22.10.2012 r. - Pieniny - Wisienka na torcie :-)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
22.10.2012 r. - Pieniny - Wisienka na torcie :-)
Po dwóch dniach spędzonych w Tatrach miałam zamiar zostać w domku straży granicznej na Łysej Polanie i rankiem, po drodze do domu zafundować sobie jeszcze wycieczkę na Sokolicę w Pieninach. Byłam tam tylko raz i zakochałam się w tym miejscu, a teraz dodatkowo liczyłam tam na wszystkie barwy jesieni.
Halinka uparła się jednak, żeby mnie gościć u siebie w domu. Wstałyśmy rano tak, żebym jeszcze odwiozła Halinkę na 8.00 do pracy. Powitała nas lekka mgła za oknem, która gęstniała z każdym kilometrem na wschód.
Stwierdziłam - jest szansa, że szczyt Sokolicy może być już nad tą mgłą. Wiedziałam jednak, że nie potrwa to już długo, bo prognozy mówiły o pięknym słonecznym dniu. Rezygnując więc ze śniadania (ciasteczko u Halinki musiało wystarczyć) pośpiesznie wybieram najkrótszy szlak i startuję.
Zielonym szlakiem ruszam z Krościenka najpierw wzdłuż Dunajca, potem ostro do góry. Słabo mi szło, bo czułam w nogach te dwa dni w Tatrach, ale sprężałam się jak mogłam gnana strachem, że mgły mi mogą uciec.
W końcu widzę, że mgła się przerzedza i wychodzę nad nią.
Jeszcze chwila do szczytu i... nie znam słów, które by oddały mój zachwyt!
Zobaczcie sami!
Ale bez trzeciego wymiaru, bez tej dynamiki chmur, bez tych ptaków różnej maści, bez zmieniających się w słońcu barw i tego ciepełka na szczycie, nie da się poczuć tego nieba, w którym spędziłam 2 i pół godziny nie mogąc oderwać wzroku od urody świata
Szczególnie, że przez półtorej godziny nikt nie zakłócił mojej sielanki
Mgły w końcu zniknęły i przyszedł czas na powrót - postanowiłam przejść przez Czertezik, aby nie rozstawać się tak szybko z widokiem na Dunajec, po czym zielonym szlakiem zrobiłam pętelkę do Krościenka.
Oto wszystkie zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/1151326283 ... ca22102012
Halinko! Jestem Ci niezmiernie wdzięczna, że namówiłaś mnie na ten nocleg, bo jak siebie znam, gdybym była sama, nie zwlekłabym się tak wcześnie po tych dwóch dniach!
Halinka uparła się jednak, żeby mnie gościć u siebie w domu. Wstałyśmy rano tak, żebym jeszcze odwiozła Halinkę na 8.00 do pracy. Powitała nas lekka mgła za oknem, która gęstniała z każdym kilometrem na wschód.
Stwierdziłam - jest szansa, że szczyt Sokolicy może być już nad tą mgłą. Wiedziałam jednak, że nie potrwa to już długo, bo prognozy mówiły o pięknym słonecznym dniu. Rezygnując więc ze śniadania (ciasteczko u Halinki musiało wystarczyć) pośpiesznie wybieram najkrótszy szlak i startuję.
Zielonym szlakiem ruszam z Krościenka najpierw wzdłuż Dunajca, potem ostro do góry. Słabo mi szło, bo czułam w nogach te dwa dni w Tatrach, ale sprężałam się jak mogłam gnana strachem, że mgły mi mogą uciec.
W końcu widzę, że mgła się przerzedza i wychodzę nad nią.
Jeszcze chwila do szczytu i... nie znam słów, które by oddały mój zachwyt!
Zobaczcie sami!
Ale bez trzeciego wymiaru, bez tej dynamiki chmur, bez tych ptaków różnej maści, bez zmieniających się w słońcu barw i tego ciepełka na szczycie, nie da się poczuć tego nieba, w którym spędziłam 2 i pół godziny nie mogąc oderwać wzroku od urody świata
Szczególnie, że przez półtorej godziny nikt nie zakłócił mojej sielanki
Mgły w końcu zniknęły i przyszedł czas na powrót - postanowiłam przejść przez Czertezik, aby nie rozstawać się tak szybko z widokiem na Dunajec, po czym zielonym szlakiem zrobiłam pętelkę do Krościenka.
Oto wszystkie zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/1151326283 ... ca22102012
Halinko! Jestem Ci niezmiernie wdzięczna, że namówiłaś mnie na ten nocleg, bo jak siebie znam, gdybym była sama, nie zwlekłabym się tak wcześnie po tych dwóch dniach!
Ostatnio zmieniony 16 września 2016, 16:05 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 4 razy.
Jolu, wróciłaś na forum z dużym przytupem, taaaaakie relacje bombowe.
CUDA widziałaś, naprawdę, należało Ci się Pozdrawiam cieplutko
CUDA widziałaś, naprawdę, należało Ci się Pozdrawiam cieplutko
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Nawet nie wiesz jak mi było żal, że ja do pracy, a Ty w Pieniny. Dwa tygodnie wcześniej takich efektownych kolorów jeszcze nie było, a już w listopadzie pewnie nie będzie. Miałaś szczęście Jolu. Cud miód, orzeszki.Dżola Ry pisze:Wstałyśmy rano tak, żebym jeszcze odwiozła Halinkę na 8.00 do pracy.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
To zdanie doskonale uzupełnienia twoją fotorelację. Można się poczuć szczęśliwym w takim miejscu i w takiej chwili.Dżola Ry pisze:Ale bez trzeciego wymiaru, bez tej dynamiki chmur, bez tych ptaków różnej maści, bez zmieniających się w słońcu barw i tego ciepełka na szczycie, nie da się poczuć tego nieba, w którym spędziłam 2 i pół godziny nie mogąc oderwać wzroku od urody świata
Bo w poniedziałek A w ogóle cały ten weekend był wyjątkowo "fotogeniczny". Najbardziej to Maciejowi tych Bieszczad zazdroszczęgoska pisze:i ten nie zakłócony spokój
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
Dzięki wszystkim za miłe słowo!
Oj, poszczęściło mi się z tą pogodą i z całym tym wyjazdem
To tak, jakbym dostała rekompensatę za ten czas przymusowej abstynencji od gór
Oj, poszczęściło mi się z tą pogodą i z całym tym wyjazdem
To tak, jakbym dostała rekompensatę za ten czas przymusowej abstynencji od gór
Choć "zobaczyłam" jak mi arbuz zmiażdżył cały tort , to jednak rzeczywiście masz wiele racjibton1 pisze:No no Jola.. wisienką na torcie bym tego nie nazwał, bo moim zdaniem owoc bardziej przypomina potęgą arbuza