Gorcowo długomajowo (30.04-4.05)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Gorcowo długomajowo (30.04-4.05)
Początkowo majówkę mieliśmy spędzić w Izerach, ale w końcu padło na Gorce - czas pokazał, że to był dobry wybór.
Ekipa ruszyła siedmiosobowa - ja, Kaper, Młody, Iskaria zwana Jolą, Marysia, tajemnicza Bluejeans oraz druga Marysia. Wypad okazał się bardzo pouczający - dowiedzieliśmy się m.in. kogo nie należy fotografować, czym jest zespół Angiego-Smirnoffa, gdzie znajduje się Górskie Muzeum Śmieci ze Śląska, kto ma obszczypane cycki, kto pragnie prawdziwego męskiego seksu oraz że nikt nie spodziewa się Rodziny Radia Maryja.
w piątek w południe ruszyliśmy PKSem z Krakowa - ścisk niemiłosierny, do tego korek i w Kamienicy jesteśmy mocno opóźnieni. Jeszcze obiad w barze i na szlak wyruszamy w końcu około 16.30. Należy stwierdzić, że niebieski z Kamienicy od Ochotnicy Dolnej istnieje tylko w teorii, na papierze - w terenie szlaku praktycznie nie ma, a już na pewno nie ma go w miejscach, gdzie odbija. Z początku ostre podejście, potem mamy nieco zamglony widok na Tatry, a potem gubimy szlak, a raczej nie chce nam się wracać do miejsca gdzie skręcał. W Ochotnicy jesteśmy około 19, zakupy i męczący odcinek asfaltem do Górnej - dziewczyny łapią stopa, dziwnym trafem facetów nikt nie chce wziąć Na Gorczańską/Hawiarską docieramy przed 22 - w sumie chatkowy i inni śpiący dotarli niedawno, więc nie jest źle. Na chatce tłumów nie ma, więc z integracją też ciężko, choć niektórzy zdążyli zaliczyć skoki z łóżka, zawiasa i inne przyjemności :-D
W sobotę nieco zachmurzone, ale nie pada. Wyruszamy (poza Bluejeans, która chciała się poopalać ) na Polanę Przysłop: na szlaku Gorc - Turbacz tłumy ludzi i jeszcze więcej stonki. Kaper z Iskarią i Młodym klepią tyły, więc mamy dość sporą przerwę w słoneczku na przemian z wiaterkiem. Potem ruszamy na Gorc, ludzi nieco mniej, i schodzimy do Ochotnicy Dolnej, zwiedzając po drodze miejscowe Góralskie Muzeum Śmieci ze Śląska. Kolekcja jest imponująca i w dodatku można robić zdjęcia! W Ochotnicy stołujemy się w Karcmie a potem znowu trzeba walić asfaltem do Górnej. Na szczęście Kaper wyglądał tak tragicznie że kierowcy wzięli jego część ekipy na stopa, a reszta złapała zaraz potem. W Górnej zawitaliśmy jeszcze do baru Szałas, gdzie poznaliśmy m.in. oryginalnego Diablo (przyszłego narzeczonego Marysi ).
Gdy docieramy do chatki okazuje się, że jest już tam ekipa Rajdu Chemików (bodajże z Politechniki Krakowskiej) - wiekowo już zaawansowana, ale tak młoda duchem, że i niejedni nastolatkowie by zazdrościli. Integracja jest tak zaawansowana, że niektórym nawet kurwiki się pojawiają w oczach. 8)
W niedzielę pogoda siada (już w nocy padało), więc rezygnujemy z Lubania na rzecz ścieżki edukacyjnej do miejsca rozbicia się Liberatora (bez drugiej Marysi, która postanowiła poopalać się razem z Bluejeans). Ostatecznie z powodu pogody uznajemy, że dzień poświęcimy na regenerację - łapiemy stopa (znowu pewno Kaper na litość) do Karcmy, a z powrotem wracamy busem. Jeszcze krótka wizyta u Diablo w Szałasie. Początkowo wydawało się, że wieczór będzie spokojny, ale integracja okazała się jeszcze bardziej zaawansowana a śpiewom i tańcom nie było końca . A że świat górskich forów jest mały to spotkałem Satana z forum sudeckiego.
3 maja rano chmury wiszą ciężko nad nami, ale jakoś nie pada. Ruszamy w kierunku Turbacza - ludzi na trasie jest już znacznie mniej, a stonki praktycznie brak. W trakcie trasy wychodzi brak umiejętności posługiwania się mapą u części uczestników (:D), ale wszyscy szczęśliwie docierają na Turbacz. Moloch (choć ładniejszy, moim zdaniem, od np. Miziowej) wygląda jak wygląda, ceny w bufecie straszne (browar - 7 zł, jajecznica z 3 jajek - 12, kotlet - 26!), ale od strony gleby nie wygląda najgorzej. Możliwość spania na glebie przy wolnych miejscach w pokojach nie jest standardem w polskich schroniskach, darmowy wrzątek przez całą noc (czajnik) i otwarta jadalnia non stop także nie wszędzie występuje, dlatego nie taki Turbacz straszny jak go malują (tu muszę przyznać, że częściowo odszczekuję swoje gromy na ten obiekt). Na glebie śpi z 15 osób (część pewno udawała, bo mało kto chrapał...), drzwi i podłoga skrzypią straszliwie (co oni tam robili?!), ale lepsza gleba w garści niż ławka na dachu
W nocy leje ostro, rano jest mgła, ale przestaje padać. Po obejrzeniu rewelacyjnej panoramy schodzimy sobie nieśpiesznie do Nowego Targu, gdzie docieramy na dworzec, a potem przez Krakau do domów.
Jak było? Rewelacyjnie, zarówno od strony górskiej jak i kulturalno-towarzyskiej dawno nie chodziłem po Gorcach, zobaczyłem kilka nowych rzeczy, a i Hawiarska/Gocha, mimo moich obaw, to nadal jest kultowe miejsce (i nieco czystszym niż podczas zlotu w 2008, sierściuchów pożerających kiełbasy też nie stwierdzono ).
Na razie fotorelacja Kapra, moja jak się ogarnę
http://picasaweb.google.com/10861612861 ... 10WGorcach#
PS>wytrwałym, którzy dotarli do końca, gratuluję postawy i dzielności
Ekipa ruszyła siedmiosobowa - ja, Kaper, Młody, Iskaria zwana Jolą, Marysia, tajemnicza Bluejeans oraz druga Marysia. Wypad okazał się bardzo pouczający - dowiedzieliśmy się m.in. kogo nie należy fotografować, czym jest zespół Angiego-Smirnoffa, gdzie znajduje się Górskie Muzeum Śmieci ze Śląska, kto ma obszczypane cycki, kto pragnie prawdziwego męskiego seksu oraz że nikt nie spodziewa się Rodziny Radia Maryja.
w piątek w południe ruszyliśmy PKSem z Krakowa - ścisk niemiłosierny, do tego korek i w Kamienicy jesteśmy mocno opóźnieni. Jeszcze obiad w barze i na szlak wyruszamy w końcu około 16.30. Należy stwierdzić, że niebieski z Kamienicy od Ochotnicy Dolnej istnieje tylko w teorii, na papierze - w terenie szlaku praktycznie nie ma, a już na pewno nie ma go w miejscach, gdzie odbija. Z początku ostre podejście, potem mamy nieco zamglony widok na Tatry, a potem gubimy szlak, a raczej nie chce nam się wracać do miejsca gdzie skręcał. W Ochotnicy jesteśmy około 19, zakupy i męczący odcinek asfaltem do Górnej - dziewczyny łapią stopa, dziwnym trafem facetów nikt nie chce wziąć Na Gorczańską/Hawiarską docieramy przed 22 - w sumie chatkowy i inni śpiący dotarli niedawno, więc nie jest źle. Na chatce tłumów nie ma, więc z integracją też ciężko, choć niektórzy zdążyli zaliczyć skoki z łóżka, zawiasa i inne przyjemności :-D
W sobotę nieco zachmurzone, ale nie pada. Wyruszamy (poza Bluejeans, która chciała się poopalać ) na Polanę Przysłop: na szlaku Gorc - Turbacz tłumy ludzi i jeszcze więcej stonki. Kaper z Iskarią i Młodym klepią tyły, więc mamy dość sporą przerwę w słoneczku na przemian z wiaterkiem. Potem ruszamy na Gorc, ludzi nieco mniej, i schodzimy do Ochotnicy Dolnej, zwiedzając po drodze miejscowe Góralskie Muzeum Śmieci ze Śląska. Kolekcja jest imponująca i w dodatku można robić zdjęcia! W Ochotnicy stołujemy się w Karcmie a potem znowu trzeba walić asfaltem do Górnej. Na szczęście Kaper wyglądał tak tragicznie że kierowcy wzięli jego część ekipy na stopa, a reszta złapała zaraz potem. W Górnej zawitaliśmy jeszcze do baru Szałas, gdzie poznaliśmy m.in. oryginalnego Diablo (przyszłego narzeczonego Marysi ).
Gdy docieramy do chatki okazuje się, że jest już tam ekipa Rajdu Chemików (bodajże z Politechniki Krakowskiej) - wiekowo już zaawansowana, ale tak młoda duchem, że i niejedni nastolatkowie by zazdrościli. Integracja jest tak zaawansowana, że niektórym nawet kurwiki się pojawiają w oczach. 8)
W niedzielę pogoda siada (już w nocy padało), więc rezygnujemy z Lubania na rzecz ścieżki edukacyjnej do miejsca rozbicia się Liberatora (bez drugiej Marysi, która postanowiła poopalać się razem z Bluejeans). Ostatecznie z powodu pogody uznajemy, że dzień poświęcimy na regenerację - łapiemy stopa (znowu pewno Kaper na litość) do Karcmy, a z powrotem wracamy busem. Jeszcze krótka wizyta u Diablo w Szałasie. Początkowo wydawało się, że wieczór będzie spokojny, ale integracja okazała się jeszcze bardziej zaawansowana a śpiewom i tańcom nie było końca . A że świat górskich forów jest mały to spotkałem Satana z forum sudeckiego.
3 maja rano chmury wiszą ciężko nad nami, ale jakoś nie pada. Ruszamy w kierunku Turbacza - ludzi na trasie jest już znacznie mniej, a stonki praktycznie brak. W trakcie trasy wychodzi brak umiejętności posługiwania się mapą u części uczestników (:D), ale wszyscy szczęśliwie docierają na Turbacz. Moloch (choć ładniejszy, moim zdaniem, od np. Miziowej) wygląda jak wygląda, ceny w bufecie straszne (browar - 7 zł, jajecznica z 3 jajek - 12, kotlet - 26!), ale od strony gleby nie wygląda najgorzej. Możliwość spania na glebie przy wolnych miejscach w pokojach nie jest standardem w polskich schroniskach, darmowy wrzątek przez całą noc (czajnik) i otwarta jadalnia non stop także nie wszędzie występuje, dlatego nie taki Turbacz straszny jak go malują (tu muszę przyznać, że częściowo odszczekuję swoje gromy na ten obiekt). Na glebie śpi z 15 osób (część pewno udawała, bo mało kto chrapał...), drzwi i podłoga skrzypią straszliwie (co oni tam robili?!), ale lepsza gleba w garści niż ławka na dachu
W nocy leje ostro, rano jest mgła, ale przestaje padać. Po obejrzeniu rewelacyjnej panoramy schodzimy sobie nieśpiesznie do Nowego Targu, gdzie docieramy na dworzec, a potem przez Krakau do domów.
Jak było? Rewelacyjnie, zarówno od strony górskiej jak i kulturalno-towarzyskiej dawno nie chodziłem po Gorcach, zobaczyłem kilka nowych rzeczy, a i Hawiarska/Gocha, mimo moich obaw, to nadal jest kultowe miejsce (i nieco czystszym niż podczas zlotu w 2008, sierściuchów pożerających kiełbasy też nie stwierdzono ).
Na razie fotorelacja Kapra, moja jak się ogarnę
http://picasaweb.google.com/10861612861 ... 10WGorcach#
PS>wytrwałym, którzy dotarli do końca, gratuluję postawy i dzielności
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Re: Gorcowo długomajowo (30.04-4.05)
ta.. próbowałam rzucić palenie, ale za dużo palaczy łazi po górach dobrze, że nie jestem uzależniona od alkoholu bo.. na rzucenie picia w górach nie miałabym najmniejszych szansPudelek pisze:W sobotę nieco zachmurzone, ale nie pada. Wyruszamy (poza Bluejeans, która chciała się poopalać )
jesu.. ekipa chemików mnie zaczarowała na amen.. nigdy, ale to dosłownie nigdy nie spotkałam takiej grupy (przekrój wiekowy od ok. 40 – 60 lat, plus może kilka osób w okolicy 30-stki, na około 25 osób!) która ma tyle werwy, radości i luzu.. wiele młodsi nie potrafią się tak bawić, jak oni na kolejnym rajdzie dojdzie im jeszcze jedna łajza (czyli ja!)Pudelek pisze:Gdy docieramy do chatki okazuje się, że jest już tam ekipa Rajdu Chemików (bodajże z Politechniki Krakowskiej) - wiekowo już zaawansowana, ale tak młoda duchem, że i niejedni nastolatkowie by zazdrościli.
jakoś trudno mi się wbić w codzienność po tym wypadzie.. takiego banana, jak podczas tego wypadu, to już nie pamiętam, kiedy miałam (co przy moich bananowych skłonnościach aż dziwne) na dodatek banan towarzyszy mi do tej chwili.. łapię stres, jak mam wyjść z domu bo trudno mi pohamować nie tyle uśmiech, co głośne wybuchy śmiechu serioserio…
Pudelkowi wielkie dzięki za zaproszenie, za towarzystwo, za niby skrywaną, ale jednak opiekę (rozszczekany Pudelek okazał się być troskliwym misiem )
cała ekipa była gites przesyłam gorące uściski, jeśli tu ktoś beskidzkiego forum zagląda
ech..Pudelek pisze:Jak było? Rewelacyjnie, zarówno od strony górskiej jak i kulturalno-towarzyskiej
(jakieś fotki od siebie dorzucę później )
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
To jeszcze nie wszystko, teraz czas uzupełnić tę relację o niezidentyfikowane fakty
Wódz na czele (berło dzierży w dłoni)
Marysie po zewnętrznej
Gdzie ten, kurka, szlak...
Dobra Kaper, teraz ty prowadź
Sorry Wodzu, ale ja mam ważne sprawy na tyłach..
Zawsze wszystko muszę sam... szlak...
ooo.. piesuś... (taki miły psiaczek podbiegł się z nami przywitać, ale jak wpadł w ręce Maryni, szybko uciekł.. kiedy tylko mu się udało wyrwać..)
===============================
Marysia (już w chacie...)
Pudelek (Boże, daj mi siłę, bym mógł to wytrzymać..)
================================
Marynia - poranek (hej suniemy!)
Nie, Maryniu, piesek zostaje...
===============================
Bliskie spotkania trzeciego stopnia - integracja z chemikami
kucharz Bodek (rajd chemików)
Krzyś z gitarą
towarzystwo mieszane (do wstrząsów jeszcze daleko)
Jasiu i Kamil (czyli ex-student & student, pełne porozumienie)
Marian (łamacz serc niewieścich)
Wszystkie dziewuchy poleciały na chemików, Pudelkowi się ostało jeno męskie towarzystwo
======================================
Poranek, dzień kolejny: chemicy się zbierają w dalszą drogę...
się zbierają...
zbierają...
jeszcze hymn...
jeszcze taniec... (i około 16.00 się im udało wyjść )
===================================
Kolejny wieczór - integrację czas zacząć...
Krzysiu
Kuba
Gosia
Kamil (też już z kurwikami w oczach )
====================================
Pudelek i resztki cierpliwości (ostatni dzień, dam radę, dam radę, dam radę... dam..)
Bogu, co boskie, Pudelkowi to, na co zasłużył ;>
traumatyczne dla mnie miejsce.. jakiś szaleniec wrzucił mi tam śnieg za "kołnierz"..
byli jednak wśród nas też ludzie zrównoważeni, spokojni, mili.. (tylko po cholerę im te aparaty )
spanko na Turbaczu
( Pogięło ich z tą ceną piwa... )
Ty patrz Pudel, jak mnie pogięło, rączek po tej glebie nie mogę rozprostować
Kochana Jolu, ty to wiesz, jak człeka pocieszyć
Grupówka na Turbaczu (też deczko pogięta..)
Każdy pstrykał to, co wg niego najciekawsze
Czy ja przypadkiem nie zostawiłem przed wyjazdem włączonego żelazka...
Znam piękny wiersz, sam napisałem, słuchajcie..
na koniec Pudelek przekazuje wszystkim znak pokoju
Wódz na czele (berło dzierży w dłoni)
Marysie po zewnętrznej
Gdzie ten, kurka, szlak...
Dobra Kaper, teraz ty prowadź
Sorry Wodzu, ale ja mam ważne sprawy na tyłach..
Zawsze wszystko muszę sam... szlak...
ooo.. piesuś... (taki miły psiaczek podbiegł się z nami przywitać, ale jak wpadł w ręce Maryni, szybko uciekł.. kiedy tylko mu się udało wyrwać..)
===============================
Marysia (już w chacie...)
Pudelek (Boże, daj mi siłę, bym mógł to wytrzymać..)
================================
Marynia - poranek (hej suniemy!)
Nie, Maryniu, piesek zostaje...
===============================
Bliskie spotkania trzeciego stopnia - integracja z chemikami
kucharz Bodek (rajd chemików)
Krzyś z gitarą
towarzystwo mieszane (do wstrząsów jeszcze daleko)
Jasiu i Kamil (czyli ex-student & student, pełne porozumienie)
Marian (łamacz serc niewieścich)
Wszystkie dziewuchy poleciały na chemików, Pudelkowi się ostało jeno męskie towarzystwo
======================================
Poranek, dzień kolejny: chemicy się zbierają w dalszą drogę...
się zbierają...
zbierają...
jeszcze hymn...
jeszcze taniec... (i około 16.00 się im udało wyjść )
===================================
Kolejny wieczór - integrację czas zacząć...
Krzysiu
Kuba
Gosia
Kamil (też już z kurwikami w oczach )
====================================
Pudelek i resztki cierpliwości (ostatni dzień, dam radę, dam radę, dam radę... dam..)
Bogu, co boskie, Pudelkowi to, na co zasłużył ;>
traumatyczne dla mnie miejsce.. jakiś szaleniec wrzucił mi tam śnieg za "kołnierz"..
byli jednak wśród nas też ludzie zrównoważeni, spokojni, mili.. (tylko po cholerę im te aparaty )
spanko na Turbaczu
( Pogięło ich z tą ceną piwa... )
Ty patrz Pudel, jak mnie pogięło, rączek po tej glebie nie mogę rozprostować
Kochana Jolu, ty to wiesz, jak człeka pocieszyć
Grupówka na Turbaczu (też deczko pogięta..)
Każdy pstrykał to, co wg niego najciekawsze
Czy ja przypadkiem nie zostawiłem przed wyjazdem włączonego żelazka...
Znam piękny wiersz, sam napisałem, słuchajcie..
na koniec Pudelek przekazuje wszystkim znak pokoju
Ostatnio zmieniony 07 maja 2010, 22:54 przez bluejeans, łącznie zmieniany 2 razy.
to całkowicie bezpodstawne oskarżeniabluejeans pisze:czy to raczej ja podróżowałam ze straszną łobuzerką
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"