od teraz to już nie Iwon tylko TurboDymoWomen zawstydziła Wszystkichtatromaniak13 pisze:Szybkobiegacze z poprzednich wypraw do Grzesia byli podgotowani, do Wołowca ugotowani a na Jarząbczy Wierch już ledwo człapali za niedoścignioną Iwon.
26 luty 2011 Wołowiec - Jarząbczy Wierch
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
Taa.. pod warunkiem że Iwon będzie miała ze sobą defibrylator Tempo które nadaje Iwon powoduje że pikawa tak szaleje że ciśnienie robi się sto na stoadamek pisze:Wyprawę kończymy przed 19 - my tu jeszcze wrócimy.
Nie jedna 18-tka chciała by tak śmigać jak TyIwon pisze:ja tylko świętowałam swoją ..... 18-tą wiosnę
Ha!! Żebym tylko ja mógł tak napierać kiedy będę miał swoje "18-ste" urodziny to będę zadowolony!
Przez całą trasę jaką nadać "Jej" ksywę, bo Janek uznał że szybkobiegacz to za mało, no i chyba właśnie nam dałeś odpowiedźheathcliff pisze:Czyli mamy nowego szybkobiegacza, a w przypadku Iwon to juz TurboDymoWomen
Chciałem podziękować wszystkim za wspaniałą wyprawę, świetny chumor który ze sobą zabraliście no i towarzystwo oczywiście. Do następnego spotkania!
Czyli od Dziurawej przełęczy szliście wprost na szczyt i to było najgorsze? A potem na samym szczycie w prawo i dalej już bezpiecznie. Prawdę powiedziawszy mieliście się czego obawiać: http://www.joemonster.org/p/178626/size/oryg . Na tym zdjęciu lawina oberwała się niewiele poniżej szlaku.tatromaniak13 pisze:Chodzi o to że sami musieliśmy sobie wyznaczać w okolicach Łopaty szlak w bezpośrednim sąsiedztwie groźnych nawisów śnieżnych oraz pokonywanie trawersem od słowackiej strony stromych zboczy, gdzie noga nie miała prawa zadrżeć / dno doliny było dość daleko /.
Ładnie chmurzy na ostatnich zdjęciach.
- tatromaniak
- Członek Klubu
- Posty: 1120
- Rejestracja: 20 czerwca 2009, 15:53
Żeby nie zaplanowany wcześniej świt na Grzesiu być może byśmy szli Wyżnią ale mimo Twoich śladów niżej pod samą przełęczą nawiany śnieg w sobotę nie pozwalał na dojście tamtędy na grań między Rakoniem a Wołowcem.Ardaryk pisze: szkoda, ze nie wchodziliscie wyznia bo przetorowalem wam po tej prawie pionowej sciance sciezke 2 dni wczesniej :D:D
Analizowaliśmy to z góry i zastanawialiśmy się co byśmy ewentualnie zrobili w takiej sytuacji
- tatromaniak
- Członek Klubu
- Posty: 1120
- Rejestracja: 20 czerwca 2009, 15:53
Dobrze Zbyszku prawisz.zbig9 pisze:Po tych zdjęciach już nikogo nie trzeba będzie przekonywać, że w góry wychodzi się najpóźniej dwie godziny przed wschodem. Pozostaje tylko pytanie, kiedy powtarzamy...
Święte słowa do których ja nawet niedowiarek przekonałem się.
Dodał bym jeszcze, że powinno się schodzić ze szlaku jak to słoneczko już powoli układa się do snu.
Dobra pogoda, decyzja w ostatniej chwili i taki świt, np. na Bystrej - paluszki lizać