Dachstein i trzy Szarotki
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Dachstein i trzy Szarotki
Noc wysrebrzona księżycem , niebo aż ciężkie od gwiazd .Góry zastygły w ciszy ,mgle i bajkowym pięknie.
Skład zespołu od samego początku nie zmienił się poza jednym małym epizodem wywołanym różnicą zdań ale w końcu ruszamy w trójkę tz. Eska , Bikmen i tknp.
Głównym celem jest oczywiście Masyw Dachstein i przejście kilku ferrat wraz z osiągnięciem samego szczytu.
Via ferrata (żelazna droga) została wymyślona właśnie dla takich jak my, kochających góry i piękne widoki, pokonujących turystyczne szlaki, ale nie zaprawionych w trudach wspinaczki. Pokonywanie ścian ułatwiają wbite w skałę metalowe stopnie, uchwyty, drabinki oraz lina poręczowa. W okolicach miasteczka Ramsau wytyczonych jest kilkanaście takich właśnie tras o różnych stopniach trudności zaczynając od najłatwiejszej na literkę A , potem B,C,D,E i E+1 . O tym że nie będzie to zwykły spacerek przypomina mi sprzęt wyjmowany z plecaków w postaci , uprzęży , kasku itp sprzętu.
Czwartek rano :
W pierwszy dzień dla zapoznania się ze sprzętem i przetarcia ,,pierwszych szlaków,, wybieramy się do schroniska Gutenberg Haus położonego na wysokości 2164 m pomiędzy dwoma szczytami i piękną ferratą o nazwie Sinabell oznaczoną literką ,,C,, pogoda dopisuje humory też , tylko jak zwykle czasu brak , wyszliśmy prosto z samochodu na szlak około godz 11.30 i to się troszkę na nas zemściło tym że szybko się wycofujemy z ferraty schodzimy w dół i szukamy czegoś do spania ( wyjazd był nie planowany tylko spontaniczny ) . Wybór padł na Camping położony na wprost samego szczytu Dachsteina z pięknymi widokami na cały masyw.
Szybkie przepakowanie plecaków i już jesteśmy przygotowani na następny dzień tzn piątek .
Piątek rano : pogoda nie nastraja do optymizmu (w nocy przechodzi nawałnica która nie daje na się przespać trzymamy namiot i czekamy świtu) ale nie przyjechaliśmy tu marudzić, pakujemy się do naszego wehikułu i szybko mkniemy na parking pod dolną stację kolejki na Dachstein, na miejscu jesteśmy o 7.00 plecaki i w góry .
Do schroniska Dachsteinsudwandhutte położonego na wysokości 1910 m dochodzimy w pełnym składzie , tu następuje podział na dwa zespoły Mirek wybiera trudniejszą drogę na szczyt która prowadzi feratą Johann-Klettersteig a my tzn Eska i tknp kierujemy się na drogę trekingową oznaczoną nr 615 .
Szlak jest pusty kilka osób które spotykamy przy schronisku nagle gdzieś znika każdy wybrał coś dla siebie i w drogę . Ścieżka mocno pnie się w górę co pozwala na szybkie nabieranie wysokości , po niecałej godzinie pogodowa niespodzianka (a będzie ich jeszcze kilka) ogarnia nas szarobura mgła widoczność spada do 10 może 15-stu metrów i jak by tego było mało zaczyna padać deszcz , konsternacja jesteśmy na wysokości około 2000 m i zaczynamy się zastanawiać co dalej , a na dodatek z góry schodzi ,, tubylec,, i gada coś o marnej pogodzie u góry i żeby się tam nie pchać ( Niemiec czy Austriak do dziś tego nie wiemy ) my jednak nie dajemy za wygraną i po szybkim ubraniu przeciwdeszczowych ciuchów wyznaczamy sobie cel , Górna stacja kolejki na Dachstein która położna jest na wysokości 2687m ( Hunerkogel ) tam zdecydujemy co dalej.
Szlak przekształca się teraz w ferratę o skali trudności z literkami A/B , od wyruszenia z dolnej stacji kolejki mijają 4-y godziny i razem z Renatą stajemy na górnej stacji kolejki tym samym osiągając wysokość 2602m , w tym momencie znów pogodowa niespodzianka wychodzi piękne słoneczko i znikają deszczowe chmury , dzwonię do Mirka z pytaniem gdzie jest, a on że się wycofał ze względu na pogodę( jego ferrata oznaczona jest literką E+1 co oznacza b trudną ) i nie jest możliwe jej przejście w deszczowy i mglisty dzień.
Do samego szczytu prowadzi droga przez lodowiec i dalej ferratą na sam szczyt , mamy godzinę na ,, popas ,, i ruszamy punktualnie o 12-ej w stronę szczytu ( od górnej stacji kolejki do szczytu według szlako wskazu zostało jeszcze 2h ) podejście pod ścianę daje nam się we znaki , brniemy w ,, śniegowej breji na lodowcu,, i wreszcie jest ściana ubieramy sprzęt i start , ja ruszam pierwszy wybadać drogę i tu załamka Renata nie daje rady ,wejście w ścianę jest dla niej za trudne , decydujemy że idę sam zostawiam niepotrzebny sprzęt i wpinam się w liny poręczowe , ( żal ogarnia mi serce wiem że Mirek który ruszył tą samą drogą co my nie zdąży do mnie dojść , Renata została pod ścianą sama i marznie ) a ja pokonuję kolejne metry , na szczycie Hoher Dachstein ( tu mapy podają różne wysokości od 3004 do 2997 m ) staję o godzinie 14.00 , oczywiście zapominam o aparacie fotograficznym . Pozostało mi tylko zrobić kilka fotek moją marną komórką , wykonuje kilka telefonów i w dół , mijam ludzi podchodzących do góry i dochodząc do końcówki ferraty widzę Mirka jak ciężko idzie po lodowcu , potem okazuje się że wykonał część założonego przed wyjazdem planu i przeszedł trudną ferratą o nazwie ,, Sky Walk,, z literkami D/E.
Wszyscy szczęśliwi ściskamy się pod ścianą Dachsteina i ruszamy w dół , Eska decyduje się na zjazd kolejką ( nie dziwę się jej wytrzymała więcej niż nie jeden facet i tu należy się jej szacun ) a my z Mirkiem przepakowani z chodzimy ferratą przy okazji trenując zjeżdżanie na linach , ja robię kilka zdjęć idziemy wolno rozmawiamy o dzisiejszym dniu i planach na jutro ( patrzymy w stronę Johana który znów pogroził nam palcem ale już wiemy że jak tu wrócimy następnym razem to Johan będzie nasz ) całe wejście i zejście zajmuje nam około 11,5 h . jeszcze zdjęcia Renaty https://picasaweb.google.com/1076490863 ... directlink
Sobota rano:
Tym razem wybór padł na piękną dolinę ( wąwóz ) Silberkaralm z kilkoma ferratami , o różnym stopniu trudności, a na końcu wąwozu stoi przytulne schronisko.
Okazuje się że Mirek zrobił nam niespodziankę i wybrał najtrudniejszą ferratę w tym rejonie z literką D o nazwie Hias – Klettersteig która miała 140 m w górę ( jak tu sobie wyobrazić 140 m do góry to proste : stawiam sześć budynków X-cio piętrowych jeden na drugim i już mam to co chciałem ) pniemy się powoli do góry , przechodzimy kilka mostków linowych i już jesteśmy przy schronisku , Mirek oczywiście nie może sobie podarować ostatniej farraty Siega – Klettersteig( jego super ego jest jeszcze nie spokojne po wczorajszym ) i decyduje się na dołożenie sobie wisienki na swoim alpejskim torcie , my z Eską siadamy pod schronem pijemy kawę i lukamy jak Mirek pomyka sobie po ferracie. , wracamy i układamy palny na ostatni dzień tzn niedziela , niestety ,,świstakowe safari,, które mieliśmy zobaczyć odpływa w strugach deszczu wracamy do starego kraju i wiemy że Johan nas przechytrzył. Dziękuję moim przyjaciołom za wspaniałe chwile spędzone razem gdzieś wysoko.tu też zdjęcia Renaty https://picasaweb.google.com/1076490863 ... directlink
kilka zdjęć komórką https://picasaweb.google.com/tknp500/Dachstein2012r /Dachstein2012r i + https://picasaweb.google.com/tknp500/Po ... 4495219026
a tu zdjęcia Mirka https://picasaweb.google.com/bikmen60/Dachstein2012
Skład zespołu od samego początku nie zmienił się poza jednym małym epizodem wywołanym różnicą zdań ale w końcu ruszamy w trójkę tz. Eska , Bikmen i tknp.
Głównym celem jest oczywiście Masyw Dachstein i przejście kilku ferrat wraz z osiągnięciem samego szczytu.
Via ferrata (żelazna droga) została wymyślona właśnie dla takich jak my, kochających góry i piękne widoki, pokonujących turystyczne szlaki, ale nie zaprawionych w trudach wspinaczki. Pokonywanie ścian ułatwiają wbite w skałę metalowe stopnie, uchwyty, drabinki oraz lina poręczowa. W okolicach miasteczka Ramsau wytyczonych jest kilkanaście takich właśnie tras o różnych stopniach trudności zaczynając od najłatwiejszej na literkę A , potem B,C,D,E i E+1 . O tym że nie będzie to zwykły spacerek przypomina mi sprzęt wyjmowany z plecaków w postaci , uprzęży , kasku itp sprzętu.
Czwartek rano :
W pierwszy dzień dla zapoznania się ze sprzętem i przetarcia ,,pierwszych szlaków,, wybieramy się do schroniska Gutenberg Haus położonego na wysokości 2164 m pomiędzy dwoma szczytami i piękną ferratą o nazwie Sinabell oznaczoną literką ,,C,, pogoda dopisuje humory też , tylko jak zwykle czasu brak , wyszliśmy prosto z samochodu na szlak około godz 11.30 i to się troszkę na nas zemściło tym że szybko się wycofujemy z ferraty schodzimy w dół i szukamy czegoś do spania ( wyjazd był nie planowany tylko spontaniczny ) . Wybór padł na Camping położony na wprost samego szczytu Dachsteina z pięknymi widokami na cały masyw.
Szybkie przepakowanie plecaków i już jesteśmy przygotowani na następny dzień tzn piątek .
Piątek rano : pogoda nie nastraja do optymizmu (w nocy przechodzi nawałnica która nie daje na się przespać trzymamy namiot i czekamy świtu) ale nie przyjechaliśmy tu marudzić, pakujemy się do naszego wehikułu i szybko mkniemy na parking pod dolną stację kolejki na Dachstein, na miejscu jesteśmy o 7.00 plecaki i w góry .
Do schroniska Dachsteinsudwandhutte położonego na wysokości 1910 m dochodzimy w pełnym składzie , tu następuje podział na dwa zespoły Mirek wybiera trudniejszą drogę na szczyt która prowadzi feratą Johann-Klettersteig a my tzn Eska i tknp kierujemy się na drogę trekingową oznaczoną nr 615 .
Szlak jest pusty kilka osób które spotykamy przy schronisku nagle gdzieś znika każdy wybrał coś dla siebie i w drogę . Ścieżka mocno pnie się w górę co pozwala na szybkie nabieranie wysokości , po niecałej godzinie pogodowa niespodzianka (a będzie ich jeszcze kilka) ogarnia nas szarobura mgła widoczność spada do 10 może 15-stu metrów i jak by tego było mało zaczyna padać deszcz , konsternacja jesteśmy na wysokości około 2000 m i zaczynamy się zastanawiać co dalej , a na dodatek z góry schodzi ,, tubylec,, i gada coś o marnej pogodzie u góry i żeby się tam nie pchać ( Niemiec czy Austriak do dziś tego nie wiemy ) my jednak nie dajemy za wygraną i po szybkim ubraniu przeciwdeszczowych ciuchów wyznaczamy sobie cel , Górna stacja kolejki na Dachstein która położna jest na wysokości 2687m ( Hunerkogel ) tam zdecydujemy co dalej.
Szlak przekształca się teraz w ferratę o skali trudności z literkami A/B , od wyruszenia z dolnej stacji kolejki mijają 4-y godziny i razem z Renatą stajemy na górnej stacji kolejki tym samym osiągając wysokość 2602m , w tym momencie znów pogodowa niespodzianka wychodzi piękne słoneczko i znikają deszczowe chmury , dzwonię do Mirka z pytaniem gdzie jest, a on że się wycofał ze względu na pogodę( jego ferrata oznaczona jest literką E+1 co oznacza b trudną ) i nie jest możliwe jej przejście w deszczowy i mglisty dzień.
Do samego szczytu prowadzi droga przez lodowiec i dalej ferratą na sam szczyt , mamy godzinę na ,, popas ,, i ruszamy punktualnie o 12-ej w stronę szczytu ( od górnej stacji kolejki do szczytu według szlako wskazu zostało jeszcze 2h ) podejście pod ścianę daje nam się we znaki , brniemy w ,, śniegowej breji na lodowcu,, i wreszcie jest ściana ubieramy sprzęt i start , ja ruszam pierwszy wybadać drogę i tu załamka Renata nie daje rady ,wejście w ścianę jest dla niej za trudne , decydujemy że idę sam zostawiam niepotrzebny sprzęt i wpinam się w liny poręczowe , ( żal ogarnia mi serce wiem że Mirek który ruszył tą samą drogą co my nie zdąży do mnie dojść , Renata została pod ścianą sama i marznie ) a ja pokonuję kolejne metry , na szczycie Hoher Dachstein ( tu mapy podają różne wysokości od 3004 do 2997 m ) staję o godzinie 14.00 , oczywiście zapominam o aparacie fotograficznym . Pozostało mi tylko zrobić kilka fotek moją marną komórką , wykonuje kilka telefonów i w dół , mijam ludzi podchodzących do góry i dochodząc do końcówki ferraty widzę Mirka jak ciężko idzie po lodowcu , potem okazuje się że wykonał część założonego przed wyjazdem planu i przeszedł trudną ferratą o nazwie ,, Sky Walk,, z literkami D/E.
Wszyscy szczęśliwi ściskamy się pod ścianą Dachsteina i ruszamy w dół , Eska decyduje się na zjazd kolejką ( nie dziwę się jej wytrzymała więcej niż nie jeden facet i tu należy się jej szacun ) a my z Mirkiem przepakowani z chodzimy ferratą przy okazji trenując zjeżdżanie na linach , ja robię kilka zdjęć idziemy wolno rozmawiamy o dzisiejszym dniu i planach na jutro ( patrzymy w stronę Johana który znów pogroził nam palcem ale już wiemy że jak tu wrócimy następnym razem to Johan będzie nasz ) całe wejście i zejście zajmuje nam około 11,5 h . jeszcze zdjęcia Renaty https://picasaweb.google.com/1076490863 ... directlink
Sobota rano:
Tym razem wybór padł na piękną dolinę ( wąwóz ) Silberkaralm z kilkoma ferratami , o różnym stopniu trudności, a na końcu wąwozu stoi przytulne schronisko.
Okazuje się że Mirek zrobił nam niespodziankę i wybrał najtrudniejszą ferratę w tym rejonie z literką D o nazwie Hias – Klettersteig która miała 140 m w górę ( jak tu sobie wyobrazić 140 m do góry to proste : stawiam sześć budynków X-cio piętrowych jeden na drugim i już mam to co chciałem ) pniemy się powoli do góry , przechodzimy kilka mostków linowych i już jesteśmy przy schronisku , Mirek oczywiście nie może sobie podarować ostatniej farraty Siega – Klettersteig( jego super ego jest jeszcze nie spokojne po wczorajszym ) i decyduje się na dołożenie sobie wisienki na swoim alpejskim torcie , my z Eską siadamy pod schronem pijemy kawę i lukamy jak Mirek pomyka sobie po ferracie. , wracamy i układamy palny na ostatni dzień tzn niedziela , niestety ,,świstakowe safari,, które mieliśmy zobaczyć odpływa w strugach deszczu wracamy do starego kraju i wiemy że Johan nas przechytrzył. Dziękuję moim przyjaciołom za wspaniałe chwile spędzone razem gdzieś wysoko.tu też zdjęcia Renaty https://picasaweb.google.com/1076490863 ... directlink
kilka zdjęć komórką https://picasaweb.google.com/tknp500/Dachstein2012r /Dachstein2012r i + https://picasaweb.google.com/tknp500/Po ... 4495219026
a tu zdjęcia Mirka https://picasaweb.google.com/bikmen60/Dachstein2012
Ostatnio zmieniony 31 sierpnia 2012, 20:34 przez tknp, łącznie zmieniany 6 razy.
jestem strażnikiem snów, błękitnego nieba i bezkresnej przestrzeni , słucham wiatru i odgłosów jesiennego deszczu (tknp),,
-
- Członek Klubu
- Posty: 1192
- Rejestracja: 15 sierpnia 2010, 13:22
Bardzo czekałem na tą relację Mam podobny plan zrobić sobie taki dłuższy weekend w masywie Dachstein.
--->>>flickr<<<---
Cudo!!!!!!!!!! wielkie gratulacje dla Was!!!!!aż się łezka w oku zakręciła,kiedy przeczytałam o uściskach pod ścianą!! szczególne wyrazy uznania dla Renii,dziewczyno Jesteś wielka!
Oj ta komóra wcale nie taka marna!aż szkoda,że więcej zdjęć nią nie zrobiłeś!
Oj ta komóra wcale nie taka marna!aż szkoda,że więcej zdjęć nią nie zrobiłeś!
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
Super, brawa dla Was To gdzie kolejne trenowanie ferrat?
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Dzieki Renata i Grześ za super weekend. W przyszłym roku "porachujemy" się z Johannem .
Kilka moich zdjęć jest tu
https://picasaweb.google.com/bikmen60/Dachstein2012
Kilka moich zdjęć jest tu
https://picasaweb.google.com/bikmen60/Dachstein2012
Hmm zadam pytanie laika (a co, najwyżej mi się dostanie), na paru zdjęciach widziałam linę, czy to tylko do zjazdów, czy do czegoś jeszcze Wam posłużyła ta lina?
EDIT: Przyjrzałam się dokładniej i teraz już wiem, że do zjazdów
EDIT: Przyjrzałam się dokładniej i teraz już wiem, że do zjazdów
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Może tak?adrians_osw pisze:Bardzo czekałem na tą relację Mam podobny plan zrobić sobie taki dłuższy weekend w masywie Dachstein.
http://www.bergsteigen.at/pic/pdf/2175_ ... n_topo.pdf
http://www.bergsteigen.at/de/show.aspx?ID=2175&Art=2
ten Johan to nazwa bardzo trudnej faraty cyt: Mirek wybiera trudniejszą drogę na szczyt która prowadzi feratą Johann-Klettersteig a my tzn Eska i tknp kierujemy się na drogę trekingową oznaczoną nr 615 .kasia1357 pisze:A ten Johan to kto?
jestem strażnikiem snów, błękitnego nieba i bezkresnej przestrzeni , słucham wiatru i odgłosów jesiennego deszczu (tknp),,
tknp pisze:ale nie przyjechaliśmy tu marudzić,
tknp pisze:my jednak nie dajemy za wygraną i po szybkim ubraniu przeciwdeszczowych ciuchów wyznaczamy sobie cel
a on że się wycofał ze względu na pogodę( jego ferrata oznaczona jest literką E+1 co oznacza b trudną ) i nie jest możliwe jej przejście w deszczowy i mglisty dzień.
tknp pisze:ja ruszam pierwszy wybadać drogę i tu załamka Renata nie daje rady ,wejście w ścianę jest dla niej za trudne ,
Wybrałam tylko kilka momentów z Waszej przygody z ferratami i lodowcem. Wielki szacun dla całej ekipy za to, a szczególnie dla Reni bo wiadomo, że to słaba płeć :>tknp pisze:Wszyscy szczęśliwi ściskamy się pod ścianą Dachsteina i ruszamy w dół , Eska decyduje się na zjazd kolejką ( nie dziwę się jej wytrzymała więcej niż nie jeden facet i tu należy się jej szacun )
Decyzje jakie podjęliście jak najbardziej odpowiednie do sytuacji, brawa za rozsądek.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Fajna przygodatknp pisze:Noc wysrebrzona księżycem , niebo aż ciężkie od gwiazd .Góry zastygły w ciszy ,mgle i bajkowym pięknie....
No to kiedy chcesz jechać ? ;-)Mroczny pisze:przy dobrej kondycji uczestników, obytych i sprawnie poruszających się w podobnym terenie, odpowiednich warunkach pogodowych - do zrealizowania.tknp pisze:hm, plam masz piękny tylko czy ?
Motto Legii Cudzoziemskiej "maszeruj albo giń"