Gerlach z przewodnikiem
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Gerlach z przewodnikiem
Dwudziestopięciolecie chodzenia po Tatrach – 12 września 1984 roku pierwszy raz na Zawracie– uczciłem wejściem na Gerlach. Legalnie z przewodnikiem. Mimo złych prognoz, niechęci przewodnika i jednej trzeciej ekipy udało mi się sfinalizować wyjście. Wyjazd z Częstochowy około 1.00, o 4.30 jesteśmy w Zakopanem. Trzeci uczestnik – znaleziony na forum – ma czekać w Tatrzańskiej Poliance. W drodze na Słowację nie widać prawie nic – Tatry w chmurach. O 6.00 dotarliśmy pod Śląski Hotel. Dowóz oszczędził nam sporo czasu. Przewodnik forsuje tempo i straszy deszczem. Przed dziesiątą jesteśmy na szczycie. Dosyć tłoczno, a do krzyża prawie kolejka – każdy musi mieć zdjęcie. Pogoda poprawia się, zamiast deszczu słońce. Powietrze niezbyt przejrzyste, ale widać sporo. Schodzimy w Dolinę Batyżowiecką. Przewodnik chwali naszą kondycję – zaczynamy rozumieć dlaczego – chce zobaczyć mecz siatkówki. Coraz więcej słońca. O 13.00 jesteśmy przy hotelu. Na polskiej stronie chmury, w Zakopanem leje. Zakup oscypków i do domu. Po 21.00 grillowany oscypek w Częstochowie i oglądanie fotek – widzę, że mogłem się lepiej do tego fotografowania przyłożyć. Mimo to spróbuję pokazać parę zdjęć.
zbig9 pisze:Przewodnik forsuje tempo i straszy deszczem.
Pogoda poprawia się, zamiast deszczu słońce.
Przypomina mi to naszą wycieczkę na Gerlach z przewodnikiem. I coś mi mówi, że wrażenia są podobne.Przewodnik chwali naszą kondycję – zaczynamy rozumieć dlaczego – chce zobaczyć mecz siatkówki.
Mimo wszystko, gratulacje.
Zdobycie Gierlacha zawsze jest fajne... pomimo przeciwności. Nie wiem, nie byłem ale bym chciał... no to może zbierzemy ekipę, która pokona przeciwności losu w postaci filanców, pogody, oiro i takich tam i wespnie się tam NA MAX NIELEGALNIE (patrz za darmo)???? Czekam na chętnych...
Foty zachecają oj tak
Foty zachecają oj tak