Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
I co...? Nic się nie da zrobić z tymi zdjęciami? Przejrzałam sobie wątek od początku i wyświetlają się tylko niektóre Wielka szkoda, bo bardzo lubiłam zaglądać do Twoich niesamowitych zdjęć z tym uszastym stworzeniem.
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Niestety nie znalazłem sposobu aby wrzucać na to forum zdjęcia z GooglePhotos. Co ciekawe na innych forach nie ma z tym problemu i temat jest kontynuowany, np tu:
http://www.turystyka-gorska.pl/forum/vi ... &start=120
http://www.turystyka-gorska.pl/forum/vi ... &start=120
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Widzę, że widać zdjęcia z GooglePhotos... no to wracam z moimi przygodami
***********************************************
Na dzisiaj zapowiedzieli jednodniowe okno pogodowe. Niby super bo sobota, ale pechowo w domu wszyscy chorzy. Ukochana coś przywlokła, apogeum miała w zeszły weekend, a mnie wzięło od czwartku. Pomyślałem olać chorobę, góry ważniejsze. Pytam Ukochanej czy zainteresowana małą wycieczką, mówi, że jak mała to może być...
No to pojechaliśmy do Cięciny, gdzie wymyśliłem 10-kilometrowe kółeczko po pagórkach poniżej 1000 metrów. Na miejscu zima nas znowu zaskoczyła - tym razem było mniej śniegu niż się spodziewaliśmy. Idziemy w dobrych humorach bezszlakowo na Abrahamów. Miejscowe pieski nas witają - sielanka.
No ale, za łatwo i za szybko szło. Ledwie 10:30, a my już się zbliżamy do połowy trasy. Na dodatek jeszcze taki widok na Romankę.
No to mówię Ukochanej, popatrz jaka fajna górka, chodź wydłużymy sobie trasę, żeby o nią zahaczyć. Ale Ukochana coś marudzi, że duża góra.. Gdzie duża, mówię, Romanka przecież... tyle razy byliśmy... chodź. Ukochana dalej marudzi, że na 20:00 wrócimy. Gdzie na 20:00, szybciorem obrócimy, na 15:00 będziemy.
No i poszliśmy. Widoki piękne na Beskid Śląski mieliśmy.
Na łysą Baranią Górę...
Co prawda nie wszystko szło zgodnie z planem, bo najpierw 2 godziny szliśmy z Abrachamowa do podnóża Romanki, a tam okazało się, że niebieski jest nieprzetarty, śniegu jakoś przybyło, a to 500 metrów podejścia w pionie jest. W końcu udało się być na 15:00... ale na Romance, a nie z powrotem.
Ale warto było to zobaczyć...
Niżne Tatry.
Wielki Chocz.
Tatry Zachodnie.
Zachód za Rysianką.
Babia w promieniach zachodzącego słońca.
Lysá Hora w Beskidzie Ślasko-Morawskim.
A potem zapadła ciemność.
Przy aucie byliśmy na 20:00
Ukochana chce rozwodu.
Ale choroba mnie opuściła... choć zobaczymy co będzie jutro
***********************************************
Na dzisiaj zapowiedzieli jednodniowe okno pogodowe. Niby super bo sobota, ale pechowo w domu wszyscy chorzy. Ukochana coś przywlokła, apogeum miała w zeszły weekend, a mnie wzięło od czwartku. Pomyślałem olać chorobę, góry ważniejsze. Pytam Ukochanej czy zainteresowana małą wycieczką, mówi, że jak mała to może być...
No to pojechaliśmy do Cięciny, gdzie wymyśliłem 10-kilometrowe kółeczko po pagórkach poniżej 1000 metrów. Na miejscu zima nas znowu zaskoczyła - tym razem było mniej śniegu niż się spodziewaliśmy. Idziemy w dobrych humorach bezszlakowo na Abrahamów. Miejscowe pieski nas witają - sielanka.
No ale, za łatwo i za szybko szło. Ledwie 10:30, a my już się zbliżamy do połowy trasy. Na dodatek jeszcze taki widok na Romankę.
No to mówię Ukochanej, popatrz jaka fajna górka, chodź wydłużymy sobie trasę, żeby o nią zahaczyć. Ale Ukochana coś marudzi, że duża góra.. Gdzie duża, mówię, Romanka przecież... tyle razy byliśmy... chodź. Ukochana dalej marudzi, że na 20:00 wrócimy. Gdzie na 20:00, szybciorem obrócimy, na 15:00 będziemy.
No i poszliśmy. Widoki piękne na Beskid Śląski mieliśmy.
Na łysą Baranią Górę...
Co prawda nie wszystko szło zgodnie z planem, bo najpierw 2 godziny szliśmy z Abrachamowa do podnóża Romanki, a tam okazało się, że niebieski jest nieprzetarty, śniegu jakoś przybyło, a to 500 metrów podejścia w pionie jest. W końcu udało się być na 15:00... ale na Romance, a nie z powrotem.
Ale warto było to zobaczyć...
Niżne Tatry.
Wielki Chocz.
Tatry Zachodnie.
Zachód za Rysianką.
Babia w promieniach zachodzącego słońca.
Lysá Hora w Beskidzie Ślasko-Morawskim.
A potem zapadła ciemność.
Przy aucie byliśmy na 20:00
Ukochana chce rozwodu.
Ale choroba mnie opuściła... choć zobaczymy co będzie jutro
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Ostatni roboczy dzień roku spędziłem na urlopie
Zastanawiałem się wczoraj gdzie pojechać. Kusiła mnie Romanka z Sopotni Małej lub kółeczko po mniejszych nieznanych pagórkach z Bystrej k. Żywca. Romanka zawsze jest fajna, ale jak pokazała ostatnia wycieczka może być męcząca. Z Sopotni Małej trasa wychodziła pod 20 km, w śniegu... no nie chciało mi się. Wybrałem kółeczko po mniejszych nieznanych pagórkach - 12 km na spokojnie.
Jadę sobie przez Beskid Mały i widzę, że śniegu bardzo mało. Ledwie szczyty przyprószone. No to zmieniam jednak na Romankę, Ukochana w pracy, to nie wypada się oszczędzać
W Sopotni takie warunki - cud miód i orzeszki.
Ilość śniegu znacznie wzrasta dopiero powyżej 1000m.
Babia z Majcherkowej.
Tatry Bielskie.
Mała Fatra
Las na Romance.
Zeszliśmy sobie niebieskim. Fajnie szło się z górki w porównaniu z tym c było 2 tyg. temu
Sesja na pieńkach
Romanka z dołu.
W drodze powrotnej do Sopotni szedłem sobie kawałek nieznanymi pagórkami z pierwotnego wariantu trasy Lachowe Młaki - Juszczynka. Jak widać Kotlina Żywiecka przykryta smogiem.
Babia w zachodzącym słońcu, tuż przed dotarciem do auta.
Na koniec jeszcze taka ciekawostka.
Dostałem pod choinkę zegarek sportowy. Zabrałem go na wycieczkę. Pomierzył mi wszystko i uznał, że odbyłem ekstremalny trening, który podniósł mi najróżniejsze parametry wydolnościowe, aerobowe (nie wiem nawet co to), spalił mi masę tłuszczu i nawet wydłużył życie (tylko nie napisali o ile). Ustawiłem sobie cel na "przeciętną aktywność" i od razu zrobiłem 550% normy. Szybko zmieniłem cel na "dużą aktywność", ale i tak mam ponad 400% normy na dzisiaj. Powinienem teraz zrobić przerwę w ćwiczeniach i regenerować się do 3 stycznia bo wpadłem w stan "dużego zmęczenia". Ten zegarek jest chyba zaprojektowany dla tłustych amerykanów, bo dzisiejsza wycieczka to był przecież lajcik
Ale ogólnie fajny taki zegarek. Ładnie rysuje wszystko na mapce i nawet sam z siebie taki filmik zrobił: https://flow.polar.com/training/relive/1010243683" onclick="window.open(this.href);return false;" onclick="window.open(this.href);return false;
Zastanawiałem się wczoraj gdzie pojechać. Kusiła mnie Romanka z Sopotni Małej lub kółeczko po mniejszych nieznanych pagórkach z Bystrej k. Żywca. Romanka zawsze jest fajna, ale jak pokazała ostatnia wycieczka może być męcząca. Z Sopotni Małej trasa wychodziła pod 20 km, w śniegu... no nie chciało mi się. Wybrałem kółeczko po mniejszych nieznanych pagórkach - 12 km na spokojnie.
Jadę sobie przez Beskid Mały i widzę, że śniegu bardzo mało. Ledwie szczyty przyprószone. No to zmieniam jednak na Romankę, Ukochana w pracy, to nie wypada się oszczędzać
W Sopotni takie warunki - cud miód i orzeszki.
Ilość śniegu znacznie wzrasta dopiero powyżej 1000m.
Babia z Majcherkowej.
Tatry Bielskie.
Mała Fatra
Las na Romance.
Zeszliśmy sobie niebieskim. Fajnie szło się z górki w porównaniu z tym c było 2 tyg. temu
Sesja na pieńkach
Romanka z dołu.
W drodze powrotnej do Sopotni szedłem sobie kawałek nieznanymi pagórkami z pierwotnego wariantu trasy Lachowe Młaki - Juszczynka. Jak widać Kotlina Żywiecka przykryta smogiem.
Babia w zachodzącym słońcu, tuż przed dotarciem do auta.
Na koniec jeszcze taka ciekawostka.
Dostałem pod choinkę zegarek sportowy. Zabrałem go na wycieczkę. Pomierzył mi wszystko i uznał, że odbyłem ekstremalny trening, który podniósł mi najróżniejsze parametry wydolnościowe, aerobowe (nie wiem nawet co to), spalił mi masę tłuszczu i nawet wydłużył życie (tylko nie napisali o ile). Ustawiłem sobie cel na "przeciętną aktywność" i od razu zrobiłem 550% normy. Szybko zmieniłem cel na "dużą aktywność", ale i tak mam ponad 400% normy na dzisiaj. Powinienem teraz zrobić przerwę w ćwiczeniach i regenerować się do 3 stycznia bo wpadłem w stan "dużego zmęczenia". Ten zegarek jest chyba zaprojektowany dla tłustych amerykanów, bo dzisiejsza wycieczka to był przecież lajcik
Ale ogólnie fajny taki zegarek. Ładnie rysuje wszystko na mapce i nawet sam z siebie taki filmik zrobił: https://flow.polar.com/training/relive/1010243683" onclick="window.open(this.href);return false;" onclick="window.open(this.href);return false;
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Mi ten "zegarek sportowy" pokazałby taki procent normy, że w ciągu roku wystarczyłoby mi zrobić 3-4 wypady w moim stylu
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Dzisiaj zrobiłem sobie mały spacer w Beskidzie Małym.
Czy można z Rzyk wymyśleć jakąś nieznaną trasę na Leskowiec - jak się chce to można
Z Jagódek wszedłem do doliny Klimaski i zaraz zaatakowałem ten grzbiecik po lewej.
Początek ostry, a potem już łagodnie zaprowadził mnie prawie na sam Leskowiec.
Tobi w formie
Zaczynają się widoki... Złota Góra.
W stronę Pilska.
Na Leskowcu,
Jak to nie raz już bywało, zostałem rozpoznany po Tobim przez forumowego znajomego - Eugeniusza. Bardzo miłe spotkanie
A potem przez Gancarz.
...i chaszczing do auta
Mój "sportowy zegarek: znowu mnie zaskoczył. Wycieczka była 2x krótsza niż wczorajsza, podejść było również 2x mniej, a zegarek uznał ją za lekki trening. W pierwszy dzień świąt jak poszedłem z Tobim na półgodzinny spacer dookoła bloku, to też uznał to za lekki trening. Moim zdaniem wczoraj mocno przesadził, a dzisiaj niedoszacował
Czy można z Rzyk wymyśleć jakąś nieznaną trasę na Leskowiec - jak się chce to można
Z Jagódek wszedłem do doliny Klimaski i zaraz zaatakowałem ten grzbiecik po lewej.
Początek ostry, a potem już łagodnie zaprowadził mnie prawie na sam Leskowiec.
Tobi w formie
Zaczynają się widoki... Złota Góra.
W stronę Pilska.
Na Leskowcu,
Jak to nie raz już bywało, zostałem rozpoznany po Tobim przez forumowego znajomego - Eugeniusza. Bardzo miłe spotkanie
A potem przez Gancarz.
...i chaszczing do auta
Mój "sportowy zegarek: znowu mnie zaskoczył. Wycieczka była 2x krótsza niż wczorajsza, podejść było również 2x mniej, a zegarek uznał ją za lekki trening. W pierwszy dzień świąt jak poszedłem z Tobim na półgodzinny spacer dookoła bloku, to też uznał to za lekki trening. Moim zdaniem wczoraj mocno przesadził, a dzisiaj niedoszacował
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Siarczyste mrozy straszą, ale słonko kusi do wyjścia.
Beskid Mały, Czernichów, ruszamy niebieskim w kierunku Czupla.
Powietrze mało przejrzyste, czuć dym. Smog.
Jednak powyżej już czyściutko, żyleta, niesamowicie biały śnieg i dość ciepło, bo jest mocna inwersja.
Trochę widoków z Rogacza.
I szczytujemy na Czuplu.
Na Czuplu bywa magicznie.
Niestety za długo siedzieć tu nie można bo troszkę wieje i wychładza momentalnie.
Wracamy trochę okrężną drogą. Polana Koliby.
Romanka, na której byłem ostatnio 2x.
Beskid Śląski.
Na koniec trafił się kawałek gdzie można było trochę pobrodzić w śniegu..
Schodzimy do Czernichowa i znowu czuć dym i to taki lekko śmierdzący.
Było bardzo fajnie. Niech żałują ci, co się nie ruszyli, bo się mrozów bali
Beskid Mały, Czernichów, ruszamy niebieskim w kierunku Czupla.
Powietrze mało przejrzyste, czuć dym. Smog.
Jednak powyżej już czyściutko, żyleta, niesamowicie biały śnieg i dość ciepło, bo jest mocna inwersja.
Trochę widoków z Rogacza.
I szczytujemy na Czuplu.
Na Czuplu bywa magicznie.
Niestety za długo siedzieć tu nie można bo troszkę wieje i wychładza momentalnie.
Wracamy trochę okrężną drogą. Polana Koliby.
Romanka, na której byłem ostatnio 2x.
Beskid Śląski.
Na koniec trafił się kawałek gdzie można było trochę pobrodzić w śniegu..
Schodzimy do Czernichowa i znowu czuć dym i to taki lekko śmierdzący.
Było bardzo fajnie. Niech żałują ci, co się nie ruszyli, bo się mrozów bali
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
sprocket73 pisze: Niech żałują ci, co się nie ruszyli, bo się mrozów bali
Ach, to niebo atramentowe nad głowami ... wiadomo czyje .
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Pięknie wykorzystany dzień !
I żeby nie było... Ja też byłem w górach bo się mrozów nie boję
I żeby nie było... Ja też byłem w górach bo się mrozów nie boję
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
sprocket73 pisze:Niech żałują ci, co się nie ruszyli, bo się mrozów bali
Mogę się zgodzić ale nie tak do końca Mrozu się nie boję ale w górach w żadnym z tych słonecznych dni nie mogłem być, Co Wy na to? Na szczęście są takie fotorelacje jak taRobert J pisze:Pięknie wykorzystany dzień !
I żeby nie było... Ja też byłem w górach bo się mrozów nie boję
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Ostatnio trochę zaniedbywałem Jurę. Więc dzisiaj się trochę po niej powłóczyliśmy.
Na początek mały lodospad.
A potem trochę otwartych przestrzeni w okolicach Radwanowic.
Dużo bezszlakowo, bo śniegu tak w sam raz, żeby sobie w nim pobrodzić.
Zeszliśmy do mało znanej odnogi Doliny Będkowskiej
Gdzie odkryłem taką ciekawą skałę i powziałem postanowienie powrócić tutaj na wiosnę i zbadać ją dokładnie.
Potem jeszcze kontynuowaliśmy chodzenie po otwartych przestrzeniach...
Aż się skończył wciąż krótki dzień.
Na początek mały lodospad.
A potem trochę otwartych przestrzeni w okolicach Radwanowic.
Dużo bezszlakowo, bo śniegu tak w sam raz, żeby sobie w nim pobrodzić.
Zeszliśmy do mało znanej odnogi Doliny Będkowskiej
Gdzie odkryłem taką ciekawą skałę i powziałem postanowienie powrócić tutaj na wiosnę i zbadać ją dokładnie.
Potem jeszcze kontynuowaliśmy chodzenie po otwartych przestrzeniach...
Aż się skończył wciąż krótki dzień.
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Czy są już jakieś oznaki wiosny?
Takie pytanie zadałem grupie fotografów obładowanych profesjonalnym sprzętem w Dolinie Racławki. Nie, jeszcze nic się nie pokazało, za wcześnie, może za tydzień - odpowiedzieli wracając w kierunku parkingu.
Faktycznie, wszystko dookoła jednostajnie brązowe.
Tobi zaliczył 2-metrowego pieńka... z taką łatwością jak nasi dzisiaj złoto w skokach w drużynie.
Było też trochę skałek.
Oraz otwarte przestrzenie... w brązowo-złotej tonacji kolorystycznej.
Jeżeli chodzi o oznaki wiosny, to jak się wie gdzie szukać...
Czyli jest już wiosna
Takie pytanie zadałem grupie fotografów obładowanych profesjonalnym sprzętem w Dolinie Racławki. Nie, jeszcze nic się nie pokazało, za wcześnie, może za tydzień - odpowiedzieli wracając w kierunku parkingu.
Faktycznie, wszystko dookoła jednostajnie brązowe.
Tobi zaliczył 2-metrowego pieńka... z taką łatwością jak nasi dzisiaj złoto w skokach w drużynie.
Było też trochę skałek.
Oraz otwarte przestrzenie... w brązowo-złotej tonacji kolorystycznej.
Jeżeli chodzi o oznaki wiosny, to jak się wie gdzie szukać...
Czyli jest już wiosna
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
No, ładne kwiatki , ja objechałem dzisiaj na rowerze okoliczne katowickie lasy i parki i ledwie nędzne bazie wypatrzyłem .
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)