ferraty Hallstatt 13-16.08.2015
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
ferraty Hallstatt 13-16.08.2015
Na ferraty w rejon Hallstatt w Alpach Salzburskich pojechało nas dziewięcioro – pomysłodawca wyprawy – Bikmen, Ela, Sonia, Yano, Eska, Atina, Katarynka, Alicja i Krzysztooff. Wyjechaliśmy w czwartek po południu z Gliwic, wszyscy , prócz Eski która dołączyła do nas w Ołomuńcu. Stamtąd już wszyscy razem , jak to mawia Bikmen „ paliliśmy opony” do prawie drugiej w nocy, kiedy to rozbiliśmy namioty na skraju lasu i przespali się 4 godziny, po to by o 6.30 rano stawić się na malutkim, kameralnym campingu w miejscowości Gasthof pod miasteczkiem Bas Ausee. Basenu na nim nie było, ale trochę się spieszyliśmy, więc pozostawiliśmy szukanie go na potem…
Rozbiliśmy namioty(co nie było łatwe, bo cały camping dosłownie zawalony był pętającym się wszędzie i rozwieszonym na wszystkim co się da sprzętem wspinaczkowym przebywającej tam grupy Brytyjczyków) i ruszyliśmy na ferratę Intersport. Podjechaliśmy ok. 40 km. do Gosau, był piątek rano więc szczęśliwie znaleźliśmy ostatnie 2 wolne miejsca na parkingu i ruszyliśmy w dłuuugie (2,5 godz.) podejście do schroniska Gablonzer-Hutte na wys. 1550 m. Po drodze piękne widoki, min na Dachstein. Ze schroniska pod wejście na ferratę było bliziutko, jakiś kwadrans drogi. Ferrata Intersport jest urozmaicona, trudności od A/B do C/D, podzielona na 4 etapy, między nimi można zejśc do schroniska, ale nie warto, ostatni etap przed szczytem bardzo ciekawy, piękna ekspozycja na wąziutkim brzegu wąskiej skalnej ściany a sam szczyt Klettersteig 2015m. ozdobiony krzyżem, bardzo widokowy. Zejście z ferraty było niewiele krótsze – ponad 2 godziny, po drodze mały popas w schronisku, gdzie z chwilowego braku niemieckojęzycznej Katarynki tłumaczyliśmy z sukcesem panu co to jest naleśnik na migi , i wróciliśmy już po ciemku na camping. Zmęczenie jeszcze po podróży z Polski, bardzo krótkim noclegu w lesie i długiej wędrowko-wspinaczce spowodowało, ze postanowiliśmy następnego dnia zrobić ferrate nieco krótszą – Echenwald a dłuższe i większe trudnościwo, wyzwanie, czyli Seewand, zostawić sobie na poniedziałek. I to był błąd, bo z powodu pogody w poniedziałek jedynym wyzwaniem był już tylko długi powrót do Polski…;(
Ale na razie, nie zrażeni małym porannym deszczem zebralismy się w niedzielno-zielny (to był 15 sierpień – Matki Bskiej Zielnej) poranek do Hallstatt, nieodstępujące nas szczęście parkingowe znowu pomogła nam zając 2 ostatnie neima miejsca na podziemnym parkingu ( koszt 7,5 euro na 12 godzin) w samym miasteczku, kilka minut piechotą od wejścia do kolejki górskiej i na ścieżkę prowadzącą pod ferratę Echenwald. Samo podejście na ferratę to ok. 40 minut, ferrata bignie na skalnych ścianach okalających przępiekne jezioro Hallstattersee, nad którym leży właśnie miasteczko Hallstatt. Widoki na jezioro bajeczne, ferrata ciekawa, z jednym odcinkiem w 2 wersjach, można iść w lewo krotnym odcinkiem o trudności D lub w prawo na B/C. Ferrata kończy się w lesie, skąd ścieżką w 10 minut jest się przy górnej stacji kolejki i platformy widokowej zawieszonej wysoko nad jeziorem. Oczekując w kolejce do zdjęcia poobklejaliśmy najodważniejszych członków ekipy plasterkami (ponoć niektórzy wyjeżdżają na ferraty w rozsypce ale wracają w”plasterkach”…;) ) , po czym zeszliśmy spacerową, biegnąca zygzakami w dół alejka na starówkę miasteczka Hallstatt, odświeżając się i regenerując po drodze w bajecznym wodospadzie. Tego dnia ( 15 sierpień) jak w wielu innych miejscach w Europie, trwa święto i trafiliśmy na miły lokalny festyn, popróbowali lokalnych przysmaków, pospacerowali po niezwykle urokliwych uliczkach, pozachwycali się ukwieconymi alpejskimi domkami i dali mały pokaz tańców ludowych w wykonaniu GS’ów . Wracając z drugiej ferraty postanowiliśmy rozeznać kwestie innych campingów w okolicy, w samym miasteczku Hallstatt jest mały camping Klausner Holl, to o nim słyszeliśmy już wcześniej i jest to dobrze zlokalizowane miejsce na ferraty w tej okolicy, naprawdę niewiele droższe od oddalonego jednak o 30 km. naszego małego campingu. Zaraz za miasteczkiem Hallstatt w stronę Bad Ausee jest ładnie wyglądający, zadbany i chyba o trochę wyższym standardzie, rozłożony nad samym jeziorem, camping, ale nie napiszemy jego nazwy. Nie zasługuje na reklamę, a to z powodu niezwykle wrogiego zachowania jego gospodarza, któremu udało się niemal zepsuć nam doskonałe, świateczno-wspinaczkowe nastroje tego wieczoru. W każdym razie nie parkujcie tam i nie wchodźcie na jego teren, jeśli po prostu przejeżdżacie i szukacie noclegu…
Wieczorem trochę już kropiło, temperatura spadła, okoliczne ferraty zrobiły naradę i postanowiły ze następnego dnia nikt nie będzie po nich łaził i pokrzykiwał „Ahoj na drabinie!!!!”, ale my jeszcze o tym nie wiedzieliśmy, graliśmy w karty, opowiadali kawały i rozstrząsali szczegóły techniczne ferrat na nastepny dzień. Niestety całą noc padał deszcz, rano też, niebo nie zapowiadało zmiany nastroju, więc wszyscy razem wróciliśmy do Polski, mimo, że część z nas miała zamiar zostać do poniedziałku. Po drodze wstąpiliśmy na zamek w Mikulowie. Cóż, trzeba będzie na Seewand wrócić...
tutaj tylko kilka zdjęc, reszta w linkach.
bikmen - https://picasaweb.google.com/1163535613 ... gust172015
Katarynka - https://picasaweb.google.com/1031643500 ... ktPC3-76Mg
Rozbiliśmy namioty(co nie było łatwe, bo cały camping dosłownie zawalony był pętającym się wszędzie i rozwieszonym na wszystkim co się da sprzętem wspinaczkowym przebywającej tam grupy Brytyjczyków) i ruszyliśmy na ferratę Intersport. Podjechaliśmy ok. 40 km. do Gosau, był piątek rano więc szczęśliwie znaleźliśmy ostatnie 2 wolne miejsca na parkingu i ruszyliśmy w dłuuugie (2,5 godz.) podejście do schroniska Gablonzer-Hutte na wys. 1550 m. Po drodze piękne widoki, min na Dachstein. Ze schroniska pod wejście na ferratę było bliziutko, jakiś kwadrans drogi. Ferrata Intersport jest urozmaicona, trudności od A/B do C/D, podzielona na 4 etapy, między nimi można zejśc do schroniska, ale nie warto, ostatni etap przed szczytem bardzo ciekawy, piękna ekspozycja na wąziutkim brzegu wąskiej skalnej ściany a sam szczyt Klettersteig 2015m. ozdobiony krzyżem, bardzo widokowy. Zejście z ferraty było niewiele krótsze – ponad 2 godziny, po drodze mały popas w schronisku, gdzie z chwilowego braku niemieckojęzycznej Katarynki tłumaczyliśmy z sukcesem panu co to jest naleśnik na migi , i wróciliśmy już po ciemku na camping. Zmęczenie jeszcze po podróży z Polski, bardzo krótkim noclegu w lesie i długiej wędrowko-wspinaczce spowodowało, ze postanowiliśmy następnego dnia zrobić ferrate nieco krótszą – Echenwald a dłuższe i większe trudnościwo, wyzwanie, czyli Seewand, zostawić sobie na poniedziałek. I to był błąd, bo z powodu pogody w poniedziałek jedynym wyzwaniem był już tylko długi powrót do Polski…;(
Ale na razie, nie zrażeni małym porannym deszczem zebralismy się w niedzielno-zielny (to był 15 sierpień – Matki Bskiej Zielnej) poranek do Hallstatt, nieodstępujące nas szczęście parkingowe znowu pomogła nam zając 2 ostatnie neima miejsca na podziemnym parkingu ( koszt 7,5 euro na 12 godzin) w samym miasteczku, kilka minut piechotą od wejścia do kolejki górskiej i na ścieżkę prowadzącą pod ferratę Echenwald. Samo podejście na ferratę to ok. 40 minut, ferrata bignie na skalnych ścianach okalających przępiekne jezioro Hallstattersee, nad którym leży właśnie miasteczko Hallstatt. Widoki na jezioro bajeczne, ferrata ciekawa, z jednym odcinkiem w 2 wersjach, można iść w lewo krotnym odcinkiem o trudności D lub w prawo na B/C. Ferrata kończy się w lesie, skąd ścieżką w 10 minut jest się przy górnej stacji kolejki i platformy widokowej zawieszonej wysoko nad jeziorem. Oczekując w kolejce do zdjęcia poobklejaliśmy najodważniejszych członków ekipy plasterkami (ponoć niektórzy wyjeżdżają na ferraty w rozsypce ale wracają w”plasterkach”…;) ) , po czym zeszliśmy spacerową, biegnąca zygzakami w dół alejka na starówkę miasteczka Hallstatt, odświeżając się i regenerując po drodze w bajecznym wodospadzie. Tego dnia ( 15 sierpień) jak w wielu innych miejscach w Europie, trwa święto i trafiliśmy na miły lokalny festyn, popróbowali lokalnych przysmaków, pospacerowali po niezwykle urokliwych uliczkach, pozachwycali się ukwieconymi alpejskimi domkami i dali mały pokaz tańców ludowych w wykonaniu GS’ów . Wracając z drugiej ferraty postanowiliśmy rozeznać kwestie innych campingów w okolicy, w samym miasteczku Hallstatt jest mały camping Klausner Holl, to o nim słyszeliśmy już wcześniej i jest to dobrze zlokalizowane miejsce na ferraty w tej okolicy, naprawdę niewiele droższe od oddalonego jednak o 30 km. naszego małego campingu. Zaraz za miasteczkiem Hallstatt w stronę Bad Ausee jest ładnie wyglądający, zadbany i chyba o trochę wyższym standardzie, rozłożony nad samym jeziorem, camping, ale nie napiszemy jego nazwy. Nie zasługuje na reklamę, a to z powodu niezwykle wrogiego zachowania jego gospodarza, któremu udało się niemal zepsuć nam doskonałe, świateczno-wspinaczkowe nastroje tego wieczoru. W każdym razie nie parkujcie tam i nie wchodźcie na jego teren, jeśli po prostu przejeżdżacie i szukacie noclegu…
Wieczorem trochę już kropiło, temperatura spadła, okoliczne ferraty zrobiły naradę i postanowiły ze następnego dnia nikt nie będzie po nich łaził i pokrzykiwał „Ahoj na drabinie!!!!”, ale my jeszcze o tym nie wiedzieliśmy, graliśmy w karty, opowiadali kawały i rozstrząsali szczegóły techniczne ferrat na nastepny dzień. Niestety całą noc padał deszcz, rano też, niebo nie zapowiadało zmiany nastroju, więc wszyscy razem wróciliśmy do Polski, mimo, że część z nas miała zamiar zostać do poniedziałku. Po drodze wstąpiliśmy na zamek w Mikulowie. Cóż, trzeba będzie na Seewand wrócić...
tutaj tylko kilka zdjęc, reszta w linkach.
bikmen - https://picasaweb.google.com/1163535613 ... gust172015
Katarynka - https://picasaweb.google.com/1031643500 ... ktPC3-76Mg
- Załączniki
-
- FILE0056.JPG
- (51.28 KiB) Pobrany 1148 razy
-
- DSCN0360.jpg
- (38.13 KiB) Pobrany 1148 razy
-
- DSCN0342.jpg
- (58.65 KiB) Pobrany 1148 razy
-
- _DSC0083.jpg
- (36.09 KiB) Pobrany 1148 razy
-
- _DSC0027.jpg
- (32.12 KiB) Pobrany 1148 razy
I moje zdjęcia
https://plus.google.com/107649086383064 ... QY8E5sPf6p
https://plus.google.com/107649086383064 ... QY8E5sPf6p
"..błogosławieni, którzy poznali smak przygody, albowiem oni wiedzą co to wolność, i co to radość życia..."
Ależ się nam Alicja rozpisała.....druga relacja w miesiącu
A rejony piękne Namawiał mnie Mirek na ten wypad, a ja....."kcem, ale nie mogiem"
Może next time.....
A rejony piękne Namawiał mnie Mirek na ten wypad, a ja....."kcem, ale nie mogiem"
Może next time.....
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
-
- Członek Klubu
- Posty: 1192
- Rejestracja: 15 sierpnia 2010, 13:22
Mam nadzieje, że nie macie mi za złe braku basenu na campingu Mogę pokazać zdjęcia, że on naprawdę tam był
--->>>flickr<<<---
Serdecznie dziękuję uczestnikom wyprawy za ciepłe przyjęcie do grona klubowiczów
W zamian odwdzięczam się możliwością "powspominania".
Żałuję, że pogoda przegoniła nas wcześniej z tych pięknych okolic, ale mimo to udało się złapać w obiektyw nieco.
Pozdrawiam i załączam poniżej link.
Krzysztof
https://www.youtube.com/watch?v=KmsSqQSeok8
W zamian odwdzięczam się możliwością "powspominania".
Żałuję, że pogoda przegoniła nas wcześniej z tych pięknych okolic, ale mimo to udało się złapać w obiektyw nieco.
Pozdrawiam i załączam poniżej link.
Krzysztof
https://www.youtube.com/watch?v=KmsSqQSeok8
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
... fajną pamiatkę stworzyłeśKrzysztooff pisze:W zamian odwdzięczam się możliwością "powspominania".
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
Gratki dla całej ekipy
Powyższe ferraty, to jedne z naj......brzydzszych jak i siłowych ferrat w Austri.
Piotrze , dobrze ze termin ci (wam) kolidował, bo po tych powyższych ferratach mógłbyś (cie) najbrać niechęci do ubezpieczonych dróg w Austrii.
Poczatkujacy powinni te konkretne dwie ferraty omijac z daleka, w tym rejonie jest wiele ciekawszych i fajniejszych ubezpieczonych dróg .
Z drugiej strony jechac 700km po to aby zaliczyć dwie brzydkie drogi ? , no cóz . kto zabroni "bogatemu"
Jadąc tak daleko, może warto miec wariant rezerwowy na wypadek meteo
bo nie tak daleko była niezła pogoda :-)
Tylko 300 km dalej, są (były) cudowne ubezpieczone drogi w ..........dolomitach, kto był to ...........zakocha się w nich do końca zyia
Alicja powinna napisać nazwe tego campu, aby wszyscy górscy (i nie tylko) turysci omijali go z daleka
Jeszcze raz gratki dla ekipy, najwaznijesze, ze nikomu nic sie poważnego nie stało
Gosiu nie załuj (chyba ze ekipy bo była, tzn. jest przednia :-) .goska pisze:Piękne zdjęcia ,gratuluje całej ekipie szkoda ,że nie mogłam jechać ,ale nie da się mieć wszystkiego.
Powyższe ferraty, to jedne z naj......brzydzszych jak i siłowych ferrat w Austri.
Piotrze , dobrze ze termin ci (wam) kolidował, bo po tych powyższych ferratach mógłbyś (cie) najbrać niechęci do ubezpieczonych dróg w Austrii.
Poczatkujacy powinni te konkretne dwie ferraty omijac z daleka, w tym rejonie jest wiele ciekawszych i fajniejszych ubezpieczonych dróg .
Z drugiej strony jechac 700km po to aby zaliczyć dwie brzydkie drogi ? , no cóz . kto zabroni "bogatemu"
Jadąc tak daleko, może warto miec wariant rezerwowy na wypadek meteo
bo nie tak daleko była niezła pogoda :-)
Tylko 300 km dalej, są (były) cudowne ubezpieczone drogi w ..........dolomitach, kto był to ...........zakocha się w nich do końca zyia
Alicja powinna napisać nazwe tego campu, aby wszyscy górscy (i nie tylko) turysci omijali go z daleka
Jeszcze raz gratki dla ekipy, najwaznijesze, ze nikomu nic sie poważnego nie stało
Mam wrodzoną dociekliwość do wiedzy której nie posiadam - więc zadaję pytania ?