14.01.2018r. - Pilsko. Pięć minut od szczytu

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Wiolcia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 982
Rejestracja: 18 listopada 2011, 18:33

14.01.2018r. - Pilsko. Pięć minut od szczytu

Post autor: Wiolcia » 17 stycznia 2018, 19:59

Pilsko. Pięć minut od szczytu

Tegoroczna zima jaka jest, każdy widzi. Tę szarość, burość i ponurość miała przełamać, według optymistycznych prognoz, słoneczna niedziela. Postanowiliśmy więc wybrać się gdzieś wyżej, by mieć pewność, że gdzieś tam śnieg jeszcze będzie leżał i zaznamy trochę białej zimy. Myślałam o Rycerzowej i Raczy, w końcu padło na Pilsko. Bo miało nie wiać, bo nigdy zimą tam nie byliśmy, bo w ogóle na Pilsku wieki już nie byliśmy. Ostatni raz tak dawno, że nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Gdy jeszcze dodatkowo przed wyjazdem znalazłam na forum informację, że na wschód na Pilsko wybiera się RobertJ, stwierdziłam, że myśl jest dobra. Może będzie okazja się spotkać gdzieś na szlaku?

Obrazek

Problem był tylko jeden. W sobotę mieliśmy spotkanie naszej paczki i perspektywa wczesnego wstania po nocnych hulankach, by na jakąś przyzwoitą porę dojechać pod szlak, nie bardzo mi się uśmiechała. Ale co tam, odeśpi się innym razem.

Obrazek

Człowiek wszystkiego jednak nie przewidzi. Impreza nam się przeciągnęła (pierwsza po naszym powrocie, więc trzeba było nadrobić zaległości) i do domu wróciliśmy o trzeciej nad ranem. Kłaść się na chwilę i wstać rano nieprzytomnym było już bez sensu, wymyśliłam więc, by jechać od razu i, w związku z tym, na wschód słońca!

Obrazek

Zmycie makijażu, zamiana wieczorowej kiecki na strój górski, tradycyjne „poranne” śniadanie o 3:30 (ja podziękowałam), równie tradycyjna „poranna” kawa (też odmówiłam) i znów byliśmy na powrót w samochodzie. Senność w aucie nas nie ogarnęła, po pustych drogach dobrze się jechało, więc kilka minut po piątej meldujemy się na pustym parkingu w Korbielowie.

Obrazek

W ciemności ruszamy żółtym szlakiem w kierunku Hali Miziowej. Domy się kończą, ostatnie światła cywilizacji znikają, nad nami gwiazdy, wokół spokój, a my zastanawiamy się, czy jest już na tyle zimno, by oporne niedźwiedzie, o których ostatnio było głośno, poszły wreszcie spać. Żadne dźwięki z boku jednak nie dochodzą, a ciszę przerywa tylko odgłos kijków uderzających o kamienie.

Obrazek

Z początku śniegu ni chu chu, dopiero wyżej pojawiają się pierwsze oznaki zimy – zmrożony śnieg i lód na szlaku. Na dobre zimowo (i jaśniej!) zaczyna się robić dopiero w miejscu, gdzie szlak żółty spotyka się z zielonym. Odtąd wyratrakowana trasa prowadzi nas prosto pod Halę Miziową. Tu już nasze przystanki są częstsze, choć na dobre zdjęcia jest jeszcze za ciemno. Ale nad Babią już zaczyna się coś dziać, a oblepione świerki w tej porze przedświtu wyglądają bajecznie.

Obrazek

Obrazek

Zza kolejnej górki wyłania nam się wreszcie schronisko. Poświata nad górami wskazuje, że do wschodu już niedaleko.

Obrazek

Podchodząc stromo czarnym szlakiem na Pilsko wiem, że w 10 minut trudno będzie zdążyć i wypadałoby się pośpieszyć. Ale i tak nie mogę się powstrzymać przed pstrykaniem kolejnych zdjęć.

Obrazek

Obrazek

Niebieskawo-różowa poświata i oblepione śniegiem świerki. Jest epicko, jak powiedzieliby moi bratankowie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niedawno jeszcze nieruchomy wyciąg pod szczytem nagle rusza. Wędrujemy krajem nartostrady, choć, co odkrywamy potem, szlak prowadzi kawałek dalej, za świerkami. W tym śniegu niewiele jednak widać.

Obrazek

Obrazek

Pierwsze osoby zjeżdżają w dół, ale nikt się nie czepia. Jeden z panów nawet zagaja, mówiąc o dobrym dniu na wycieczkę i obiecując, że zaraz zobaczę Tatry. No cóż, co do pory na góry się nie pomylił, co do Tatr już tak.

Obrazek

Obrazek

Pokonuję ostatnią małą górkę i widzę już swój cel przed oczami. W tym samym momencie czuję też, że coś się zmienia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czubki upudrowanych choin zaczynają się zapalać, plamy światła pojawiają się już w dole, na przeciwległych grzbietach pojawiają się jasne świetliste paski, a Babia zdaje się płonąć w pomarańczowej poświacie. Słońce wyszło. Pięć minut od szczytu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co zrobić? Staram się łapać te ulotne chwile tu, gdzie jesteśmy, bo do wierzchołka i tak nie dotrzemy. Tym bardziej, że coraz to nowe osoby schodzą już z Pilska, bo przedstawienie się skończyło. Gdzieś tam po kilku krokach do góry dociera do mnie wreszcie słońce, ale na szczyt trzeba podejść jeszcze trochę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Za to gdy docieramy tam po chwili, jeden z chłopaków z dość pokaźnej grupki wita nas słowami „Spóźniliście się pięć minut”. No coś ty, naprawdę?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Krajobraz przez ten czas się zmienił. Światło, które łapaliśmy w dole jeszcze parę chwil temu, zmieniło się. Ale i tak jest pięknie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest szczyt, powinien więc być i RobertJ. Nad słowackim szczytem Pilska lata dron, więc tylko upewniam się w przekonaniu, że zaraz się spotkamy. Trzech droniarzy lokalizujemy poniżej szczytu i szybko zmierzamy w ich kierunku, by się przywitać. Chyba są zdziwieni, że ktoś pozaszlakowo do nich idzie. Tak jak i my, że to jednak nie Robert i jego ekipa. Ucinamy sobie jednak krótką pogawędkę z sympatycznymi chłopakami, którzy są uszczęśliwieni świetną pogodą, a potem idziemy na Słowację, do krzyża.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ostatnie osoby zeszły już ze szczytu, więc jesteśmy sami. Jak zwykle zresztą, bo tak mamy w zwyczaju – albo na coś nie zdążyć, albo wybrać się wtedy, gdy inni już dawno kończą. Tatry, wbrew oczekiwaniom pana narciarza, są praktycznie niewidoczne i toną w chmurach. Ale to nieważne. To, co wokół w zupełności nam wystarcza.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak to na Pilsku, nawet lekki wietrzyk wymraża, więc po chwili nie czujemy już palców. Trzeba schodzić, by się rozgrzać i odpocząć w schronisku. Na stoku całkiem sporo już narciarzy, choć tłumów nie ma, a my schodzimy wolno, bo miejscami jest stromo i ślisko.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schronisko robi na nas dobre wrażenie. Pamiętam, że wieki temu bardzo mi się tu nie podobało i uprosiliśmy goprowców, by spać u nich. Teraz jest spokojnie, turystów niewielu , narciarzy jeszcze mniej, a obsługa wydaje się sympatyczna. Zajadamy kanapki, pijemy gorącą herbatę i to ciepło nas rozleniwia. Zaczyna nam się robić sennie, a nieprzespana noc wyłazi i zlepia oczy. Nie na długo jednak. Donośny głos z mikrofonu informujący, że „numer 35, jajecznica na maśle” potrafiłby obudzić umarlaka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu się mobilizujemy i wychodzimy. Słońce dotarło wreszcie i na Miziową, więc ochoczo, w zimowym anturażu, ruszamy szlakiem zielonym w stronę hal.

Obrazek

Obrazek

Wchodzimy w las, gdzie też jest ładnie, a potem mijamy kolejne hale: Górową i Jodłowcową. Zima przeplata się tu z jesienią, a żółte trawy kontrastują z oblepiającym je szronem. Szkoda tylko, że wbrew prognozom, z pogodą coś zaczyna się dziać i za sobą zostawiamy coraz więcej chmur.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zmęczenie coraz bardziej daje nam się we znaki, więc schodzimy spacerowo, w iście emeryckim tempie. Co jakiś czas mijamy turystów, którzy zaczęli wędrówkę rano i dopiero idą w stronę Pilska. Pewna para ma nawet dwa psy. Zaraz, zaraz… Coś te psy znajomo wyglądają! Oglądam się i rozpoznaję. „Tobi?” pytam nie psa, a oddalającego się chłopaka. „Tobi!” – potwierdza on. Sprocket we własnej osobie z Ukochaną. I z Juniorem, który ostatecznie mnie już przekonał, z kim mam do czynienia. Wymieniamy kilka uwag (z Tobim nie, bo zupełnie nas ignoruje), ale wkrótce ulegamy przed… psem właśnie. Bo Tobi to prawdziwy pies wyczynowy i szczekaniem daje nam do zrozumienia, że nie czas na stanie i gadki szmatki i że trzeba iść dalej. Sprocket nieźle go wyszkolił…
Wniosek po spotkaniu nasuwa nam się jeden. Równowaga w przyrodzie musi być i jak nie RobertJ, to Sprocket!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A my, mijając kolejne hale: Uszczawne i Murońkę, schodzimy w dół. Śniegu coraz mniej, ale drzewa dość długo jeszcze oblepione są szronem. Przyjemna aura towarzyszy nam prawie do Przełęczy Przysłopy, gdzie zima ustępuje miejsca wiośnie (albo jesieni?). Jest bezśnieżnie, ciepło, a my grzejemy się w tym słońcu, którego niestety coraz mniej. Nam aura jednak dzisiaj dopisała. Było zimowo i słonecznie. Było pięknie.
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
Awatar użytkownika
Zrzęda
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1391
Rejestracja: 04 maja 2009, 19:27

Re: 14.01.2018r. - Pilsko. Pięć minut od szczytu

Post autor: Zrzęda » 17 stycznia 2018, 20:10

Powtórzę za Twoimi bratankami: epicko! :)
"Boję się świata bez wartości, bez wrażliwości, bez myślenia. Świata, w którym wszystko jest możliwe. Ponieważ wówczas najbardziej możliwe jest zło..."
(R. Kapuściński)
Awatar użytkownika
dani
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 128
Rejestracja: 06 stycznia 2014, 18:18

Re: 14.01.2018r. - Pilsko. Pięć minut od szczytu

Post autor: dani » 17 stycznia 2018, 21:00

oj...pięknie bardzo :) :) :) Twoimi wpisami i zdjeciami jestem zachwycona zawsze :)
mnie samej jest trudno uwierzyć w to że nigdy zimą na Pilsku nie byłam...a tu taaaaaaaaaaaaaaaaki świt ...zapragnełam bardzo tam być
Awatar użytkownika
Barbórka
Turysta
Turysta
Posty: 949
Rejestracja: 02 stycznia 2011, 21:12

Re: 14.01.2018r. - Pilsko. Pięć minut od szczytu

Post autor: Barbórka » 18 stycznia 2018, 9:39

brakowało mi Twoich relacji Wiolciu ;) tym bardziej doceniam Wasze "poświęcenie" poimprezowe😀 krajobrazy powalają..
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Re: 14.01.2018r. - Pilsko. Pięć minut od szczytu

Post autor: Robert J » 18 stycznia 2018, 15:07

Widzę, że pogoda bardzo dopisała. Była znacznie lepsza jak ta w Sudetach.

Nie dałem rady dotrzeć ponieważ w ostatniej chwili zrezygnowała najważniejsza osoba. Najważniejsza bo taka, która dysponuje samochodem :(
Awatar użytkownika
zbig9
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1945
Rejestracja: 24 sierpnia 2009, 22:36

Re: 14.01.2018r. - Pilsko. Pięć minut od szczytu

Post autor: zbig9 » 18 stycznia 2018, 21:51

Poezja :brawo:
instagram: @zbigniewzbig984
Awatar użytkownika
Monika
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 291
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 23:15

Re: 14.01.2018r. - Pilsko. Pięć minut od szczytu

Post autor: Monika » 19 stycznia 2018, 23:18

Wiolu, jak ja lubię czytać Twoje relacje :) Za każdy razem sprawiasz, że przenoszę się z Tobą w opisywane miejsca. Do tego piękne zdjęcia dodają całości jeszcze większej wartości...Pisz więcej i częściej Wiolu! :)
"I wciąż w pamięci miej te słowa, gdy tak niemrawo w pejzaż idziesz, że można wszystko zaplanować, ale nie można nic przewidzieć." - K.C.Buszman
Awatar użytkownika
Wiolcia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 982
Rejestracja: 18 listopada 2011, 18:33

Re: 14.01.2018r. - Pilsko. Pięć minut od szczytu

Post autor: Wiolcia » 25 stycznia 2018, 17:19

Zrzęda pisze:
17 stycznia 2018, 20:10
Powtórzę za Twoimi bratankami: epicko! :)
zbig9 pisze:
18 stycznia 2018, 21:51
Poezja :brawo:
:spoko: Dobrze, że tragedii nie było ;).
Barbórka pisze:
18 stycznia 2018, 9:39
brakowało mi Twoich relacji Wiolciu ;) tym bardziej doceniam Wasze "poświęcenie" poimprezowe😀 krajobrazy powalają..
Monika pisze:
19 stycznia 2018, 23:18
Wiolu, jak ja lubię czytać Twoje relacje :) Za każdy razem sprawiasz, że przenoszę się z Tobą w opisywane miejsca. Do tego piękne zdjęcia dodają całości jeszcze większej wartości...Pisz więcej i częściej Wiolu! :)
Dzięki, dziewczyny!
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
ODPOWIEDZ