Strona 1 z 1

30.12.2017-01.01.2018, Sylwester na Zirbitzkogel, Alpy Seetalskie.

: 13 stycznia 2018, 15:06
autor: Grochu
A miało być tak pięknie....

I było!!! :)
Przedostatniego dnia ubiegłego roku grupka nie do końca normalnych ludzi dzielnie przemierzyła ciągi komunikacyjne Centralnej Europy, by pod wieczór zacumować przy schronisku Wiechtalhaus, nieopodal Kaiserbrun w Górach Rax. Tam był czas na relaks, nawodnienie organizmów i wieczorek muzyczno-śpiewany w blasku czołówek ;-)

Obrazek

W Alpach z reguły grudniową porą jest śniegu pod dostatkiem. Z reguły. Tym razem trafił się wyjątek, tą regułę potwierdzający. Wybrawszy się więc w sylwestrowy poranek na zwiedzanie Wąwozu Wiechtalklamm, grupka nie do końca normalnych ludzi przemierzała ową formację skalną w nie do końca normalnych okolicznościach przyrody: zasadniczo jesiennych.

ObrazekObrazek

Sam wąwóz nie jest co prawda jakimś ósmym cudem świata, ale kilka stopni skalnych i przewężeń potrafi zaskoczyć dość dynamiczną zmianą pejzażu. Do tego gdzieniegdzie jakieś łańcuszki czy drabinki – ku uciesze gawiedzi, szczególnie tej włóczącej się po zamorskich krainach :D

ObrazekObrazek

Generalnie: taka namiastka Słowackiego Raju, ale całkiem przyjemna i na pewno godna polecenia. Szczególnie wiosną czy latem musi tam być bardzo kolorowo.
Za to zakończenie było "z przytupem", bo ostatnia drabinka jest ustawiona centralnie pod dość soczystym wodospadem, więc każdy – chcąc nie chcąć – musiał zażyć odświeżającej kąpieli :D

Obrazek

W drodze powrotnej niemalże jednogłośnie uchwalono, że było warto. Co cieszy :)

Po zejściu na dół nastąpiło szybkie przemieszczenie do pewnego hotelu w Judenburgu. Pan recepcjonicta ( jak najbardziej normalny ) na widok grupki nie do końca normalnych ludzi, porozumiewających się egzotyczną, szeleszczącą mową – stawił lekki opór. Opór jednak został dość szybko przełamany i po chwili można było już rozgościć się na pokojach. W zasadzie to bardziej chodziło o kaloryfery w tych pokojach, by do wieczora wysuszyć wyprane w wodospadzie ciuchy, buty a zwłaszcza.

Niebawem w hotelu pojawiła się austriacka frakcja z Wodzem na czele :)
Nastąpiło spotkanie integracyjne, a gdy rozpoczęła się ostatnia noc 2017 roku – wszyscy ( prawie ) zabrali się do realizacji głównego zadania: powitania Nowego Roku na szczycie Zirbitzkogel. Wkrótce po wyruszeniu nastąpiła chwila refleksji i padło z ust Wodza kluczowe pytanie:
"No dobra. To teraz powiedzcie: co Wam się stało, że tam idziecie?"
Po czym padło szczere wyznanie: "Bo jesteśmy pop***eni."

Obrazek

Z oczyszczonym sumieniem można było już ruszyć na szlak. Całkiem przyjemny, bez żadnych technicznych trudności. Wódz pomyślał o wszystkim, nawet o oknie pogodowym, które otwarło się na całą sylwestrowo – noworoczną noc. Dzięki temu można było podziwiać wyłaniające się z mroku ośnieżone łańcuchy okolicznych alpejskich pasm. Niestety, sprzęt fotograficzny nie był w stanie dostrzec tego, co ludzkie oko. Toteż te widoki zostały tylko w pamięci. O północy niektórzy byli już na szczycie, niektórzy poniżej. Nastąpiło podziwianie noworocznych fajerwerków z nienormalnej strony: czyli z góry zamiast z dołu – jak na grupkę nienormalnych ludzi przystało.

ObrazekObrazek

Potem jeszcze szampański toast: "Oby nam się..." w schroniskowej kotłowni ( jednym dostępnym pomieszczeniu ), coś dla ciała i ducha. Wreszcie droga powrotna. W hotelu jeszcze kilka chwil integracji i do łóżeczek. Pierwszy dzień Nowego Roku upłynął na drodze powrotnej na Ojczyzny łono.
Dobra. Będzie dość. Podziękowania dla Wodza za pomysł i organizację całokształtu :brawo:

Wszystkie zdjęcia:

https://photos.google.com/share/AF1QipP ... ZmSWtVLTF3