8-11.09.2013 r. - Tatry - Trochę słońca, a reszta to deszcz.
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
8-11.09.2013 r. - Tatry - Trochę słońca, a reszta to deszcz.
Spędziliśmy z Dorotką kilka dni w Tatrach. Nasze plany jakie mieliśmy względem Tatr zweryfikowała pogoda, zresztą tak jak to często bywa w górach. Udało nam się wejść tylko na dwa szczyty - dobre i to. W niedzielę przyjechaliśmy do Starego Smokowca i przez Hrebienok podeszliśmy do Schroniska Zamkovskiego, gdzie spędzimy dwie noce.
Po przepakowaniu plecaków ruszamy szlakiem do Teryho Chaty. Na trasie towarzyszą nam tłumy. Pogoda i wolny dzień sprawiły, że ludziska wyruszyli w góry. Oczywiście o widokach nie będę pisał, bo wszyscy wiemy jakie są - przepiękne.
Robimy kilka fotek przy schronisku i uciekamy dalej z myślą, że ludzi będzie mniej. Nic podobnego rzesza turystów podąża w tym samym kierunku co my. Na Przełęczy pod Sedielkam mamy mały dylemat co z Przełęczą Lodową na którą planowaliśmy wejść. Jednak czas decyduje, że zostawiamy ją na później.
Grzecznie w ogonku podchodzimy pod Czerwoną Ławkę i tu przed łańcuchami wykorzystujemy moment zawahania części wędrowców, którymi łańcuchami mają wchodzić. Podchodzimy na cel naszej wycieczki.
Oczywiście na górze człowiek przy człowieku, ruszyć się nie można. Postanawiamy jak najszybciej schodzić do widocznej w oddali Zbójnickiej Chaty.
W chacie zjadamy wyprażny ser i wracamy szlakiem niebieskim przez Dolinę Starolesną do Zamkovskeho Chaty.
Schronisko jest bardzo przytulne, podają tu dobre jedzenie i jest czysto - polecamy. Następnego dnia rano wychodzimy na Sławkowski Szczyt.
Podążamy do Hrebienoka, dalej do rozdroża pod Sławkowskim i niebieskimi znakami zdobywamy szczyt. Szlak jest ładny, widokowy. W dole przed nami ukazała się wczorajsza powrotna trasa i wijące się drogi do naszej chaty. Ze szczytu mamy imponujące widoki, którymi cieszymy oczy.
W drodze powrotnej spotkał nas deszcz i tak nam towarzyszył do końca naszej dzisiejszej wycieczki. Trzeciego dnia mieliśmy iść na Łomnicką Basztę. Całą noc padał deszcz. Rano niebo było zachmurzone. Postanowiliśmy zmienić plan i w ramach zastępstwa zobaczyć pobliskie wodospady. Podążamy do Staroleśniańskiej Polany i przez Rainerovą Utulinę dochodzimy do pierwszego wodospadu.
Pogoda znacznie się poprawiła, wyjrzało słoneczko. Zaczęliśmy żałować, że zmieniliśmy trasę. Trudno, maszerujemy do drugiego znacznie większego Wodospadu Zimnej Wody. Robimy fotki i podchodzimy pod Bilikovą Chatę. Następnie schodzimy do Starego Smokowca i jedziemy do Zakopanego na kolejne noclegi. Jak się później okaże pokój mamy zimny, woda ciepła jest reglamentowana. W środę rano udajemy się do Kir. Dzisiaj planowaliśmy przejść Czerwone Wierchy.
Na początku pogoda była w miarę przyzwoita i myśleliśmy, że wiaterek przegoni chmurki i wyklaruje się na ładną. A ona wyklarowała się jak się później okaże w deszcz, mgłę i wiatr. Do skały Piec było jak pisałem ok.
Im szliśmy dalej tym było coraz gorzej. My dalej pełni wiary podążamy do przodu. Na Chudej Przełęczy, przy skalach ogrzewamy się ciepłą herbatką i decydujemy, że podejdziemy na Ciemniaka i wówczas zdecydujemy co dalej. A dalej to było mleko, deszcz i wiatr.
Postanawiamy zawrócić się do przełęczy i zejść do schroniska na Hali Ornak. W schronisku dziki tłum ludzi, z torebkami, plecakami w adidaskach itd. Jeszcze jedna sprawa, która zwróciła moją uwagę to specjalnie wydzielona sala "Dla Przewodników", byłem w wielu schroniska i nie spotkałem się z takim zjawiskiem. rozumiem wydzielenie sali dla TOPR'u czy pracowników PN, ale dla Przewodników? Gdy już znaleźliśmy miejsce zjadamy ciepły posiłek i szlakiem obok bacówki idziemy do samochodu. Muszę wspomnieć, że góral, który prowadzi wspomnianą bacówkę był niezbyt miły. Kupując oscypka spytaliśmy się też o bunca, a ten dopiero dał nam, że przyjeżdżają i nie wiedzą, że na ten ser jest już za późno, że łażą nieprzygotowani po górach... Musieliśmy wysłuchać że ów pan 20 lat spędził w stanach, gdzie ciężko harował. Kilka godzin w deszczu dało nam się we znaki, zmarznięci i zmoknięci nie byliśmy chętni do jakiejkolwiek konwersacji. My tylko chcieliśmy kupić ser i zadaliśmy niewłaściwe pytanie jak sie okazało. Człowiek miał zły dzień, mało klientów ze względu chyba na pogodę. Lekko podminowani szybkim krokiem doszliśmy do samochodu. W czwartek od samego rana pogoda zapraszała nas na wycieczkę, ale jak tu chodzić w przemoczonych butach. Wracamy do domu.
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 6292855009
Po przepakowaniu plecaków ruszamy szlakiem do Teryho Chaty. Na trasie towarzyszą nam tłumy. Pogoda i wolny dzień sprawiły, że ludziska wyruszyli w góry. Oczywiście o widokach nie będę pisał, bo wszyscy wiemy jakie są - przepiękne.
Robimy kilka fotek przy schronisku i uciekamy dalej z myślą, że ludzi będzie mniej. Nic podobnego rzesza turystów podąża w tym samym kierunku co my. Na Przełęczy pod Sedielkam mamy mały dylemat co z Przełęczą Lodową na którą planowaliśmy wejść. Jednak czas decyduje, że zostawiamy ją na później.
Grzecznie w ogonku podchodzimy pod Czerwoną Ławkę i tu przed łańcuchami wykorzystujemy moment zawahania części wędrowców, którymi łańcuchami mają wchodzić. Podchodzimy na cel naszej wycieczki.
Oczywiście na górze człowiek przy człowieku, ruszyć się nie można. Postanawiamy jak najszybciej schodzić do widocznej w oddali Zbójnickiej Chaty.
W chacie zjadamy wyprażny ser i wracamy szlakiem niebieskim przez Dolinę Starolesną do Zamkovskeho Chaty.
Schronisko jest bardzo przytulne, podają tu dobre jedzenie i jest czysto - polecamy. Następnego dnia rano wychodzimy na Sławkowski Szczyt.
Podążamy do Hrebienoka, dalej do rozdroża pod Sławkowskim i niebieskimi znakami zdobywamy szczyt. Szlak jest ładny, widokowy. W dole przed nami ukazała się wczorajsza powrotna trasa i wijące się drogi do naszej chaty. Ze szczytu mamy imponujące widoki, którymi cieszymy oczy.
W drodze powrotnej spotkał nas deszcz i tak nam towarzyszył do końca naszej dzisiejszej wycieczki. Trzeciego dnia mieliśmy iść na Łomnicką Basztę. Całą noc padał deszcz. Rano niebo było zachmurzone. Postanowiliśmy zmienić plan i w ramach zastępstwa zobaczyć pobliskie wodospady. Podążamy do Staroleśniańskiej Polany i przez Rainerovą Utulinę dochodzimy do pierwszego wodospadu.
Pogoda znacznie się poprawiła, wyjrzało słoneczko. Zaczęliśmy żałować, że zmieniliśmy trasę. Trudno, maszerujemy do drugiego znacznie większego Wodospadu Zimnej Wody. Robimy fotki i podchodzimy pod Bilikovą Chatę. Następnie schodzimy do Starego Smokowca i jedziemy do Zakopanego na kolejne noclegi. Jak się później okaże pokój mamy zimny, woda ciepła jest reglamentowana. W środę rano udajemy się do Kir. Dzisiaj planowaliśmy przejść Czerwone Wierchy.
Na początku pogoda była w miarę przyzwoita i myśleliśmy, że wiaterek przegoni chmurki i wyklaruje się na ładną. A ona wyklarowała się jak się później okaże w deszcz, mgłę i wiatr. Do skały Piec było jak pisałem ok.
Im szliśmy dalej tym było coraz gorzej. My dalej pełni wiary podążamy do przodu. Na Chudej Przełęczy, przy skalach ogrzewamy się ciepłą herbatką i decydujemy, że podejdziemy na Ciemniaka i wówczas zdecydujemy co dalej. A dalej to było mleko, deszcz i wiatr.
Postanawiamy zawrócić się do przełęczy i zejść do schroniska na Hali Ornak. W schronisku dziki tłum ludzi, z torebkami, plecakami w adidaskach itd. Jeszcze jedna sprawa, która zwróciła moją uwagę to specjalnie wydzielona sala "Dla Przewodników", byłem w wielu schroniska i nie spotkałem się z takim zjawiskiem. rozumiem wydzielenie sali dla TOPR'u czy pracowników PN, ale dla Przewodników? Gdy już znaleźliśmy miejsce zjadamy ciepły posiłek i szlakiem obok bacówki idziemy do samochodu. Muszę wspomnieć, że góral, który prowadzi wspomnianą bacówkę był niezbyt miły. Kupując oscypka spytaliśmy się też o bunca, a ten dopiero dał nam, że przyjeżdżają i nie wiedzą, że na ten ser jest już za późno, że łażą nieprzygotowani po górach... Musieliśmy wysłuchać że ów pan 20 lat spędził w stanach, gdzie ciężko harował. Kilka godzin w deszczu dało nam się we znaki, zmarznięci i zmoknięci nie byliśmy chętni do jakiejkolwiek konwersacji. My tylko chcieliśmy kupić ser i zadaliśmy niewłaściwe pytanie jak sie okazało. Człowiek miał zły dzień, mało klientów ze względu chyba na pogodę. Lekko podminowani szybkim krokiem doszliśmy do samochodu. W czwartek od samego rana pogoda zapraszała nas na wycieczkę, ale jak tu chodzić w przemoczonych butach. Wracamy do domu.
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 6292855009
Jak dla mnie to i tak mieliście piękną wycieczkę Szkoda, że w Polskich Tatrach tak się skopało No i ta kwatera, ja zawsze staram się jeździć w sprawdzone miejsca, bo jednak po górach, to marzy się gorąca kąpiel i wygodne łóżko Mimo wszystko gratuluję, zwiedziliście miejsca, o których śniło mi się na najbliższy czas, niestety ale chyba z tych moich marzeń nic nie wyjdzie.
Zdjęcia przepiękne Bardzo mi się podobają. Może wiecie dokąd prowadzi ta wyraźna ścieżka? (Niestety w G+ nie można wstawiać komentarzy bynajmniej ja).
Dorcia jak zwykle pięknie wyszła na zdjęciach, jak fotomodelka
A jak było w Obrochtówce? Smacznie? Pamiętam tę knajpę rewolucji Magdy Gessler
Zdjęcia przepiękne Bardzo mi się podobają. Może wiecie dokąd prowadzi ta wyraźna ścieżka? (Niestety w G+ nie można wstawiać komentarzy bynajmniej ja).
Dorcia jak zwykle pięknie wyszła na zdjęciach, jak fotomodelka
A jak było w Obrochtówce? Smacznie? Pamiętam tę knajpę rewolucji Magdy Gessler
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
Pasują Wam te Tatry;)
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Malgo Ta ścieżka prowadzi gdzieś w okolice Durnego lub pod Łomnicę. W każdym bądź razie tam szlaku nie ma.
michał65 Dziękujemy.
Zbyszku bezpieczeństwo to najważniejsze, przy tym tłoku wszystko się mogło zdarzyć. Ciężkie nie są, a również jak by się grzyby znalazły to za koszyk by służyły.
janek.n.p.m Zawsze Sudety i Sudety, coś trzeba innego zobaczyć.
Wojtek - oczywiście, obowiązkowo.
michał65 Dziękujemy.
Zbyszku bezpieczeństwo to najważniejsze, przy tym tłoku wszystko się mogło zdarzyć. Ciężkie nie są, a również jak by się grzyby znalazły to za koszyk by służyły.
janek.n.p.m Zawsze Sudety i Sudety, coś trzeba innego zobaczyć.
Wojtek - oczywiście, obowiązkowo.
Chciałem jutro wrzucić relacje min. z Czerwonej Ławki, ale nie mamy fotek w kasku... Będę musiał to przemyśleć...zbig9 pisze:Zdjęcia w kaskach... bezcenne! Nie mówiąc już o bezpieczeństwie. Niech się młodzież uczy.
Myśmy zrezygnowali ze Sławkowskiego, bo przeraziła nas wizja wchodzenia i schodzenia tą samą trasą (razem 7 godzin). A szkoda, bo po zdjęciach i opisie widzę, że warto
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt
http://tomaszplaszczyk.pl/
http://tomaszplaszczyk.pl/
Wielkie gratulacje za przejście Czerwonej Ławki i Sławkowski Szczyt
mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wybrać na ten drugi
mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wybrać na ten drugi
najważniejsze, że przynajmniej trochę dobrej pogody się Wam trafiło i super miejsca odwiedziliściePiotrekP pisze:Im szliśmy dalej tym było coraz gorzej. My dalej pełni wiary podążamy do przodu. Na Chudej Przełęczy, przy skalach ogrzewamy się ciepłą herbatką i decydujemy, że podejdziemy na Ciemniaka i wówczas zdecydujemy co dalej. A dalej to było mleko, deszcz i wiatr.
"Historii nie da się przewidzieć, tyle wiem jako historyk..."
Takie samo odczucie mieliśmy przed wyjściem, ale widoki wszystkie wątpliwości rozwiały. Warto tam pójść, ale w dobrą pogodę.Tomek.P pisze:Myśmy zrezygnowali ze Sławkowskiego, bo przeraziła nas wizja wchodzenia i schodzenia tą samą trasą (razem 7 godzin).
Jest przynajmniej okazja do powtórnego odwiedzenia Tatr.Izoldina pisze:Tylko żal, że pogoda Wam szyki popsuła.
Dziękujemy.Atria pisze:Wielkie gratulacje za przejście Czerwonej Ławki i Sławkowski Szczyt
Jedna deszczu było więcej i przez niego musieliśmy skrócić nas pobyt w Tatrach.bton1 pisze:Ja bym tytuł relacji zmienił na mnóstwo słońca i trochę deszczu
Fakt nie do odparcia, piękna to mało powiedziane.Katarynka pisze: panorama ze Sławkowskiego dla mnie jedna z najpiękniejszych
Pogodowo nie było tak najgorzej. Ze słowackich Tatr widoki niezłe!
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
Piotr, umknęło Ci moje pytanie, które jeszcze pod zdjęciem umieściłam ;-) Znikło (rozmyło się) pod takim fantastycznym widokiem, a jeszcze oprócz pytania był tam komplement dla Dorci ;-)
Jak jedzenie w Obrochtówce? Smaczne?
Jak jedzenie w Obrochtówce? Smaczne?
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Dopiero dzisiaj mam czas by odrobić zaległości w relacjach :>
Trafił Wam się piękny dzień na zrobienie Czerwonej Ławki, trasa do Doliny jest bardzo urokliwa, oczywiście to moje zdanie i będąc tam niestety takiej pogody nie uświadczyłam. Zazdroszczę bo widoki wtedy są bezapelacyjnie rewelacyjne
Jak to w tytule filmu brzmi ,,,czasem słońce, czasem deszcz,,to tak się trafiło z Waszym pobytem w Tatrach, no ale i tak mieliście wspaniale.Zacne trasy zrobione, akumulatory naładowane, i do następnego urlopu w Tatrach zostało jeszcze coś do złażenia.
Trafił Wam się piękny dzień na zrobienie Czerwonej Ławki, trasa do Doliny jest bardzo urokliwa, oczywiście to moje zdanie i będąc tam niestety takiej pogody nie uświadczyłam. Zazdroszczę bo widoki wtedy są bezapelacyjnie rewelacyjne
Jak to w tytule filmu brzmi ,,,czasem słońce, czasem deszcz,,to tak się trafiło z Waszym pobytem w Tatrach, no ale i tak mieliście wspaniale.Zacne trasy zrobione, akumulatory naładowane, i do następnego urlopu w Tatrach zostało jeszcze coś do złażenia.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.