2-8 stycznia 2016 r. Zapoznanie z Beskidem Sądeckim
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
2-8 stycznia 2016 r. Zapoznanie z Beskidem Sądeckim
Wyszłam trochę z wprawy w pisaniu relacji, ale jak już wywołałam zdjęcia, to postanowiłam, że coś napiszę Plan na ten wyjazd był dosyć precyzyjny i już na początku zdradzę Wam, że udał się prawie w 100%
Dzień 1.
Piwniczna - Piwowarówka
W Piwnicznej wylądowaliśmy po 12-tej, więc po zostawieniu bagaży udaliśmy się tylko na wycieczkę rozruchową do kapliczki na Piwowarówce. Ciekawa byłam czy to widokowa trasa i nie zawiodłam się Pewnie dalej było tylko lepiej, ale mrozisko pognało nas z powrotem do miasta.
Dystans: 7,47km
Przewyższenia: 393m
Dzień 2.
Łomnica - Parchowatka - Hala Łabowska - Hala Pisana - Cyrla
Busikiem o 8:15 udajemy się do Łomnicy. Kierowca niestety nie wiedział, gdzie jest wylot żółtego szlaku, miejscowi także (wszyscy kojarzyli tylko niebieski bezpośrednio na Łabowską), ale mieliśmy super urządzenie, które nas idealnie pokierowało (czyli GPS). Tego dnia widoki były niesamowite. Niesamowity był także mróz (ok. - 15st. C), na szczęście, gdy wyszliśmy na słońce, odmarzły nam policzki, dłonie i wszystko inne
Schronisko na Hali Łabowskiej strasznie mnie rozczarowało, bo moja mapa sugerowała, że jest tam widok na cztery strony świata. Byłam bardzo nastawiona na widok na Tatry, a tu niestety niespodzianka: widok na Beskid Niski... Bardzo się bałam, że nie zdążę zobaczyć Tatr, ale na szczęście nie potwierdziło się to
Dosyć sporo czasu minęło zanim zobaczyliśmy ten upragniony widok:
Widok był upragniony głównie z tego powodu:
W schronisku było baaardzo ciepło, powiedziałabym, że nawet upalnie. W nocy w pokoju było 27st.! Głównie dlatego, że mróz był tak siarczysty, że istniało zagrożenie, iż zamarzną rury.
Dystans: 17,63km
Przewyższenia: 957m
Dzień 3.
Cyrla - Hala Pisana - Piwniczna
Na zewnątrz było tak zimno, że nawet obsługa schroniska współczuła nam, że musimy wyruszać w drogę... Niewiele zdjęć byłam w stanie zrobić tego dnia.
Dystans: 11,45km
Przewyższenia: 594m
Dzień 4.
Piwniczna - Niemcowa - Radziejowa - Przehyba
Rano, kiedy wyszliśmy z kwatery poczuliśmy, że jest dużo, dużo cieplej niż dnia poprzedniego, co uznaliśmy za zły omen. Na początku szlaku krajobraz jednak był ciekawy.
Na tym widoki na dłuższy czas się skończyły, zaczął prószyć śnieg i pozostało nam tylko mozolnie wspinać się do góry. Mijane polany sugerowały, że wokół musi być pięknie, niestety nie dane nam było zaznać tych widoków... O 10 dotarliśmy na Niemcową (nie witaliśmy w chatce), po 12 na Radziejową, by o 14 być już w schronisku, pustym i zimnym schronisku
Dystans: 15,19km
Przewyższenia: 1087m
Dzień 5.
Przehyba - Dzwonkówka - Tylmanowa
Szczawnica - Bacówka pod Bereśnikiem
Rano zostało nam wynagrodzone, że poprzedniego dnia nie mieliśmy widoków!
Czym prędzej wyszliśmy z i tak zimnego pokoju, by popstrykać zdjęcia
W drodze do Dzwonkówki spotkaliśmy dwa piękne pieski, ewidentnie rodzeństwo Niestety wpadliśmy na dosyć głupi pomysł, by nakarmić zwierzaki, które pewnie ktoś wywiózł z myślą, że dojdą do schroniska, a my szliśmy w przeciwną stronę... Psiaki dosyć długo za nami szły i nie chciały zostać
Zostały jednak tutaj, a my łudziliśmy się, że w przysiółku na pewno ktoś je przygarnie albo chociaż nakarmi...
Tymczasem im dalej w las... tym więcej polan było coraz bliżej
Dzień widokowo nas zachwycił, dodatkowo do przodu pchała nas wizja kolacji pod Bereśnikiem, a bacówkowa kuchnia słynie z ambrozji dla podniebienia
Dystans: 18,66km
Przewyższenia: 769m
Dzień 6.
Szlachtowa - Przejście graniczne pod Wysokim Wierchem - Tokarnia - Leśnica - Droga Pienińska
Szczawnica - Bacówka pod Bereśnikiem
Dla odmiany po dniu pełnym krajobrazów trafił się dzień "na biało", czyli chmury plus ślady śniegu i szronu.
Do przełęczy Tokarnia szliśmy typowym szlakiem turystycznym, później kilka kilometrów asfaltową drogą do Leśnicy... Tam jednak czekała nas niepodzianka: słowackie pastorałki puszczone z głośników, bardzo to nas rozweseliło i rozbujało do dalszej drogi W myślach jednak ciągle było to:
Dystans: 18,08km
Przewyższenia: 664m
Dzień 7
Bacówka pod Bereśnikiem - Nowy Targ - ...
Poranny krajobraz z okna zwiastował całkiem dobrą pogodę:
Kiedy jechaliśmy busem ze Szczawnicy do Nowego Targu zaczął sypać śnieg. Prognozy na wszelkich portalach nie pokazywały nic dobrego. Postanowiliśmy przeczekać w kawiarni Deja Vue, ale nasze wątpliwości z minuty na minuty były coraz większe... Początkowo mieliśmy iść przez Turbacz na Stare Wierchy, potem uznaliśmy, że pójdziemy bezpośrednio na Stare Wierchy z Obidowej. Później uznaliśmy, że jaki to sens tam spać skoro i tak nie ma widoków. W końcu postanowiliśmy kupić bilety do Warszawy i wrócić wcześniej do domu. Tęskniło się już nam za normalnym prysznicem i domem. Po sprawdzeniu rozkładu busów do Krakowa, zapłaciliśmy rachunek, szybko się uwinęliśmy i... na zewnątrz okazało się, że już jest słońce... Zamurowało nas, takiego zwrotu akcji nie spodziewaliśmy się... Postanowiliśmy, że nie będziemy już wszystkiego odwracać i wrócimy do domu... Mimo to pozostał jakiś niedosyt, bo niestety istnieją kamerki internetowe i wiem, że pogoda jednak dopisała przez ten i następny dzień. Plan wycieczki realizowaliśmy każdego dnia w 100% tylko ostatnie dwa dni zostały do powtórzenia... Co zrobić, trzeba wrócić w góry Czyli nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło
Dystans dnia 7: 2,15km
Przewyższenia: chyba 0m
Dystans całego wyjazdu: 90,63km
Przewyższenia: 4464m
Na mnie osobiście te dane robią wrażenie 7 dni wędrowaliśmy z całym dobytkiem na plecach. Ja kolejny raz spakowałam się na kilkudniową wycieczkę w 20-litrowy plecak i nie miałam swojego tragarza no może kwestia jedzenia byłaby sporna ale na szlaku jedliśmy niewiele, głównie batoniki z bakaliami, trochę kabanosów, cukierki nimm-2 i oczywiście gorąca herbata (mieliśmy 2 termosy i to spokojnie wystarczyło). Na szlaku była znikoma ilość śniegu, co było naszym sprzymierzeńcem. Ludzi też było bardzo niewiele, co bardzo mnie dziwiło. Udało nam się jednak zawrzeć ciekawą znajomość w Bacówce pod Bereśnikiem, mianowicie poznaliśmy Kingę i Przemka, którzy są kursantami na przewodników beskidzkich w kole Harnasie - Basiu, od razu wiedzieli o kim mówię, kiedy o Tobie wspomniałam
Tymczasem dziękuję za uwagę i jeżeli ktoś nie ma dość zdjęć, to zapraszam na mój profil na picasie: https://picasaweb.google.com/101802553781781546915
Dzień 1.
Piwniczna - Piwowarówka
W Piwnicznej wylądowaliśmy po 12-tej, więc po zostawieniu bagaży udaliśmy się tylko na wycieczkę rozruchową do kapliczki na Piwowarówce. Ciekawa byłam czy to widokowa trasa i nie zawiodłam się Pewnie dalej było tylko lepiej, ale mrozisko pognało nas z powrotem do miasta.
Dystans: 7,47km
Przewyższenia: 393m
Dzień 2.
Łomnica - Parchowatka - Hala Łabowska - Hala Pisana - Cyrla
Busikiem o 8:15 udajemy się do Łomnicy. Kierowca niestety nie wiedział, gdzie jest wylot żółtego szlaku, miejscowi także (wszyscy kojarzyli tylko niebieski bezpośrednio na Łabowską), ale mieliśmy super urządzenie, które nas idealnie pokierowało (czyli GPS). Tego dnia widoki były niesamowite. Niesamowity był także mróz (ok. - 15st. C), na szczęście, gdy wyszliśmy na słońce, odmarzły nam policzki, dłonie i wszystko inne
Schronisko na Hali Łabowskiej strasznie mnie rozczarowało, bo moja mapa sugerowała, że jest tam widok na cztery strony świata. Byłam bardzo nastawiona na widok na Tatry, a tu niestety niespodzianka: widok na Beskid Niski... Bardzo się bałam, że nie zdążę zobaczyć Tatr, ale na szczęście nie potwierdziło się to
Dosyć sporo czasu minęło zanim zobaczyliśmy ten upragniony widok:
Widok był upragniony głównie z tego powodu:
W schronisku było baaardzo ciepło, powiedziałabym, że nawet upalnie. W nocy w pokoju było 27st.! Głównie dlatego, że mróz był tak siarczysty, że istniało zagrożenie, iż zamarzną rury.
Dystans: 17,63km
Przewyższenia: 957m
Dzień 3.
Cyrla - Hala Pisana - Piwniczna
Na zewnątrz było tak zimno, że nawet obsługa schroniska współczuła nam, że musimy wyruszać w drogę... Niewiele zdjęć byłam w stanie zrobić tego dnia.
Dystans: 11,45km
Przewyższenia: 594m
Dzień 4.
Piwniczna - Niemcowa - Radziejowa - Przehyba
Rano, kiedy wyszliśmy z kwatery poczuliśmy, że jest dużo, dużo cieplej niż dnia poprzedniego, co uznaliśmy za zły omen. Na początku szlaku krajobraz jednak był ciekawy.
Na tym widoki na dłuższy czas się skończyły, zaczął prószyć śnieg i pozostało nam tylko mozolnie wspinać się do góry. Mijane polany sugerowały, że wokół musi być pięknie, niestety nie dane nam było zaznać tych widoków... O 10 dotarliśmy na Niemcową (nie witaliśmy w chatce), po 12 na Radziejową, by o 14 być już w schronisku, pustym i zimnym schronisku
Dystans: 15,19km
Przewyższenia: 1087m
Dzień 5.
Przehyba - Dzwonkówka - Tylmanowa
Szczawnica - Bacówka pod Bereśnikiem
Rano zostało nam wynagrodzone, że poprzedniego dnia nie mieliśmy widoków!
Czym prędzej wyszliśmy z i tak zimnego pokoju, by popstrykać zdjęcia
W drodze do Dzwonkówki spotkaliśmy dwa piękne pieski, ewidentnie rodzeństwo Niestety wpadliśmy na dosyć głupi pomysł, by nakarmić zwierzaki, które pewnie ktoś wywiózł z myślą, że dojdą do schroniska, a my szliśmy w przeciwną stronę... Psiaki dosyć długo za nami szły i nie chciały zostać
Zostały jednak tutaj, a my łudziliśmy się, że w przysiółku na pewno ktoś je przygarnie albo chociaż nakarmi...
Tymczasem im dalej w las... tym więcej polan było coraz bliżej
Dzień widokowo nas zachwycił, dodatkowo do przodu pchała nas wizja kolacji pod Bereśnikiem, a bacówkowa kuchnia słynie z ambrozji dla podniebienia
Dystans: 18,66km
Przewyższenia: 769m
Dzień 6.
Szlachtowa - Przejście graniczne pod Wysokim Wierchem - Tokarnia - Leśnica - Droga Pienińska
Szczawnica - Bacówka pod Bereśnikiem
Dla odmiany po dniu pełnym krajobrazów trafił się dzień "na biało", czyli chmury plus ślady śniegu i szronu.
Do przełęczy Tokarnia szliśmy typowym szlakiem turystycznym, później kilka kilometrów asfaltową drogą do Leśnicy... Tam jednak czekała nas niepodzianka: słowackie pastorałki puszczone z głośników, bardzo to nas rozweseliło i rozbujało do dalszej drogi W myślach jednak ciągle było to:
Dystans: 18,08km
Przewyższenia: 664m
Dzień 7
Bacówka pod Bereśnikiem - Nowy Targ - ...
Poranny krajobraz z okna zwiastował całkiem dobrą pogodę:
Kiedy jechaliśmy busem ze Szczawnicy do Nowego Targu zaczął sypać śnieg. Prognozy na wszelkich portalach nie pokazywały nic dobrego. Postanowiliśmy przeczekać w kawiarni Deja Vue, ale nasze wątpliwości z minuty na minuty były coraz większe... Początkowo mieliśmy iść przez Turbacz na Stare Wierchy, potem uznaliśmy, że pójdziemy bezpośrednio na Stare Wierchy z Obidowej. Później uznaliśmy, że jaki to sens tam spać skoro i tak nie ma widoków. W końcu postanowiliśmy kupić bilety do Warszawy i wrócić wcześniej do domu. Tęskniło się już nam za normalnym prysznicem i domem. Po sprawdzeniu rozkładu busów do Krakowa, zapłaciliśmy rachunek, szybko się uwinęliśmy i... na zewnątrz okazało się, że już jest słońce... Zamurowało nas, takiego zwrotu akcji nie spodziewaliśmy się... Postanowiliśmy, że nie będziemy już wszystkiego odwracać i wrócimy do domu... Mimo to pozostał jakiś niedosyt, bo niestety istnieją kamerki internetowe i wiem, że pogoda jednak dopisała przez ten i następny dzień. Plan wycieczki realizowaliśmy każdego dnia w 100% tylko ostatnie dwa dni zostały do powtórzenia... Co zrobić, trzeba wrócić w góry Czyli nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło
Dystans dnia 7: 2,15km
Przewyższenia: chyba 0m
Dystans całego wyjazdu: 90,63km
Przewyższenia: 4464m
Na mnie osobiście te dane robią wrażenie 7 dni wędrowaliśmy z całym dobytkiem na plecach. Ja kolejny raz spakowałam się na kilkudniową wycieczkę w 20-litrowy plecak i nie miałam swojego tragarza no może kwestia jedzenia byłaby sporna ale na szlaku jedliśmy niewiele, głównie batoniki z bakaliami, trochę kabanosów, cukierki nimm-2 i oczywiście gorąca herbata (mieliśmy 2 termosy i to spokojnie wystarczyło). Na szlaku była znikoma ilość śniegu, co było naszym sprzymierzeńcem. Ludzi też było bardzo niewiele, co bardzo mnie dziwiło. Udało nam się jednak zawrzeć ciekawą znajomość w Bacówce pod Bereśnikiem, mianowicie poznaliśmy Kingę i Przemka, którzy są kursantami na przewodników beskidzkich w kole Harnasie - Basiu, od razu wiedzieli o kim mówię, kiedy o Tobie wspomniałam
Tymczasem dziękuję za uwagę i jeżeli ktoś nie ma dość zdjęć, to zapraszam na mój profil na picasie: https://picasaweb.google.com/101802553781781546915
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Bardzo fajnie udało się Wam zaplanować wypad. Realizacja perfekcyjna.
To bardzo dobry wynik, godny pochwały. Zresztą my bardzo lubimy takie wielodniowe wypady, to kwintesencja górskich wędrówek.
To jest plus, przynajmniej cisza i spokój.Malgo pisze:Ludzi też było bardzo niewiele
Malgo pisze:Dystans całego wyjazdu: 90,63km
Przewyższenia: 4464m
To bardzo dobry wynik, godny pochwały. Zresztą my bardzo lubimy takie wielodniowe wypady, to kwintesencja górskich wędrówek.
Malgo, świetnie, że udało Wam się powędrować w takiej sprzyjającej aurze. Mróz to tylko dodaje uroku, wiadomo, mgliście i bez widokowo to już się nie chce łazić, ale wykorzystaliście to na dar dla podniebienia. Co dobrego wybrałaś w dejavu :>
Gosia jestem pod wrażeniem trasy, tych kilometrów wyszło całkiem, całkiem sporo.
Gosia jestem pod wrażeniem trasy, tych kilometrów wyszło całkiem, całkiem sporo.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Ciekawa jestem jak bardzo krajobraz dzisiaj się różni po 25 latach. W przewodniku wyd. Rewasz było napisane, że mnóstwo hal w Beskidzie Sądeckim zarasta, niestety coraz wyższe są też drzewa i zasłaniają wspaniały widok na Tatry i okolice (zawsze człowiek by te Tatry chciał zobaczyć ) Myślę, że i schronisko pod Przehybą będzie z czasem miało problem ze zbyt wysokimi drzewami, krajobraz zacznie się zawężać.zbig9 pisze:Mam mapę B. Sądeckiego z roku 1990 za 8 tys. złotych a jeszcze tam nie byłem
W Deja Vue skusiłam się na cappuccino i szarlotkę na ciepło z lodami Pyszota! Szkoda, że nie mogłaś do nas dołączyć Halinko.
Acha, chciałam napisać małe sprostowanie, bo pod koniec relacji wspomniałam o Basi, ale Basia nie jest zalogowana tutaj na forum tylko na drugim, na którym też wrzuciłam tę relację...
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Re: 2-8 stycznia 2016 r. Zapoznanie z Beskidem Sądeckim
Gosia, ja to nadal nie mogę wyjść z podziwu nad Twoją umiejętnością pakowania się na kilkudniowe wyjazdy .Malgo pisze:Ja kolejny raz spakowałam się na kilkudniową wycieczkę w 20-litrowy plecak
Piękne tereny, piękne widoki (nawet te zamglone ). Zazdroszczę Wam (pozytywnie rzecz jasna ) tak wspaniale spędzonego tygodnia .
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Nie jesteś pierwszym, który to mówi Ale jedno mnie cieszy: nie napisałeś, że pijak hehe bo obok talerzy zawsze stała mniej lub bardziej pełna szklanka piwa Piwo po szlaku to dla mnie jak wisienka na torcieKovik pisze:Gośka ty to żarłok jesteś
Dzięki Darek, przyznam szczerze, iż liczyłam, że przeczytasz tę relację i dostrzeżesz ten mały, 20-litrowy szczegół Nie zapomnę jak w Krościenku pani, u której spałam przed zjazdem zapytała mnie "a gdzie ma pani bagaże?"Darek pisze:Gosia, ja to nadal nie mogę wyjść z podziwu nad Twoją umiejętnością pakowania się na kilkudniowe wyjazdy
Zapamiętamy je do końca życia i pewnie trafią do wspólnego albumu na zdjęciatrotyl pisze:Malgo,te pieseły są niesamowite
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
No właśnie widzę jak wyszłaś z wprawy Malgo. Przyjemnie się czyta i ogląda Twoje wojaże z Sądeckiego, a o którym ja troszkę zapomniałem?
Muszę to zmienić - no patrz jaka inspiracja! Coś słabo to opisałaś
Muszę to zmienić - no patrz jaka inspiracja! Coś słabo to opisałaś
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
Nie dorobiłam się jeszcze śpiwora Ale płacenie 7-10zł za pościel jest trochę irytujące Więc z czasem pewnie uzupełnię swoje zasoby o jakiś mały śpiworek. Tylko czy dam radę spakować się do 20-tki? Myślę, że po prostu mój plecak jest idealnie zrobiony, dlatego mieści tak dużo rzeczy - kosmetyki, ubrania na zmianę, ręczniki, kubek, nawet papier toaletowy - to wszystko się zmieściło! Picie nosiłam w zewnętrznych kieszeniach bocznych i tu jeszcze muszę podkreślić, że mój termos Esbit świetnie dał radę, herbata po kilku godzinach w kilkunastostopniowym mrozie, bez żadnej osłonki, nadal była gorącaTauzen pisze:Ze śpiworem?
Bo to po prostu trzeba samemu zobaczyć!heathcliff pisze:słabo to opisałaś
Zachęcam do odwiedzenia Beskidu Sądeckiego, kto zwleka, to nie wie co robi Zimą jest o tyle lepiej, że lasy liściaste są teraz łyse i dzięki temu jest więcej prześwitów
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915