11-23.07.2015 - Rowerowy Eurotrip 2015

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

11-23.07.2015 - Rowerowy Eurotrip 2015

Post autor: Robert J » 01 sierpnia 2015, 23:25

No i przyszła pora na kolejną dłuższą wyprawę rowerową. W tym roku plany miałem bardzo ambitne, a co z tego wyszło będzie w dalszych częściach...
Jak to u mnie bywa nie przygotowuję się jakoś szczególnie do wyjazdu. Ot wyznaczam tylko punkt docelowy i ewentualnie kilka pośrednich, które mam zamiar odwiedzić. To którędy dotrę do celu ma dla mnie już mniejsze znaczenie ;)
Mam tylko trzy zasady: jak najwięcej, jak najszybciej, jak najtaniej. Można jeszcze do tego dołożyć to iż zawsze wyruszam rowerem z domu i rowerem wracam ;)

Dzień 1/13 - 11.07.2015 - Przez Czechy na południowy zachód...

Tym razem postanawiam sporo zejść z wagi bagaży już na samym starcie. Mieszczę się w 100 kg (rower + bagaże + rowerzysta). Jest to całkiem dobry wynik zakładając, że poprzednim razem było 15 kilogramów więcej ;)

Obrazek

Jako, że zawsze ruszam rowerem z domu to tak wychodzi iż często pierwszego dnia pokonuję trasy, które już wcześniej przemierzałem. Nie mam już za bardzo pomysłów na coś nowego. Być może następnym razem skorzystam ze środków komunikacji publicznej by przeskoczyć ten etap wyprawy ;)
Pierwszego dnia chciałem dojechać jak najdalej w głąb Czech. Planowałem wyruszyć o godz. 00:00 lecz ze względu na wiele spraw, które musiałem załatwić przesuwam wyjazd na 03:00. Koniec, końców wstaję dopiero o piątej strasznie zmarnowany. Dzień wcześniej musiało mnie gdzieś przewiać. Jestem strasznie zakatarzony i boli mnie gardło. Czuję duże osłabienie organizmu :( W trasę wyruszam przed szóstą rano. Dzień zapowiada się bardzo upalny. Na początek trasa klasyczna czyli Głuchołazy --> Jesenik --> Branna. W Brannej robię pierwszą przerwę na śniadanie. Mam już za sobą ten najtrudniejszy odcinek podjazdu na przełęcz w Ramzovej.
Z Brannej jest przyjemny zjazd do Hanušovic i dalej delikatnie w dół wzdłuż rzeki Moravy do miejscowości Olšany. Tutaj robię pierwsze zakupy podczas tego wyjazdu. Dalej krajową 11-tką na przełęcz Hambalek i zjazd do Bukowic gdzie zmieniam 11 na 43. Teraz przejazd przez Štíty i kolejny podjazd.

Obrazek
Restauracja/muzeum piwowarstwa w Hanušovicach

Obrazek
Štíty

Obrazek

Obrazek
Widok na Lanškroun

Odwiedzam Lanškroun(niem. Landskron) – miasto leży już w kraju pardubickim. Niemal pól miasta przechodzi remont. Pałac, ratusz czy kolumna maryjna. Niemal całe centrum wyłączone z ruchu. Właśnie trwają przygotowania do wyścigu kolarskiego.

Obrazek

Kościół św. Wacława

Obrazek
Renesansowy ratusz

Obrazek
Kościół Marii Magdaleny

20 km dalej jest kolejne ciekawe miasto - Svitavy(niem. Zwittau). W mieście znajduje się wiele zabytków. Chociażby kościół św. Jerzego, który jest najstarszą świątynią w mieście. Pierwotnie romański, a obecnie barokowy. Rynek jest bardzo okazały, wszędzie odnowione kamienice. Stary renesansowy ratusz właśnie przechodzi renowację. W zachodniej części rynku znajduje się kościół nawiedzenia NMP. Pierwotnie romański(około 1250 r.) Obecny barokowy wygląd nadano mu w 1781 r. po wielkim pożarze miasta. W tej części rynku odbywa się jakiś festyn. Nic dziwnego w końcu to weekend.

Obrazek

Obrazek
Svitavski rynek

Obrazek

Opuszczając miasto natrafiam na jedną z ładniejszych budowli w Svitavach. Jest to willa Langera. Obiekt wybudowany w latach 1890–1892. Do willi przylega zadbany park.

Obrazek
Willa Langera

Obrazek

Obrazek

Aha, jeszcze jedno, Svitavy to rodzinne miasto Oskara Schindlera. To nazwisko raczej każdy powinien kojarzyć. Trzeba jednak zaznaczyć, że gdyby nie powieść Thomasa Keneallego na podstawie której Steven Spielberg wyreżyserował "Listę Schindlera", to raczej niewiele osób by kojarzyło tą osobę ;).

Obrazek
Pomnik upamiętniający Oskara Schindlera

Za miastem zaczyna się trudniejsza część trasy. Teraz mam do pokonywania niewielkie, ale bardzo męczące wzniesienia i w sumie tak będzie do końca dzisiejszego dnia.Po kilkunastu kilometrach docieram do czeskiego Carcassonne - Polička. Oczywiście to "Carcassonne" należy wziąć w cudzysłów. Jednak ze względu na to iż w mieście zachowały się niemal w całości mury obronne z basztami można tak je nazwać :)

Obrazek

Obrazek
Polička

Oczywiście odwiedzając miasto należy dokonać stosownych zakupów. Piwo z miejscowego browaru smakuje wybornie ;)

Obrazek

Po około 30 km docieram do Hlinska. Miasto może nieszczególne, ale na uwagę zasługuje miejscowy skansen Betlém. Dawniej była to dzielnica miasta z domami przysłupowymi. Od 1995 roku jest chronionym obszarem architektury ludowej.

Obrazek

Obrazek
Betlém

Obrazek

Tuż po zachodzie słońca docieram do Havlíčkův Brod.

Obrazek

Obrazek

Zaraz za miastem trafiam na fajną miejscówkę, z której postanawiam skorzystać. Co prawda chciałem dojechać znacznie dalej i w sumie miałem jeszcze trochę dnia na dalszą jazdę, ale osłabienie organizmu daje o sobie jednak znać :/

Obrazek

Obrazek
Statystyki dnia pierwszego.

Galeria:

https://plus.google.com/photos/11790176 ... 0560484529

cdn...
Ostatnio zmieniony 04 sierpnia 2015, 20:19 przez Robert J, łącznie zmieniany 1 raz.
goska
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 909
Rejestracja: 13 listopada 2011, 21:51

Post autor: goska » 02 sierpnia 2015, 10:05

Zawsze chętnie czytam relacje z Twoich wypraw rowerowych i jestem pod wrażeniem robionych km i obciążenia. Czekam na ciąg dalszy.
Największa rzecz swego strachu mur obalić...
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2227
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 02 sierpnia 2015, 17:52

Ty zawsze jakies fajne piwa wyczaisz~!
Robert J pisze:Mieszczę się w 100 kg (rower + bagaże + rowerzysta)
No to toperz zdyskwalikowany na starcie :lol:
Robert J pisze: Zaraz za miastem trafiam na fajną miejscówkę, z której postanawiam skorzystać.
w belach siana?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Tidżej
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2722
Rejestracja: 15 listopada 2011, 8:35

Post autor: Tidżej » 02 sierpnia 2015, 17:58

Robert J pisze:Mieszczę się w 100 kg (rower + bagaże + rowerzysta). Jest to całkiem dobry wynik zakładając, że poprzednim razem było 15 kilogramów więcej
Chyba osiągnąłeś już mistrzostwo w minimalizowaniu bagażu...

Jak zawsze świetne zdjęcia i ciekawe informacje :spoko:
Czekam niecierpliwie na cd...
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Awatar użytkownika
Wiolcia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 982
Rejestracja: 18 listopada 2011, 18:33

Post autor: Wiolcia » 03 sierpnia 2015, 0:12

Robert J pisze:Tuż po zachodzie słońca docieram do Havlíčkův Brod.
I tam zdecydowanie najbardziej mi się podoba przez te urokliwe wieczorne krajobrazy. Nie dziwię się, że zdecydowałeś się tam zanocować.
Choć bociek też fajny!
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 03 sierpnia 2015, 0:55

buba pisze:No to toperz zdyskwalikowany na starcie :lol:
No, toperz to kawał chłopa przecież ! ;)
buba pisze:w belach siana?
Dokładnie, to bele siana na małym lotnisku. Z rana niestety obudził mnie gwizd szybowców wyciąganych liną do góry.

Tidżej pisze:Chyba osiągnąłeś już mistrzostwo w minimalizowaniu bagażu...
Minimalizacja była na tyle duża, że nie zabrałem np. dużej sigmy ;) Ogólnie to chciałem jak najmniej ze sobą wozić. Waga w trakcie wycieczki oczywiście wzrosła. Musiałem wieźć przecież piwo ! :lol:

Wiolcia pisze:I tam zdecydowanie najbardziej mi się podoba przez te urokliwe wieczorne krajobrazy. Nie dziwię się, że zdecydowałeś się tam zanocować.
Choć bociek też fajny!
Podczas tego wypadu uznałem, że nie będę jechać do późna w nocy. Uznałem, że lepiej poszukać miejsca na nocleg jeszcze gdy coś widać. Niestety przez to dystanse nie były tak dobre jak to miało miejsce na wcześniejszych wypadach.
Awatar użytkownika
pantadziu
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 920
Rejestracja: 10 kwietnia 2013, 13:51
Kontakt:

Post autor: pantadziu » 03 sierpnia 2015, 8:43

Robert J pisze: Musiałem wieźć przecież piwo ! :lol:
Ale piwo po drodze znikało w czeluściach ciała, a później ... wyparowywało, tak że ta waga to się wahała :D
Awatar użytkownika
Tomek.P
Turysta
Turysta
Posty: 507
Rejestracja: 01 maja 2010, 15:01

Post autor: Tomek.P » 03 sierpnia 2015, 16:19

Mury czeskiego Carcassonne bardzo podobne do tego francuskiego.

Czekam z niecierpliwością, jaki tym razem wybrałeś kierunek :)
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt

http://tomaszplaszczyk.pl/
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3056
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 03 sierpnia 2015, 22:45

pantadziu pisze:Ale piwo po drodze znikało w czeluściach ciała, a później ... wyparowywało, tak że ta waga to się wahała
te piwa rowerowe to Robertowy sposób na odchudzanie - przecież on chyba z każdej wyprawy wraca coraz chudszy i nie wierzę, że to od pedałowania ;)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Kubeczek
Turysta
Turysta
Posty: 52
Rejestracja: 11 października 2012, 15:40

Post autor: Kubeczek » 03 sierpnia 2015, 22:51

E, nie no szacun...
A może i ja wrzucę fotkę swojego zegarka?
:kukacz:
Z nizin, ale górmaniak :-)
Awatar użytkownika
Tidżej
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2722
Rejestracja: 15 listopada 2011, 8:35

Post autor: Tidżej » 04 sierpnia 2015, 10:45

Pudelek pisze:te piwa rowerowe to Robertowy sposób na odchudzanie
Kurde, też stosuję taką dietę i nie pomaga, wręcz przeciwnie ;)
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 04 sierpnia 2015, 10:58

Pudelek pisze:te piwa rowerowe to Robertowy sposób na odchudzanie - przecież on chyba z każdej wyprawy wraca coraz chudszy i nie wierzę, że to od pedałowania
Tidżej pisze:Kurde, też stosuję taką dietę i nie pomaga, wręcz przeciwnie
Sęk w tym panowie, że po powrocie ważyłem trochę więcej jak na starcie. W tym roku tak naprawdę to nie było za bardzo jak zejść z wagi.

Tym razem piwo zadziałało tak jak to ma miejsce u Tidżeja :lol:
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3056
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 04 sierpnia 2015, 11:52

to musiało być piwo bezalkoholowe! :D
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
gobo
Turysta
Turysta
Posty: 201
Rejestracja: 08 marca 2014, 17:37

Post autor: gobo » 04 sierpnia 2015, 12:36

Wątek piwny niezmiernie mnie zaciekawił, ponieważ jako początkujący rowerzysta muszę, po prostu muszę, po każdych 30-40 km nawodnić się przynajmniej dwoma browarkami. I waga mi spada :D
Z napięciem czekam na ciąg dalszy :)
Awatar użytkownika
pantadziu
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 920
Rejestracja: 10 kwietnia 2013, 13:51
Kontakt:

Post autor: pantadziu » 04 sierpnia 2015, 13:52

gobo pisze:Wątek piwny niezmiernie mnie zaciekawił, ponieważ jako początkujący rowerzysta muszę, po prostu muszę, po każdych 30-40 km nawodnić się przynajmniej dwoma browarkami. :)
No przeciez nie wodą, bo woda nawet w butach szkodzi :)
ODPOWIEDZ