Dolomity 12-20.08.2017. Gran Cir, ferata de Meisules – Piz Miara
: 31 grudnia 2017, 12:28
Dzień 1
Gran Cir (2592m)
Popołudniowe pakowanie idzie bardzo ciężko. Fala upałów sprawia, że pakowanie jest bardzo trudne. Jedzenie, zgrzewki piwa, wino w rozgrzanym aucie nieco przeraża. Martwię się zabraną kiełbasą, aby się człowiek tym tylko nie otruł. Zapominam o zabraniu jakichś ciepłych rzeczy, bo przecież upał poraża! Temperatura w samochodzie 40 stopni!
Wyjeżdżamy dość późno i już wiemy, że pierwszy dzień pójdzie raczej na straty, bo pogoda jest dość niepewna więc i tak dłuższych tras byśmy już nie planowali.
Parkujemy przed Passo Gardena. Wzdłuż drogi pełno zaparkowanych samochodów, nie ma się co pchać dalej. Chmury przewalają się przez przełęcz i troszkę mży, jednak po chwili rozpogadza się,
a więc szybkie pakowanie i na przełęcz i szczyt!
Sella – jutro będziemy tam gdzieś na górze
Najpierw żlebem ostro do góry, później w prawo i zygzakami do góry na szczyt. Skała bardzo wyślizgana i jeszcze do tego trochę mokra nie ułatwia wchodzenia.
Straszy deszczem, musimy zmykać.
Zjeżdżamy trochę niżej w kierunku Corvary.
Sassongher
Podjeżdżamy na przełęcz aby kontynuować focenie.
W międzyczasie ubieramy na siebie wszystko co się tylko da. Na termometrze 4 stopnie. Ta noc nie będzie łatwa
Sassolongo
ferata de Meisules – Piz Miara (2964m)
Rano spada do trzech stopni
Marmolada z Passo Sella
Szybkie pakowanie i w drogę.
Ktoś już tam walczy na ścianie. Widać że nie jest łatwo.
Najtrudniejsze jest przeście pod tą płytą, ale jakoś dajemy radę.
Jesteśmy gdzieś w połowie trasy. Humory wracają wraz ze świecącym słońcem.
Chwila przerwy na jedzenie i dogrzanie
Koniec feraty Piz Selva (2941m). Teraz przejście wokół plateau do sch. Boe
Dolina Val Lasties którą będziemy wracać.
Druga strona plateau Val di Mesdi
W schronisku Boe czas na zasłużone piwko. Szczyt Boe.
Czas wracać.
Wracamy na Passo Sella. To był piękny dzień.
Kierunek Rosengarten.
Gran Cir (2592m)
Popołudniowe pakowanie idzie bardzo ciężko. Fala upałów sprawia, że pakowanie jest bardzo trudne. Jedzenie, zgrzewki piwa, wino w rozgrzanym aucie nieco przeraża. Martwię się zabraną kiełbasą, aby się człowiek tym tylko nie otruł. Zapominam o zabraniu jakichś ciepłych rzeczy, bo przecież upał poraża! Temperatura w samochodzie 40 stopni!
Wyjeżdżamy dość późno i już wiemy, że pierwszy dzień pójdzie raczej na straty, bo pogoda jest dość niepewna więc i tak dłuższych tras byśmy już nie planowali.
Parkujemy przed Passo Gardena. Wzdłuż drogi pełno zaparkowanych samochodów, nie ma się co pchać dalej. Chmury przewalają się przez przełęcz i troszkę mży, jednak po chwili rozpogadza się,
a więc szybkie pakowanie i na przełęcz i szczyt!
Sella – jutro będziemy tam gdzieś na górze
Najpierw żlebem ostro do góry, później w prawo i zygzakami do góry na szczyt. Skała bardzo wyślizgana i jeszcze do tego trochę mokra nie ułatwia wchodzenia.
Straszy deszczem, musimy zmykać.
Zjeżdżamy trochę niżej w kierunku Corvary.
Sassongher
Podjeżdżamy na przełęcz aby kontynuować focenie.
W międzyczasie ubieramy na siebie wszystko co się tylko da. Na termometrze 4 stopnie. Ta noc nie będzie łatwa
Sassolongo
ferata de Meisules – Piz Miara (2964m)
Rano spada do trzech stopni
Marmolada z Passo Sella
Szybkie pakowanie i w drogę.
Ktoś już tam walczy na ścianie. Widać że nie jest łatwo.
Najtrudniejsze jest przeście pod tą płytą, ale jakoś dajemy radę.
Jesteśmy gdzieś w połowie trasy. Humory wracają wraz ze świecącym słońcem.
Chwila przerwy na jedzenie i dogrzanie
Koniec feraty Piz Selva (2941m). Teraz przejście wokół plateau do sch. Boe
Dolina Val Lasties którą będziemy wracać.
Druga strona plateau Val di Mesdi
W schronisku Boe czas na zasłużone piwko. Szczyt Boe.
Czas wracać.
Wracamy na Passo Sella. To był piękny dzień.
Kierunek Rosengarten.