Lipiec 2016 - Kamczackie opowieści.
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Przekopiowanie zdjec z relacji na blogu aby sie nadawala do wklejenia na fora w moim przypadku jednej czesci relacji zajmuje okolo 30 min. Wiec biorac pod uwage sama relacje z trasy do Gruzji - juz stracilam ponad 8 godzin na bezsensowne klikanie idioty... Ale niestety na wiekszosci forow jest tak (tu byc moze sa normalni ludzie) ze wrzucenie linka do bloga jest najwiekszym przestepstwem bo osoba czytajaca musi stracic sekunde na klikniecie w jeden link wiecej... Wiec nie chcac wywolywac roznych "gownoburz" przeklikuje te zdjecia ale trafia mnie przy tym jasny szlag!Z tego co piszecie wynika, że proces dołączania zdjęć musiałabym przeprowadzić dwukrotnie - najpierw na blogu, potem tu.
Zakładając, że w moich relacja bywa nawet po 50 i więcej zdjęć to jest kupa roboty (zawsze jeszcze jakieś komplikacje mi się pojawiają ) .
A ja za mało czasowa jestem, za niecierpliwa i za leniwa, żeby dwa razy to samo robić...
No popatrz! rzecz mi kompletnie nieznana! czyli na wschodzie tez to dziala? skad to sie bierze?Jest! Jeszcze lepszy i to o niebo jest Couchsurfing. Będzie o tym sporo w relacji.
poltorej godziny na granicy to dlugo? nie jedz na Ukraine....Bez problemów, ale dłuuugo. Z półtorej godziny.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Mnie również to interesuje. Szczególnie zaciekawiło mnie, co miałaś przytroczone na spodzie plecaka, takie dość szerokie. To na klapie wygląda mi na śpiwór - zgadłam?Rebel pisze:co trzeba zabrać ze sobą w taką podróż
Jaki namiot zabraliście?
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Rebel pisze:Jolu musisz jeszcze napisać o takim niezbędniku co trzeba zabrać ze sobą w taką podróż , o samej logistyce , kosztach i tp
Zawsze piszę o takich rzeczach na podsumowanie relacji. Poczekacie?Han-Ka pisze:Mnie również to interesuje.
Pod moim plecakiem były 2 alumaty. Mieliśmy małe leciutkie (ok. 340-350 dag) materacyki i pod nie kładliśmy te alumaty (wada ze 20 dag). Także służyły do np, siadania przed namiotem, na plaży itp.Han-Ka pisze:Szczególnie zaciekawiło mnie, co miałaś przytroczone na spodzie plecaka, takie dość szerokie. To na klapie wygląda mi na śpiwór - zgadłam?
Robiłam tym "pakunkiem" wrażenie, ale wagi to to nie miało żadnej, ha ha.
Na plecaku w momencie wyjazdu chyba rzeczywiście miałam śpiwór, ale tylko dlatego, że trochę tego jedzenia mieliśmy na początku. Np. Kuba na plecaku ma jeszcze nasze zapasy, które zostały z Norwegii - jakieś gorące kubki Knorra, "Słodkie chwile" itp. Nawet reklamówka, w której to ma jest najpopularniejszej (i najtańszej) norweskiej sieci Rema
Jak to zjedliśmy w pierwszych dniach, nie robiliśmy już zapasów jedzenia, kupowaliśmy na bieżąco, więc plecaki były trochę lżejsze.
Namiot to jakiś Fiord Nansen, trójka, ale nie wiem jaki, bo to pożyczony w ostatniej godzinie od Agatki, kiedy okazało się, że ten, który mieliśmy przygotowany do podróży nie nadaje się - z podłogi zeszło (wykruszyło się) całe zabezpieczenie przeciwdeszczowe. Mogę zapytać, jaki to.
Ja tego robić nie będę...buba pisze:Wiec biorac pod uwage sama relacje z trasy do Gruzji - juz stracilam ponad 8 godzin na bezsensowne klikanie idioty...
Mam nadzieję, że po tylu latach pisania relacji będzie mi tu wybaczone, że jednak tym razem będę wklejać linki... Przynajmniej do czasu, aż pojawi się jakaś technologia pozwalająca na proste kopiowanie całości relacji.
A jeśli przez to stracę czytelników to przykro, ale cóż - trudno... Wolę pójść na wycieczkę niż klikać i klikać... Sorry...
Z psychologicznego punktu widzenia ja to rozumiem... Nie chodzi o kliknięcie, ale o brak pewnego rodzaju utożsamiania się z użytkownikami. To tak, jakby dać koncert z playbacku Sama też za tym nie przepadam. Ale trudno - tym razem tak zrobię.buba pisze:Ale niestety na wiekszosci forow jest tak (tu byc moze sa normalni ludzie) ze wrzucenie linka do bloga jest najwiekszym przestepstwem bo osoba czytajaca musi stracic sekunde na klikniecie w jeden link wiecej...
Działa rewelacyjnie!!! Będę o tym pisać już w następnym odcinkububa pisze:No popatrz! rzecz mi kompletnie nieznana! czyli na wschodzie tez to dziala? skad to sie bierze?
https://www.couchsurfing.com/dashboard
Byłam! I przekroczyłam granicę z nieważnym od 3 miesięcy paszportem i do tego samą przyczepą kempingową, bez samochodu!buba pisze:poltorej godziny na granicy to dlugo? nie jedz na Ukraine....
Przeczytaj moją relację - nie jest długa, a historia wręcz niewiarygodna, ale mam na wszystko "papiery" (w sensie ten paszport z pieczęciami i datownikami) http://jolaryd.blogspot.com/2015/05/nas ... inowy.html
Opublikowałam odcinek o poniewierce w Petersburgu
http://jolaryd.blogspot.com/2016/10/nie ... sburg.html
http://jolaryd.blogspot.com/2016/10/nie ... sburg.html
- Załączniki
-
- mały 2.jpg
- (99.79 KiB) Pobrany 988 razy
Stanowczo indoktrynacja działa i to nie tylko na Kostię, ale myślę, że cała "prosta" prowincja wierzy w to wszystko głęboko i niezachwianie!Rebel pisze:"Putin tak się wszystkimi opiekuje, tak troszczy się o wszystko - sam ma niewiele"
Jolu to indoktrynacja tak działa czy ten Kostia może był na haju ?
może to i racja ale co nam do tego skoro im z tym dobrze , ale wracając do sedna ta Wasza podróż coraz bardziej i mnie wciaga więc pisz i nie daj długo czekać na kolejne częściDżola Ry pisze: cała "prosta" prowincja wierzy w to wszystko głęboko i niezachwianie!
"Niekiedy wilkiem się nazywał , lecz wilkiem nie był, gdy wszyscy raźnie śpiewali - wolał zawyć ... "
A odnosnie tego nocowania u ludzi o trudnej angielskiej nazwie na "c" - to dziala tylko u "mlodych wyksztalconych z wielkich miast"? czy zdarza sie w tej akcji trafic na noclegi na wsiach, u osob starszych, robotnikow czy pasterzy? Czy raczej nie bardzo bo warunkiem jest posiadanie internetu i umiejetnosc jego obslugi? No i turysta tez musi miec odbiornik neta ze soba? czy mozna sobie z domu sie umowic i spisac np. numery telefonu, adresy i to wystarczy? Sorki, moze zadaje glupie pytania, ale nigdy o tym wczesniej tak z pierwszej reki nie slyszalam. A i jeszcze jedno- czy nocujac u takich ludzi automatycznie tez sie trafia do jakiejs bazy noclegowej i samemu tez przyjmuje innych? bo np. turysci z zagranicy mogliby nie byc zadowoleni u nas gdyby ich polozyc w przedpokoju na karimacie A innego miejsca nie ma za bardzo...
To wlasnie tez jeden z powodow naszych marzen o busie- moc dalej zabierac ludzi na stopa!
Nie dziwie sie ze tam tak jest, zwlaszcza wsrod prostych ludzi. U nas telewizja tez ma ogromny wplyw na ludzi i spora wiekszosc wierzy swiecie w to co gadajace pudlo powie...Dżola Ry pisze:Stanowczo indoktrynacja działa i to nie tylko na Kostię, ale myślę, że cała "prosta" prowincja wierzy w to wszystko głęboko i niezachwianie!
Mysmy tez zawsze lubili brac ludzi na stopa, skoro w druga strone nie dziala to jakos trzeba sobie radzic zeby nawiazywac kontakty z miejscowymi . I bardzo nam to w tym roku dokuczalo na wyjezdzie ze nie moglismy brac, bo nie bylo miejsca. Wiecej- wychodzilismy na skurwieli ktorzy nie chca zabrac potrzebujacych a miejsca maja ful, bo tylko dwa łby wystawaly, ani kabaka, ani wozka, ani piramidy tobolow z daleka nie bylo widac.. Dwa razy w Gruzji nawet sie zatrzymalismy zeby pogadac z ludzmi i pokazac im ze bysmy chcieli ale sie nie da bo ja sama siedzialam zwinieta w korkociagbo gdy ja biorę autostopowiczów (a robię to często) to też sprawia mi to radość.
To wlasnie tez jeden z powodow naszych marzen o busie- moc dalej zabierac ludzi na stopa!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
zawsze można im oddać swoje wyrko ,w końcu przecież słyniemy z gościnności , Jola zdaje się że juz w norwegi kiedyś z tego korzystała i opisała ten wątek troszkę o ile mnie pamięć nie zawodzi co nie zmienia faktu ze i to Jolu możesz nam trochę przybliżyćbuba pisze:A innego miejsca nie ma za bardzo...
"Niekiedy wilkiem się nazywał , lecz wilkiem nie był, gdy wszyscy raźnie śpiewali - wolał zawyć ... "
A jak ktos nie ma wyrka tylko spi na materacu? Glupio jakby z czegos przyjemnego mialy wyjsc jakies niesnaski- wiadomo ze jak ktos dysponuje osobnym pokojem dla gosci to moze sie w to spokojnie bawic. A ludzie bywaja wybredni- pamietam kiedys autostopowiczy ktorzy nie wsiedli do skodusi bo nie bylo wystarczajaco czysto (dzien wczesniej wiezlismy snopek sianaRebel pisze:zawsze można im oddać swoje wyrko
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
kupę czasu z Małą kimaliśmy we dwoje na materacu na podłodze materac miał 90 cm szer i czasami jeszcze któryś z naszych chłopaków się rył na trzeciegobuba pisze:A jak ktos nie ma wyrka tylko spi na materacu?
Łomatko faktycznie jacyś wybredni ,ale to ich problem mogli tylko na mercedesy machać .p.s Jolu sorki za zaśmiecenie troszkę relacjibuba pisze:pamietam kiedys autostopowiczy ktorzy nie wsiedli do skodusi bo nie bylo wystarczajaco czysto (dzien wczesniej wiezlismy snopek siana
"Niekiedy wilkiem się nazywał , lecz wilkiem nie był, gdy wszyscy raźnie śpiewali - wolał zawyć ... "
Paweł, jakie zaśmiecanie?!Rebel pisze:p.s Jolu sorki za zaśmiecenie troszkę relacji
Ja się niezmiernie cieszę, że tu się jakieś życie toczy!
A'propos materaca - przez ok. 6-7 lat spaliśmy z Piotrkiem na materacu (ale komfortowym, 1,5 szerokości), który miał być do łóżka, ale na łóżko wciąż brakowało, bo ważniejsze były np. wakacje
A teraz kwestie Couchsurfingowe, czyli - ułatwiając sobie życie - jak to z tym kauczem jest?
To społeczność, którą można przyrównać do choćby facebooka czy Naszej Klasy.
"Zapisujesz się", tworzysz swój profil, a w nim piszesz swoją charakterystykę odpowiadając (lub nie) na zestaw gotowych pytań.
Są potania o ciebie, czyli np. (oprócz oczywistych - imię nazwisko), jakimi językami i w jakim stopniu się porozumiewasz, jakie masz wykształcenie, jako kto pracujesz, czym się interesujesz, co szalonego zrobiłeś, dlaczego jesteś na kauczu, jakie kraje już zwiedziłeś i inne.
I są pytania o to, co oferujesz innym.
Np. spotkanie i rozmowę, oprowadzenie po okolicy, pomoc w jakichś kwestiach, wspólny posiłek no i nocleg.
Możesz zaoferować to wszystko, możesz nic nie zaoferować. Być może, jeśli nic nie zaoferujesz, będziesz miał większy problem ze znalezieniem tego, czego szukasz, a być może nie? Nie wiem.
Kuba nie oferuje noclegów, bo na studiach mieszkał w akademiku, a teraz w pokoiczku z innymi osobami, a zazwyczaj bez trudu znajduje chętnych do przyjęcia go.
Jeśli zaoferujesz nocleg to odpowiadasz na kolejne pytania z tym związane, np.
dla ilu osób max?, na ile nocy max? czy akceptujesz dzieci?, czy akceptujesz zwierzęta domowe? czy masz dla gości oddzielny pokój, czy tylko łóżko?
Po prostu wyjaśniasz, co możesz zaoferować.
My w Moskwie spaliśmy na glebie (trochę z wyboru), ale nie chcę na razie uprzedzać faktów.
Niekoniecznie młodych, wykształconych, z wielkich miast, ale na pewno bezwzględnie trzeba mieć obycie z internetem, bo to działa przecież przez internet.buba pisze:to dziala tylko u "mlodych wyksztalconych z wielkich miast"? czy zdarza sie w tej akcji trafic na noclegi na wsiach, u osob starszych, robotnikow czy pasterzy? Czy raczej nie bardzo bo warunkiem jest posiadanie internetu i umiejetnosc jego obslugi? No i turysta tez musi miec odbiornik neta ze soba? czy mozna sobie z domu sie umowic i spisac np. numery telefonu, adresy i to wystarczy?
W Norwegii (że też Rebel pamiętałeś!...) spaliśmy u nauczyciela matematyki (+żona i 2 dzieci) na wsi, co bardzo nam pasowało, bo przyjechaliśmy "na zorzę" i światła miasta były nam nie na rękę.
Ale my najczęściej korzystaliśmy w miastach, bo na wsi łatwo rozbić gdzieś namiot.
Jak miałam lecieć na Gran Canarię to znalazłam tam zaawansowanych wiekiem hostów (gospodarze, ale krócej ). Ostatecznie ten hostel za bezcen sprawił, że nie korzystaliśmy.
Myślę, że wielu jest bardziej wiekowych hostów, choćby - nie przymierzając -ja!
Jeśli wiesz dokładnie gdzie i kiedy będziesz, możesz wszystko dogadać z domu. Jak Kuba (i my w tej podróży) porusza się autostopem, to nigdy nie wie, kiedy gdzie dojedzie więc musi się "doumówić" przez neta. Dlatego szukamy wtedy jakiegoś wi-fi. Na Kamczatce kupiliśmy kartę i mieliśmy swój internet.buba pisze: No i turysta tez musi miec odbiornik neta ze soba? czy mozna sobie z domu sie umowic i spisac np. numery telefonu, adresy i to wystarczy?
No nie wiem, czy to już wszystko, co miałam zamiar napisać, jakby co - pytania (a więc jakiś odzew) bardzo mnie cieszą