23.01.2016 - Nocne zdobywanie Śnieżnika
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
23.01.2016 - Nocne zdobywanie Śnieżnika
Miał to być z założenia wypad na wschód słońca i uchwycenie Karpat z kopuły szczytowej Śnieżnika. Niestety aura zdecydowała po raz kolejny, że nam w tym przeszkodzi
Decyzję o tym wyjeździe podejmujemy zaledwie kilka godzin wcześniej. Prognozy zapowiadały załamanie pogody z rana i dlatego też decydujemy o bardzo wczesnym starcie aby choć odrobinę wykorzystać warunki i wykonać trochę nocnych strzałów ze szlaku i ze szczytu. Artur musi jednak dojechać do mnie z Wrocławia. Zabiera ze sobą swojego wujka. Jedziemy przez Kłodzko i po północy docieramy na parking w Kletnie.
Pogoda wymarzona. Księżyc niemal w pełni i w sumie nie potrzebna jest czołówka by wędrować szlakiem. Całą drogę robimy zdjęcia. Czasami bawię się lampką
Podążamy szlakiem żółtym. Im jesteśmy wyżej, tym sceneria piękniejsza. Jednak ponad naszymi głowami słychać jak tam w górze wyje silny wiatr - zwiastun zmiany pogody.
Końcówka do schroniska na hali pod Śnieżnikiem po ładnie wyratrakowanej trasie dla narciarzy biegowych. Wychodząc na halę pod Śnieżnikiem uderza w nas mocny podmuch bardzo zimnego wiatru.
Kilka zdjęć schroniska i jego otoczenia i idziemy na szczyt. Miejscami są nawiane metrowej wysokości zaspy. W lesie jesteśmy już odrobinę osłonięci od podmuchów wiatru i jest nawet całkiem przyjemnie.
Zbliżając się do kopuły szczytowej. Las rzednie, a co za tym idzie wzmagają się ponownie podmuchy wiatru i odczuwalna temperatura jest znacznie niższa od tej rzeczywistej. Grube rękawice niewiele pomagają i palce rąk strasznie marzną. Widoki są ładne, ale widać że za chwilę pogoda się zmieni.
Łudziłem się jeszcze, że może to wszytko wytrzyma choć tak do świtu, ale nie, nie tym razem... Na szczycie udaje mi się wykonać zaledwie kilka zdjęć gdy pierwsze obłoki zaczynają się przewalać przez wierzchołek.
Wilgotność powietrza spada, a co za tym idzie na obiektywach zaczyna się osadzać szadź. Ciągłe zabiegi czyszczenia przedniej soczewki powodują tylko to, że palce coraz bardziej marzną i człowiek bardzo koślawo wykonuje nawet najprostsze ruchy. Próbujemy się gdzieś schować przed podmuchami wiatru, ale jest to daremne tam na szczycie i wie to każdy kto kiedyś odwiedził Śnieżnik. Wiemy też, że ze wschodu słońca już nic nie będzie. Decydujemy o ewakuacji do schroniska.
Przy okazji testujemy swój sprzęt w trudnych warunkach atmosferycznych
W schronisku spędzamy niemal 5 godzin. Kilka razy kontrolujemy warunki na zewnątrz, ale nie ma niestety żadnej perspektywy na to iż się poprawi. Po śniadaniu decydujemy o zejściu na dół na parking. Jednak by ta wycieczka miała jakiś większy sens schodzimy szlakiem niebieskim.
Na odkrytej przestrzeni ścieżka zasypana śniegiem sięgającym powyżej kolan. Pokonujemy kilka trudniejszych odcinków. Za to w lesie idzie się już całkiem fajnie.
Zaczyna padać śnieg. Próbujemy urozmaicić sobie jakoś wycieczkę. Opady coraz bardziej się nasilają.
Docieramy do trasy narciarskiej na biegówki. I wiecie co ? Chyba przez ostatnie dwa dni żaden narciarz tędy nie przejechał. Co prawda niemal na samym dole mijają nas dwie kobiety w średnim wieku, ale to tyle. U naszych południowych sąsiadów taka frekwencja byłoby nie do pomyślenia
Pogoda niezmienna do samego końca. Na parking docieramy około 12:30.
Po tym wypadzie pozostał jednak spory niedosyt(po raz kolejny zresztą). Jednak nocny spacer pod niebem pełnym gwiazd trochę nam zbalansował to niezadowolenie
Cała galeria dostępna pod adresem:
http://plus.google.com/u/0/117901767401 ... 1578298989
Decyzję o tym wyjeździe podejmujemy zaledwie kilka godzin wcześniej. Prognozy zapowiadały załamanie pogody z rana i dlatego też decydujemy o bardzo wczesnym starcie aby choć odrobinę wykorzystać warunki i wykonać trochę nocnych strzałów ze szlaku i ze szczytu. Artur musi jednak dojechać do mnie z Wrocławia. Zabiera ze sobą swojego wujka. Jedziemy przez Kłodzko i po północy docieramy na parking w Kletnie.
Pogoda wymarzona. Księżyc niemal w pełni i w sumie nie potrzebna jest czołówka by wędrować szlakiem. Całą drogę robimy zdjęcia. Czasami bawię się lampką
Podążamy szlakiem żółtym. Im jesteśmy wyżej, tym sceneria piękniejsza. Jednak ponad naszymi głowami słychać jak tam w górze wyje silny wiatr - zwiastun zmiany pogody.
Końcówka do schroniska na hali pod Śnieżnikiem po ładnie wyratrakowanej trasie dla narciarzy biegowych. Wychodząc na halę pod Śnieżnikiem uderza w nas mocny podmuch bardzo zimnego wiatru.
Kilka zdjęć schroniska i jego otoczenia i idziemy na szczyt. Miejscami są nawiane metrowej wysokości zaspy. W lesie jesteśmy już odrobinę osłonięci od podmuchów wiatru i jest nawet całkiem przyjemnie.
Zbliżając się do kopuły szczytowej. Las rzednie, a co za tym idzie wzmagają się ponownie podmuchy wiatru i odczuwalna temperatura jest znacznie niższa od tej rzeczywistej. Grube rękawice niewiele pomagają i palce rąk strasznie marzną. Widoki są ładne, ale widać że za chwilę pogoda się zmieni.
Łudziłem się jeszcze, że może to wszytko wytrzyma choć tak do świtu, ale nie, nie tym razem... Na szczycie udaje mi się wykonać zaledwie kilka zdjęć gdy pierwsze obłoki zaczynają się przewalać przez wierzchołek.
Wilgotność powietrza spada, a co za tym idzie na obiektywach zaczyna się osadzać szadź. Ciągłe zabiegi czyszczenia przedniej soczewki powodują tylko to, że palce coraz bardziej marzną i człowiek bardzo koślawo wykonuje nawet najprostsze ruchy. Próbujemy się gdzieś schować przed podmuchami wiatru, ale jest to daremne tam na szczycie i wie to każdy kto kiedyś odwiedził Śnieżnik. Wiemy też, że ze wschodu słońca już nic nie będzie. Decydujemy o ewakuacji do schroniska.
Przy okazji testujemy swój sprzęt w trudnych warunkach atmosferycznych
W schronisku spędzamy niemal 5 godzin. Kilka razy kontrolujemy warunki na zewnątrz, ale nie ma niestety żadnej perspektywy na to iż się poprawi. Po śniadaniu decydujemy o zejściu na dół na parking. Jednak by ta wycieczka miała jakiś większy sens schodzimy szlakiem niebieskim.
Na odkrytej przestrzeni ścieżka zasypana śniegiem sięgającym powyżej kolan. Pokonujemy kilka trudniejszych odcinków. Za to w lesie idzie się już całkiem fajnie.
Zaczyna padać śnieg. Próbujemy urozmaicić sobie jakoś wycieczkę. Opady coraz bardziej się nasilają.
Docieramy do trasy narciarskiej na biegówki. I wiecie co ? Chyba przez ostatnie dwa dni żaden narciarz tędy nie przejechał. Co prawda niemal na samym dole mijają nas dwie kobiety w średnim wieku, ale to tyle. U naszych południowych sąsiadów taka frekwencja byłoby nie do pomyślenia
Pogoda niezmienna do samego końca. Na parking docieramy około 12:30.
Po tym wypadzie pozostał jednak spory niedosyt(po raz kolejny zresztą). Jednak nocny spacer pod niebem pełnym gwiazd trochę nam zbalansował to niezadowolenie
Cała galeria dostępna pod adresem:
http://plus.google.com/u/0/117901767401 ... 1578298989
DziękiRoberto pisze: Piękne widoki,super zdjęcia.
Bardziej skupiam się teraz na swoim blogu. Ale fakt, mam ostatnio trochę lenia i porobiło się u mnie sporo zaległości w relacjachTauzen pisze:Już się zacząłem powoli martwić co się z Tobą dzieje, że nic nie piszesz i zdjęć nie wrzucasz.
O zdjęciach nic nie napiszę, bo ileż razy można pisać to samo
Już na to komuś zwróciłem ostatnio uwagę. Właśnie na to, że fronty niskiego ciśnienia(z opadami) nadciągają od zachodu i tutaj nad Sudetami wszystko się wypada, a nad Karpaty już nie dociera. Myślę, że do weekendu jeszcze coś przyprószy i w BieszczadachHan-Ka pisze:A ja Ci zazdroszczę, że zaznałeś nieco zimy w górach. Nasze Bieszczady nie zapowiadają się takie śnieżne .
Re: 23.01.2016 - Nocne zdobywanie Śnieżnika
Patrząc na nocne i poranne zdjęcia, to wycieczka i tak miała spory sensRobert J pisze: Jednak by ta wycieczka miała jakiś większy sens schodzimy szlakiem niebieskim.
Kilka lat temu mieliśmy bardzo podobne warunki na Śnieżniku. Do wschodu jako tako, a potem tak jak Wy. Też później spędziliśmy kilka godzin w schronisku
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt
http://tomaszplaszczyk.pl/
http://tomaszplaszczyk.pl/
Re: 23.01.2016 - Nocne zdobywanie Śnieżnika
Oczywiście, że miała sens. Po to właśnie szliśmy tam na szczyt. Później sprawdzałem jednak jak to było w innych najwyższych partiach Sudetów. W Jesionikach pogoda wytrzymała do wschodu słońca.Tomek.P pisze:Patrząc na nocne i poranne zdjęcia, to wycieczka i tak miała spory sensRobert J pisze: Jednak by ta wycieczka miała jakiś większy sens schodzimy szlakiem niebieskim.
Kilka lat temu mieliśmy bardzo podobne warunki na Śnieżniku. Do wschodu jako tako, a potem tak jak Wy. Też później spędziliśmy kilka godzin w schronisku
A o tym sensie wycieczki pisałem w kontekście aby nie schodzić tą samą trasą
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Dla tych paru chwil zanim ręce zgrabieją watro się poświęcać. Efekt taki jak widać. Zabawa ze światłem trwa w najlepsze
Super jak Pentax łapie temp. śniegu
Super jak Pentax łapie temp. śniegu
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Gdyby nie body to prawie jak sprzęt do namierzania wroga
Ostatnio zmieniony 21 lutego 2016, 0:39 przez heathcliff, łącznie zmieniany 1 raz.
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
Nocą lepsza widoczność niż w dzień - taki paradoks .
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl