17-18.11.2012 r. - Tatry Wysokie - Pętelka od Dworca do Dworca

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Iw-ona
Turysta
Turysta
Posty: 477
Rejestracja: 09 sierpnia 2010, 9:39

Post autor: Iw-ona » 23 listopada 2012, 13:15

nadi184 pisze:Ja zawsze myślałam, że się strzela...
dzięki nadi już poprawione :oki:
...
Vision

Post autor: Vision » 23 listopada 2012, 14:43

heathcliff pisze:Dobrze że ta dioda o nieczynnym schronie zgasła bo inaczej byście świecili w kronice.
Szerze mówiąc to już miałem myśli różne w którym miejscu się ułożę pod schronem na werandzie :twisted: Bo schodzić nam się już i tak nie chciało, cały dzień i tak widać nic nie było i jeszcze jakbym miał po tym ciemnym lesie chodzić, to nie wiem czy bym to wytrzymał :zly:
heathcliff pisze:bo tytuł w relacji "od Dworca do Dworca" na razie jest off-topem i może zniknąć.
Tuż to Podtatrze :D
heathcliff pisze:Ogólnie relacja przypadła mi do gustu i mam nadzieję że nie policzą mi tego jako współudział :)
Dzięki :spoko: ale odpowiedzialności za to co po "i" napisane już nie biorę, zapomniałem sobie tego zastrzec w pierwszym poście ;)
bton1 pisze:4 wyświetlenia masz już ode mnie :)
:jupi: :jupi: :jupi:
bton1 pisze:A trasa super, zwłaszcza jak nie ma dzikich tłumów.
No tak na poważnie, to ja jestem fanem takich wycieczek w chmurach i mgle, właśnie ze względu na ciszę, spokój i mroczny klimat, zresztą często trafiam na takie warunki :)
MałaIwka pisze:a lans raków no cóż każdy lansuje co ma najlepszego :P
Grivel dobra firma, jeśli o raki chodzi, więc jest co lansować :twisted: Mimo wszystko Twojemu lansowaniu się do pięt nie dorasta :D
MałaIwka pisze:Ja focha nie strzelam ;)
Najlepiej w zgodzie żyć, na przyszłość może się to jeszcze przydać :spoko:
Dobromił pisze:Jak widać - widzielismy dużo.
Przynajmniej zarysy chmur widać.
Dobromił pisze:Na szczęście później ( 6 razy, w tym raz szczyt "zimowy" ) widzialem wszystko co mogłem widzieć.
Dobra passa, ja tyle razy to jeszcze na żadnym poważniejszym szczycie nie byłem.
nadi184 pisze:Strach posta napisać... :twisted:
E tam widzisz Ewcia, ale w końcu się przełamałaś :D

Zastanawiam się tylko czy to część drugą pisać, bo po pierwsze: z racji warunków, to żadna ciekawa trasa z tego nie wyszła, po drugie: ilość wyświetleń przeszła moje najśmielsze oczekiwania, a po trzecie: nie nadążam odpisywać na Wasze posty.
Ostatnio zmieniony 23 listopada 2012, 22:34 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 23 listopada 2012, 14:46

Vision pisze:nie nadążam odpisywać na Wasze posty
Nie martw się. Nikt już więcej Ci nie odpisze.
Vision

Post autor: Vision » 23 listopada 2012, 15:17

Nie muszą, byle wyświetlali :lol: a drugą część i tak napiszę :!: I nie będę się Tobą wcale przejmował :8)
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 23 listopada 2012, 17:02

MałaIwka pisze:dzięki nadi już poprawione
A byłam pewna, że to dla żartu napisałaś :D
Awatar użytkownika
heathcliff
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2738
Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
Kontakt:

Post autor: heathcliff » 23 listopada 2012, 17:54

Vision pisze:Nie muszą, byle wyświetlali a drugą część i tak napiszę I nie będę się Tobą wcale przejmował
Masz racje i tak ktoś, już z góry uznał cię za winnego, tak więc tak czy siak masz przechlapane, pytanie tylko kiedy cię dopadną :lol:
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff

https://plus.google.com/117458080979094658480
Vision

Post autor: Vision » 23 listopada 2012, 19:02

No to dalszy ciąg następuje:

Dzień drugi - czyli project MB zimą.

Około 4-tej się budzę, plątając się po schronisku. Kilka ludzi już wyrusza na szlaki, za bardzo nie wiem w jakim celu, gdyż od razu było widać, że dziś nic nie będzie widać. Może oni po prostu tak wcześnie wychodzili, żeby zejść na dół i zdążyć się udać w jakieś inne góry. Myśmy z Rysów już zrezygnowali dzień wcześniej, biorąc pod uwagę to, że to wyjście zbyt widokowe nie będzie i nie ma co się tyle wspinać, żeby drugi dzień w mleku spędzić. Tak też postanowiliśmy wybrać coś krótszego: Szpiglas albo Kozi z naciskiem na Szpiglas, żeby ładna pętla nam wyszła. Budzę Andzię o 5:00, a właściwie to nakłaniam ją do wstania, bo podobno nie spała. Czekamy aż zrobi się jasno, żeby podjąć decyzję gdzie pójdziemy i gdzie w ogóle są jakieś szanse widokowe. Jest i świt, wychodzę przed schronisko a tam:

Obrazek
Dach zamknęli... na wszelki wypadek, bo podobno na za tydzień przewidywane były jakieś opady.

Po tym co zobaczyliśmy decyzja mogła być tylko jedna, idziemy gdziekolwiek byle w dół... Jeszcze trochę pobiegałem dookoła schroniska w ramach porannej rozgrzewki i w celu zrobienia kilku zdjęć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Żeby nie było, że tak od razu przenosimy się w niższe góry i żeby poczuć jeszcze trochę ten klimat wysokogórski i żeby tak bardziej zrealizować nasz projekt, udaliśmy się przez Świstówkę do Morskiego Oka. Po drodze nawet ładnie, ale tylko patrząc na wschód, za nami dalej dach zamknięty.

Obrazek

Obrazek

Miało to w sumie swój urok, ale po wczorajszym jednak nie do końca tego oczekiwaliśmy. Pniemy się w górę na nasze dzisiejsze najwyższe wzniesienie, tak trochę żałując patrząc w tamte wschodnie strony, że wybór padł na Tatry. Były jeszcze brane pod uwagę Pieniny, ale andzia zapowiadała rewelacyjną pogodę wszędzie, więc wyszło jak wyszło.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tak jakoś dziwnie się czuliśmy, bo to pierwszy taki przypadek, w tej wycieczce, że idziemy w górę i coraz więcej widać. Udaje nam się jakimś cudem dotrzeć do dzisiejszego najwyższego wzniesienia, za co składamy sobie szczere gratulacje, uściski dłoni itp. Założyliśmy też, że co do projectu MB zimą, to przecież bez problemu tam wejdziemy, więc poćwiczymy dzisiaj schodzenie, bo ze schodzeniem jak wiadomo, różnie bywa i jest najważniejsze jakby nie patrzeć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po paru chwilach schodzenia, andzia orientuje się, że nie ma raków, bo zostawiła w schronisku, albo ktoś je po prostu sobie pożyczył. W sumie nigdzie ich widać nie było jak wychodziliśmy. Stwierdziliśmy, że w razie czego czekan jej wystarczy, przynajmniej będzie na czym wisieć, za nim ktoś przybędzie z pomocą. W międzyczasie nad Rysami i cała okolicą też dach zaczęli zamykać, więc strzał okazał się w dziesiątkę, w ten dzień, to jedyna szansa na widoki była na Krzyżnem ale to takie 50/50. Reszta wyższych szczytów cała w chmurach. Nie poddając się i nie zniechęcając idziemy dalej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

O 9:00 docieramy do pierwszego większego celu, znów uściski itp. to już wiadomo. Ludzi praktycznie brak, w środku może z 10 osób, na zewnątrz nikogo, bo wiało dalej strasznie, chociaż tu niżej już trochę mniej. Mimo wszystko wcale przyjemnie na zewnątrz się nie siedziało, więc godzinna przerwa w schronisku. Jak w godzinach szczytu strasznie zniechęca, tak w takich okolicznościach bardzo je lubię, zresztą tylko w takich wchodzę do środka, bo inaczej się nie da.

Obrazek
Zdjęcia schroniska nie ma, bo nie wyszło, więc trochę wody.

O 10 ruszamy dalej jak wiadomo, droga musi być rozmaita, co by przećwiczyć wszystkie elementy poruszania się w terenie. Poszliśmy więc w stronę kolejnego i w sumie już dziś ostatniego celu.

Obrazek
Przy Roztoce spotykamy Ptoszka, szykującego się do odlotu w ciepłe kraje, w obawie przed prawem które niebawem ma go dosięgnąć. Żegnamy się i idziemy dalej.

Obrazek
Ostatnie metry twardej skały i skręcamy w teren bardziej urozmaicony.

Obrazek

Ogólnie celem wycieczki była Rusinowa Polana, taki tam standard niby, ale szczerze mówiąc uwielbiam to miejsce o każdej porze roku i w każdych warunkach. Zawsze jak w Tatrach nie mam gdzie iść, to tam się udaje, albo jak pogoda jest jaka jest, to taki mój pewniak bym rzekł. Tak też po raz 7-my w tym roku, przypadkiem znów tam się udaję. Żeby nie było za łatwo wybieramy wariant trudniejszy i udajemy się w teren zdecydowanie mikstowy przez Gęsią Szyję żeby doszlifować w pełni nasze umiejętności. Normalnie nigdzie przez te dwa dni się tak nie zmęczyłem jak tam, w dodatku od razu mi się zimowe zejście z Zawratu przypomniało. Po drodze pełno urozmaiceń, skała, trawa, mech, lód, śnieg, kamienie normalnie wszystko. Najgorsze było to wyczekiwanie i wypatrywanie skrętu w prawo na Gęsią, bo coś nam się ukazać nie chciało, ale w końcu się udało. Cel już nie daleko, więc humory zaczęła dopisywać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ze szczytu w końcu coś widać, chociaż bywało o wiele lepiej, ale i tak jest pięknie. Głupio mi się powtarzać, ale znów uściski, gratulacje itp. i podziwiamy widoki, których nam od dwóch dni brakuje.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I teraz to czego najbardziej się obawiałem, zejścia na Rusinową, te schody zawsze mnie przerażają. Oczywiście na schodach błoto, ślisko jak cholera, w dodatku takie wysokie te stopnie. Co najmniej 10 razy prawie wywinąłem orła, ale andzia dzielnie nade mną czuwała cały czas, zamiast dać mi rozwinąć skrzydła, przynajmniej by się miała z czego pośmiać. Zejście przynajmniej mi, dłużyło się strasznie.

Obrazek


Obrazek
Udaje się wreszcie i jesteśmy, ludzi pełno, no może przesadziłem, ale dużo. Ja pierwsze co lecę po gorące oscypki, to taka już moja tradycja tam, po czym zasiadam trochę poniżej ławeczek, żeby ludzi nie było i konsumuję sobie z pięknymi widokami w tle. Tak też i tym razem było z jednym małym wyjątkiem, teren zaczął być dosyć trudny, trawa, wysoka, między ludźmi przebić się jakoś trzeba, więc korzystamy z pomocy, jakoś się przez te utrudnienia przedzieramy, po czym wyhamowujemy w ramach projectu, żeby sprawdzić naszą technikę w razie poślizgu.

Obrazek
Po wyhamowaniu już w miejscu całkowicie bezpiecznym i niczym nie zagrożonym konsumujemy to co mamy i podziwiamy to co widać dookoła. Oczywiście znów gratulacje itp. i lansowanie, na naszym głównym dzisiejszym celu nie nas tylko sprzętu oczywiście, dzięki któremu z różnymi napotkanymi trudnościami pokonaliśmy tą dzisiejszą niesamowitą drogę.

Obrazek

Ostatnie pół godzinki w dół i wycieczka dobiegnie końca. Po drodze jeszcze przechodzimy przez straszne błoto, drogą którą w sumie ludzie z kościoła w mokasynach zasuwali. Współczuję im bardzo, po tym jak my tam wyglądaliśmy.

Obrazek
Nazbierałem jeszcze trochę drzewa, na konkurs tematyczny być miało, ale jakoś takie nie najlepszej jakości było, więc sobie podarowałem. Po czym wchodzimy do lasu, tam się musieliśmy trochę umyć w obawie, przed cywilizacją i reakcją ludzi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I za chwile byliśmy już w Palenicy, ale z tego co słyszeliśmy to na MB trzeba też pokonać część drogi kolejką, więc znaleźliśmy imitację tego wynalazku, która w pół godziny przetransportowała nas do Dworca, czyli punktu wyjścia.

Wydaje mi się, że wzorcowo udało nam się przećwiczyć wszystko, jesteśmy z pewnością już gotowi na większe wyzwania i śmiało możemy konkurować z większością forumowiczów w ich dokonaniach. Nawet nieśmiało stwierdzę, że żadna góra już nam straszna nie jest.

Przepraszam jak kogoś uraziłem, bo nie to miałem na celu, to tylko oficjalna niekoniecznie prawdziwa wersja wydarzeń, a jak było naprawdę wiemy tylko my. No i nie chciałem też za bardzo koloryzować, jak to trudno nie było, więc tak trochę lajtowniej opisałem. Proszę też nie brać tej relacji do końca na poważnie, tylko traktować z przymrużeniem oka ; )

Dziękuję, za uwagę, posty, wyświetlenia itp.
Ostatnio zmieniony 24 listopada 2012, 22:46 przez Vision, łącznie zmieniany 5 razy.
Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

Post autor: Kovik » 23 listopada 2012, 19:24

eno wiżyn jednak coś się dało zrobić toć to kilkaset km musiało być a projektu zazdraszczam
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
Master
Turysta
Turysta
Posty: 407
Rejestracja: 29 września 2008, 15:23

Post autor: Master » 23 listopada 2012, 19:38

No ciekawe...apropo Świnicy... Byłem na niej 2 razy i oczywiście g... z niej widziałem. Ale... za każdym razem, gdy już schodziliśmy, to pogoda nieoczekiwanie zaczynała się poprawiać. I gdy padał pomysł, że może by jednak wrócić to znów się psuła... fatum jakieś czy co...? :?:
Awatar użytkownika
andzia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 37
Rejestracja: 17 lutego 2012, 20:48

Post autor: andzia » 23 listopada 2012, 19:44

Vision pisze: Czekamy aż zrobi się jasno
:twisted:
Vision

Post autor: Vision » 23 listopada 2012, 19:49

Kovik pisze:jednak coś się dało zrobić toć to kilkaset km musiało być a projektu zazdraszczam
No w dwie strony to razem 415 km, to takie wyraźne kilkaset nawet :8)
Master pisze:fatum jakieś czy co...?
Ogólnie to mi się tak też bardzo często zdarza, tylko jak ktoś ma daleko, to nie ma wyboru, jedzie trochę na chybił trafił, ja zaś jeżdżę niezależnie od pogody, więc czasem celowo się pcham w takie warunki, byle gdzieś wyjść :) Ale Tatry to ogólnie upierdliwe i wybredne góry i trzeba mieć po prostu szczęście.
heathcliff pisze:tak więc tak czy siak masz przechlapane, pytanie tylko kiedy cię dopadną :lol:
Dlatego też nigdy nie uwieczniam się na zdjęciach, zawsze ktoś mógł wtargnąć mi do domu i napisać tą relację, styl pisania też przecież nie do końca do mnie celowo pasuje :8)
Ostatnio zmieniony 23 listopada 2012, 20:42 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Han-Ka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1313
Rejestracja: 05 lutego 2011, 21:02

Post autor: Han-Ka » 23 listopada 2012, 19:58

Vision pisze:jak ktoś ma daleko, to nie ma wyboru, jedzie trochę na chybił trafił
Chyba coś o tym wiem, dlatego modyfikuję trasy, ale z wcześniej zaplanowanego wyjazdu nie rezygnuję. W każdą pogodę góry mają swój urok.
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Iw-ona
Turysta
Turysta
Posty: 477
Rejestracja: 09 sierpnia 2010, 9:39

Post autor: Iw-ona » 24 listopada 2012, 19:11

Druga część ładniejsza bo więcej widać na zdjęciach ,może to dlatego ,iż pewne osobistości w innych okolicach się kręciły :twisted:
Vision masz talent Twoja relacja lepsza a wyświetleń zdecydowanie mniej niż,na innej :P
...
Vision

Post autor: Vision » 24 listopada 2012, 19:41

Han-Ka pisze:W każdą pogodę góry mają swój urok.
No wg mnie w każdą pogodę gdzieś tam da się dojść i też się tego trzymam :)
MałaIwka pisze:Druga część ładniejsza bo więcej widać na zdjęciach
Prawda taka, że w Beskidach czy Pieninach była zapewne piękna słoneczna pogoda i to cały czas, bo te chmury to tak tylko wysoko w Tatrach wisiały przez całe dwa dni prawie.
MałaIwka pisze:iż pewne osobistości w innych okolicach się kręciły :twisted:
Nie no Ciebie to akurat póki co z dobrą pogodą kojarzę, poza tym jednym małym epizodem na Małej Fatrze :lol:
MałaIwka pisze:Twoja relacja lepsza a wyświetleń zdecydowanie mniej niż,na innej :P
Bo sam więcej się u konkurencji udzielam, niż u siebie :zoboc:
Awatar użytkownika
heathcliff
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2738
Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
Kontakt:

Post autor: heathcliff » 24 listopada 2012, 19:45

Vision pisze:
Przy Roztoce spotykamy Ptoszka, szykującego się do odlotu w ciepłe kraje, w obawie przed prawem które niebawem ma go dosięgnąć.
:spoko:

Vision pisze:zawsze ktoś mógł wtargnąć mi do domu i napisać tą relację
Ci co przychodzą bladym świtem nie będą się w to bawić :lol:
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff

https://plus.google.com/117458080979094658480
ODPOWIEDZ