14-15.09 Tatry - "Każdy ma swój Everest"

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

14-15.09 Tatry - "Każdy ma swój Everest"

Post autor: Kovik » 20 września 2015, 18:55

Niedziela wieczór:
On: - jejku nie mam ochoty jechać!
Ona: - No co Ty?! Nie chcesz w góry? Przecież to Twoje ulubione Tatry!
On: - No wiem, ale czuję że nie mam mocy. Wszakże sobotnia weselna noc obniżyła morale i chęci do czegokolwiek.
Ona: - Chłopie ogarnij się! Jutro będzie lepszy dzień! Wyśpisz się w autobusie, wrócą siły i zobaczysz, że się opłaci. Bo nie wiadomo kiedy znowu przyjdzie Ci tam pojechać.
On: - No dobra namówiłaś mnie.
Sprawdzam jeszcze prognozy. A nóż-widelec ma lać i będzie to pretekst, żeby odpuścić. Niestety albo stety prognozy są optymistyczne. Tak więc pakowanie późna kolacja i ruszam na kurs do zakopca. Na szczęście moje ludzi nie jest zbyt wiele, więc kompresuję się na dwóch fotelach i tylko: „Przepraszam bardzo! Czy mogę prosić państwa o uwagę?! Za chwile zatrzymamy się w …” wyrywa mnie z płytkiego snu co jakiś czas. Będąc już za Nowym Targiem jest już jasno i widzę, że zza Giewontu wypływa wielki wał chmur. Aha czyli będzie duć.
Na dworcu kupuje śniadanie i „pyszną” kawę, która smakuje jak … nie umiem określić. Słyszałem o powiedzeniu, że kto rano wstaje temu TPN wejście darmo daje, ale nie sądziłem, że po 7 rano to jeszcze to jest to przysłowiowe rano. Plan był „takie se” ambitny. Wbijam się szybko na Zawrat potem skręcam w lewo i tak śmigam aż do Koziego bo ten fragment jest brakującym do całości Orlej Perci. Dyspozycja dnia szybko weryfikuje plany. Już na „nawrocie” szlaku przez Boczań mam pierwzy poważny kryzys siłowy. Dodatkowo słyszę podmuchy wiatru między smrekami. Będąc jeszcze przed Przełęczą między Kopami dostaję smsa od mej lubej z pytaniem ”Ty pewnie już w dolinie?”. Rozległo się gromkie „hahaha” i tylko spojrzenia mijających mnie turystów utwierdziło mnie w przekonaniu że zachowałem się co najmniej dziwnie. Nie wiem co wtedy się ze mną działo. Czułem się naprawdę źle. Dyszałem jak lokomotywa od Brzechwy. Różne myśli przechodziły mi przez głowę, nawet takie, by zejść do Zakopanego i najbliższym kursem wrócić do tłocznej, głośnej stolicy. Na szczęście przezwyciężyłem ten psychiczny dołek i idę dalej. Dochodzę do CSG tam jacyś ludzie, fale na stawie że można surfować. Czuję się już ciut lepiej a trzeci kryzys minął. Chwilę odpoczywam, wiatr nie ustaje, ale twardo ruszam z zamiarem zdobycia jak dla mnie w tej chwili Everestu. Nie wiem co mi pomagało w stąpaniu do góry. Może to chęć zrobienia czegoś, może chęć obcowania ze skałą, którą uwielbiam a może to sobotnia noc i słowa oraz rytm piosenki disco „ale ale Aleksandra”, która do tej pory szumi mi w głowie.
Lewa prawa, lewa prawa step by step. Tak powoli, ale systematycznie zdobywam wysokość. Będąc przy łańcuchach jestem w swoim żywiole. Wychodząc na przełęcz dostaję po pysku mocnym wiatrem, który momentami miota moim cielskiem. Jakiś przypadkowy jegomość częstuje mnie o niebo lepszym kubkiem kawy. no i teraz burza mózgów co tu robić. Czy iść dalej w tym wietrze wg planu, schodzić do gąsienicowej czy może obrać kierunek na południe do piątki. Siedzę i siędzę, myślę i myślę czego naprawdę tak chcę. Suma summarum postanowiłem zejść do piątki. Robię kilka zdjęć i ruszam dalej niebieskim szlakiem. W międzyczasie postanowiłem zajrzeć do pustej dolinki więc wchodzę na Schodki. Wlazłem, zobaczyłem schodzę dalej. Znów gdzieś „pobłądziłem i znalazłem się pod Gładką Przełęczą. Wiaterek daje się we znaki. Co chwila zmienia się niebo z niebieskiego na zachmurzone. Idąc w stronę schroniska skręcam jeszcze na Kozi Wierch. Co mną kierowało aby tam pójść – nie wiem. Wiem, że po 10 minutach bez wewnętrznego słowa wytłumaczenia zrobiłem zwrot na pięcie jak mnie w pracy uczą i zacząłem schodzenie. Doszedłem do schroniska. Na miejscu wypiłem duży kubek herbaty i duży kufel piwa. W tym czasie, gdy moją krew zalewają promile wpadam na świetny pomysł. Idę do recepcji i pytam czy może jakimś cudem jest wolne łóżko na dzisiejszą noc. Pani nie wiem czy może z politowania czy ze śmiechu pokręciła przecząco głową, ale … może na podłodze! Ostrzegła że dwie noce wcześniej na niej spało „tylko” 160 osób. Grzecznie podziękowałem i dopijając piwo ruszyłem w stronę Doliny Roztoki. Tyle razy ją przemierzałem, że znam każde miejsce – przynajmniej tak myślałem. Docieram do schroniska, które wygrało w ostatnim rankingu schronisk górskich PTTK. Zobaczymy co oferuje. Zaoferowało mi miejsce na glebie za 30 pln! ciepły prysznic, w miarę smaczny obiad i pyszne grzane piwo z zupą czosnkową.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rano wstaję długo przed planowana pobudką. Wszyscy glebowicze już się miotają po kątach nie dając mi pospać jak to sobie obiecałem wieczorem do „aż wstanę”. Wobec tego zbieram bety, spożywam śniadanie, piję pyszną poranną herbatkę i ruszam do Kuźnic. Ale to nie będzie spacer na busa do Palenicy o nie! Choć początkowy fragment na to wskazuje. Dochodząc do szlako wskazów skręcam w lewo w nieznane. I tylko w głowie chodzą myśli, aby żaden tatrzański miś nie chciał się ze mną spotkać twarzą w twarz w tym odludnym miejscu. Szlak wiedzie do góry. W gęstym lesie robi wrażenie dżungli. Wychodząc na prześwit robię foty bo myślę że dużo dziś ich nie będzie. Niespodziewanie po godzinie kieluję się na Polanie pod Wołoszynem. Nastepnym fragmentem raz już zmierzałem i z tego co pamiętam mówię do siebie: „spoko teraz będzie płasko”. Acha All inclusive! Jak to w kabarecie było. Okazało się, że wcale płasko nie było. Okazało się też, że mało pamiętałem. Strome podejścia i strome zejścia okazały się prawdziwe. Parę takich podejść i jestem na Waksmundzkiej Równi. W głowie już kotłują myśli: „ kovik nie męcz się jutro w pracy cię dojadą, idź na Gęsią Szyję i do Wierchporońca”. Dupa! Idę dalej, na polanie spotykam parę, która mijając mnie mówi: „to jednak są tu ludzie”. Lecę tak sobie w stronę Psiej Trawki mijając kilka Azy totalnie wyschnięty Pańszczycki Potok. Skrzyżowanie z czarnym na Brzeziny i znowu głowa pracuje na „leniwy wariant”. Po raz kolejny wygrałem i śmigam w stronę Wielkiego Kopieńca, na którym staje wcześniej niż planowałem. Niestety chmury nie pozwoliły mi się w pełni nacieszyć widokami jakie oferuje ten reglowy szczyt. Idąc w stronę Olczyskiej Polany daje się we znak zrywka drewna powodując obłocenie szlaku. Wobec tego spojrzenie na mapę i dobrą alternatywą będzie żółty szlak na Nosalową Przełęcz. Będąc już na niej decyduje się na bezpośrednie zejście do Kuźnic pomijając Nosal. Swoją wędrówkę kończę na kuźnickim rondzie chłonąc dwa pyszne złote trunki. Adios Tatry! Do następnego!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio zmieniony 05 lutego 2016, 19:04 przez Kovik, łącznie zmieniany 1 raz.
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
Awatar użytkownika
Barbórka
Turysta
Turysta
Posty: 949
Rejestracja: 02 stycznia 2011, 21:12

Post autor: Barbórka » 20 września 2015, 20:18

Nie musisz dziękować mężu :D
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8705
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 21 września 2015, 9:06

Fajnie tak po szwendać się po Tatrach. :) Lekko, miło i przyjemnie ;) .
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 22 września 2015, 11:26

Czyli warto słuchać żony :) Dodatkowo, w Tatry zawsze warto jechać...
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

Post autor: Kovik » 23 września 2015, 10:57

jck pisze:Czyli warto słuchać żony
Jacku nie podsycaj bo się komuś spodoba aż za bardzo
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
Anonymous

Post autor: Anonymous » 23 września 2015, 16:25

moc przychodzi w miarę chodzenia... po górach:)
Awatar użytkownika
heathcliff
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2738
Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
Kontakt:

Post autor: heathcliff » 23 września 2015, 19:45

Kovik pisze: na Zawrat potem skręcam w lewo i tak śmigam aż do Koziego bo ten fragment jest brakującym do całości Orlej
jeszcze trochę i zostanę sam z tym odcinkiem.
Świetny wypad. Podoba mi się weryfikacja planów, zero sztywniactwa no i żal nie skorzystać z namowy żony :spoko:
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff

https://plus.google.com/117458080979094658480
goska
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 909
Rejestracja: 13 listopada 2011, 21:51

Post autor: goska » 24 września 2015, 20:09

Sukces najbardziej smakuje w tedy właśnie , kiedy pokonało się taki kryzys i niemoc, często to czułam , ale najbardziej smak tego poznałam w Nepalu. Zawsze w tedy nucę sobie refren piosenki ,, pokonaj siebie , pokonaj siebie udowodnij że można lepiej". Piękne fotki, już też bardzo tęsknię za górami.
Największa rzecz swego strachu mur obalić...
Awatar użytkownika
Darek
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1471
Rejestracja: 28 października 2011, 20:47

Re: 14-15.09 Tatry - "Każdy ma swój Everest"

Post autor: Darek » 25 września 2015, 22:27

Kovik pisze: Suma summarum postanowiłem zejść do piątki.
Zgodnie z planem też wczoraj wspiąłem się na Zawrat, a że pogoda była bardziej sprzyjająca poszedłem tam, gdzie Ty pierwotnie planowałeś.

Jutro skrobnę parę zdań ze zdobywania mojego Everestu :) .
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
Awatar użytkownika
Wiolcia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 982
Rejestracja: 18 listopada 2011, 18:33

Post autor: Wiolcia » 26 września 2015, 22:59

Żonę na rękach musisz nosić za takie namowy :).
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
Iw-ona
Turysta
Turysta
Posty: 477
Rejestracja: 09 sierpnia 2010, 9:39

Post autor: Iw-ona » 27 września 2015, 11:06

Gratki :spoko:
Mnie skutecznie przestraszyła pogoda,ale miło pooglądać Twoje fotki :zoboc:
...
Awatar użytkownika
Grochu
Moderator
Moderator
Posty: 5030
Rejestracja: 14 października 2009, 12:11

Post autor: Grochu » 29 września 2015, 17:10

Kovik pisze:Ostrzegła że dwie noce wcześniej na niej spało „tylko” 160 osób.
Przynajmniej zimno im nie było ;)
Kovik pisze:Siedzę i siędzę, myślę i myślę czego naprawdę tak chcę.
:lol:
Dzielnie się spisałeś z tym swoim Everestem :)
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim :)
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
ODPOWIEDZ