Jesienna Sokolica
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Jesienna Sokolica
Wiem, że jesień nie na czasie, ale pogoda jaką teraz mamy przypomina tą jesienną, więc wrzucam fotki - tym razem pienińska Sokolica
1.10.2006
Szczawnica – Sokolica – Krościenko
W Pieniny pojechaliśmy tylko na chwilę, wracając z Gorców (byliśmy tego dnia już na Turbaczu, idąc z Nowego Targu Kowańca). Po drodze odwiedzając kościółek w Dębnie, do Szczawnicy przyjechaliśmy dopiero o godz. 16.00, więc nie mieliśmy zbyt dużego pola manewru. Nie pozostało nam nic innego jak iść na Sokolicę, a żeby dostać się do szlaku, trzeba przepłynąć na drugą stronę Dunajca. Mieliśmy szczęście, bo jakbyśmy tam byli pół godziny później to wtedy moglibyśmy tylko podziwiać Sokolicę z drugiego brzegu Dunajca, gdyż flisacy kończyli wkrótce kurs.
W trakcie przepływu flisak informuje nas, że ta najbliższa górka to Sokolica – nasz cel wyprawy.
Po dostaniu się na szlak idziemy samotnie (ludzi mało, bo wiadomo, że poza sezonem, ale latem chodzą tam tłumy). Szlak ze Szczawnicy był bardzo monotonny. Często pojawiały się metalowe poręcze – jakże nie wkomponowane w las. Dostając się na szczyt mieliśmy szczęście po raz kolejny, bo normalnie przy wejściu na sam wierzchołek trzeba zapłacić opłatę za wstęp (podobnie rzecz się ma na Trzech Koronach), ale gość inkasujący widocznie sobie poszedł, bo już było późno, a i ludzi mało.
Sokolica jest naprawdę bajecznym szczytem, a charakterystyczne dla niej sosny świetnie komponują się z widokiem Trzech Koron i przepływającego w dole Dunajca . Uroku dodawały jesienne kolory.
Po kilkunastominutowym pobycie na wierzchu zeszliśmy szlakiem do Krościenka, gdyż o tej porze nie dostalibyśmy się na drugi brzeg Dunajca w Szczawnicy. Szlak biegnący do Krościenka jest zdecydowanie bardziej urokliwszy od tego szczawnickiego – w końcowym fragmencie idzie wzdłuż Dunajca. Po drodze mijamy urokliwą kapliczkę.
W Krościenku na szczęście zdążyliśmy do autobusu jadącego do Szczawnicy i tak zakończyliśmy nasz pełen atrakcji dzień.
1.10.2006
Szczawnica – Sokolica – Krościenko
W Pieniny pojechaliśmy tylko na chwilę, wracając z Gorców (byliśmy tego dnia już na Turbaczu, idąc z Nowego Targu Kowańca). Po drodze odwiedzając kościółek w Dębnie, do Szczawnicy przyjechaliśmy dopiero o godz. 16.00, więc nie mieliśmy zbyt dużego pola manewru. Nie pozostało nam nic innego jak iść na Sokolicę, a żeby dostać się do szlaku, trzeba przepłynąć na drugą stronę Dunajca. Mieliśmy szczęście, bo jakbyśmy tam byli pół godziny później to wtedy moglibyśmy tylko podziwiać Sokolicę z drugiego brzegu Dunajca, gdyż flisacy kończyli wkrótce kurs.
W trakcie przepływu flisak informuje nas, że ta najbliższa górka to Sokolica – nasz cel wyprawy.
Po dostaniu się na szlak idziemy samotnie (ludzi mało, bo wiadomo, że poza sezonem, ale latem chodzą tam tłumy). Szlak ze Szczawnicy był bardzo monotonny. Często pojawiały się metalowe poręcze – jakże nie wkomponowane w las. Dostając się na szczyt mieliśmy szczęście po raz kolejny, bo normalnie przy wejściu na sam wierzchołek trzeba zapłacić opłatę za wstęp (podobnie rzecz się ma na Trzech Koronach), ale gość inkasujący widocznie sobie poszedł, bo już było późno, a i ludzi mało.
Sokolica jest naprawdę bajecznym szczytem, a charakterystyczne dla niej sosny świetnie komponują się z widokiem Trzech Koron i przepływającego w dole Dunajca . Uroku dodawały jesienne kolory.
Po kilkunastominutowym pobycie na wierzchu zeszliśmy szlakiem do Krościenka, gdyż o tej porze nie dostalibyśmy się na drugi brzeg Dunajca w Szczawnicy. Szlak biegnący do Krościenka jest zdecydowanie bardziej urokliwszy od tego szczawnickiego – w końcowym fragmencie idzie wzdłuż Dunajca. Po drodze mijamy urokliwą kapliczkę.
W Krościenku na szczęście zdążyliśmy do autobusu jadącego do Szczawnicy i tak zakończyliśmy nasz pełen atrakcji dzień.
Chyba nie Meritimoz Jak dla mnie to miejsce zawsze było wspaniałe i na szczęście żaden turysta nie "podjął" się zniszczenia tej sosny.Meritimoz pisze:Pete ale wydaje mi się że ta przepaść z sosną wyglądała kiedyś lepiej . Mam na myśli tą sosnę bo kiedyś chyba była mniej zniszczona. Czy też masz takie odczucie?