Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Wreszcie w dzień wolny przeczytałam wszystko o Tobim, super pies, sama mam psiaki azylowe to najwdzięczniejsze i najpiękniejsze mieszańce. Z podziwem patrzę na Wasze wyprawy i jestem pełna podziwu jak sobie radzą w trudnym terenie i nie boją się wchodzić na skałki.
Największa rzecz swego strachu mur obalić...
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1063
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Dzisiaj rano miałem dylemat - Jura czy Beskidy. Padło na Beskid Mały.
Zaparkowaliśmy w Wadowicach i wyszliśmy na wielką górę, na której wierzchołku jeszcze nigdy nie byłem - Dzwonek (375m). Widoki stamtąd takie. Te dwa cycki pośrodku to Bliźniaki.
Następnie wędrując pomiędzy osadami ludzkimi w Gorzeniu Górnym, zbliżaliśmy się do jeszcze większych gór niż ta pierwsza już zdobyta. Osady ludzkie przystroiły się na nasze przybycie tak:
Dalej wędrowaliśmy szlakiem żółtym poprzez dzikie pasmo Iłowca i Łysej Góry do Bliźniaków.
Z Bliźniaków poszliśmy bezszlakowo na Gancarz trzymając się cały czas grzbietu rozdzielającego miejscowości Kaczyna i Ponikiew. Bardzo lubię tą trasę. Trafiliśmy na apogeum kwitnienia rumianków.
Na Gancarzu podziwialiśmy odremontowany złoty krzyż i odpoczywaliśmy po stromym podejściu.
Podziwialiśmy też dalekie widoki. Po lewej Elektrownia Jaworzno III, a po prawej Elektrownia Jaworzno II z budującym się nowym blokiem energetycznym - nowa chłodnia ma być gigantyczna, już ją trochę widać.
W końcu przeszliśmy na Leskowiec. Tutaj też daleko było widać, choć już nie tak czysto. Babia.
Tobi czeka na komendę "hop" aby wskoczyć na dach szałasu na Leskowcu. Niestety Ukochana uznała, że takie zachowanie nie jest odpowiednie dla grzecznych piesków.
Posililwszy się w schronisku zorientowaliśy się, że już po 18:00 a my jesteśmy w najdalszym punkcie wycieczki. Pognaliśmy więc żółtym szlakiem w dół do Chobotu. Po drodze Tobi wykonał szybki wspin na skałki na Kamieniu. To właśnie tutaj, dokładnie tym żlebikiem w grudniu 2014 zaliczył swoją pierwszą wspinaczkę skałkową
Choć dzień długi, to nam trochę brakło.
Przy aucie 21:15 - może być
Za dużo opalania było po drodze
Zaparkowaliśmy w Wadowicach i wyszliśmy na wielką górę, na której wierzchołku jeszcze nigdy nie byłem - Dzwonek (375m). Widoki stamtąd takie. Te dwa cycki pośrodku to Bliźniaki.
Następnie wędrując pomiędzy osadami ludzkimi w Gorzeniu Górnym, zbliżaliśmy się do jeszcze większych gór niż ta pierwsza już zdobyta. Osady ludzkie przystroiły się na nasze przybycie tak:
Dalej wędrowaliśmy szlakiem żółtym poprzez dzikie pasmo Iłowca i Łysej Góry do Bliźniaków.
Z Bliźniaków poszliśmy bezszlakowo na Gancarz trzymając się cały czas grzbietu rozdzielającego miejscowości Kaczyna i Ponikiew. Bardzo lubię tą trasę. Trafiliśmy na apogeum kwitnienia rumianków.
Na Gancarzu podziwialiśmy odremontowany złoty krzyż i odpoczywaliśmy po stromym podejściu.
Podziwialiśmy też dalekie widoki. Po lewej Elektrownia Jaworzno III, a po prawej Elektrownia Jaworzno II z budującym się nowym blokiem energetycznym - nowa chłodnia ma być gigantyczna, już ją trochę widać.
W końcu przeszliśmy na Leskowiec. Tutaj też daleko było widać, choć już nie tak czysto. Babia.
Tobi czeka na komendę "hop" aby wskoczyć na dach szałasu na Leskowcu. Niestety Ukochana uznała, że takie zachowanie nie jest odpowiednie dla grzecznych piesków.
Posililwszy się w schronisku zorientowaliśy się, że już po 18:00 a my jesteśmy w najdalszym punkcie wycieczki. Pognaliśmy więc żółtym szlakiem w dół do Chobotu. Po drodze Tobi wykonał szybki wspin na skałki na Kamieniu. To właśnie tutaj, dokładnie tym żlebikiem w grudniu 2014 zaliczył swoją pierwszą wspinaczkę skałkową
Choć dzień długi, to nam trochę brakło.
Przy aucie 21:15 - może być
Za dużo opalania było po drodze
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1063
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1063
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Główny urlop już za nami, pora wracać do codzienności.
Beskid Śląski, Dolina Zimnika. Tobi zażywa kąpieli.
A potem idziemy na Kościelec. W dole las jakby jeszcze wiosenny.
Ale wyżej widać, ze lato w pełni. Klęska urodzaju jagód... ale żeśmy się nażarli...
Widok z Kościelca w stronę Murońki.
Psiaki na skałkach na Kościelcu.
Trochę wzruszający moment, bo pamiętam jak w 2014 roku Strzępek nie umiał wyjść na samą górę. Teraz Tobi wyszedł bez problemu.
Zielony Kopiec.
Ciekawostka, na Magurce Wiślańskiej duży odcinek szlaku obsadzono limbami i kosodrzewiną.
Barania Góra.
Jaskółka na Magurce Radziechowskiej. Tobi patrzy z podziwem
Skrzyczne.
Na koniec schodzimy bezszlakowo taką wypasioną drogą do Doliny Zimnika.
Jest pogoda to jest fajnie
Beskid Śląski, Dolina Zimnika. Tobi zażywa kąpieli.
A potem idziemy na Kościelec. W dole las jakby jeszcze wiosenny.
Ale wyżej widać, ze lato w pełni. Klęska urodzaju jagód... ale żeśmy się nażarli...
Widok z Kościelca w stronę Murońki.
Psiaki na skałkach na Kościelcu.
Trochę wzruszający moment, bo pamiętam jak w 2014 roku Strzępek nie umiał wyjść na samą górę. Teraz Tobi wyszedł bez problemu.
Zielony Kopiec.
Ciekawostka, na Magurce Wiślańskiej duży odcinek szlaku obsadzono limbami i kosodrzewiną.
Barania Góra.
Jaskółka na Magurce Radziechowskiej. Tobi patrzy z podziwem
Skrzyczne.
Na koniec schodzimy bezszlakowo taką wypasioną drogą do Doliny Zimnika.
Jest pogoda to jest fajnie
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1063
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Tak, z Tobiego robi się prawdziwy twardziel
Dzisiaj odwiedziliśmy zamek Tenczyn w Rudnie. Tobi był tu w grudniu 2014 na swojej drugiej w życiu wycieczce. Wtedy był remont, teraz zamek można już zwiedzać... za 5 zeta.
Pod zamkiem stary amerykański samochód.
Każdy wie, jak wygląda takie auto. Jednak na żywo robi wrażenie. Pierwsze co rzuca się w oczy to rozmiar. Bryka jest znacznie większa niż to co teraz jeździ. Część przeznaczona dla pasażerów jest jakaś nieproporcjonalnie mała w stosunku do reszty. Wielka ogromna, długa i szeroka maska, długi tył, wystające na kilkanaście centymetrów ozdobniki z przodu i z tyłu. Wewnątrz bardzo mało przycisków i przełączników. Duży centralny prędkościomierz i praktycznie nic więcej.
Ale miało być o zamku...
Odremontowana wieża, na która można wyjść.
Druga wieża, jeszcze przed remontem.
Wejście.
Wnętrze wieży.
Widoki z góry. Zamek jest ciągle w remoncie, mam nadzieję, że będzie to zmierzać w dobrym kierunku.
A to już zabudowania w przyzamkowej wsi Rudno. Z niektórych wiosek robią nam się dzielnice willowe.
I taki letni krajobraz na koniec.
Dzisiaj odwiedziliśmy zamek Tenczyn w Rudnie. Tobi był tu w grudniu 2014 na swojej drugiej w życiu wycieczce. Wtedy był remont, teraz zamek można już zwiedzać... za 5 zeta.
Pod zamkiem stary amerykański samochód.
Każdy wie, jak wygląda takie auto. Jednak na żywo robi wrażenie. Pierwsze co rzuca się w oczy to rozmiar. Bryka jest znacznie większa niż to co teraz jeździ. Część przeznaczona dla pasażerów jest jakaś nieproporcjonalnie mała w stosunku do reszty. Wielka ogromna, długa i szeroka maska, długi tył, wystające na kilkanaście centymetrów ozdobniki z przodu i z tyłu. Wewnątrz bardzo mało przycisków i przełączników. Duży centralny prędkościomierz i praktycznie nic więcej.
Ale miało być o zamku...
Odremontowana wieża, na która można wyjść.
Druga wieża, jeszcze przed remontem.
Wejście.
Wnętrze wieży.
Widoki z góry. Zamek jest ciągle w remoncie, mam nadzieję, że będzie to zmierzać w dobrym kierunku.
A to już zabudowania w przyzamkowej wsi Rudno. Z niektórych wiosek robią nam się dzielnice willowe.
I taki letni krajobraz na koniec.
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1063
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Wczoraj, przy upalnej sobocie, pojechaliśmy sobie do Tomaszowic, bo tam ładnie jest.
Tak żeśmy sobie tam wędrowali niespiesznie, w kierunku ogólnie na północ czarnym szlakiem. Trochę lasem, ale większość po otwartych przestrzeniach, bo Ukochana tak sobie zażyczyła, aby se cycki przypalać na słońcu.
Doszliśmy tak do jaskini Mamutowej, gdzie nas jeszcze nie było.
Jaskinia wielka, jak sama nazwa wskazuje.
Opanowana przez ludzi nietoperzy, co się po jej suficie wspinają i często se zwisają i rozprawiają o uchwytach.
Następnie wracaliśmy kombinowanymi bezszlakowymi ścieżkami, żeby nie chodzić po tym samym. Żniwa już się zaczęły. Słuchaliśmy sobie jak pszenica dojrzewa.
I tak nam zeszło, aż do zachodu, na łonie przyrody.
Na pól połać się połaś i połaź, stopy do cna dołaź.
Na pastwisk pastwę pysk wystaw. Łap dystans!
Tak żeśmy sobie tam wędrowali niespiesznie, w kierunku ogólnie na północ czarnym szlakiem. Trochę lasem, ale większość po otwartych przestrzeniach, bo Ukochana tak sobie zażyczyła, aby se cycki przypalać na słońcu.
Doszliśmy tak do jaskini Mamutowej, gdzie nas jeszcze nie było.
Jaskinia wielka, jak sama nazwa wskazuje.
Opanowana przez ludzi nietoperzy, co się po jej suficie wspinają i często se zwisają i rozprawiają o uchwytach.
Następnie wracaliśmy kombinowanymi bezszlakowymi ścieżkami, żeby nie chodzić po tym samym. Żniwa już się zaczęły. Słuchaliśmy sobie jak pszenica dojrzewa.
I tak nam zeszło, aż do zachodu, na łonie przyrody.
Na pól połać się połaś i połaź, stopy do cna dołaź.
Na pastwisk pastwę pysk wystaw. Łap dystans!