Łubu dubu, łubu dubu, zarobiony(-a) Prezes(-ka) Oldskulowego Klubu!!! Niech żyje nam!Post autor: Dżola Ry » 25 października 2018, 21:50
Nie ma relacji, nie ma zdjęć, ani nie ma czasu...
Jest za to plan, że jak będzie czas to będą zdjęcia i wtedy będzie relacja.
Ale na razie na horyzoncie się to w żaden sposób nie rysuje
Ubolewam nad tym, ale tak musi być.
Tą parafrazą znanego zawołania ze słusznie minionych czasów zaczynam samozwańczą prowizorkę (te pomimo, że czasy minęły, nadal są dobre na prawie wszystko) relacji z Oldskula 2018.
No to jazda. Prawie oldskulowym autostopem (prawie robi różnicę, głównie w czasie – bla bla carem) przyjechałam do Gorlic i u tubylców zasięgnęłam języka, w którym kierunku mniej więcej jest Bartne i czy choć kawałek dojadę tam autobusem. A jakże, busów i autobusów bez liku, za którymś tam razem szofer powiedział, że mogę z nim kawałek podjechać, potem już z buta. Wysiadam na życzliwie wskazanym przystanku, zupełnie nieolskulowo odpalam GPS-a (bubie pewnie warkocz jeży się na głowie) i po miłej pogawędce z jedną z pasażerek, która ze mną też wysiadła, ruszam na Bartne, przede mną jakieś 7 km, droga fajna, godzina w miarę młoda, DżolaRy za max. dwie godziny będzie tędy przejeżdżać, to w razie czego mnie zgarnie. Luz. Po kilku krokach zatrzymuję się, bo kierowca przejeżdżającego auta zagaduje, dokąd to zmierzam. Nieco skonfundowana, posiłkuję się działającym jeszcze netem i wybąkuję, że Kornuty czy coś, facet odpala, że pewnie na Oldskul idę i pewnie mam na imię renata (no cóż, inteligentna bestia, na forum prosiłam o transport powrotny, a tu sobie idę z plecakiem w kierunku Oldskula, to pewnie ja). Zbaraniałam, uruchomiłam szare komórki i skojarzyłam, że ów tubylec to pewnie Jędrek, który obiecał podzielić się z nami znajomością terenu. Witam się z Basią, towarzyszką Jędrka, pakuję się do auta, gdzie pachnie świeżo upieczone „wkupne” ciasto, drewno na wieczorne pieczonki i jeszcze spora skrzynka napojów bynajmniej nie bezalkoholowych (to wszystko było na imprezę!). Szczęśliwie docieramy na miejsce, gdzie Jędral z Wiesią już się zadomowili. Powoli zabieramy się za pieczonki, w międzyczasie niektóre ekipy ściągają ze szlaku, inni stopniowo docierają na miejsce, dociera też Prezes(-ka) naszego klubu, którą witamy „łubu dubu…”).
Rano ruszamy przemyśliwując, że nadajemy się na „szlogę” weselną i nawet pada pomysł, co by miejscowych proboszczy obdzwonić i podpytać, gdzie dziś można znaleźć dom panny młodej. Idziemy w kierunku Bacówki PTTK w Bartnem, niestety zamknięte, czyli na kawę załapią się tylko ci, co zrobili do termosa. Dalej podążamy szlakiem na biegówki, po drodze niektórzy lansują się na traktorze (aż nas powstrzyma leśniczy), przemierzamy lasy i łąki, posilamy się, pozujemy do tradycyjnych zdjęć, którymi pewnie kiedyś Dżola Ry ucieszy nasze oczy, aż natrafiamy na dom panny młodej, niestety do wyjścia na ślub jeszcze kilka godzin, więc idziemy dalej. Trafiamy w miejscowości Krzywa na nowoczesny obiekt agroturystyki wzorowany na tradycyjnej chacie łemkowskiej, zwie się Chyża Hani. Tam dziarska gospodyni podejmuje nas kawą, herbatą, ciastem i opowieściami o Łemkach, pogawędką z bratem – na naszą prośbę w gwarze, o miejscowej kuchni i tradycyjnych wyrobach ozdób – krywulkach. Ozdoby wzorowane na tradycyjnych krywulkach można było kupić, z czego oczywiście niektóre skorzystałyśmy. Po pokrzepieniu się podążyliśmy malowniczym żółtym szlakiem mijając cerkiew, kościół, kolejną agroturystykę, cmentarz, by przez jary i wąwozy w cudnych barwach złotej jesieni dotrzeć na konkurs pieczonek. Zasięgu nie ma, hamaki są, niebo rozgwieżdżone, pieczonki w trakcie, pogaduchy na całego, sala biesiadna jest, ciasto jest, woda sodowa też (serio! Z syfonem, DarekZ przytachał), czyli wszystko by się nakarmić tym, czego tam komu trzeba.
W niedzielę wędrowanie w podgrupach – ja dzięki uprzejmości MarzenyP i mirrorsa załapałam się na spacer do rezerwatu „Kornuty”. Wracając zamieniliśmy jeszcze kilka słów z dziewczynami, które były na nabożeństwie w cerkwi. Pogoda była cudowna, trasy malownicze, nie wiem jak inni, ale ja po raz pierwszy spotkałam się z kulturą Łemków i urzekła mnie.
Wielkie podziękowania dla organizatorów, uczestników i wspierających nas duchem!
W siódmym Oldskulu, drugim w jesiennej szacie udział wzięli:Post autor: Darek Z » 07 października 2018, 19:17
Jolu wielkie podziękowanie za zorganizowanie kolejnego Oldskula przesunięcie terminu o tydzień wyszło nam tylko na dobre ! pogoda idealna a jesień w tym miejscu pokazała nam swoje najładniejsze oblicze
Szczególnie gorące( w przenośni i dosłownie ) podziękowania dla Jędrka4 za przyjęcie nas na swoim terenie poprowadzenie po trasie kilka opowieści towarzystwo przy ognisku pomoc przy jego rozpaleniu, obieraniu ziemniaków, słodkości, napitek czyli za obecność w naszym gronie teraz czekamy na rewizytę w naszych okolicach
Jędral sceptycznie podchodziłem do buraków w pieczonych ale muszę Ci powiedzieć że i Twoje i moje były równie dobre
Ps zostawiłeś nóżki do garnka
Post autor: zanzara » 07 października 2018, 20:02
Jolu! DZIĘKUJEEEMYYY! Było fantastycznie pod każdym względem!
Post autor: Jędral » 08 października 2018, 6:07
Rewelacyjne towarzystwo, pogoda, organizatorka, kwatera, gospodyni tez znośna - czyli spotkanie udane. Dziękujemy.
Post autor: Dżola Ry » 08 października 2018, 10:27
Dzięki kolejny raz za Wasze przebieranki, dystans i poczucie humoru
Szczególnie tej młodej damie, która potrafiła się tak doskonale wpasować w klimat
Reszta zdjęć wkrótce
jedrek4 i Basia (przewodnicy), Dżola Ry (główny organizator), Darek Z (pieczonki), mirrors i MarzenaP, Agnieszka i Marek, zanzara, Wiesia i Jędral (pieczonki), Iw-ona, tknp (nie opuścił ani jednego Oldskula), Małgośka, Gola, Mirka, milfen, Wiolcia i renata.
Jako że za dużo zdjęć nie robiłam, to potrzebuję wsparcia kolektywu w zilustrowaniu naszego wędrowania po Beskidzie Niskim. https://photos.app.goo.gl/HQKVCZQgwG8vbP218
No to jak GórySzlaki, pomożecie?