Kościelec
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Kościelec
No i udało się, Kościelec zdobyty.
Pogoda na weekend zapowiadał się całkiem niezła, więc należało skorzystać z okazji. W Niedzielę rano 4:30 wyjazd z Czechowic. W Kuźnicach około 6:30 i od razu ruszamy na naszą górę. Ubawiła nas troszkę słynna kolejka do kolejki bo o dość wczesnej porze (czyli jakoś przed 7:00) był tam już sznureczek na kilka godzin stania, a całą imprezę otwierają dopiero o 7:30 - ale bzdura. My natomiast trzymając się planu ostro ruszamy niebieskim szlakiem. Początkowo dość zimno ale marsz szybko rozgrzewał a czyste niebo zapowiadało naprawdę ładną pogodę. W Murowańcu słonko zaczynało już ładnie grzać co bardzo nas cieszyło, niestety do czasu podejścia na Karb. Podejście z Czarnego Stawu G na Karb samo w sobie jest dość męczące a kiedy słońce mocno grzeje, to naprawdę można się zasapać no ale jakoś daliśmy radę i przed nami został już tylko cel naszej wycieczki - Kścielec. Co tu dużo mówić góra wspaniała (jak większość gór zresztą ) kilka trudnych fragmentów gdzie trzeba się pilnować (w czasie deszczu musi tam być masakra) ale wchodzenie na nią to czysta przyjemność (jeśli tak można powiedzieć) . Na szycie dość spora lufa, właściwie największa jaką miałem okazję do tej pory doświadczyć przejście między szczytami to dreszczyk emocji, który jakoś tak samoczynnie sprowadza człowieka do „parteru” – dobrze że wiatru mocnego nie było . Na szczycie mieliśmy dosłownie tylko kilka naście sekund by widzieć całą panoramę, ta piękna słoneczna pogoda, gdzieś po drodze zaczynała się psuć i na górze było już pełno chmur. Droga powrotna do Murowańca obok Zielonego Stawu. Na trasie kilka set metrów obok szlaku zauważamy niedźwiedzia, pchi też mi coś, kto by niedźwiedzia nie wiedział w tatrach ;P… Naturalnie pstrykamy foty niestety sprzęt nie ten ogniskowa 300mm to troszkę za mało . No ale niedźwiedź można powiedzieć że „zaliczony” . W Murowańcu zasłużona zupka chmielowa tudzież dwie i dalej przez Dolinę Jaworzynki do Kuźnic. Oj fajnie było…[/code]
Pogoda na weekend zapowiadał się całkiem niezła, więc należało skorzystać z okazji. W Niedzielę rano 4:30 wyjazd z Czechowic. W Kuźnicach około 6:30 i od razu ruszamy na naszą górę. Ubawiła nas troszkę słynna kolejka do kolejki bo o dość wczesnej porze (czyli jakoś przed 7:00) był tam już sznureczek na kilka godzin stania, a całą imprezę otwierają dopiero o 7:30 - ale bzdura. My natomiast trzymając się planu ostro ruszamy niebieskim szlakiem. Początkowo dość zimno ale marsz szybko rozgrzewał a czyste niebo zapowiadało naprawdę ładną pogodę. W Murowańcu słonko zaczynało już ładnie grzać co bardzo nas cieszyło, niestety do czasu podejścia na Karb. Podejście z Czarnego Stawu G na Karb samo w sobie jest dość męczące a kiedy słońce mocno grzeje, to naprawdę można się zasapać no ale jakoś daliśmy radę i przed nami został już tylko cel naszej wycieczki - Kścielec. Co tu dużo mówić góra wspaniała (jak większość gór zresztą ) kilka trudnych fragmentów gdzie trzeba się pilnować (w czasie deszczu musi tam być masakra) ale wchodzenie na nią to czysta przyjemność (jeśli tak można powiedzieć) . Na szycie dość spora lufa, właściwie największa jaką miałem okazję do tej pory doświadczyć przejście między szczytami to dreszczyk emocji, który jakoś tak samoczynnie sprowadza człowieka do „parteru” – dobrze że wiatru mocnego nie było . Na szczycie mieliśmy dosłownie tylko kilka naście sekund by widzieć całą panoramę, ta piękna słoneczna pogoda, gdzieś po drodze zaczynała się psuć i na górze było już pełno chmur. Droga powrotna do Murowańca obok Zielonego Stawu. Na trasie kilka set metrów obok szlaku zauważamy niedźwiedzia, pchi też mi coś, kto by niedźwiedzia nie wiedział w tatrach ;P… Naturalnie pstrykamy foty niestety sprzęt nie ten ogniskowa 300mm to troszkę za mało . No ale niedźwiedź można powiedzieć że „zaliczony” . W Murowańcu zasłużona zupka chmielowa tudzież dwie i dalej przez Dolinę Jaworzynki do Kuźnic. Oj fajnie było…[/code]
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
ach ta jesien, kolory takie zywe
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
Witam. Mogę coś powiedzieć na temat wędrówki na i z Kościelca w deszczu. Dwa dni wcześniej przeszedłem orlą ze Świnicą łącznie i Kościelec nie był dla mnie zbyt trudnym zadaniem ale bardzo ciekawym. Wyszedłem z zakopanego przed szóstą pogoda był piękna i taką również zapowiadali. Tuż przed zdobyciem szczytu zaczęły nadciągać ciemne chmury z których trochę pokropiło ale to nic wielkiego. Zdobyłem Kościelec, chmury dalej nie odpływały a dochodziły coraz ciemniejsze i zaczęło grzmieć. Więc postanowiłem schodzić, ale chwila nieuwagi spowodowała, że się przewróciłem tak paskudnie, że wybiłem bark. Pomimo bólu schodziłem, po kilkudziesięciu metrach schodzenia przyszła ulewa jakiej jeszcze nie widziałem trwała ok. 10 min. wyszło słońce a ja ze skręconym barkiem musiałem zejść. Zejście w tych warunkach było tylko możliwe dlatego że szlak jest wydeptany i nie ma na nim mchu. Doszedłem do murowańca i stamtąd toprowską karetką do szpitala.krzysiek_78 pisze:kilka trudnych fragmentów gdzie trzeba się pilnować (w czasie deszczu musi tam być masakra)
Ale to nic w następny urlop Kościelec zdobywam ponownie tylko z większym szacunkiem dla gór