Beskid Żywiecki na lajcie z dziećmi 10-13.02.2022
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Beskid Żywiecki na lajcie z dziećmi 10-13.02.2022
Ferie ferie i po feriach...
Starsza córa wróciła z obozu narciarskiego w Bukowinie i trzeba było coś wymyślić..
Zarezerwowałem weekend w ośrodku Beskidzki Raj - https://www.beskidzkiraj.com/
Całkiem fajny ośrodek na odludziu z dojazdem masakrycznym...
Pierwszy dzień to hotelowe lenistwo z małymi widokami...
Ogólnie leniuchowanie, nieudana próba wyjścia na sanki, basen i spa dla dziewczyn.
Jako rodzynek w tym towarzystwie nosiło mnie - patrzyłem tylko na pogodę. Sobota - dużo planów, może wjedziemy na Mosorny i na Krupową (mam na nazwisko Krupa to zobowiązuje) a może podejdziemy...
I tak w sobotni ranek raczej może przedpołudnie decydujemy że jedziemy pod góry - miejsce Sidzina Wielka POlana - dojazd na parking tylko 4x4 to mam.
Jak faceci z Śnieżki wyciągam sanki i zabieram moją rodzinkę na spacer...
Spacer i męka dla mnie, po 100m Anastazja nie chce iść (5 lat ma) i mówi że czuję się tu jak za karę, ok siadaj na sanki mówię i z żoną do pierwszych wzniesień idziemy z nią na zmianę...
To ten mały paździoch który chodzić nie chce...
Po kilometrze ciągnę sanki sam - masakra - jestem dużym chłopem ale jednak jest to wyczerpujące... ale nagle wyłaniają się widoki na...
I te Alpy jak słyszałem po drodze od piechurów towarzyszą nam przez resztę dnia
I tak Tata mistrz ciągnięcia sanek idzie do góry, już widzimy miejsce gdzie coś zjemy (jak Krupowa była opisywana jako mega mam swoje spostrzeżenia na niekorzyść)
Z miejsca jak robiłem zdjęcie sanki na plecy i do góry - w końcu jakiś szlak - mała mam dosyć chcę do domu weź mnie na sanki i takie tam ale kryzys jakoś zażegnujemy....
Hala - co tu pisać ..
Ja skaczę jeszcze na górę, dziewczyny idą do schronu.
Lubie te tereny...
I ląduje w schronisku - chciałem coś zamówić do jedzenia ale nagle przerwa 15 minut bo coś... skończyła się i chce zamawiać ich dania a BABA nie pani mói że tylko fasolka jest teraz... ok - zamówiłęm herbaty, grzańca o dziwo był... i co najlepsze po 5 minutach zjawia się pan i widzę inne dania lecą - stoję znowu w kolejce - udało się zamówić naleśniki, nagle żurek się znalazł (ciekawe w 5 minut się go nie robi) pierogi i frytki z keczupem dla mojej najmłodszej - dostałe po 30 minutach je i pani ta herod bab mówi że już je wcześniej wydała... a cały czas byłem przy barze..
Może moje narzekanie ale tacy ludzie jak pani ta nie powinni pracować w takich miejscach - schron schronem ale obsługa musi być miła! Za te nie małe ceny które tam mają.
Więc jak byłem w praktycznie wszystkich schronach w Polsce górskich, po moim też pozytywnym pobycie x lat temu, teraz schodzą na psy..
Ale co mamy Tatry
I po jakimś czasie schodzimy w dół tym razem w większości na sankach córa jedzie więc jest ok.
Pojawiają się jeszcze fajne widoki
Widoczność może nie miazga ale rewelacja...
I tak wróciliśmy do naszej bazy - wieczorem baseny, masaże i kolacja - na to czekałem - niezły burger wpadł do żołądka...
Niedziela - czas wyjazdu. Po spakowaniu lecimy na wieżę widokową - było zacnie:
I wracamy już odlodzonymi drogami do domu
Zdjęcia - https://photos.app.goo.gl/6vNT7RU32cAJn3GUA
Starsza córa wróciła z obozu narciarskiego w Bukowinie i trzeba było coś wymyślić..
Zarezerwowałem weekend w ośrodku Beskidzki Raj - https://www.beskidzkiraj.com/
Całkiem fajny ośrodek na odludziu z dojazdem masakrycznym...
Pierwszy dzień to hotelowe lenistwo z małymi widokami...
Ogólnie leniuchowanie, nieudana próba wyjścia na sanki, basen i spa dla dziewczyn.
Jako rodzynek w tym towarzystwie nosiło mnie - patrzyłem tylko na pogodę. Sobota - dużo planów, może wjedziemy na Mosorny i na Krupową (mam na nazwisko Krupa to zobowiązuje) a może podejdziemy...
I tak w sobotni ranek raczej może przedpołudnie decydujemy że jedziemy pod góry - miejsce Sidzina Wielka POlana - dojazd na parking tylko 4x4 to mam.
Jak faceci z Śnieżki wyciągam sanki i zabieram moją rodzinkę na spacer...
Spacer i męka dla mnie, po 100m Anastazja nie chce iść (5 lat ma) i mówi że czuję się tu jak za karę, ok siadaj na sanki mówię i z żoną do pierwszych wzniesień idziemy z nią na zmianę...
To ten mały paździoch który chodzić nie chce...
Po kilometrze ciągnę sanki sam - masakra - jestem dużym chłopem ale jednak jest to wyczerpujące... ale nagle wyłaniają się widoki na...
I te Alpy jak słyszałem po drodze od piechurów towarzyszą nam przez resztę dnia
I tak Tata mistrz ciągnięcia sanek idzie do góry, już widzimy miejsce gdzie coś zjemy (jak Krupowa była opisywana jako mega mam swoje spostrzeżenia na niekorzyść)
Z miejsca jak robiłem zdjęcie sanki na plecy i do góry - w końcu jakiś szlak - mała mam dosyć chcę do domu weź mnie na sanki i takie tam ale kryzys jakoś zażegnujemy....
Hala - co tu pisać ..
Ja skaczę jeszcze na górę, dziewczyny idą do schronu.
Lubie te tereny...
I ląduje w schronisku - chciałem coś zamówić do jedzenia ale nagle przerwa 15 minut bo coś... skończyła się i chce zamawiać ich dania a BABA nie pani mói że tylko fasolka jest teraz... ok - zamówiłęm herbaty, grzańca o dziwo był... i co najlepsze po 5 minutach zjawia się pan i widzę inne dania lecą - stoję znowu w kolejce - udało się zamówić naleśniki, nagle żurek się znalazł (ciekawe w 5 minut się go nie robi) pierogi i frytki z keczupem dla mojej najmłodszej - dostałe po 30 minutach je i pani ta herod bab mówi że już je wcześniej wydała... a cały czas byłem przy barze..
Może moje narzekanie ale tacy ludzie jak pani ta nie powinni pracować w takich miejscach - schron schronem ale obsługa musi być miła! Za te nie małe ceny które tam mają.
Więc jak byłem w praktycznie wszystkich schronach w Polsce górskich, po moim też pozytywnym pobycie x lat temu, teraz schodzą na psy..
Ale co mamy Tatry
I po jakimś czasie schodzimy w dół tym razem w większości na sankach córa jedzie więc jest ok.
Pojawiają się jeszcze fajne widoki
Widoczność może nie miazga ale rewelacja...
I tak wróciliśmy do naszej bazy - wieczorem baseny, masaże i kolacja - na to czekałem - niezły burger wpadł do żołądka...
Niedziela - czas wyjazdu. Po spakowaniu lecimy na wieżę widokową - było zacnie:
I wracamy już odlodzonymi drogami do domu
Zdjęcia - https://photos.app.goo.gl/6vNT7RU32cAJn3GUA
Re: Beskid Żywiecki na lajcie z dziećmi 10-13.02.2022
Co do schroniska, to mam podobne odczucia. Zamówiłem tam kiedyś bigos. Jak lekko podgrzaną kiszoną kapustę można nazwać bigosem, to ok.
Co do hotelu, to jesienią, przed zarazą, organizowałem tam szkolenie z pracy. Fajny basen. Jedzenie też kiepskie, no ale ja tam wolę zwykłego schabowego niż jakieś zupy kremy i inne potrawy. No i wejście na wieżę płatne...niemniej, obok jest fajna górka z pięknym widokiem, na Wyspowy i Gorce. A co do drogi, to lata temu, jeżdżąc w Tatry, właśnie tym skrótem obok jeździłem do Zawoi i dalej na Jabłonkę, dziś to jest mega szeroka droga, kiedyś i to latem ciężko było osobówkami się minąć. Ja ją lubiłem
No a co do sanek...to tydzień temu miałem podobne odczucia
Co do hotelu, to jesienią, przed zarazą, organizowałem tam szkolenie z pracy. Fajny basen. Jedzenie też kiepskie, no ale ja tam wolę zwykłego schabowego niż jakieś zupy kremy i inne potrawy. No i wejście na wieżę płatne...niemniej, obok jest fajna górka z pięknym widokiem, na Wyspowy i Gorce. A co do drogi, to lata temu, jeżdżąc w Tatry, właśnie tym skrótem obok jeździłem do Zawoi i dalej na Jabłonkę, dziś to jest mega szeroka droga, kiedyś i to latem ciężko było osobówkami się minąć. Ja ją lubiłem
No a co do sanek...to tydzień temu miałem podobne odczucia
Re: Beskid Żywiecki na lajcie z dziećmi 10-13.02.2022
Niestety jakość obsługi się pogarsza nie tylko tam. Ceny bardzo wysokie jeżeli chodzi o bufet, nie zobaczyłem tylko jak z noclegiem. Ale to już chyba zostanie... tłumaczone było covidem, od całej pandemii spałem na Turbaczu tylko ale jak szukaliśmy noclegu na ostatni zjazd to przynajmniej w Sudetach to był poziom 60plus za osobę...laynn pisze: ↑19 lutego 2022, 22:03Co do schroniska, to mam podobne odczucia. Zamówiłem tam kiedyś bigos. Jak lekko podgrzaną kiszoną kapustę można nazwać bigosem, to ok.
Co do hotelu, to jesienią, przed zarazą, organizowałem tam szkolenie z pracy. Fajny basen. Jedzenie też kiepskie, no ale ja tam wolę zwykłego schabowego niż jakieś zupy kremy i inne potrawy. No i wejście na wieżę płatne...niemniej, obok jest fajna górka z pięknym widokiem, na Wyspowy i Gorce. A co do drogi, to lata temu, jeżdżąc w Tatry, właśnie tym skrótem obok jeździłem do Zawoi i dalej na Jabłonkę, dziś to jest mega szeroka droga, kiedyś i to latem ciężko było osobówkami się minąć. Ja ją lubiłem
No a co do sanek...to tydzień temu miałem podobne odczucia
Te sanki to mi się czkawką odbijamy jeszcze przez 3 dni - mega zakwasy w rękach