28.07-4.08.2012 - Alpejskie igraszki czyli jak zdobywaliśmy Gran Paradiso i Mont Blanc
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
28.07-4.08.2012 - Alpejskie igraszki czyli jak zdobywaliśmy
czas: 28 lipiec - 4 sierpień 2012
kraj: Włochy, Francja (dojazd Niemcy, Szwajcaria)
góry: Alpy Graickie
szczyty: Gran Paradiso [4061], Mont Blanc [4810]
ekipa: adamek, adrians_osw, andrzej83, gaza, GóralJoCi, lukas_osw
I przyszła pora na coś wyższego niż Tatry, a jak już wybierać się w wyższe góry to czemu nie na sam szczyt, najwyżej jak się da, na Blanca.
Nikt z naszej szóstki jeszcze tak wysoko nie był, większość z nas najwyżej dotarła raptem 2300 metrów niżej niż cel, na Rysy. Trochę obawiając się wysokości i reakcji na nią zaplanowaliśmy cały cykl aklimatyzacji.
etap I
Na pierwszy ogień poszedł czterotysięcznik Gran Paradiso we włoskich Alpach.
Z Polski startujemy późnym wieczorem w piątek, by po prawie 20 godzinach dotrzeć na miejsce, na camping Gran Paradiso w Pont. Camping godny polecenia. Przestronny, czysty i nie za drogo - nocleg wyszedł nas po 8 euro.
camping Gran Paradiso w Pont
Rano w niedzielę startujemy na podbój Alp. Z campingu, z wysokości 1960 m npm, w pełnym słońcu docieramy do schroniska Rifugio Vittorio Emanuele na 2740. Pomimo że dzień wcześniej przechodziły przelotne deszcze i było zachmurzenie, zgodnie z posiadanymi prognozami przypieka nas mocno.
Rifugio Vittorio Emanuele
Od schronu w górę, wśród kamieni i pyłu, z ciężkimi plecakami ważącymi po ok. 20 kg. Na wysokości 3340 m npm organizujemy obóz.
Obóz u stóp Gran Paradiso
Robi się coraz zimniej, słońce jakoś nie chce zachodzić, a my chcemy zrobić fotki zachodu.
Wreszcie zachodzi, a my wchodzimy do namiotów i zasypiamy, tzn. większość bardziej przemęcza tą noc niż spokojnie śpi. Rano budzą nas przechodzący obok pierwsi wchodzący na szczyt. Jest zimno - w namiocie -4 stopnie - fajnie .
Podążamy na szczyt po lodowcu poprzecinanym szczelinami wśród może setki innych wspinających się. Zdecydowana większość wchodzących nie asekuruje się. Śnieg jest mocno zmrożony, a szczeliny widoczne.
Przed 9 na skalny szczyt wchodzi, pierwszy oczywiście, gaza , później w różnych odstępach reszta ekipy.
To jest nasz PIERWSZY CZTEROTYSIĘCZNIK.
Skalny szczyt oblegany jest bardzo i trzeba uważać na innych chcąc się dostać w pobliże stojącej na szczycie figurki Matki Boskiej.
W dół schodzimy w dwóch grupach: adrians_osw, lukas_osw i adamek asekurując się schodzą po lodowcu, gaza, andrzej83 i GóralJoCi drogą przez małą ferratkę. A później w dół, dół, dół ... oj dłużyła się ta droga.
Noc spędzamy na campingu w Pont, by rano ruszyć przez tunel pod Mont Blanc w kierunku Francji.
Informacje o trasie:
- do schroniska trasa łatwa, cały czas pnie się zakosami pod górę i to w pełnym słońcu
- gdzieś na 2900 m npm, trzeba przejść przez uskok z dość znaczną ekspozycją. De facto ściana wspinaczkowa wysokości ok. 30 m (znajdują się przynajmniej dwa stanowiska)
- początek lodowca ok. 3300 m npm (oczywiście to zależy od okresu i pogody)
- na lodowcu kilka szczelin różnej szerokości, w tym przynajmniej jedna dość szeroka
etap II
Zahaczając o Chamonix dojechaliśmy do miejsca startu w kierunku najwyższego szczytu Europy (Elbrus jest w Azji ).
Chamonix widziane z ok. 2800 m npm
Część ekipy wyjeżdża z Le Fayet Tramwajem du Mont Blanc do stacji Mont Lachat na 2115 m npm, później wzdłuż nieczynnej części kolejki i dalej szlakiem w górę. Przy okazji gubiąc drogę, co wiązało się z nadrobieniem 2 km i utratą ok 200 m wysokości. Druga część ekipy wjechała kolejką linową Les Houches - Bellevue, a następnie Tramwajem i dalej szlakiem z drabinkami i linami. Wszyscy spotykają się w Chacie des Rognes na 2768.
Chata des Rognes
Gdzieś tam pójdziemy jutro ...
Co prawda część chciała iść dalej do schroniska Tête Rousse 400 m wyżej, ale jednak tu wszyscy spędzamy noc, wśród kilkunastu innych górołazów głównie z Polski, Słowacji i Rosji.
Chamonix nocą
Brzask nad Alpami
schronisko Tête Rousse
Podejście od schroniska Tête Rousse do schroniska Gouter
Wielki Kuluar
Schronisko Gouter
Bardzo wczesnym rankiem, może lepiej powiedzieć w środku nocy wyruszamy w dwóch grupach. Pierwsza z nadzieją, że może uda się jeszcze tego dnia wejść na szczyt. Druga z myślą dotarcia do schroniska Gouter na 3835 i próbą wejścia w dniu następnym.
Jednak plany planami, a rzeczywistość chadza swoją drogą.
- adamek i adrians_osw w schronisku Tête Rousse 3167 stwierdzają, że ze względu na prognozowane pogorszenie pogody nie ma szans na wejście na MB i postanawiają zejść na dół.
- gaza, nie gaza tylko cyborg-gaza, wyszedł przed 3 rano z Chaty des Rognes na 2768, doszedł z częścią ekipy do schroniska Gouter na 3835 i dalej już samotnie.
O godz. 11:20 GAZA STANĄŁ NA SZCZYCIE EUROPY - MONT BLANC 4810 m npm. WIELKIE BRAWA.
Jakby tego było mało, to zszedł do Goutera i dalej przez Tête Rousse na dół, do Tramwaj du Mont Blanc na 2115. W warunkach alpejskich, z ciężkim plecakiem wszedł w ciągu 13 godzin 2100 m w górę, by później zejść 2700 m w dół. Cyborg nie gaza.
- andrzej83, lukasz_osw i GóralJoCi pozostali w schronisku Gouter. Ale ze względu na wygórowane żądania obsługi schroniska - 70 euro za "glebę" , a co bardziej brak pewności nawet tego miejsca noclegowego i pogarszającej się pogody późnym popołudniem zaczęli schodzić w dół. Przenocowali ponownie w Chacie des Rognes, by następnego dnia dołączyć do reszty ekipy nocującej na campingu Bellevue w Les Houches.
Prognoza spełniła się i w nocy nad Alpami szalała przez trzy godziny burza z ulewnym deszczem, a wyżej pewnie i ze śniegiem.
Relacja gazy ze szczytu Mont Blanca
Moje wrażenia i odczucia z Mont Blanc ciepło-zimno-ciepło-zimno,zależy czy wiało czy nie
Teraz poważnie Ruszyliśmy z Chaty des Rognes na 2768 o 2.51 w nocy w w składzie;ja,andrzej83 i lukas_osw. Przed nami było widać sznur światełek wspinających się w stronę Goutera.Pierwszym naszym celem jest schronisko Tête Rousse,gdzie w szafkach zamykanych na kluczyk ja zostawiam namiot,a lukas_osw część sprzętu.Droga do góry jest jeszcze długa a wody mam ok. 1 litra a więc zabieramy puste butelki i nabieramy wody z lodowca do której wrzucam tapsa ISOSTAR i ruszamy do Goutera.Idzie się mi bardzo dobrze i tak też się czuję.Do starego schroniska Gouter docieramy z Łukaszem ok 7.15,gdzie czekamy na Andrzeja ok 20 min.Gdy Andrzej dochodzi,wszyscy ubieramy raki oraz zimową odzież i ruszamy do nowego schroniska mając nadzieje,że jest otwarte ,ponieważ z drogi do góry widać było iż jest niemal całe oświetlone.Niestety całujemy klamkę .Chłopaki postanawiają wrócić do starego schroniska na śniadanie,a ja postanawiam iść dalej.Smaruje się kremem zakładam okulary i o godz.8.01 ruszam.Do góry idzie mi się bardzo dobrze,nie odczuwam żadnych zmian związanych z wysokością Przy schronie Vallot 4362 m n.p.m postanawiam zjeść śniadanie ale mimo mocno świecącego słońca,wieje silny wiatr.Tak więc szybko się zbieram i ruszam dalej.Na szczycie staję kilka minut po 11-tej,o dziwo tutaj jakoś nie wieja tak jak 500 metrów niżej .
Z poznaną 3-ką francuzów robimy sobie nawzajem zdjęcia na górze spędzam ok 25 min. przy bardzo ładnej pogodzie .Temperatura na szczycie -5.2 ˚C.Bardzo czyste powietrze oddycha się mi super.Delektuję się widokami zjadam ,czekoladę oraz batona i ruszam na dół do Goutera do chłopaków.Ciężki 80 litrowy plecak pcha mnie masakrycznie w dół, odczuwając na stopach ubrane raki.Droga powrotna mi się jakoś strasznie ciągnie w schronie jestem ok. 13 z minutami.W schronisku spędzam ok. 10 minut i po krótkiej rozmowie z chłopakami postanawiam schodzić na dół.Na stacji kolejki Mont Lachat jestem o 17.15,Tranwaj mam o 18.40,straszne pragnienie zmusza mnie do zakupu wody mineralnej za 3,90 EURO .Adam czeka na mnie w Le Fayet skąd ruszamy do Adriana do Les Houches gdzie rozbijamy się na Campingu Bellevue.Siedzimy do 23 przed namiotami aż nas przepędza burza,zasypiam jak dziecko,odsypiając poprzednią noc.Rano czuje się bardzo dobrze,czując tylko lekkie mrowienie na stopach
Ogólnie:
-w Alpach czułem się bardzo dobrze
-nie miałem problemów ze spaniem
-w żaden sposób nie odczuwałem wysokości
-wszystko co założyłem to wykonałem
-ceny na kampingach bardzo przystępne średnio 6.50 Euro
etap III
Na campingu Bellevue w Les Houches spędzamy jeszcze dwie noce. Ceny podobne jak na innych - 8 euro, infrastruktura OK. Połowa tu rozbitych to Polacy.
Jak nie w góry, bo pogoda ciągle nie taka - zachmurzenie, a po południu lub w nocy deszcz, to zwiedzamy Chamonix. Totalna komercja, takie Krupówki w większym wydaniu.
Chamonix - pomnik pierwszych zdobywców Mont Blanc
Brak widoków na polepszenie aury skłania nas do odwrotu w stronę domu.
Po drodze zwiedzamy jeszcze Freiburg i Norymbergę w Niemczech. Z braku chęci u części zespołu odpuszczamy sobie wizytę w Europa-park, wielkim wesołym miasteczko nieopodal Freiburga.
Freiburg
Norymberga
Podziękowania dla wszystkich trzymających kciuki i dopingujących nas w tej alpejskiej przygodzie.
A my ... no cóż wszyscy pobiliśmy swoje rekordy wysokości osiągając 4810 lub 4061 m npm , nabraliśmy trochę doświadczenia na wspinanie się w wyższych górkach - następnym razem będzie lepiej.
Powtórzymy wyprawę i dotrzemy na czubek Europy.
WRÓCIMY TAM JESZCZE ...
Nasze fotki:
GRAN PARADISO:
zdjęcia adrians_osw
zdjęcia gazy
zdjęcia lukas_osw
zdjęcia adamka
MONT BLANC
zdjęcia adrians_osw
zdjęcia gazy
zdjęcia lukas_osw
zdjęcia adamka
kraj: Włochy, Francja (dojazd Niemcy, Szwajcaria)
góry: Alpy Graickie
szczyty: Gran Paradiso [4061], Mont Blanc [4810]
ekipa: adamek, adrians_osw, andrzej83, gaza, GóralJoCi, lukas_osw
I przyszła pora na coś wyższego niż Tatry, a jak już wybierać się w wyższe góry to czemu nie na sam szczyt, najwyżej jak się da, na Blanca.
Nikt z naszej szóstki jeszcze tak wysoko nie był, większość z nas najwyżej dotarła raptem 2300 metrów niżej niż cel, na Rysy. Trochę obawiając się wysokości i reakcji na nią zaplanowaliśmy cały cykl aklimatyzacji.
etap I
Na pierwszy ogień poszedł czterotysięcznik Gran Paradiso we włoskich Alpach.
Z Polski startujemy późnym wieczorem w piątek, by po prawie 20 godzinach dotrzeć na miejsce, na camping Gran Paradiso w Pont. Camping godny polecenia. Przestronny, czysty i nie za drogo - nocleg wyszedł nas po 8 euro.
camping Gran Paradiso w Pont
Rano w niedzielę startujemy na podbój Alp. Z campingu, z wysokości 1960 m npm, w pełnym słońcu docieramy do schroniska Rifugio Vittorio Emanuele na 2740. Pomimo że dzień wcześniej przechodziły przelotne deszcze i było zachmurzenie, zgodnie z posiadanymi prognozami przypieka nas mocno.
Rifugio Vittorio Emanuele
Od schronu w górę, wśród kamieni i pyłu, z ciężkimi plecakami ważącymi po ok. 20 kg. Na wysokości 3340 m npm organizujemy obóz.
Obóz u stóp Gran Paradiso
Robi się coraz zimniej, słońce jakoś nie chce zachodzić, a my chcemy zrobić fotki zachodu.
Wreszcie zachodzi, a my wchodzimy do namiotów i zasypiamy, tzn. większość bardziej przemęcza tą noc niż spokojnie śpi. Rano budzą nas przechodzący obok pierwsi wchodzący na szczyt. Jest zimno - w namiocie -4 stopnie - fajnie .
Podążamy na szczyt po lodowcu poprzecinanym szczelinami wśród może setki innych wspinających się. Zdecydowana większość wchodzących nie asekuruje się. Śnieg jest mocno zmrożony, a szczeliny widoczne.
Przed 9 na skalny szczyt wchodzi, pierwszy oczywiście, gaza , później w różnych odstępach reszta ekipy.
To jest nasz PIERWSZY CZTEROTYSIĘCZNIK.
Skalny szczyt oblegany jest bardzo i trzeba uważać na innych chcąc się dostać w pobliże stojącej na szczycie figurki Matki Boskiej.
W dół schodzimy w dwóch grupach: adrians_osw, lukas_osw i adamek asekurując się schodzą po lodowcu, gaza, andrzej83 i GóralJoCi drogą przez małą ferratkę. A później w dół, dół, dół ... oj dłużyła się ta droga.
Noc spędzamy na campingu w Pont, by rano ruszyć przez tunel pod Mont Blanc w kierunku Francji.
Informacje o trasie:
- do schroniska trasa łatwa, cały czas pnie się zakosami pod górę i to w pełnym słońcu
- gdzieś na 2900 m npm, trzeba przejść przez uskok z dość znaczną ekspozycją. De facto ściana wspinaczkowa wysokości ok. 30 m (znajdują się przynajmniej dwa stanowiska)
- początek lodowca ok. 3300 m npm (oczywiście to zależy od okresu i pogody)
- na lodowcu kilka szczelin różnej szerokości, w tym przynajmniej jedna dość szeroka
etap II
Zahaczając o Chamonix dojechaliśmy do miejsca startu w kierunku najwyższego szczytu Europy (Elbrus jest w Azji ).
Chamonix widziane z ok. 2800 m npm
Część ekipy wyjeżdża z Le Fayet Tramwajem du Mont Blanc do stacji Mont Lachat na 2115 m npm, później wzdłuż nieczynnej części kolejki i dalej szlakiem w górę. Przy okazji gubiąc drogę, co wiązało się z nadrobieniem 2 km i utratą ok 200 m wysokości. Druga część ekipy wjechała kolejką linową Les Houches - Bellevue, a następnie Tramwajem i dalej szlakiem z drabinkami i linami. Wszyscy spotykają się w Chacie des Rognes na 2768.
Chata des Rognes
Gdzieś tam pójdziemy jutro ...
Co prawda część chciała iść dalej do schroniska Tête Rousse 400 m wyżej, ale jednak tu wszyscy spędzamy noc, wśród kilkunastu innych górołazów głównie z Polski, Słowacji i Rosji.
Chamonix nocą
Brzask nad Alpami
schronisko Tête Rousse
Podejście od schroniska Tête Rousse do schroniska Gouter
Wielki Kuluar
Schronisko Gouter
Bardzo wczesnym rankiem, może lepiej powiedzieć w środku nocy wyruszamy w dwóch grupach. Pierwsza z nadzieją, że może uda się jeszcze tego dnia wejść na szczyt. Druga z myślą dotarcia do schroniska Gouter na 3835 i próbą wejścia w dniu następnym.
Jednak plany planami, a rzeczywistość chadza swoją drogą.
- adamek i adrians_osw w schronisku Tête Rousse 3167 stwierdzają, że ze względu na prognozowane pogorszenie pogody nie ma szans na wejście na MB i postanawiają zejść na dół.
- gaza, nie gaza tylko cyborg-gaza, wyszedł przed 3 rano z Chaty des Rognes na 2768, doszedł z częścią ekipy do schroniska Gouter na 3835 i dalej już samotnie.
O godz. 11:20 GAZA STANĄŁ NA SZCZYCIE EUROPY - MONT BLANC 4810 m npm. WIELKIE BRAWA.
Jakby tego było mało, to zszedł do Goutera i dalej przez Tête Rousse na dół, do Tramwaj du Mont Blanc na 2115. W warunkach alpejskich, z ciężkim plecakiem wszedł w ciągu 13 godzin 2100 m w górę, by później zejść 2700 m w dół. Cyborg nie gaza.
- andrzej83, lukasz_osw i GóralJoCi pozostali w schronisku Gouter. Ale ze względu na wygórowane żądania obsługi schroniska - 70 euro za "glebę" , a co bardziej brak pewności nawet tego miejsca noclegowego i pogarszającej się pogody późnym popołudniem zaczęli schodzić w dół. Przenocowali ponownie w Chacie des Rognes, by następnego dnia dołączyć do reszty ekipy nocującej na campingu Bellevue w Les Houches.
Prognoza spełniła się i w nocy nad Alpami szalała przez trzy godziny burza z ulewnym deszczem, a wyżej pewnie i ze śniegiem.
Relacja gazy ze szczytu Mont Blanca
Moje wrażenia i odczucia z Mont Blanc ciepło-zimno-ciepło-zimno,zależy czy wiało czy nie
Teraz poważnie Ruszyliśmy z Chaty des Rognes na 2768 o 2.51 w nocy w w składzie;ja,andrzej83 i lukas_osw. Przed nami było widać sznur światełek wspinających się w stronę Goutera.Pierwszym naszym celem jest schronisko Tête Rousse,gdzie w szafkach zamykanych na kluczyk ja zostawiam namiot,a lukas_osw część sprzętu.Droga do góry jest jeszcze długa a wody mam ok. 1 litra a więc zabieramy puste butelki i nabieramy wody z lodowca do której wrzucam tapsa ISOSTAR i ruszamy do Goutera.Idzie się mi bardzo dobrze i tak też się czuję.Do starego schroniska Gouter docieramy z Łukaszem ok 7.15,gdzie czekamy na Andrzeja ok 20 min.Gdy Andrzej dochodzi,wszyscy ubieramy raki oraz zimową odzież i ruszamy do nowego schroniska mając nadzieje,że jest otwarte ,ponieważ z drogi do góry widać było iż jest niemal całe oświetlone.Niestety całujemy klamkę .Chłopaki postanawiają wrócić do starego schroniska na śniadanie,a ja postanawiam iść dalej.Smaruje się kremem zakładam okulary i o godz.8.01 ruszam.Do góry idzie mi się bardzo dobrze,nie odczuwam żadnych zmian związanych z wysokością Przy schronie Vallot 4362 m n.p.m postanawiam zjeść śniadanie ale mimo mocno świecącego słońca,wieje silny wiatr.Tak więc szybko się zbieram i ruszam dalej.Na szczycie staję kilka minut po 11-tej,o dziwo tutaj jakoś nie wieja tak jak 500 metrów niżej .
Z poznaną 3-ką francuzów robimy sobie nawzajem zdjęcia na górze spędzam ok 25 min. przy bardzo ładnej pogodzie .Temperatura na szczycie -5.2 ˚C.Bardzo czyste powietrze oddycha się mi super.Delektuję się widokami zjadam ,czekoladę oraz batona i ruszam na dół do Goutera do chłopaków.Ciężki 80 litrowy plecak pcha mnie masakrycznie w dół, odczuwając na stopach ubrane raki.Droga powrotna mi się jakoś strasznie ciągnie w schronie jestem ok. 13 z minutami.W schronisku spędzam ok. 10 minut i po krótkiej rozmowie z chłopakami postanawiam schodzić na dół.Na stacji kolejki Mont Lachat jestem o 17.15,Tranwaj mam o 18.40,straszne pragnienie zmusza mnie do zakupu wody mineralnej za 3,90 EURO .Adam czeka na mnie w Le Fayet skąd ruszamy do Adriana do Les Houches gdzie rozbijamy się na Campingu Bellevue.Siedzimy do 23 przed namiotami aż nas przepędza burza,zasypiam jak dziecko,odsypiając poprzednią noc.Rano czuje się bardzo dobrze,czując tylko lekkie mrowienie na stopach
Ogólnie:
-w Alpach czułem się bardzo dobrze
-nie miałem problemów ze spaniem
-w żaden sposób nie odczuwałem wysokości
-wszystko co założyłem to wykonałem
-ceny na kampingach bardzo przystępne średnio 6.50 Euro
etap III
Na campingu Bellevue w Les Houches spędzamy jeszcze dwie noce. Ceny podobne jak na innych - 8 euro, infrastruktura OK. Połowa tu rozbitych to Polacy.
Jak nie w góry, bo pogoda ciągle nie taka - zachmurzenie, a po południu lub w nocy deszcz, to zwiedzamy Chamonix. Totalna komercja, takie Krupówki w większym wydaniu.
Chamonix - pomnik pierwszych zdobywców Mont Blanc
Brak widoków na polepszenie aury skłania nas do odwrotu w stronę domu.
Po drodze zwiedzamy jeszcze Freiburg i Norymbergę w Niemczech. Z braku chęci u części zespołu odpuszczamy sobie wizytę w Europa-park, wielkim wesołym miasteczko nieopodal Freiburga.
Freiburg
Norymberga
Podziękowania dla wszystkich trzymających kciuki i dopingujących nas w tej alpejskiej przygodzie.
A my ... no cóż wszyscy pobiliśmy swoje rekordy wysokości osiągając 4810 lub 4061 m npm , nabraliśmy trochę doświadczenia na wspinanie się w wyższych górkach - następnym razem będzie lepiej.
Powtórzymy wyprawę i dotrzemy na czubek Europy.
WRÓCIMY TAM JESZCZE ...
Nasze fotki:
GRAN PARADISO:
zdjęcia adrians_osw
zdjęcia gazy
zdjęcia lukas_osw
zdjęcia adamka
MONT BLANC
zdjęcia adrians_osw
zdjęcia gazy
zdjęcia lukas_osw
zdjęcia adamka
Ostatnio zmieniony 09 sierpnia 2012, 11:29 przez adamek, łącznie zmieniany 3 razy.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
faktycznie cyborg, widocznie szybko się aklimatyzujeadamek pisze:O godz. 11:20 GAZA STANĄŁ NA SZCZYCIE EUROPY - MONT BLANC 4810 m npm. WIELKIE BRAWA.
...z ciężkim plecakiem wszedł w ciągu 13 godzin 2100 m w górę, by później zejść 2700 m w dół. Cyborg nie gaza.
dla całej ekipyadamek pisze: no cóż wszyscy pobiliśmy swoje rekordy wysokości osiągając 4810 lub 4061 m npm
góry będą zawsze, nic na siłę.adamek pisze:WRÓCIMY TAM JESZCZE ...
-
- Członek Klubu
- Posty: 1192
- Rejestracja: 15 sierpnia 2010, 13:22
Fotki już są
Gran Paradiso:
https://picasaweb.google.com/1091508489 ... 2830072012
Mont Blanc:
https://picasaweb.google.com/1091508489 ... 0702082012
Oczywiście to nie wszystko ale wybrane.
A to pozwolę sobie wrzucić na forum bo jakoś mi się wyjątkowo podoba
Gran Paradiso:
https://picasaweb.google.com/1091508489 ... 2830072012
Mont Blanc:
https://picasaweb.google.com/1091508489 ... 0702082012
Oczywiście to nie wszystko ale wybrane.
A to pozwolę sobie wrzucić na forum bo jakoś mi się wyjątkowo podoba
--->>>flickr<<<---
-
- Członek Klubu
- Posty: 1192
- Rejestracja: 15 sierpnia 2010, 13:22
^^ Proszę bardzo
Gaza w ogóle nie reagował Ja w pierwszy dzień bez większych problemów, doszedłem na około 3300 ale część osób odczuwała już większe zmęczenie. Natomiast przy ataku na Paradiso gdzieś od 3600-3700 naprawdę było ciężko. System 10 kroków 10s przerwy i tak na szczyt.
Gaza w ogóle nie reagował Ja w pierwszy dzień bez większych problemów, doszedłem na około 3300 ale część osób odczuwała już większe zmęczenie. Natomiast przy ataku na Paradiso gdzieś od 3600-3700 naprawdę było ciężko. System 10 kroków 10s przerwy i tak na szczyt.
--->>>flickr<<<---
- tatromaniak
- Członek Klubu
- Posty: 1120
- Rejestracja: 20 czerwca 2009, 15:53
Re: 28.07-4.08.2012 - Alpejskie igraszki czyli jak zdobywali
GRATULACJE!!!
Zdjęcia zaostrzają apetyt (Dawać więcej!!!!) kurcze, fajnie byłoby tam być...
Zdjęcia zaostrzają apetyt (Dawać więcej!!!!) kurcze, fajnie byłoby tam być...
w to nie wątpięadamek pisze:WRÓCIMY TAM JESZCZE ...
"Szalony kto sądzi, że ludzkiego szczęścia trzeba szukać w zaspokajaniu pragnień,
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry