Alpy Julijskie 15-19.06.2017

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

tomix
Turysta
Turysta
Posty: 59
Rejestracja: 06 lipca 2013, 20:42

Alpy Julijskie 15-19.06.2017

Post autor: tomix » 27 grudnia 2017, 22:01

Dzień 1 – Jof di Fuart 2666m

Wyprawa miała być dla mnie tylko późnowiosennym przetarciem przed celem głównym tego roku czyli Haute Route z Apterem i specjalnie nie przywiązywałem do niego większej uwagi – niesłusznie.
Wyjazd ten okazał się prawdziwie hardkorowym sprawdzianem fizycznym i psychicznym, niejednokrotnie na granicy śmierci, ale po kolei.
Po pewnym zamieszaniu z wyjazdem wreszcie około północy wyruszamy z Czechowic-Dziedzic w drogę ustawiając na nawigacji okolice jeziora Predil we włoskiej części Alp Julijskich.
Po przyjeździe szukamy odbicia drogi w kierunku schroniska Corsi mijając obelisk graniczny Austrowęgier i Włoch. Wokół resztki wojskowych budynków z I Wojny Światowej udajemy się wojskową-betonową drogą w kierunku schroniska.
Jak to zawsze w Julijskich przewyższenia dobijają, ponad 1600 metrów podejścia.

Obrazek
Malga Mantagar i widok na grań Kanin

Obrazek
Obrazek
Przy schronisku Corsi. Cel w chmurach

Mozolnie wspinamy się do zamglonego celu mając nadzieję, że coś jednak będzie widać ze szczytu.
Po drodze mamy krótką feratkę, następnie kilkukrotnie obchodzimy łaty zalegającego jeszcze śniegu jesteśmy na szczycie.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Grań aż do najwyższego Jof di Montagio
Obrazek

Obrazek
Dolina Val Saisera
Obrazek
Obrazek

Wracamy tą samą drogą przez rif. Corsi powiadamiając chaciara, że mimo zapowiedzi nie będziemy tu spać, pogoda jutro zaczyna się zmieniać i musimy zmienić nieco plany.
Wracamy do auta i śpimy w namiocie rozbitym w pobliżu.
Nazajutrz podjeżdżamy na Altipiano di Montagio, ale widząc, że pogoda nie daje większych szans jedziemy do jezior Fusine. Na następny dzień czeka nas 16-godzinna tura przez feratę Via Della Vita na Piccolo Mangart, Mangart i zejście przez biwak Nogara do auta. Trasa wydaje się na mapie dość oczywista i nikt nie ma żadnych obaw co do trasy i łaty śniegu na szczycie nie mącą nam bojowego nastroju.... ,a powinny.

Obrazek
Nigdy nie rozmawiaj z idiotą, bo najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.

https://www.youtube.com/playlist?list=P ... gPkQiW5nX6
tomix
Turysta
Turysta
Posty: 59
Rejestracja: 06 lipca 2013, 20:42

Re: Alpy Julijskie 15-19.06.2017

Post autor: tomix » 28 grudnia 2017, 11:29

Mangart (2677m)

Budzik wyrywa nas ze snu, czas wstawać. Gotowanie, jedzenie, pakowanie plecaka, batony, bułki, cukierki. Cholera, nie ma nigdzie moich rękawiczek feratowych, musiałem je zgubić susząc wczoraj przy namiocie :( Ech.. Idziemy.

Obrazek
Obrazek
Schronisko Zacchi

Obrazek

Vevnica, Picco Mangart, Mangart


Obrazek

Okazuje się, że stara mapa Tabacco nijak się ma do rzeczywistości i zaczynamy kombinować, jak tu dostać się do feraty. Podejście zaczyna być dość trudne, najpierw nieprzyjemne piargowisko, później podejście po płytach z naniesioną ziemią i nieprzyjemną kosówką. W pewnym momencie tracę oparcie w nogach i zawisam na jednej ręce przebierając nogami na śliskiej płycie.. Jakimś cudem udaje mi się coś złapać i wydostać z potrzasku.

Obrazek
Obrazek
Na końcu kotła łata śniegu z 3-4 metrową szczeliną brzeżną skutecznie blokuje dojście do feraty.

Obrazek


Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Wg opisu na feracie jest jedno dość trudne miejsce, to tu.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po pokonaniu ścianki z feratą wychodzimy do rozszerzającego się kotła. Znaki na skałach dziwnie bledną, ścieżka dość nieprzyjemnie jest pokryta kamieniami, ale wg mapy idziemy ok.
Im wyżej tym trudniej zorientować się jak przebiega szlak, idziemy ‘jak puszcza’.

Obrazek
Obrazek
Dopiero przed granią pojawiają się liny feraty. Okazuje się, że szliśmy starym przebiegiem trasy, nowy odbije poniżej w lewo i trawersuje zygzakami około 100-200m od naszej trasy.
Niestety problemy z mapą i orientacją będą nam towarzyszyć aż do końca :(

Obrazek
Obrazek

Obrazek
Biwak Tarvisio, w tle Picco Mangart na który „niechcący” weszliśmy.

Obrazek

Jałowiec

Czas szybko ucieka i już jesteśmy dość mocno spóźnieni, ale wydawało się, że wszystko najgorsze już za nami. Teraz trasa powinna trawersować Picco Mangart i łagodnie dochodzić do Mangartu.

Obrazek

Po chwili widzimy feratę poprowadzoną na dół. Niestety nie ma wokół żadnych napisów i po chwili widzimy znaki powyżej tego miejsca, idziemy więc za nimi wyżej. Powyżej miało być odbicie w lewo, niestety nie ma.. Idziemy wyżej, teren staje dęba. Zdajemy sobie sprawę, że powrót będzie bardzo trudny o ile niemożliwy.

Obrazek
Już blisko szczytu pojawia się lina feraty która w skrajnych trudnościach wyprowadza nas na szczyt.
Teraz już tylko granią na Mangart

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
O godz 20-tej docieramy na Mangart. Słońce właśnie zachodzi..

Obrazek
Obrazek

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na szczycie gubimy orientacje i krążymy wokół, aby znaleźć ferate prowadzącą zachodnią stroną.
Po dłuższej chwili trafiamy na linę prowadzącą do zaśnieżonego żlebu. Idzie się nieprzyjemnie, gdzieniegdzie pod świeżym śniegiem jest lód i trzeba bardzo uważać. Po chwili zapada zmrok i co kilka metrów trzeba szukać ścieżki lawirującej w żlebie. Czasem tylko sypiący się piarg spod nóg świadczył o wyborze złej trasy. Do tego jeszcze moja szwankująca czołówka i problemy z nowymi rakami dopełniało grozy sytuacji. Późno w nocy udaje nam się jednak szczęśliwie zejść z góry.
Udaliśmy się do schroniska Koca pod Mangartskem Sedlu gdzie obudzony w środku nocy chaciar jakoś nie był zdziwiony naszym przyjściem i zachowywał się jakby takie sytuacje zdarzały mu się co noc :)


Obrazek
Rano wracając na włoską stronę mogliśmy się przyjrzeć dokładnie naszej „nocnej górze”.

Obrazek
Przy biwaku Nogara robimy krótką przerwę i spoglądamy na walczących z płatami śniegu na feracie Italiana

Obrazek
Obrazek
Spoglądamy na cel jutrzejszego dnia: Ponza Grande zakończona krótką feratą

Obrazek
Obrazek
Spoglądamy często za siebie przyglądając się wczorajszej trasie

Ponza Grande (2168m)

Obrazek
Pierwsza część trasy znamy już dobrze, czyli przejście z parkingu do schr. Zacchi.
Ferata zaczyna się nieoczekiwanie grubymi-stalowymi linami do których nie ma się jak wpiąć, ale po kilku metrach jest już normalna stalówka. Podejście jest jednym z bardziej morderczych jakie kiedykolwiek szedłem.
Do tego ciągłe przedzieranie się przez roślinność dodatkowo utrudnia wspinaczkę.

Obrazek
Obrazek
Idąc za spotkanym Słoweńcem wychodzę nie na Grande, ale na Ponza di Mezzo... no trudno.
Moi towarzysze nie popełnili tego błędu i teraz robimy sobie zdjęcia z dwóch szczytów.

Obrazek
Obrazek
Mangart z Ponzy
Obrazek
Zejście z Ponzy Grande

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Chwila na browara przy schr. Zacchi kończy już naszą wiosenną wyprawę w Julijskie.
Dziękuję AK i TM za super wyprawę i oby takich więcej :)
Nigdy nie rozmawiaj z idiotą, bo najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.

https://www.youtube.com/playlist?list=P ... gPkQiW5nX6
ODPOWIEDZ