14.02.2010-Walentynkowe Łysogóry czyli zimowy atak na Łysicę
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
14.02.2010-Walentynkowe Łysogóry czyli zimowy atak na Łysicę
Sobota wieczór, pieniste trunki, dobry film i prawie Walentynki. Nie lubię tego święta, bo dlaczego tylko wtedy ludzie mają sobie pokazywać uczucia? Kolejne nudne Walentynki typu kino, kolacja czy tam obiad i inne takie tam... Myślimy... Jedziemy w górki Pada na Świętokrzyskie bo najbliżej, a do tego mało ludzi tam chodzi po szlakach to i cisza i spokój będzie. Pobudka miała być o 6 rano, zbieramy się z łóżka o 6:30. Myślę, już jest dobrze, 30 minut poślizgu na samym wstępie. No ale w końcu to niedziela i organizm buntuje się po całym tygodniu harówki. Szybkie poranne prysznice, mycie zębów, śniadanko i o 7:30 już mkniemy autem w kierunku Piotrkowa. Trasa super, ciągle padający śnieg, ślisko i biało na drodze, normalnie jak w WRC przynajmniej. Na miejscu w Świętej Katarzynie jesteśmy o 10:30. Byliśmy tu 3 lata temu, a nasze ostatnie wejście na Łysicę wspominamy jako niezłą zaprawę. Przebieranie, stuptuty, kijki w ręce i ruszamy czerwonym szlakiem na Łysicę. Już na dzień dobry spotykamy grupkę starszych osób, które szykują się do wejścia na szlak. Śniegu sporo, jakieś 30 cm ale szlak przetarty. Według drogowskazu na Łysicę ze Św. Katarzyny jest jakieś 1-1:15h. Dochodzimy do źródełka i okazuje się, że PTTK organizuje dzisiaj jakiś rajd z okazji Walentynek, także możemy zapomnieć o spokoju w górach. Kilka szybkich fotek i ruszamy dalej zostawiając z tyłu
rozkrzyczaną grupę PTTK-owców. Na szczyt docieramy w ciągu 35 minut i aż sami się zaczynamy zastanawiać, kto pisał te czasy na drogowskazach. Czy nasza kondycja jest aż tak dobra czy może czasy są podane dla pątników podążających na kolanach na Święty Krzyż przez Łysicę Na szczycie kilka fotek przy gołoborzu i ruszamy do krzyża, a tam :szok: Grupa ze 30 osób wydzierająca się i robiąca sobie fotki. To grupa z PTTK, która bierze udział w rajdzie walentynkowym (to dla nich były rozstawione po drodze balony w kształcie serduszek , a my myśleliśmy że nas ktoś tak ładnie wita). Stwierdzamy, że fotki to zrobimy sobie później i ruszamy dalej w stronę Przełęczy Św. Mikołaja. Docieramy tam w ciągu około 1h, po drodze mijając kilka osób, pokonując powalone drzewa prawie się czołgając w śniegu co przysparza wiele radochy. Na przełęczy robimy sobie przerwę na popas - kanapeczki, jabłecznik i ciepła herbatka dodają zdecydowanie sił. Wracamy. Po 1h docieramy z powrotem na Łysicę, gdzie spotykamy już tylko dwóch chłopaków z psem Tobim . Wreszcie można sobie trochę pofocić. Łyk zimnej wody, kilka fotek i wracamy do auta. Po drodze mijamy trochę niedzielnych turystów (nie ma to jak w góry ruszyć z reklamówką albo we flauszowym płaszczu w butach na obcasie), co wprawia nas od razu w dobry humor. Nie odmówiłem sobie okazji do zrobienia im zdjęć. W aucie jesteśmy około 15. Przebieranka i ruszamy z powrotem do Łodzi zostawiając za sobą Łysicę we mgle i padającym śniegu, który towarzyszył nam dzisiaj przez cały dzień, tworząc niezapomniany klimacik tego dnia
A oto kilka fotek z wyprawy i miło spędzonych Walentynek
http://picasaweb.google.pl/tomasz.pietr ... a14022010#
rozkrzyczaną grupę PTTK-owców. Na szczyt docieramy w ciągu 35 minut i aż sami się zaczynamy zastanawiać, kto pisał te czasy na drogowskazach. Czy nasza kondycja jest aż tak dobra czy może czasy są podane dla pątników podążających na kolanach na Święty Krzyż przez Łysicę Na szczycie kilka fotek przy gołoborzu i ruszamy do krzyża, a tam :szok: Grupa ze 30 osób wydzierająca się i robiąca sobie fotki. To grupa z PTTK, która bierze udział w rajdzie walentynkowym (to dla nich były rozstawione po drodze balony w kształcie serduszek , a my myśleliśmy że nas ktoś tak ładnie wita). Stwierdzamy, że fotki to zrobimy sobie później i ruszamy dalej w stronę Przełęczy Św. Mikołaja. Docieramy tam w ciągu około 1h, po drodze mijając kilka osób, pokonując powalone drzewa prawie się czołgając w śniegu co przysparza wiele radochy. Na przełęczy robimy sobie przerwę na popas - kanapeczki, jabłecznik i ciepła herbatka dodają zdecydowanie sił. Wracamy. Po 1h docieramy z powrotem na Łysicę, gdzie spotykamy już tylko dwóch chłopaków z psem Tobim . Wreszcie można sobie trochę pofocić. Łyk zimnej wody, kilka fotek i wracamy do auta. Po drodze mijamy trochę niedzielnych turystów (nie ma to jak w góry ruszyć z reklamówką albo we flauszowym płaszczu w butach na obcasie), co wprawia nas od razu w dobry humor. Nie odmówiłem sobie okazji do zrobienia im zdjęć. W aucie jesteśmy około 15. Przebieranka i ruszamy z powrotem do Łodzi zostawiając za sobą Łysicę we mgle i padającym śniegu, który towarzyszył nam dzisiaj przez cały dzień, tworząc niezapomniany klimacik tego dnia
A oto kilka fotek z wyprawy i miło spędzonych Walentynek
http://picasaweb.google.pl/tomasz.pietr ... a14022010#
lysica
dzis na lysice wchodzili prawdziwi niedzielni turysci z reklamowka i obcasikami
fajna wyprawa a moze w tej reklamowce byly grzyby?
fajna wyprawa a moze w tej reklamowce byly grzyby?
Walentynki superowskie
a żeby nie skłamać to od wczoraj dosypało jeszcze z 10 cm świeżego puchu. I ciągle pruszy
i to jeszcze jakMirka pisze: Zima u Was piekna:D
a żeby nie skłamać to od wczoraj dosypało jeszcze z 10 cm świeżego puchu. I ciągle pruszy
zdarzają się i tacy delikwenci;) tu to jeszcze jakoś się inaczej na to patrzy ale jak ludzie w tatry wysokie wybierają się w sandałkach i ciżemkach albo japonkach to już jest gruba przesada. Oby jak najmniej takich osób .robson pisze:dzis na lysice wchodzili prawdziwi niedzielni turysci z reklamowka i obcasikami
fajna wyprawa a moze w tej reklamowce byly grzyby?