odwiedzenia?
Jakoś się ostatnimi czasy nie zastanawiałam nad tym i nie wiem...
Muszę pomyśleć...
Poza tym okolice Suwałk i Augustowa, bo tam nie dotarliśmy...
Jest też mglisty plan wycieczki rowerowej po Polsce, tak od wioski do wioski, od miasteczka do miasteczka!
No proszę! Jednak coś pamiętacie!zagatka pisze:dokładnie, zdjęć nie wolno było robić i kupiliśmy pocztówkę, na której coś tam było widać, ale pewnie gdzieś się ona zwieruszyła, skoro zdjecia są w komputerze, a nie albumie, to nie wiadomo gdzie takie pocztówki trzymać
Pamiętam, ze była tam bardzo niemiła zakonnica-przewodniczka. Bardzo się irytowała jak się jej pytania zadawało
A w relacji będzie jeszcze jakiś czas przerwa, muszę dać czas na "dogonienie mnie", bo znów docierają do mnie głosy, że ciężko nadążyć z czytaniem (jak ja nadążam z pisaniem? )