Gran Canaria 19-26.02.2016
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Gran Canaria 19-26.02.2016
No i po "zimowych" wakacjach...
Relacja wkrótce powstanie, a póki co, zachęcona zeszłorocznym sukcesem zamieszczam zdjęcia z lotu ptaka znad Francji i Hiszpanii. W innych miejscach wszystko spowijały chmury.
W drodze powrotnej najpierw były chmury, potem noc...
Kilka zdjęć zamieszczę tu, reszta pod adresem: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 22016Lot02#
Z braku czasu tylko część miejsc odnalazłam na mapie i podałam lokalizację w podpisach, inne mam zamiar odszukać w wolnej chwili.
Relacja wkrótce powstanie, a póki co, zachęcona zeszłorocznym sukcesem zamieszczam zdjęcia z lotu ptaka znad Francji i Hiszpanii. W innych miejscach wszystko spowijały chmury.
W drodze powrotnej najpierw były chmury, potem noc...
Kilka zdjęć zamieszczę tu, reszta pod adresem: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 22016Lot02#
Z braku czasu tylko część miejsc odnalazłam na mapie i podałam lokalizację w podpisach, inne mam zamiar odszukać w wolnej chwili.
Bardzo dobry początek, takie wprowadzenie przed właściwą relacją .Dżola Ry pisze:zamieszczam zdjęcia z lotu ptaka
Nie mogę się doczekać. Pewnie jak zwykle powstanie interesujący serial .Dżola Ry pisze:Relacja wkrótce powstanie
Pisz, Jolu, czekamy.
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
No to mogę napisać o zakupionych przyprawach:
Są to mieszanki znanych nam przypraw ale smak nadaje im "wiśniowy pieprz", którego u nas nie ma. Ja stosuję je do mięs jako przyprawy.
SALMOREJO jest łagodna i niewiele różni się od mojej własnej mieszanki.
ADOBO CANARIO jest rewelacyjna. Przypomina mi zapach wyspy.
MOJO PICON ulubiona Joli dla mnie ma trochę za dużo słodkiej papryki, która daje jej goryczkę. Ale jeśli przygotuje się sos wg. przepisu na opakowaniu, to dodany ocet balsamiczny zmienia zasadniczo smak.
Robię też sosy wg. przepisu tylko bez octu, bo nie lubię kwaśnych. Przygotowuję z 2-3 łyżeczek przyprawy, oliwy i wody - rewelacja. Do sałatek, mięs, serów - tak dostosowałem ich kuchnię do naszych przyzwyczajeń.
Są to mieszanki znanych nam przypraw ale smak nadaje im "wiśniowy pieprz", którego u nas nie ma. Ja stosuję je do mięs jako przyprawy.
SALMOREJO jest łagodna i niewiele różni się od mojej własnej mieszanki.
ADOBO CANARIO jest rewelacyjna. Przypomina mi zapach wyspy.
MOJO PICON ulubiona Joli dla mnie ma trochę za dużo słodkiej papryki, która daje jej goryczkę. Ale jeśli przygotuje się sos wg. przepisu na opakowaniu, to dodany ocet balsamiczny zmienia zasadniczo smak.
Robię też sosy wg. przepisu tylko bez octu, bo nie lubię kwaśnych. Przygotowuję z 2-3 łyżeczek przyprawy, oliwy i wody - rewelacja. Do sałatek, mięs, serów - tak dostosowałem ich kuchnię do naszych przyzwyczajeń.
Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt! - Adam Sikorski
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
podtrzymuję Jedno nie wyklucza drugiego. A widziałem błysk w Twoich oczach gdy mówiłaś o tym sosie. Ja wolę CANARIO. Przyprawy do mięs to mój konik. Aha: Wiesia dała przekupić się kremami i nie gniewała się zbyt długoDżola Ry pisze: "ulubiona przyprawa Joli"
Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt! - Adam Sikorski
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
... zdumiewające...Jędral pisze:podtrzymuję
Dzięki Jędralu! Dotychczas myślałam, że on jest zbyt pikantny, a ja wolę łagodniejsze, ale widocznie się myliłam...
Ostatnio zmieniony 06 marca 2016, 15:15 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie mam co do tego wątpliwości .Dżola Ry pisze:Oby mi się udało sprostać
Przy okazji proponuję dodać poddytuł relacji : "Kulinarne podróże GS-ów" i dalej rozwinąć ten wątek . Już w poprzednich były opisy i zdjęcia lokalnych przysmaków.
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Ostatnie zdjęcie Joli z portem jachtowym nie dawało mi spokoju. Chwilę wcześniej widziałem duży port morski, a gdy wychyliłem się powtórnie, to był ten na focie. Dzisiaj przeszukałem całe wybrzeże zaczynając od Genui i znalazłem. Ten port jachtowy to Vilanova i La Geltru w Hiszpanii, a wcześniej był port w Barcelonie.
Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt! - Adam Sikorski
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
No i widzisz Jędralu, wystarczyło wczoraj spojrzeć do mojej galerii na picasie, gdzieJędral pisze:Ten port jachtowy to Vilanova i La Geltru w Hiszpanii, a wcześniej był port w Barcelonie.
i nie musiałbyś wyważać otwartych drzwi!Dżola Ry pisze: część miejsc odnalazłam na mapie i podałam lokalizację w podpisach,
Lepiej poświęć czas na odszukanie miejsc jeszcze nie podpisanych, czyli nie poszukiwanych
Głównie ta rzeka mnie interesuje
Ostatnio zmieniony 08 marca 2016, 18:25 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 1 raz.
trochę pomogłem JędralowiDżola Ry pisze:Lepiej poświęć czas na odszukanie miejsc jeszcze nie podpisanych, czyli nie poszukiwanych
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
ta z 10 zdjęcia?Dżola Ry pisze:Głównie ta rzeka mnie interesuje
to są rzeki Pad i Tanaro, okolice miasta Valenza
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Ponieważ ja jednak generalnie nie jestem wielkim smakoszem to nie czuję się na siłach aż tak eksponować wątku kulinarnego, żeby umieszczać go w tytule czy też podtytule.Han-Ka pisze:Przy okazji proponuję dodać poddytuł relacji : "Kulinarne podróże GS-ów" i dalej rozwinąć ten wątek . Już w poprzednich były opisy i zdjęcia lokalnych przysmaków.
Ale na tym wyjeździe, degustacja lokalnych potraw była tak intensywna, jak chyba nigdy dotąd w moim życiu! Poddałam się woli współpodróżników i skusiłam się na kilka dań. Ubolewam tylko, że jednej z nich, za to w pewnym sensie ważnej, zapomniałam sfotografować... (tak się na nią rzuciłam żarłocznie )
A właściwie mnie, bo Andrzej nie podjął wyzwania...adamek pisze:trochę pomogłem Jędralowi
Mi natomiast dziś udało się wszystko odnaleźć w wyjątkiem takiej dziwnej góry w Hiszpanii, której nijak nie mogę zlokalizować
Ty Adam lubisz takie trudne zadania, może zechcesz i tu odnieść sukces?
Dziękuje Ci Adaś za pomoc! Sporo znalazłeś i dobry w tym jesteś wziąwszy pod uwagę, że ja i Jędral dysponowaliśmy screenem naszego lotu, a to zawęża zakres poszukiwań! Ty bez tego dałeś radę!adamek pisze:ta z 10 zdjęcia?
to są rzeki Pad i Tanaro, okolice miasta Valenza
- Załączniki
-
- lot1 tam.jpg
- (113.44 KiB) Pobrany 1182 razy
W zeszłym roku udało mi się przełamać wiele barier i po raz pierwszy zorganizować samodzielnie, za niewielkie pieniądze, ferie zimowe w ciepłych krajach, a dokładnie na Teneryfie.
Sukces organizacyjny tamtego wyjazdu dodał mi pewności siebie i wiary w skuteczność własnych działań.
Postanowiłam powtórzyć przedsięwzięcie w tym roku zapraszając do udziału w wyjeździe znajomych. Gdy zgłosiło się 4 osoby czyli pełny skład do samochodu, który zamierzaliśmy wynająć, poszukaliśmy tanich lotów i najatrakcyjniejszą ofertą okazała się Gran Canaria z Krakowa.
Szczegóły organizacyjno-finansowe opiszę w podsumowaniu (a przypadkowo wyszło tak, że był to nadzwyczaj tani pobyt), zacznę zaś od relacji z odwiedzonych miejsc.
W skład grupy oprócz mnie wchodzili:
Ania aaig
Agnieszka Gula
Karina (była ze mną w Norwegii)
oraz „męski rodzynek” Andrzej Jędral
Lot z Polski na Wyspy Kanaryjskie trwa około 5,5 godziny. Niby długo, ale nigdy mi się to nie dłuży. Lubię obserwować ziemię z lotu ptaka, jeśli tylko chmury jej nie zasłaniają.
Oto kilka zdjęć, które udało mi się zrobić:
Miasteczko Ebolo we Włoszech. Musi być pięknie w tej dolinie położonej wśród wysokich gór!
Miasteczko Selvino i świetna, kręta droga dojazdowa do niego.
Mediolan
Alpy
Góra Świętej Wiktorii i miasteczko Rousset. Francja.
Elektrownia cieplna, zasilane węglem w Meyreuil. Ponoć najwyższy komin we Francji (dzięki Adaś).
Przylądek de Norfeu w Hiszpanii i Pireneje
Ujście rzeki Ebro. Hiszpania.
Vilanova i la Geltrú. Hiszpania.
Sporo tych zdjęć zamieściłam (a jeszcze więcej jest w galerii na Picasie), ale bardzo podoba mi się odszukiwanie po powrocie tych miejsc na mapie
Ale wróćmy na Gran Canarię, na której wylądowaliśmy planowo, odebraliśmy samochód...
... i ruszyliśmy do Las Palmas. Tam krążąc nieco i błądząc po wąziutkich, najczęściej jednokierunkowych uliczkach starego miasta odszukujemy nasz Ecohostel. Dopełniliśmy formalności...
Zagospodarowaliśmy się pobieżnie w swoich pokojach (dziewczęta w swoim, chłopiec w swoim) i niecierpliwie wyruszyliśmy na spotkanie ze stolicą wyspy.
Wiedzieliśmy, że w pobliżu mamy najsławniejszą na wyspie Katedrę Św. Anny i tam skierowaliśmy pierwsze kroki.
Zlokalizowaliśmy kilka ciekawych obiektów w okolicy, ale zaczęło się ściemniać, dokuczał nam deszcz, który kilka razy pojawiał się nagle z ogromną mocą ulewy i równie gwałtownie znikał.
Wstąpiliśmy więc do restauracji na tradycyjne kanaryjskie potatos con mojo znane mi sprzed roku. Mają wspaniałą odmianę ziemniaków, które gotowane w mundurkach można jeść ze skórką, taka jest delikatna.
Wróciliśmy do hostelu, gdzie integrowaliśmy się z bardzo międzynarodowym towarzystwem.
Szczególną atrakcją było dwóch Włochów wybierających się na imprezę, którzy poprosili dziewczyny o dopełnienie ich wizerunku
(zdjęcia bez flesha więc „efekty dodatkowe” przy ruchu obiektów murowane )
Ciekawostką dotyczącą Włochów było też to, że jeden z nich rozmawiał z nami po polsku, był wielokrotnie w Polsce, bardzo ją lubi i dość dobrze zna. A to wszystko dzięki przyjacielowi ze Szczecina oraz byłej dziewczynie.
My wieczór zakończyliśmy imprezką urodzinową Andrzeja, który dokładnie tego dnia obchodził okrągłą rocznicę urodzin.
Napiszę jeszcze tylko, że w nocy przed wyjazdem z domu poczułam ewidentnie, że dopada mnie jakiś wredne choróbsko, czułam się naprawdę źle. Rankiem, już z kompletem bagaży w samochodzie, podjechałam do lekarza. Po wizycie zakupiłam (i zażyłam) trzydniowy antybiotyk i zestaw innych lekarstw mając nadzieję, że przegonię złe, zanim w pełni nadejdzie.
Nie wyobrażałam sobie zrezygnować z jakiejkolwiek atrakcji, którą mieliśmy w – dość ogólnym – planie
A pierwszą z nich miał być posmak pustyni na wydmach Maspalomas. O tym będzie następny odcinek.
A tu reszta zdjęć: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 22016Lot02#
Sukces organizacyjny tamtego wyjazdu dodał mi pewności siebie i wiary w skuteczność własnych działań.
Postanowiłam powtórzyć przedsięwzięcie w tym roku zapraszając do udziału w wyjeździe znajomych. Gdy zgłosiło się 4 osoby czyli pełny skład do samochodu, który zamierzaliśmy wynająć, poszukaliśmy tanich lotów i najatrakcyjniejszą ofertą okazała się Gran Canaria z Krakowa.
Szczegóły organizacyjno-finansowe opiszę w podsumowaniu (a przypadkowo wyszło tak, że był to nadzwyczaj tani pobyt), zacznę zaś od relacji z odwiedzonych miejsc.
W skład grupy oprócz mnie wchodzili:
Ania aaig
Agnieszka Gula
Karina (była ze mną w Norwegii)
oraz „męski rodzynek” Andrzej Jędral
Lot z Polski na Wyspy Kanaryjskie trwa około 5,5 godziny. Niby długo, ale nigdy mi się to nie dłuży. Lubię obserwować ziemię z lotu ptaka, jeśli tylko chmury jej nie zasłaniają.
Oto kilka zdjęć, które udało mi się zrobić:
Miasteczko Ebolo we Włoszech. Musi być pięknie w tej dolinie położonej wśród wysokich gór!
Miasteczko Selvino i świetna, kręta droga dojazdowa do niego.
Mediolan
Alpy
Góra Świętej Wiktorii i miasteczko Rousset. Francja.
Elektrownia cieplna, zasilane węglem w Meyreuil. Ponoć najwyższy komin we Francji (dzięki Adaś).
Przylądek de Norfeu w Hiszpanii i Pireneje
Ujście rzeki Ebro. Hiszpania.
Vilanova i la Geltrú. Hiszpania.
Sporo tych zdjęć zamieściłam (a jeszcze więcej jest w galerii na Picasie), ale bardzo podoba mi się odszukiwanie po powrocie tych miejsc na mapie
Ale wróćmy na Gran Canarię, na której wylądowaliśmy planowo, odebraliśmy samochód...
... i ruszyliśmy do Las Palmas. Tam krążąc nieco i błądząc po wąziutkich, najczęściej jednokierunkowych uliczkach starego miasta odszukujemy nasz Ecohostel. Dopełniliśmy formalności...
Zagospodarowaliśmy się pobieżnie w swoich pokojach (dziewczęta w swoim, chłopiec w swoim) i niecierpliwie wyruszyliśmy na spotkanie ze stolicą wyspy.
Wiedzieliśmy, że w pobliżu mamy najsławniejszą na wyspie Katedrę Św. Anny i tam skierowaliśmy pierwsze kroki.
Zlokalizowaliśmy kilka ciekawych obiektów w okolicy, ale zaczęło się ściemniać, dokuczał nam deszcz, który kilka razy pojawiał się nagle z ogromną mocą ulewy i równie gwałtownie znikał.
Wstąpiliśmy więc do restauracji na tradycyjne kanaryjskie potatos con mojo znane mi sprzed roku. Mają wspaniałą odmianę ziemniaków, które gotowane w mundurkach można jeść ze skórką, taka jest delikatna.
Wróciliśmy do hostelu, gdzie integrowaliśmy się z bardzo międzynarodowym towarzystwem.
Szczególną atrakcją było dwóch Włochów wybierających się na imprezę, którzy poprosili dziewczyny o dopełnienie ich wizerunku
(zdjęcia bez flesha więc „efekty dodatkowe” przy ruchu obiektów murowane )
Ciekawostką dotyczącą Włochów było też to, że jeden z nich rozmawiał z nami po polsku, był wielokrotnie w Polsce, bardzo ją lubi i dość dobrze zna. A to wszystko dzięki przyjacielowi ze Szczecina oraz byłej dziewczynie.
My wieczór zakończyliśmy imprezką urodzinową Andrzeja, który dokładnie tego dnia obchodził okrągłą rocznicę urodzin.
Napiszę jeszcze tylko, że w nocy przed wyjazdem z domu poczułam ewidentnie, że dopada mnie jakiś wredne choróbsko, czułam się naprawdę źle. Rankiem, już z kompletem bagaży w samochodzie, podjechałam do lekarza. Po wizycie zakupiłam (i zażyłam) trzydniowy antybiotyk i zestaw innych lekarstw mając nadzieję, że przegonię złe, zanim w pełni nadejdzie.
Nie wyobrażałam sobie zrezygnować z jakiejkolwiek atrakcji, którą mieliśmy w – dość ogólnym – planie
A pierwszą z nich miał być posmak pustyni na wydmach Maspalomas. O tym będzie następny odcinek.
A tu reszta zdjęć: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 22016Lot02#
Ostatnio zmieniony 19 marca 2016, 12:27 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 1 raz.
Jędral dostał nagrodę jako rodzynek - nikt mu nie chrapał w nocy
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"