2015-08-29: Lodowa Przełęcz... okrężną drogą.

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

2015-08-29: Lodowa Przełęcz... okrężną drogą.

Post autor: jck » 31 sierpnia 2015, 22:47

2015-08-29: Kopa Lodowa (2603 m), ściana południowa, Cesta k slnku (Droga ku Słońcu)
Wycena: V


Był plan, by jechać na Kościelec. Był on nawet dość zaawansowany, drogi wybrane, topo wydrukowane. Ale nie doszedł do skutku. A powód okazał się dość błahy. Autorowi relacji coś się przypomniało i wysłał smsa do swego kościelcowego towarzysza, a ten odpisał „Dobry napad!”

Zatem, skoro pomysł dobry, należy przystąpić do realizacji. Podejście jest dość długie, trzeba zabrać więcej sprzętu, ograniczamy więc dodatkowe ubrania i jedzenie. To wszak tylko kilkanaście godzin. Do samochodu zabieraliśmy zawsze czteropak. Tym razem rozsądek zwycięża (wszak śpimy około 3 godzin) i kupuję 3 piwa. Co za różnica, że 0,66 l…

Z parkingu w Starym Smokowcu startujemy o 5:30. Jest ciepło, ale idzie się nieźle, w Terince jesteśmy 2 godziny i 15 minut później. Trochę marudzimy, podchodzimy nad Lodowy Stawek, skąd już widać dobrze naszą drogę – Cesta k slnku (Droga ku Słońcu).

Ogólny wgląd w ścianę:

Obrazek

Topo (źródło: tatry.nfo.sk):

Obrazek

Przebieg naszej drogi:

Obrazek

Pierwszy wyciąg jest uroczy, logiczny i cieszę się, że przypadł mi w udziale (IV).

Obrazek

Obrazek

Drugi zaczyna się równie urokliwie, ładna odciągowa rysa (IV+). Później Radek wyprowadza na skośny zachód, podąża nim w lewo, do stanowiska.

Obrazek

Obrazek

Na trzecim wyciągu jest nieco więcej adrenaliny. Początek to ładna ścianka (IV+), później przewieszka (IV), zakładam trzy przeloty, jest ok. Później jednak jest gorzej, przechodzę w prawo, trudności nadal trzymają, a miejsc na asekurację brak. Pokonuję kolejną przewieszkę, na dodatek robi się krucho. Ostatni przelot jest ponad dwadzieścia metrów pode mną, zastanawiam się czy był to friend, czy jedynie kostka. Koniec końców, dorzucam kiepski przelot w kruchym kominku, wychodzę kolejne dziesięć metrów wyżej i znajduję stanowisko. Kilka głębszych wdechów, można ściągać partnera.

- O kur*a – Radkowi też podobał się mój wyciąg.
- W skali od 1 do 10? Spoko.

Radek z ulgą wita kolejny wyciąg, czeka go pastwisko za II. Parę minut później stoi już pod finalnym, podzielonym na dwa etapy, spiętrzeniem filara.

Obrazek

Zbieram sprzęt i startuję w rysę (IV) Jest ładnie. Wywijam na prawą stronę filara: diagonalne pęknięcie, brak stopni, doskonała asekuracja i niesamowita ekspozycja (IV+). Jest pięknie! Kolejna rysa wiedzie w górę (IV+). Krawądki, znajduje się stary hak. Jest pysznie! Dochodzę do półki, stanowisko, aż żal kończyć.

Mój towarzysz z werwą atakuje drugie spiętrzenie, wszak ma być jeszcze nieco trudniej (V), a z dołu teren wygląda nader zachęcająco. Asekuruje gęsto, bo możliwości sporo, a i tak szybko zyskuje kolejne metry.

Obrazek

- Tam jest aż taka drabina? – wołam z dołu.
- No…
Radek kończy wyciąg, podążam za nim. I rzeczywiście, plecak nieco mi przeszkadza, ale poza tym nie ma problemów.
- Głupio mówić, ale to było niezbyt trudne – Radek uśmiecha się niepewne.
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się z nim zgodzić.

Dalsza część drogi przebiega bez historii. Prowadzę granią na szczyt turnicy, schodzę do łatwego terenu. Na lotnej podążamy do wierzchołka Kopy Lodowej, skąd już bez trudności obniżamy się na Lodową Przełęcz.

Radek na szczycie filara.

Obrazek

Panorama z wierzchołka Kopy Lodowej w kierunku Lodowego Szczytu.

Obrazek

Na przełęczy zaskoczenie, zamontowano jakieś łańcuchy, belki, koszmar.
W samochodzie meldujemy się po niecałych 11 godzinach od jego opuszczenia, co biorąc pod uwagę 1600 metrów przewyższenia i długość drogi uznajemy za dobry czas.

Ależ mam ochotę na coca-colę…
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Marshal23
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 568
Rejestracja: 20 stycznia 2014, 12:57

Post autor: Marshal23 » 04 września 2015, 0:22

I znowu fajnie.Styl zwięzło-konkretny.Bez wstawek muzycznych.Gratuluję jak zawsze. Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Barbórka
Turysta
Turysta
Posty: 949
Rejestracja: 02 stycznia 2011, 21:12

Post autor: Barbórka » 04 września 2015, 11:58

Ależ mam ochotę na coca-colę…
Ja tak mam zawsze;) a na słowacji na cofolę;)

Trudności V widzę, że już się pojawiają i jak to oceniacie?
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8710
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 05 września 2015, 8:47

Widać trudności rosną, wejście czyste i bez zbędnych fanfar. Gratulacje za kolejne wejście :brawo: .
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 05 września 2015, 9:49

Barbórka pisze:Trudności V widzę, że już się pojawiają i jak to oceniacie?
PiotrekP pisze:Widać trudności rosną,
Ostatnio było VI-, więc teraz nieco łatwiej. Jak wiadomo każdemu kto spotkał się z wyceną trudności (w skałach, górach, ferratach czy na szlakach) jest ona mocno subiektywna. Ta konkretna piątka, w naszym odczuciu, była nietrudna, na samej drodze znaleźliśmy bardziej wymagające miejsca niż owo 'kluczowe'. Jednakże czynników determinujących odczuwanie trudności jest sporo: wilgoć, temperatura, dyspozycja dnia, wzrost wspinającego, możliwość asekuracji, jakość skały lub zwyczajnie ich charakter: nastromienie terenu, rzeźba terenu, ułożenie i rodzaj chwytów etc. etc.

Dość mentorskiego tonu, czas wrócić do rzeczywistości, dziś, zamiast gór, praca. :oczynoela:
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Rebel
Turysta
Turysta
Posty: 1171
Rejestracja: 03 maja 2008, 5:59

Post autor: Rebel » 05 września 2015, 13:49

jck pisze:Ostatni przelot jest ponad dwadzieścia metrów pode mną,
Ło matko w razie lotu bałbym sie i o kość jak i o frienda w życiu już chyba takiej drogi nie poprowadzę , lazł bym za Tobą na wędke i to chyba w pampersach :/ ,opisuj Jacku te drogi może kiedyś posłużą za ściąge pzdr Rebel
"Niekiedy wilkiem się nazywał , lecz wilkiem nie był, gdy wszyscy raźnie śpiewali - wolał zawyć ... "
ODPOWIEDZ