5.05.2015 - Stożek - Wisła Jawornik, Beskid Śląski
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
5.05.2015 - Stożek - Wisła Jawornik, Beskid Śląski
W tej króciótkiej relacji nie będzie o trudnych szczytach, ani o lodowcach i szczelinach; odklejającej się podeszwie od buta, ani o rakach; urywających się linach, ani o nie działającym GPS-ie w terenie; odpadających wspinaczach od ściany, co w ostatnim momencie lotu chwytają się zębami ostatniej kępy trawy…, ani o nowych trasach, czy też o za krótkich łańcuchach i braku łączności z bazą…
To będzie krótka relacja o wiośnie i lekkim wyjściu w góry w celu odpoczęcia, nacieszenia się przyrodą, podziwiania piękna wiosny i kwiatów, które nam oferuje.
Czytaj:
Minęły dokładnie dwa lata i 4 dni od ostatniej wycieczki, kiedy poszedłem z Otylią (Tilią) i jej siostrą Hanią w góry. Jako, że przez ten okres nie miałem za bardzo możliwości do jednodniowych wyjazdów, teraz chciałem to nadrobić - po 31 miesiącach pracy, po 12h w godzinach 2.00-14.00. Widząc, jak piękna jest wiosna, przypomniałem sobie o naszej starej „tradycji”, kiedy to 1 maja każdego roku jeździliśmy do Wisły Jawornik, żeby podziwiać kwitnące czeremchy i niezwykły krajobraz okolicy. Każdemu z nas się on bardzo podobał, dlatego zadzwoniłem do Tilii z pytaniem, czy ma wolny czas, żeby znowu tam pojechać. Szybko umówiliśmy się na kolejny dzień, bo pogoda miała być „półśrednia” (czytaj: białe niebo, ale bez opadów). Spotkaliśmy się jeszcze w opustoszałym pociągu jadącym do Wisły Głębce, skąd rozpoczęliśmy naszą trasę. Na stacji wysiedliśmy tylko my… Cały szlak był zupełnie pusty i cichy. Cieszyliśmy się nagłą zmianą pogody, kiedy to pojawiło się dużo słońca i niebieskiego nieba. Po minięciu ostatnich zabudowań podziwialiśmy kwiaty kwitnącej czereśni. Podchodząc szlakiem na Kiczory 978 m n.p.m. rozglądaliśmy się za szczawikiem zajęczym, który teraz kwitnął masowo i w dużych ilościach na zacienionych poboczach. W pobliżu Polany Mraźnica zauważyliśmy większy niż zwykle „wysyp” kaczeńców. Rosły tu w znacznie większych ilościach niż w poprzednich latach, dlatego chwyciłem za aparat, żeby i te kwiaty uchwycić. Idąc wyżej odwiedzaliśmy każdą ze znanych i lubianych przez nas polan, skąd mieliśmy widoki. I tak na trasie zatrzymaliśmy się na polanach: Mraźnica, „boisko piłkarskie” i pod drzewem „Szubienica”. Wraz ze zdobywaną wysokością widzieliśmy, że liści jest coraz mniej i są mniej rozwinięte. Spotkaliśmy tylko jedno usypisko śniegu pod warstwą ziemi i liści. Na Kiczorze wiał silny wiatr, ale nadal było ciepło. Tutaj z Tilią zrobiliśmy zdjęcie pt. „jaskółki” na wysokim pniu. Również to miejsce odwiedzamy regularnie co roku 1 maja, ponieważ kilka lat temu właśnie stąd zobaczyliśmy Tatry i Babią Górę. Dzisiejsze powietrze nie pozawalało zaglądać tak daleko… Postanowiliśmy, że stąd pójdziemy pod skały za Kiczorą, gdzie zrobiliśmy postój. Na szlaku znajdowało się kilka zwalonych świerków. Odcinek do Soszowa szliśmy powoli ciesząc się widokami okolic, gdzie wszystko budziło się do życia i zieleniło się na potęgę. Niewiele drogi za Soszowem rozpoczęła się najpiękniejsza część, ponieważ weszliśmy w bukowe lasy, które wyróżniały się żywo zieloną zielenią oświetlaną promieniami słońca. Między innymi tutaj znaleźliśmy ciekawy kamień z napisem „40” lub „90” [trudno było odczytać], a po jego zachodniej stronie kwitły w dużej grupie szczawiki zajęcze, co przypominało… bardzo mały grób. Wszystkim przyszła taka sama myśl, chociaż był to zwykły kamień obok, którego rosły tylko kwiaty. Na tym odcinku podziwialiśmy również żywo zielone, naturalne tunele utworzone z gałęzi bukowych. Tuż za zakrętem na czarny szlak do Wisły Jawornik przyglądaliśmy się setkom kwitnących szczawików zajęczych, które tworzyły przepiękną wiosenną mozaikę. Wszędzie rosły w dużych grupach. Trzy minuty drogi stąd weszliśmy na ostatnią polanę, która zawsze wieńczyła całą wycieczkę. Jak co roku, zapadła tutaj zupełna cisza – ani nie wiał wiatr. I tutaj rosły jakieś nieznane nam kwiaty rozmieszczone w równych ale dość rzadkich odstępach. Po chwili ciszę nagle przerwały 3 duże psy podobne do wilczurów, które wbiegły na polanę. Nie przestraszyłem się, bo wyglądały na tresowane, i że gdzieś właściciel jest w pobliżu. Jak się okazało, faktycznie na tą samą polanę przyszła kobieta z dzieckiem i z… pięcioma psami. Po ich posłuszeństwie było widać, że słuchały każdego słowa. Podchodziły z zaciekawieniem, ale w ogóle nie czułem żadnej wrogości z ich strony. Na tej polanie czuliśmy całkowite wyciszenie po całodziennej wędrówce. Dodatkowy śpiew ptaków upiększał to miejsce… Po dłuższym cieszeniu się tym miejscem, zaczęliśmy schodzić do Wisły Jawornik. To właśnie poniżej granicy lasów ukazał nam się jeden z najpiękniejszych widoków. Całe stoki górskie kwitły na biało. Tysiącami kwiatów mieniły się czereśnie i czeremchy, które najbardziej zachwycały swoim pięknem. To właśnie z powodu tych drugich staramy się co roku odwiedzać to miejsce. Na tym samym odcinku spotkaliśmy emeryta będącego na wczasach z jakiegoś funduszu, który pytał o szlaki na Czantorię, Soszów, itp. góry. Chciał wyjść na nie jutrzejszego dnia, ale jutro będzie padać i wystąpią burze, więc nie będzie miał dobrych warunków do wędrówek górskich. To miejsce jest bardzo piękne, dlatego planujemy odwiedzać je niezmiennie regularnie.
To będzie krótka relacja o wiośnie i lekkim wyjściu w góry w celu odpoczęcia, nacieszenia się przyrodą, podziwiania piękna wiosny i kwiatów, które nam oferuje.
Czytaj:
Minęły dokładnie dwa lata i 4 dni od ostatniej wycieczki, kiedy poszedłem z Otylią (Tilią) i jej siostrą Hanią w góry. Jako, że przez ten okres nie miałem za bardzo możliwości do jednodniowych wyjazdów, teraz chciałem to nadrobić - po 31 miesiącach pracy, po 12h w godzinach 2.00-14.00. Widząc, jak piękna jest wiosna, przypomniałem sobie o naszej starej „tradycji”, kiedy to 1 maja każdego roku jeździliśmy do Wisły Jawornik, żeby podziwiać kwitnące czeremchy i niezwykły krajobraz okolicy. Każdemu z nas się on bardzo podobał, dlatego zadzwoniłem do Tilii z pytaniem, czy ma wolny czas, żeby znowu tam pojechać. Szybko umówiliśmy się na kolejny dzień, bo pogoda miała być „półśrednia” (czytaj: białe niebo, ale bez opadów). Spotkaliśmy się jeszcze w opustoszałym pociągu jadącym do Wisły Głębce, skąd rozpoczęliśmy naszą trasę. Na stacji wysiedliśmy tylko my… Cały szlak był zupełnie pusty i cichy. Cieszyliśmy się nagłą zmianą pogody, kiedy to pojawiło się dużo słońca i niebieskiego nieba. Po minięciu ostatnich zabudowań podziwialiśmy kwiaty kwitnącej czereśni. Podchodząc szlakiem na Kiczory 978 m n.p.m. rozglądaliśmy się za szczawikiem zajęczym, który teraz kwitnął masowo i w dużych ilościach na zacienionych poboczach. W pobliżu Polany Mraźnica zauważyliśmy większy niż zwykle „wysyp” kaczeńców. Rosły tu w znacznie większych ilościach niż w poprzednich latach, dlatego chwyciłem za aparat, żeby i te kwiaty uchwycić. Idąc wyżej odwiedzaliśmy każdą ze znanych i lubianych przez nas polan, skąd mieliśmy widoki. I tak na trasie zatrzymaliśmy się na polanach: Mraźnica, „boisko piłkarskie” i pod drzewem „Szubienica”. Wraz ze zdobywaną wysokością widzieliśmy, że liści jest coraz mniej i są mniej rozwinięte. Spotkaliśmy tylko jedno usypisko śniegu pod warstwą ziemi i liści. Na Kiczorze wiał silny wiatr, ale nadal było ciepło. Tutaj z Tilią zrobiliśmy zdjęcie pt. „jaskółki” na wysokim pniu. Również to miejsce odwiedzamy regularnie co roku 1 maja, ponieważ kilka lat temu właśnie stąd zobaczyliśmy Tatry i Babią Górę. Dzisiejsze powietrze nie pozawalało zaglądać tak daleko… Postanowiliśmy, że stąd pójdziemy pod skały za Kiczorą, gdzie zrobiliśmy postój. Na szlaku znajdowało się kilka zwalonych świerków. Odcinek do Soszowa szliśmy powoli ciesząc się widokami okolic, gdzie wszystko budziło się do życia i zieleniło się na potęgę. Niewiele drogi za Soszowem rozpoczęła się najpiękniejsza część, ponieważ weszliśmy w bukowe lasy, które wyróżniały się żywo zieloną zielenią oświetlaną promieniami słońca. Między innymi tutaj znaleźliśmy ciekawy kamień z napisem „40” lub „90” [trudno było odczytać], a po jego zachodniej stronie kwitły w dużej grupie szczawiki zajęcze, co przypominało… bardzo mały grób. Wszystkim przyszła taka sama myśl, chociaż był to zwykły kamień obok, którego rosły tylko kwiaty. Na tym odcinku podziwialiśmy również żywo zielone, naturalne tunele utworzone z gałęzi bukowych. Tuż za zakrętem na czarny szlak do Wisły Jawornik przyglądaliśmy się setkom kwitnących szczawików zajęczych, które tworzyły przepiękną wiosenną mozaikę. Wszędzie rosły w dużych grupach. Trzy minuty drogi stąd weszliśmy na ostatnią polanę, która zawsze wieńczyła całą wycieczkę. Jak co roku, zapadła tutaj zupełna cisza – ani nie wiał wiatr. I tutaj rosły jakieś nieznane nam kwiaty rozmieszczone w równych ale dość rzadkich odstępach. Po chwili ciszę nagle przerwały 3 duże psy podobne do wilczurów, które wbiegły na polanę. Nie przestraszyłem się, bo wyglądały na tresowane, i że gdzieś właściciel jest w pobliżu. Jak się okazało, faktycznie na tą samą polanę przyszła kobieta z dzieckiem i z… pięcioma psami. Po ich posłuszeństwie było widać, że słuchały każdego słowa. Podchodziły z zaciekawieniem, ale w ogóle nie czułem żadnej wrogości z ich strony. Na tej polanie czuliśmy całkowite wyciszenie po całodziennej wędrówce. Dodatkowy śpiew ptaków upiększał to miejsce… Po dłuższym cieszeniu się tym miejscem, zaczęliśmy schodzić do Wisły Jawornik. To właśnie poniżej granicy lasów ukazał nam się jeden z najpiękniejszych widoków. Całe stoki górskie kwitły na biało. Tysiącami kwiatów mieniły się czereśnie i czeremchy, które najbardziej zachwycały swoim pięknem. To właśnie z powodu tych drugich staramy się co roku odwiedzać to miejsce. Na tym samym odcinku spotkaliśmy emeryta będącego na wczasach z jakiegoś funduszu, który pytał o szlaki na Czantorię, Soszów, itp. góry. Chciał wyjść na nie jutrzejszego dnia, ale jutro będzie padać i wystąpią burze, więc nie będzie miał dobrych warunków do wędrówek górskich. To miejsce jest bardzo piękne, dlatego planujemy odwiedzać je niezmiennie regularnie.
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Drugie zdjęcie bardzo fajne. Tak widać że wiosna w pełni. Zresztą już pola są ładnie żółto-zielone.
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
Masz rację Halinko, straszny leń się ze mnie zrobił
Dziękuję Michałowi, że mnie wyciągnął z domu
Wycieczka była bardzo udana,tym bardziej bo z przyjacielem, którego już dawno się nie widziało. Te cudowne widoki, zapach i żywe kolory kwiatów,listków,pojawiających się motyli itp. mocno zarejestrują się w głowie.A czeremchy-jakby panny młode,są bezcenne Gdyby takie koło domu rosły......
Miałam cichą nadzieję,że podstępem pierwsza zdobędę Kiczory Kilka metrów przed wzniesieniem wrzasnęłam - kto pierwszy na górze, bo Hania z Michałem byli z tyłu zajęci rozmową, ale szybkobiegacz nie dał się wyprowadzić w pole.
Dziękuję Michałowi, że mnie wyciągnął z domu
Wycieczka była bardzo udana,tym bardziej bo z przyjacielem, którego już dawno się nie widziało. Te cudowne widoki, zapach i żywe kolory kwiatów,listków,pojawiających się motyli itp. mocno zarejestrują się w głowie.A czeremchy-jakby panny młode,są bezcenne Gdyby takie koło domu rosły......
Miałam cichą nadzieję,że podstępem pierwsza zdobędę Kiczory Kilka metrów przed wzniesieniem wrzasnęłam - kto pierwszy na górze, bo Hania z Michałem byli z tyłu zajęci rozmową, ale szybkobiegacz nie dał się wyprowadzić w pole.
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
Jestem zawsze czujny . Za to mi płacą w moim zawodzie .Tilia pisze:Miałam cichą nadzieję,że podstępem pierwsza zdobędę Kiczory Kilka metrów przed wzniesieniem wrzasnęłam - kto pierwszy na górze,
Dzisiaj znowu byliśmy razem - tym razem zaczynaliśmy od Wisły Jawornik, żeby mieć poranne światło. Poszliśmy nieco pozaszlakowo dla pięknych widoków. Też będzie krótka relacja . Dzisiaj było tak, że wiatr sypał nam płatki pod nogi - wyglądało to jak gęsty deszcz z białych płatków. Coś pięknego.Tilia pisze:A czeremchy-jakby panny młode,są bezcenne
Na forum mnie nie było dobre 5 lat - tylko czasami raz na rok z doskoku. Ja jeśli jadę w góry to dzwonię o 21.00 a o 3.00 w nocy jadę . Taki już mój styl jeżdżenia w góry. Pogoda to rzecz najświętsza w górach .Jędral pisze:A dlaczego nikt nie zadzwonił po mnie ?
Podobnie jak jaMosorczyk pisze: Ja jeśli jadę w góry to dzwonię o 21.00 a o 3.00 w nocy jadę . Taki już mój styl jeżdżenia w góry. Pogoda to rzecz najświętsza w górach .
Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt! - Adam Sikorski
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams