7-23.08-Nad Morze Jońskie, do Epiru i w szerokich okolicach

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3057
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 12 września 2014, 1:39

przełęcz Llogara jest symboliczną granicą pomiędzy Albanią środkową a południową (teren nadmorski bywa nazywany Albańską Riwierą), czasem jest też określana jako północna granica Epiru, choć niektórzy historycy umieszczali ją jeszcze nad Wlorą.

Obrazek

W każdym razie podjazd pod przełęcz od północnej strony okazał się wyzwaniem dla mojego samochodu, ale ostatecznie udało się podjechać te ponad 1000 metrów praktycznie od poziomu morza. A z góry piękne widoki...

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Gdzieś w tle majaczy już Grecja - Korfu i inne mniejsze wysepki...
Obrazek

Na szczęście zjazd jest łatwiejszy, bo i droga mniej kręta... przejeżdżamy przez Dhërmi, miejscowość znaną wśród turystów, a zamieszkałą również przez mniejszość grecką. Jest tu kilka cerkiewek, ale jedziemy dalej i za wioską Ilias odbijamy na boczną, wąską szosę. Na końcu jest parking i szutrowa droga, którą podobno można zjechać terenówką, choć nie bardzo chcę w to uwierzyć.

Po niecałych dwóch kilometrach marszu w pełnym słońcu pojawia się taki widoczek:

Obrazek

To plaża Gjipe, uznawana za jedną z piękniejszych w Albanii.
Obrazek

Nie jest pusta, jest tu nieco ludzi plus kilka terenówek - wszystkie na polskich blachach. Czyli można tutaj jednak zjechać i wjechać? Tylko po co, dla mnie rozjeżdżanie plaży autem to idiotyzm.
Obrazek

Udogodnień typu kibel, prysznic, bar - brak (bar by się jednak przydał ;)). Za plażą jest potężny wąwóz, na skraju którego jest jakieś dzikie pole namiotowe, ale tamci chyba też robią po krzakach, bo w ruinach dawnej toalety znalazłem... taczkę!
Obrazek

Ścieżki, którą przyszlismy, strzegą oczywiście zrujnowane bunkry.
Obrazek

Kąpiel i powrót w upale - nieco męczący... nad parkingiem idę jeszcze zobaczyć monastyr św. Teodora - ale zostały z niego smętne ruiny.
Obrazek

Dalsza droga wzdłuż wybrzeża to nieustanne zakręty, podjazdy, zjazdy... w pewnym momencie pojawia się cypel.
Obrazek

Na prawo ukazują się zniszczone zabudowania, wśród których widać jedną z większych ciekawostek militarnych tego regionu - schron dla okrętów podwodnych.
Obrazek

Wybudowali i używali go Sowieci. Kiedy Hodża nagle zerwał z ZSRR to, przy okazji, ukradł im kilka okrętów podwodnych stacjonujących w tej bazie; Moskwa chyba uznała, że gra jest nie warta świeczki i nie próbowała odzyskać ich zbrojnie. Dziś Albania takich okrętów już nie ma, ale przy schronie stacjonują jakieś wojskowe kutry.

Między bunkrem a cyplem jest półwysep z górującą na nim twierdzą Porto Palermo.
Obrazek

Wybudował ją prawdopodobnie na początku XIX wieku Ali Pasza z Tepeleny, lennik sułtana, ale w pewnym okresie właściwie niezależny władca Epiru, co skończyło się dla niego tragicznie. Ta postać będzie się jeszcze pojawiać kilkukrotnie... Jeszcze kilkanaście lat temu w twierdzy stacjonowało wojsko, teraz można ją zwiedzać.

Pan sprzedający bilety wcale nieźle mówi po polsku. W środku nie ma niczego poza korytarzami...
Obrazek

Widoczki z murów jednak całkiem ładne.
Obrazek

Po wizycie u Ali Paszy nie robimy już żadnych postojów, bo popołudnie zaawansowane, a tu trochę trzeba jeszcze przejechać... Już pod wieczór przeciskamy się przez największy albański kurort - Sarandę (masakra! pobudowali setki hoteli, ale o parkingach już zapomnieli)...
Obrazek

...aby w końcu dotrzeć do Ksamil, kilkanaście kilometrów na południe za Sarandą. Znajduje się tam kemping, bardzo popularny, bo miejsca do rozbicia namiotu zaproponowano nam dwa - albo na kamieniach pomiędzy drącymi mordę Włochami, albo na... betonowej podłodze piętra niedokończonego domu :D Ta druga opcja była lepsza - mimo wszystko wygodniej, z dala od Italiańców, zacienione...
Obrazek

Na górze z kolei sami ludzie z Polski, w tym grupa z Wrocławia, którą spotkalismy też na poprzednim kempingu z cwaniaczkiem-korwinowcem przyklejonym do tableta. Nie dość, że codziennie musiałem słuchać najnowszych politycznych wiadomości z RP, to jeszcze na dodatek wrzucał różne odkrywcze uwagi typu "w Kirgistanie ludzie jeżdżą bez ubezpieczenia i żyją" - na moją opowieść, że w Kosowie nie szło go kupić na granicy. Ciekawe czy mądrala po Polsce też jeździ bez OC (niektórzy tak robią i żyją), a do Albanii przyjechał bez ZK? Potem wszystkich setnie rozbawił, mówiąc, że na opłaty drogowe przez Serbię i Macedonię wydaje 60 euro w jedną stronę :D A potem strzelił focha na nasz śmiech :D

Kemping kempingiem ale rwie człowieka do zwiedzania - w następny dzień jedziemy kilka kilometrów jeszcze dalej na południe. Z niewielkiej góry widać kanał Vivari łączący słone jezioro Butrint z Morzem Jońskim (Adriatyk skończył się gdzieś w okolicach Wlory).
Obrazek

Przy ujściu kanału stoją ruiny kolejnej twierdzy Ali Paszy. Mozna się do nich dostać tylko łodzią.

Obrazek

Butrint to nie tylko jezioro, ale przede wszystkim kompleks archeologiczny wpisany na listę UNESCO. Pierwsza osada powstała tutaj gdzieś w XII w p.n.e., potem Grecy założyli miasto (według legendy uciekinierzy z Troi), rozbudowali je Rzymianie. Następnie, jak to bywało zwykle, nastapił upadek (m.in. z powodu trzęsienia ziemi), i jeszcze na krótki czas w średniowieczu siedzieli tu Wenecjanie. Historię osadnictwa dobrze pokazuje szereg map.
Obrazek

To popularne miejsce, pełno tu zorganizowanych wycieczek zwiedzających rozległy teren w pół godziny (dominują polskojęzyczni). Kto lubi na spokojnie, to może chodzić kilka godzin.

Najsłynniejszym obiektem są ruiny teatru z III p.n.e., częściowo zalane wodą.
Obrazek

Tutaj było centrum starożytnego miasta, była agora, stały świątynie...
Obrazek

Na wzgórzu nad nią stoi wenecka wieża - dziś muzeum. Widać z niej doskonale kanał i i zamek go strzegący.
Obrazek

Z boku wije się droga do Ksamil, a w tle wielka plama greckiego Korfu, którego od Albanii dzielą ledwie 3 kilometry (a przeprawy promowe są cholernie drogie!)
Obrazek

Miasto w późnych czasach rzymskich otoczono murami, z których sporo zachowało się do dzisiaj. Ciekawostką jest tzw. Brama Lwia - płaskorzeźba, umieszczona tutaj w V wieku n.e. za nic jednak nie przypomina tego zwierzęcia.
Obrazek

A parę metrów dalej wody jeziora Butrint...
Obrazek

Z okresu wczesnochrześcijańskiego pochodzi Wielka Bazylika...
Obrazek

...oraz baptysterium, w którym znaleziono piękną mozaikę - dziś jest albo przysypana, albo przeniesiono ją do jakiegoś muzeum.
Obrazek

Po zwiedzaniu ruin przeprawiamy się przez kanał sympatycznym promem (w euro przeprawa wychodzi taniej niż w lekach!).
Obrazek

Idę zobaczyć twierdzę widzianą wcześniej z góry...
Obrazek

Niektórzy piszą, że wybudowali ją Bizantyjczycy, inni, że Wenecjanie, a jeszcze inni, że dopiero Ali Pasza. Podejrzewam, że wszyscy mają częściowo rację i każdy z nich coś dołożył albo rozbudował. Łażę dookoła murów szukając wejścia i już chciałem zrezygnować, gdy dobiegły mnie jakieś śmiechy i wrzaski z wieży... Skoro gównażeria się tam dostała to ja też - i dopiero wtedy zauważyłem, że jest wąska szczelina między murem a kratą ;)

W środku jedynie mury i okrągła konstrukcja - podejrzewam, że mogła to być prochownia, choć gdzieś czytałem o łaźniach (wygląd zdaje się to wykluczać).
Obrazek

Droga prowadzi dalej do granicy greckiej (bez oznaczeń) - jest bardzo... albańska :D
Obrazek
Obrazek

Do Grecji pojedziemy później, teraz zawracamy i po niecałej godzince dojeżdżamy do zapory na rzece Bistrici.
Obrazek
Obrazek

Chcieliśmy obejrzeć Błękitne Oko (Syri i kaltër) - niezwykłych kolorów krasowe źródło, bardzo wydajne...
Obrazek

...i bardzo zimne, bo ze stałą temperaturą 10 stopni, co jednak nie zniechęca niektórych do kąpieli.
Obrazek
Obrazek

Sama Bistrica, dopływająca do jeziora Butrint, również ma tutaj piękne barwy.
Obrazek

Miejsce jest, niestety, bardzo popularne - parking zawalony (nie radzę się mijać na drodze z autobusem), piski jak na Krupówkach, w pobliskiej knajpie kelnerzy robią łaskę... ale mimo to warto przyjechać zobaczyć to cudo ;)

Kolejnego dnia uderzamy do greckiej części Epiru, co opiszę w osobnym tomie, ale po drodze, jeszcze w Albanii, są ładne widoczki na jezioro Liqeni i Bufit.
Obrazek

Oddzielone jest od jeziora Butrint ledwie kilometrem lądu, dobrze widać też ruiny Butrint oraz oczywiście Korfu.
Obrazek

Na koniec kilka słów o samym Ksamil - cóż, nie jest to cicha i spokojna miejscowość (może poza obrzeżami, na których byliśmy), ale da się przeżyć. Okoliczny krajobraz zdominowany jest przez wysadzone samowole budowlane...
Obrazek

...i niedokończone domy - tutaj zawsze zostawia się na piętrze/dachu rury i pręty, a czasem i ściany "na wszelki wypadek na przyszłość".
Obrazek

Złe duchy mają odstraszać różne fanty przyczepione do domów.
Obrazek
Obrazek

W pobliżu kempingu jest plaża - dobra na rano i wieczór, bo w ciągu dnia wygląda tak...
Obrazek

Ładny deptak nadmorski prowadzi do głównych plaż Ksamil.
Obrazek

Tam widoczki piękne - kilkanaście mniejszych i większych wysepek przypominających Bahamy albo inne rajskie regiony.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

No, ale te pustki na plażach... nie wytrzymałbym w tej ciszy!
Obrazek

Myślę, że z każdym rokiem będzie tutaj coraz więcej ludzi, coraz ciaśniej i coraz mniej sympatycznie. Póki co, można było jeszcze połazić po miejscowości w miarę po ludzku...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Czasem tylko trzeba było uważać na słupy ;)
Obrazek

Zachód słońca to znak, że trzeba znowu udać się w głąb lądu...
Obrazek

https://picasaweb.google.com/1103445063 ... skaRiwiera#
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
malgosiadg
Turysta
Turysta
Posty: 929
Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47

Post autor: malgosiadg » 12 września 2014, 11:30

Jako kobieta nieświatowa nie pokuszę się o żaden merytoryczny komentarz, dam tylko znak, że podczytuję :) Albania, którą pokazujesz zadziwia mnie urodą krajobrazów - nie spodziewałam się tam takiego raju na ziemi. Zabudowa może rzeczywiście dość nonszalancka, ale zabytków nie brakuje!
Jak zwykle przy Twoich relacjach muszę się wspomagać Wikipedią ;) - sprawdziłam, czy w Albanii rzeczywiście płaci się "w lekach" czy to może taki żarcik i jak w albańskim wymawia się to e z kropkami (okazuje się, że podobnie jak niemieckie o-Umlaut).
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 12 września 2014, 16:48

Kolejny fajny przewodnik :spoko:
Pudelek pisze:No, ale te pustki na plażach... nie wytrzymałbym w tej ciszy!
Faktycznie, prawie jak nad Bałtykiem w słoneczny dzień :lol: :D

Obrazek
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3057
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 14 września 2014, 23:54

malgosiadg pisze:sprawdziłam, czy w Albanii rzeczywiście płaci się "w lekach" czy to może taki żarcik
faktycznie, to może wyglądać na żart, ale dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę :D

malgosiadg pisze:Albania, którą pokazujesz zadziwia mnie urodą krajobrazów - nie spodziewałam się tam takiego raju na ziemi.
Albania, moim zdaniem, pod względem krajobrazów jest w ścisłej czołówce Europy. I to na dość niewielkim obszarze!

Robert J pisze:Faktycznie, prawie jak nad Bałtykiem w słoneczny dzień :lol: :D
a kysz :P
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3057
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 29 września 2014, 11:20

po przerwie wracam do tematu ;)

nasza baza wypadowa (czyli Ksamil) jest tak blisko Grecji, że żal by było choć na chwilę do Kraju Roszczeniowych Bankrutów nie zajrzeć ;)

Obrazek

Już na granicy dostajemy lekcję greckiej pracowitości - na dużym przejściu, gdzie jest kilka stanowisk, działa jedno, w dodatku w dwie strony naraz. Korek, burdel, kieruje wszystkim wrzeszczący policjant - panowie pogranicznicy siedzą w budce, bo przecież nie będą podchodzić do aut. Musisz sam do nich łaskawie podejść, aby mogli zerknąć na paszport. To wszystko wykorzystują różne cwaniaczki, znający tutejsze warunki i w efekcie omijający nieświadomych kierowców...

No, ale wjechaliśmy - to nasz grecki debiut. Grecki Epir, podobnie jak jego północna, albańska część, był w przeszłości miejscem wzajemnych roszczeń terytorialnych. I Albania i Grecja chciały u siebie całość tego terenu, używając bardzo podobnych argumentów historycznych i narodowościowych.

Pierwszy krótki postój w miasteczku Igumenitsa (Ηγουμενίτσα) - znane jest głównie jako miejsce, skąd odpływają promy na Korfu. Architektonicznie nie różni się za bardzo od Albanii...

Obrazek

Następnie wjeżdżamy na autostradę Egnatia Odos, pięknie położoną w górach. System opłat podobny jak w Serbii i Macedonii - bramka (jedna) i stała opłata niezależnie od przejechanych kilometrów.
Obrazek

Po kilkudziesięciu kilometrach zjeżdżamy z autobany do najbardziej mnie interesującego punktu programu - rezerwatu archeologicznego w Dodonie (Δωδώνη).
Obrazek

Obok wita nas swastyka na fladze EU.
Obrazek

To naprawdę zabawne w przypadku kraju, gdzie neofaszyści są w parlamencie. W kraju, który przed wejściem do Unii był biedny jak mysz kościelna, potem fałszując statystyki wycyckał europejskich podatników do cna, a teraz się burzy, że musi zaciskać pasa...

No, ale wracając do przeszłości - w Dodonie znajdowała się wyrocznia, najstarsza w Grecji. Jej początki mogą sięgać 1000 p.n.e, choć najstarsze inskrypcje są z VI wieku p.n.e.. Czczono tutaj Zeusa i Dionę, a w świętym gaju dębowym kapłani wieszczyli na podstawie szumu świętego drzewa, ćwierkania ptaków itp..

Niestety, teraz to jeden wielki remont :(
Obrazek

Święte drzewo ścięto w 393 roku na rozkaz cesarza Teodozjusza, walczącego z pogaństwem. Dziś w jego miejscu rośnie nowe, wśród ruin dawnego sanktuarium. Czy też można z niego wieszczyć?
Obrazek

Największą atrakcją jest jednak grecki teatr z 300 roku p.n.e, przebudowany później przez Rzymian na m.in. walki gladiatorów.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Mieszczący niegdyś 17 tysięcy widzów obiekt też jest częściowo rozkopany...

Zawiedzeni stanem ruin udajemy się do stolicy regionu, Joaniny (Ιωάννινα). Miasto jest pięknie położone - wśród gór, nad jeziorem Pamvotida.
Obrazek
Obrazek

Na jeziorze znajduje się wyspa o tej samej nazwie co miasto - związana jest z przywoływanym już kilkukrotnie Ali Paszą z Tepeleny. To właśnie tutaj Ali umieścił stolicę swojego władztwa, teoretycznie lennego wobec Stambułu, a faktycznie niezależnego (samodzielnie utrzymywał stosunki dyplomatyczne np. z Napoleonem). W końcu sułtan się wkurzył i nakazał Alego zabić. Kule dopadły go w klasztorze na widocznej wyspie, gdzie dzisiaj można dotrzeć statkami turystycznymi.
Obrazek

W lądowej części miasta większy teren starówki zajmuje twierdza, rozbudowana przez Alego Paszę.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W środku stoją dziś normalne domy, są dwa meczety (zamknięte) oraz synagoga. Poza murami spacerując w upale spotykamy inny, mniejszy meczet.
Obrazek

Też jest zamknięty, a w dodatku obok "piknikuje" sobie cygańska młodzież, więc idziemy dalej. Okolica, z dwoma niedostępnymi cerkwiami, także świeżością nie grzeszy.
Obrazek
Obrazek

Pora coś zjeść, ale ceny przy jeziorze dawały w łeb (np. 10 euro za sałatkę grecką). Na szczęście w bocznych uliczkach jest sporo małych barów dla miejscowych, gdzie za cenę niższą najedzą się dwie osoby :)
Obrazek
Obrazek

Co ciekawe - w każdym miejscu gdzie byliśmy wciskano nam paragon. Ba, obecnie w Grecji za niewzięcie paragonu grożą kary (paranoja totalna, zmusza się mnie, żebym nosił niepotrzebne śmieci)! Ale widać to działa, bo kiedyś można było przez całe wakacje nie dostać tego dokumentu, a kasa z podatków lądowała w szarej strefie.

Jest już po 16-tej miejscowego czasu, więc ostatnie spojrzenie na mury twierdzy...
Obrazek

...i w drodze na północ skręcam jeszcze w góry Zagori :)
Obrazek

Położona na wysokości 1000 metrów wioska Monodentri (Μονοδένδρι) słynie z kamiennych, szarych budynków, jest też popularna wśród turystów.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ja idę jednak dalej niemal samotnie - zobaczyć wąwóz Wikos. Widoki zapierają dech w piersiach!
Obrazek

Wąwóz jest jednym do kandydatów najgłębszego na świecie, do tego momentami bardzo wąski - wysokie na 1600 metrów ściany są oddalone czasem o kilkaset metrów.
Obrazek

Jednym z lepszych punktów widokowych jest taras przy monastyrze św. Paraskewy z XV wieku (wnętrz nie zdążyłem obejrzeć, bo na mój widok babka zamknęła szybko drzwi :D). Pozostaje delektować się przyrodą.
Obrazek

Wąwozem prowadzą szlaki turystyczne i wędruje się nim raczej samotnie (ze wszystkimi konsekwencjami w razie jakiegoś wypadku). Na to potrzeba jednak więcej czasu...

Powrót do głównej drogi z kolejnymi widoczkami górskimi.
Obrazek
Obrazek

Kręta szosa prowadzi do głównego przejścia granicznego z Albanią.
Obrazek

Tym razem odprawa przebiegła w miarę sprawnie i krótka wizyta w Grecji stała się historią. Jednak na pierwszych albańskich kilometrach nie brak greckich akcentów - m.in. dwujęzyczne drogowskazy.
Obrazek

Jak już wspominałem, w Epirze albańskim żyją Grecy, a w greckim Albańczycy. Różnica jest taka, że w Albanii, po latach komunizmu Grecy mają status chronionej mniejszości, natomiast w Grecji władze twierdzą, że żadnych Albańczyków etnicznych tam nie ma (poza imigrantami), są co najwyżej zalbanizowani Grecy :D No cóż, Ateny od dawna forsują swoją wizję czystej etnicznie Hellady, nie tylko wobec Albańczyków, ale też innych sąsiadów...

Końcówka drogi do Ksamil już w ciemnościach - dobrze, że tam asfalt jest nowy, ale nie polecam nikomu jazdy w Albanii po zmroku. Przy okazji zatrzymałem się też u przydrożnych sprzedawców - chciałem kupić wodę, ale że nie mieli, to nabyłem litr raki :D

Galeria z greckiego Epiru:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... ckimEpirze#
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
gobo
Turysta
Turysta
Posty: 201
Rejestracja: 08 marca 2014, 17:37

Post autor: gobo » 29 września 2014, 12:48

Świetna relacja! Doprawdy nie jestem w stanie wytłumaczyć sobie faktu, że przejeżdżając przez Albanię nie zauważyłem ani jednego bunkra (czyżby tak dobrze ukryte?). Fakt, że raczej kręciłem się po wschodniej części kraju, ale tam też coś powinno być... :hmmm:
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3057
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 29 września 2014, 13:07

bunkry znikają dość szybko i faktycznie w niektórych miejscach ciężko je zauważyć. Np. na odcinku od granicy z Kosowem do Kruji nie widziałem ani jednego. Ale ich są setki tysięcy, więc zapewne do końca nigdy nie znikną.

Na pewno w głębi kraju jest ich mniej, bo miały służyć do obrony przed inwazją, nie mniej od strony wschodniej, czyli granicy z Jugosławią, też ich sporo postawiono.
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Tomek.P
Turysta
Turysta
Posty: 507
Rejestracja: 01 maja 2010, 15:01

Post autor: Tomek.P » 03 października 2014, 19:28

Brat był w tym roku w Albanii. Niezbyt spodobał mu się ten kraj (a raczej mentalność Albańczyków. Ty całkiem inaczej przedstawiasz ten kraj i tylko utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że warto się tam wybrać :)

Niedawno udało mi się zobaczyć Joaninę, ale głównie z auta. Fajnie poczytać i pooglądać więcej zdjęć z tego miasta. Wąwóz też bardzo ciekawy...
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt

http://tomaszplaszczyk.pl/
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3057
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 03 października 2014, 21:50

Tomek.P pisze:Niezbyt spodobał mu się ten kraj (a raczej mentalność Albańczyków.
hmm, jak dla mnie mentalność Albańczyków była jednym z większych plusów. Tak wielu życzliwych i bezinteresownych ludzi jak tam chyba nigdzie nie widziałem ;) No, ale wiadomo, że trzeba unikać miejsc typu Saranda czy skupisk hoteli :)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3057
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 03 października 2014, 21:50

po definitywnym pożegnaniu Morza Jońskiego i, poza jednym spojrzeniem, Adriatyku, bierzemy na cel dwa wspaniałe albańskie miasta wpisane na listę UNESCO. Najpierw trzeba jednak znowu przejechać przez góry...
Obrazek

W szerokiej dolinie rzeki Drino znajduje się miasto Gjirokastra (Gjirokastёr, Αργυρόκαστρο), miasto słynące z szarych domów, pokrytych dachami tego koloru. Zwane jest "Srebrnym Miastem" i to już od średniowiecza.
Obrazek
Obrazek

To również miasto rodzinne Envera Hodży - dzisiaj jego dom jest Muzeum Etnograficznym.
Obrazek

Hodża jawi się dzisiaj jako szalony dyktator, pomysłodawca odcięcia Albanii od świata, bezsensownych inwestycji typu tysiące bunkrów, twórca pierwszego (i chyba jak na razie jedynego) kraju ateistycznego na świecie. Ale nic nie jest czarno-białe.

Fakt, wymordował część kleru, resztę prześladował, zburzył większość świątyń. Ale dzisiaj społeczeństwo albańskie jest świeckie, nie ma problemu islamskiego fundamentalizmu, a kobietę w chuście łatwiej spotkać w Berlinie czy Wiedniu niż w Tiranie. Żadna hierarchia kościelna nie nakazuje albańskiemu rządowi co ma uchwalać i jak ma żyć ogół obywateli - pod tym względem Albańczycy są wolni.

W czasie jego rządów zlikwidowano analfabetyzm, który na wsiach wynosił w 1939 roku ponad 90%. Założył pierwszy w kraju uniwersytet. Zelektryfikowano cały kraj (jako pierwszy na globie), nawet w małych mieścinach pojawiły się ośrodki zdrowia i lekarze, było ich w przeliczeniu więcej niż w zachodniej Europie.
Pokonano malarię, odwieczny problem tych rejonów.

Społeczeństwo, które przedtem dzieliło się na klany, zaczęto wychowywać w duchu jednego narodu. Wymuszono zaprzestanie stosowania krwawej zemsty (Gjakmarrja), która potrafiła pochłonąć kilkanaście procent mężczyzn pokolenia. Kobiety, które według średniowiecznego i obowiązującego do XX wieku kodeksu, były workiem, przebywającym w domu mężczyzny włączyły się do życia publicznego i społecznego.

Tak więc prócz zamordyzmu rządy Hodży przyniosły Albanii awans społeczny i gospodarczy, jakiego nie miała nigdy w swojej historii. Pytanie, jak Albania by się rozwinęła, gdyby rządził nią inny watażka albo miała demokratyczne rządy?

Symboliczna scena - pod dom Hodży podjeżdża kawalkada taksówek - same Mercedesy koloru szarego ;)
Obrazek

Nad miastem góruje oczywiście twierdza - powstała w średniowieczu, a przebudował ją tradycyjnie Ali Pasza z Tepeleny. W okresie króla Zoga i komunizmu była więzieniem politycznym, dzisiaj zaprasza turystów swoimi ciemnymi i wilgotnymi korytarzami.
Obrazek

Idę tam sam, bo Teresa dzień wcześniej zrobiła sobie kuku w morzu - groziła nawet wizyta w szpitalu, skończyło się na ketanolu, dużej ilości alkoholu dla mnie i porannym budzeniem aptekarki.

W twierdzy jest wystawa broni, głównie włoskich dział z okresu II wojny światowej.
Obrazek

W sumie nic specjalnego, najciekawszy jest włoski czołg lekki L6/40 - zapewne nie zdążył uciec, gdy do miasta wkroczyli partyzanci.
Obrazek

Z murów pięknie widać miasto - m.in. jedyny meczet, pozostałe 12 zostało zburzonych.
Obrazek
Obrazek

Na trawniku stoją resztki "samolotu szpiegowskiego" - imperialiści mieli szpiegować Albańczyków i zostali przez nich zmuszeni do lądowania. Co za sukces!
Obrazek

W rzeczywistości to samolot szkolno-treningowy Lockheed T-33 Shooting Star, który w 1957 lądował w Albanii z powodu usterki. Pilot szybko wrócił do domu, lecz samolot stał się symbolem potęgi reżimu. Dzisiaj z roku na rok coraz bardziej niszczeje.
Obrazek

Kawałek dalej duży plac z estradą oraz turecka wieża widokowa.
Obrazek

No i oczywiście widoki na okolicę :)
Obrazek
Obrazek

Pod twierdzą ciągną się bunkry z czasów zimnowojennych, ale wejście jest przegrodzone kratą.
Obrazek

W mieście ma siedzibę grecki konsulat - mieszka tutaj grecka mniejszość, a Grecy kilkukrotnie postulowali przyłączenie miasta do siebie. W czasie II wojny światowej, odpierając atak włoski z terenów Albanii, zajęli miasto, ale zostali później przepędzeni przez połączone siły niemiecko-włoskie.
Obrazek

Jedziemy dalej wzdłuż doliny Wjosy - przy Tepelenie można podziwiać szeroki brzeg rzeki.
Obrazek

Brzegi łączy most wybudowany przez Alego Paszę, dzisiaj kładka dla pieszych. Nad nim wznosi się twierdza Paszy.
Obrazek

Powoli zmienia się krajobraz, coraz więcej zieleni...
Obrazek

Ponieważ padła mi żarówka z przodu wozu, zajeżdżam do przypadkowego warsztatu - oczywiście specjalizują się w w mercedesach, ale i do forda zajrzą. Zajmuje im to trochę czasu - w międzyczasie panowie proponują piwo, wodę albo żeby z nimi zagrać w domino ;)

Obrazek

Gadamy trochę łamanym angielskim - pytają się jaka pogoda w Polsce. Odpowiadam, że ponoć leje, na co wszyscy wybuchamy głośnym śmiechem :D
Obrazek

Żarówka wymieniona, nikt nie chce nawet leka, więc można jechać do drugiego sławnego miasta...
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3057
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 06 października 2014, 13:57

...to miasto to Berat (Βεράτι), w środkowej części kraju, nad rzeką Osum.

Najpierw trzeba tam dojechać - droga z Lushnjë jest zdecydowanie najgorszą z głównych, jakimi przyszło nam się w tym roku poruszać. Trwa jej kompleksowa przebudowa, co oznacza ponad 30 kilometrów po kamieniach, dziurach, szutrze i nie wiadomo czym jeszcze...

Obrazek
Obrazek

Zanim tam dotrzemy zajeżdżamy jeszcze na kemping w miejscowości Ura Vajgurore. Jaka tu cisza w porównaniu z Ksamil! Na zielonej trawie rozbite ledwie ze dwa namioty (oczywiście z Polski) i jeszcze tylko jeden kamper z Włoch. Super!
Obrazek

Po rozłożeniu namiotu dojeżdżamy w końcu do Beratu. Parkuję w centrum i gramolimy się po cholernie śliskim bruku na górę, do twierdzy.
Obrazek

Jest ona starsza niż w Gjirokastrze, bo wybudowali ją Bizantyjczycy i to w miejscu poprzedniej.
Obrazek

Z racji, że zamieszkiwali ją głównie chrześcijanie, między murami dominują średniowieczne cerkwie: typowe, jak św. Trójcy...
Obrazek

...i mniej typowe, jak św. Teodora.
Obrazek

Jedyne dwa meczety powstały dla tureckiego garnizonu - z tzw. białego i czerwonego powstały tylko ruiny i skrócony minaret. Jest też kilka świeckich zabytków - jak np. dawna cytadela, w której spokojnie można się zabić, gdyby nieopatrznie zacząć schodzić po schodach, urywających się znienacka.
Obrazek
Obrazek

Ogólnie to bardzo tutaj przyjemnie - twierdza jest nadal zamieszkała, widać więc suszące się pranie, ludzie zajmują się swoimi sprawami, dzieciaki grają w bala, a ulicami pędzą konie ;)
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

I to wszystko bez tłumu turystów, którzy kręcą się tutaj w ciągu dnia. A widoki z murów - równie piękne jak te z Gjirokastry, choć jednak zupełnie inne.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zejście w dół do samochodu udaje się bez wypadku, choć używaliśmy do niego m.in. ścian, murków, trawników i drzew... masakra, czułem się jak na lodowisku (nie umiem jeździć na łyżwach :D)!
Obrazek

Powrót rozwaloną drogą po zmroku nie jest zbyt przyjemny, ale kończy się sukcesem. Na kempingu działa niewielka restauracja - można tanio i smacznie zjeść. A rano... budzi mnie dziwny odgłos. Deszcz??!! To takie coś jeszcze istnieje?
Obrazek

Faktycznie, niebo zaciągnie, trochę kropi. Przestaje po jakiejś półgodzinie i do akcji wkraczają oszalałe kury od sąsiadów, ganiające się między namiotami. Co jakiś czas wychodzę i pędzę je w kierunku drogi, ale te wracają jak bumerang!

W Beracie znowu wychodzi słońce, choć niebo nie jest już idealnie niebieskie jak przez ostatni tydzień. Ale ileż można patrzeć na ten sam błękit?

Berat określany jest jako "Białe Miasto" - w IX wieku zostało zdobyte przez Bułgarów i ci nazwali je Beligrad. Dzisiejsza nazwa jest przekształceniem średniowiecznej. Historię oczywiście miejscowość ma znacznie dłuższą, bo założyli ją Ilirowie, potem zdobyli Rzymianie, gospodarowali Bizantyjczycy. No i oczywiście Turcy, po których pozostały pamiątki w postaci meczetów.

Obrazek
Meczet Kawalerów z 1828 roku. Chłopi przychodzili tutaj prosić o dobrą żonę. Zapewne taką, która da łatwo się zlać i posprząta po mężczyźnie. Wnętrze jest niestety zamknięte.

Kawałek dalej jest Meczet Królewski z XV wieku, wybudowany przez sułtana.
Obrazek

Płacę 1 euro i starszy jegomość wpuszcza mnie do środka, gdzie po albańsku z włoskimi słówkami opisuje mi budynek. Jak ja lubię takich przewodników ;) Pozwala mi nawet wejść do damskiej części na piętrze.
Obrazek
Obrazek

Obok meczetu jest cały kompleks budynków - m.in. Tekke, rodzaj klasztoru sufickiego.
Obrazek

To liberalny odłam, razem spotykali się tutaj kobiety i mężczyźni. W środku obiektu zachwyca zdobiony sufit.
Obrazek

W czasach komunizmu był tutaj magazyn i sklep z owocami. Z kolei w meczecie w Gjirokastrze ćwiczyli cyrkowcy...

Dalsze uliczki są już przeciętnie albańskie.
Obrazek

Jest tam jeszcze jeden remontowany meczet i kościół prawosławny. A także np. ruiny dawnego pałacu paszy, zburzonego w 1945 roku.
Obrazek

Ta data jest dość ciekawa... w tym okresie nie było już w Albanii Niemców, więc prawdopodobnie było to w czasie walk bratobójczych, kiedy to komuniści ostatecznie pokonali oddziały partyzantki nacjonalistycznej.

Koło pałacu trwa orgia przejazdów weselnych... choć tak naprawdę wszystkie Urime wyglądają i robią dokładnie to samo.
Obrazek

Najbardziej charakterystyczne dla Beratu są jednak białe, zabytkowe domy, układające się jak ściana w dzielnicy Mangalem, pod twierdzą.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Miasto jest również nazywane "Miastem Tysiąca Okien" - najpiękniej to wygląda wieczorami, gdy odbija się w nich słońce.

Po drugiej stronie rzeki jest dawna chrześcijańska dzielnica Goricë, mniejsza i mniej widokowa wersja Mangalemu.
Obrazek

Od strony północnej starówkę zamyka turecki most z XVIII wieku, teraz już z przebudowaną górą.
Obrazek

Pora zbierać się dalej, jeszcze bardziej na północ. Podczas jazdy staję na jednym z rond, aby kupić miejscowy przysmak - grillowaną kukurydzę. Pycha!
Obrazek

Nasz kolejny cel to Tirana :)

Galeria z Gjirokastry i Beratu:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... astaUNESCO#
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3057
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 15 października 2014, 15:57

Tirana, stolica Albanii. Miasto, delikatnie mówiąc, niepolecane przez turystów. Bo brzydkie, chaotyczne, nic w nim ciekawego... Pora była zweryfikować te opinie, tym bardziej, że będzie to takie podsumowanie przed opuszczeniem kraju.

Miasto jest młode, za rok założenia przyjmuje się 1614, choć już wcześniej znajdowała się tutaj m.in. twierdza. Praktycznie aż do XX wieku nie miało większego znaczenia, było zakurzoną, senną wiochą. W 1920 niespodziewanie dla siebie samej stało się stolicą młodego państwa - położone w centrum kraju, nie leżało w żadnej ze stref wpływów klanowych idealnie nadawało się jako miejsce najbardziej neutralne.

Za króla Zoga miasto zaczęło nabierać stołecznych i europejskich kształtów - powstało wówczas sporo budynków wybudowanych przez Włochów. W okresie komunistycznym stanęły monumentalne socrealistyczne gmachy i szpetne bloki, które dominują w dzisiejszym krajobrazie. A od 1991 roku trwa szał budowania nowego...

Zaklepałem miejsce w hostelu, jednym z tańszych. Najpierw jednak musiałem udać się do innego, gdzie jest recepcja. Pan poinformował nas, że za chwilę zjawi się jego ojciec, który pokieruje nas na miejsce do "hostelu właściwego". Ojciec rzeczywiście się zjawił i kierował nas mieszaniną albańsko-rosyjską :D Hostel to normalny dom (z malutkimi łazienkami i "balkonem" na ścianę :D), teraz przebudowany dla turystów, położony wśród niezwykle wąskich uliczek - jeszcze w takiej ciasnocie nie manewrowałem samochodem.
Obrazek
Obrazek

Główny plac miasta to, jakże by inaczej, plac Skanderberga z pomnikiem wojownika na środku.
Obrazek

Dla porównania - tak plac wyglądał w latach 80., widoczne są zwłaszcza korki samochodowe ;)
Obrazek
(fot. Wikimedia Commons)

Plac otaczają budynki rządowe, zaprojektowane przez Włochów w latach 30. XX wieku, można się więc poczuć jak w Italii...
Obrazek

Dla kontrastu - bo to hasło-klucz dla stolicy - w tle najwyższy budynek Tirany - TID Center.

Jest też Muzeum Narodowe (słynna mozaika niestety w remoncie) i Pałac Kultury, którego budowę symbolicznie rozpoczął Chruszczow w 1959 roku.
Obrazek

Po tym gdy Hodża poparł Chińczyków w ich konflikcie z Sowietami Albańczycy budynek dokończyli sami. Według legendy miał on być podobny do warszawskiego PKiN-u, lecz Albanii nie było na to już stać - to chyba tylko plotka - ani gabaryty ani kształt nie przypomina dolnej części konstrukcji z Warszawy.

Przy placu stoi najważniejszy zabytek miasta - meczet Ethem Beya z 1823 roku.
Obrazek

Jako zabytek kultury uniknął zniszczenia w okresie ateizacji, nawet nie przerobiono go na jakiś magazyn. Był jedyną w kraju czynną świątynią - tyle, że jedynie dla cudzoziemskich dyplomatów. Ot, taki drobiazg ;)

Pan spod drzwi nie jest zbyt miły - najpierw na mnie się drze, że źle postawiłem klapki (niestety, nie zrozumiałem jego albańskiego warczenia i gestykulacji gdzie miałem je dać), a potem przepędza Teresę na żeński balkonik. W porównaniu z choćby Beratem to mało sympatycznie... Ale w środku ciekawie - piękne freski i zdobienia.
Obrazek
Obrazek

Obok meczetu stoi wieża zegarowa, obowiązkowe wyposażenie każdego miasta Imperium Osmańskiego. Obecny czas odmierza chiński zegar z 1970 roku (przedtem był zwykły dzwon, czasomierz niemiecki i skradziony z kościoła).
Obrazek

Nieco dalej od placu stoi nowa cerkiew prawosławna, podobno trzecia pod względem wielkości w Europie (też mi się to nie bardzo widzi). Stoi w miejscu starej, zburzonej w latach 60.
Obrazek

Za mocno zanieczyszczoną rzeką Lanë stoi... piramida.
Obrazek

Wybudował ją Hodża jako swoje mauzoleum, za, bagatela, 700 mln dolarów. Trzy lata po jego śmierci, w 1988 roku, utworzono w niej muzeum mu poświęcone.

Obrazek
Obrazek

(zdjęcia pochodzą z http://www.enverhoxha.ru/enver_hoxha_ph ... ery_30.htm)

Po upadku komunizmu muzeum zamknięto (a szkoda - jaka to byłaby dzisiaj atrakcja), więc wódz nigdy w mauzoleum nie spoczął. Od tego czasu niszczeje i nie bardzo wiadomo co z nim zrobić...
Obrazek

Akurat wewnątrz była jakaś dziwna wystawa sztuki nowoczesnej, więc udało nam się wejść do środka.
Obrazek
Obrazek

Kawałek dalej zaczynała się pilnie strzeżona dzielnica rządowa. Mieszkało w niej aż 15 rodzin, sama góra partyjna, więc od reszty obywateli odgradzał ich m.in. bunkier.
Obrazek

Willa, w której mieszkał Enver Hodża, nie jest dzisiaj żadnym luksusem, ale wtedy to przeciętny Albańczyk mógł o takiej co najwyżej pomarzyć w kapitalistycznym śnie.
Obrazek

Od placu Skanderberga do placu Matki Teresy prowadzi szeroki bulwar.
Obrazek

Ruch, nawet jak na niedzielę, jest minimalny.

Przy bulwarze stoją kolejne budynki rządowe, zaprojektowane przez Włochów (bulwar nosił wtedy imię Mussoliniego)...
Obrazek

...i te już z okresu późniejszego, jak siedziba prezydenta, a w przeszłości ambasada ZSRR.
Obrazek

Jest też niszczejący hotel Dajti, wybudowany przez Makaroniarzy już w okresie ich okupacji. Tutaj nocowali dyplomaci i delegacje zagraniczne, dla turystów był dostępny hotel Tirana na placu Skanderberga.
Obrazek

Inną legendą związaną z Tiraną jest ta, że to jedyna stolica w Europie, gdzie nie ma McDonalda. Nie jest to prawda, gdyż takich lokali nie ma choćby w Podgoricy, Skopje czy Prisztinie (zakładając, że to stolica, a nie serbskie miasto), faktem jest natomiast że tutaj także nie. Zamiast niego mamy Kolonata ;)
Obrazek

Niedaleko piramidy jest inny zabytek, Most Grabarzy z XVIII wieku. Kiedyś stał nad rzeką Laną, po jej regulacji stoi nad trawnikiem.
Obrazek

Po sąsiedzku zaglądamy do restauracji o znajomej nazwie Szwejk ;)
Obrazek

Są rysunki znane z Haszka...
Obrazek

...choć zapewne Albańczykom niewiele to mówi. Ludzi tu multum, jedzenie tanie i smaczne, a wyrabiane na miejscu piwo kosztuje ledwie 100 leków ;)
Obrazek

Po zmroku idę ze statywem na kilka nocnych ujęć placu Skanderberga.
Obrazek
Po lewej Hotel Tirana, obecnie przebudowany i prowadzony bodajże przez Włochów.

Obrazek

Rano z kolei udaję się na deptak, gdzie w ciągu dnia działają sklepiki dla turystów i restauracje.
Obrazek

Nie udaje mi się dostać do dawnej rezydencji króla Zoga, fotografuję więc pozostałości tirańskiego zamku (nazywanego fortecą Justyniana, który zapewne nie miał z nią nic wspólnego)...
Obrazek

...i parlamentu, zapytawszy uprzednio strażnika o zgodę, którą był szeroki uśmiech :)
Obrazek

Cóż więc można rzec o Tiranie? Na pewno warto tutaj zajrzeć choć na jedną noc i udać się do jakiegoś lokalu, gdzie chadzają miejscowi. Jest też kilka zabytków, o niektórych doczytałem dopiero po powrocie. Centrum nie jest też aż tak brzydkie, jak straszą - nie ma m.in. tego, co mnie najbardziej drażni w polskich miastach - paskudnych, wielkich i małych reklam, wiszących wszędzie! Jest za to połączenie włoskiego renesansu z bałkańskim chaosem i kontrasty, kontrasty, kontrasty... Niezaprzeczalny jest też atut, że Tirana jest względnie tania, zwłaszcza stołowanie się i rajd po knajpach nie zrujnuje portfela (oczywiście pod warunkiem, że nie będziemy się pchać do miejsc dla cudzoziemców).

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wyjeżdżając kierujemy się na Elbasan, na autostradę, która istnieje głównie na mapie, choć w niektórych miejscach bramki już stoją, nawet działają znaki ;)
Obrazek
Obrazek

Chciałem się zatrzymać w Elbasanie, bo jest w nim kilka zabytków, ale połowa miasta jest rozkopana, a w drugiej potężny korek i brak wolnych miejsc do parkowania. Olewamy więc miejscowość, choć na obwodnicy mijam przypadkowo meczet z XVI wieku, niedawno odnowiony przez Turcję.
Obrazek

Symboliczna scena z koniem trojańskim w tle ;)
Obrazek

Za Elbasanem równie przypadkowo widzę kamienny turecki most (poszukiwania kolejnego nie przynoszą sukcesu)...
Obrazek

...oraz funduję kąpiel samochodowi w jednej z tysięcy małych myjni - tak czysty to jeszcze nigdy nie był :D
Obrazek

Do granicy jedziemy fajną drogą doliną Shkumbini.
Obrazek

W pewnym momencie następuje seria zakrętów i pojawia się widok na Jezioro Ochrydzkie z Macedonią w tle. Pięknie!
Obrazek
Obrazek

Albania powitała nas wozem z sianem, a żegna stadem kóz ;)
Obrazek

Jak można podsumować Albanię? Warto się spieszyć, tak szybko się zmienia... Z jednej strony na plus, bo dzięki drogom można w wiele miejsc dojechać normalnym wozem nie niszcząc go. Z drugiej - widać, że w wielu miejscach już teraz turystów jest za dużo, a każdy kawałek zabudowany. Dotyczy to jednak głównie Sarandy (w mniejszym stopniu Ksamil), Wlory i okolic, Durres, czyli wielkich miast i kurortów. Ludzi nadal są szalenie sympatyczni i pomocni. Do tego piękne krajobrazy i wiele zabytków. No i nadal niskie ceny, nie ma co porównywać do Chorwacji czy Czarnogóry, do których z niewiadomych powodów wszyscy się pchają.

Jadąc tutaj Teresa miała pewne obawy odnośnie reakcji męskiej części społeczeństwa - naturalne blondynki potrafią w niektórych krajach muzułmańskich wzbudzać duże zainteresowanie. Tak było m.in. wśród macedońskich Albańczyków. Jednak Albańczycy z Macedonii i Kosowa, a Albańczycy z Albanii to jakby inny naród - przede wszystkim znacznie bardziej świecki i tolerancyjny. Wydaje się bardziej świecki niż rozmodlona Polska. Kobiet w chustach jest więcej w Berlinie czy Wiedniu niż w Tiranie... Zresztą to ja budziłem większą sensację - okazało się, że długowłosy, zarośnięty facet w kapeluszu, z koralikami, rozchełstaną kwiatową koszulą i swetrem na wierzchu jest większą atrakcją niż blondynka ;) Kilka osób prawie wpadło pod auto albo zleciało ze schodów ;)

Galeria z Tirany i okolic:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... naIOkolice#
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8710
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 16 października 2014, 14:28

Na przedostatnim zdjęciu machamy Wam z Jakupica.
Fajny kawałek Bałkanów zwiedziliście, my może za dwa lata chcemy tam pojechać i objechać Ohryt dookoła. Bałkany są piękne. :)
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3057
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 16 października 2014, 23:23

PiotrekP pisze:Na przedostatnim zdjęciu machamy Wam z Jakupica.
no tak, w końcu tam buszowaliście po górach :)

PiotrekP pisze: my może za dwa lata chcemy tam pojechać i objechać Ohryt dookoła
sam objazd jeziora jest dość krótki, ale są fajne widoki z terenów po albańskiej stronie, położonych wyżej
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Wiolcia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 982
Rejestracja: 18 listopada 2011, 18:33

Post autor: Wiolcia » 21 października 2014, 17:22

Super się czytało i oglądało! Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że w Beracie są jeszcze inne ciekawe miejsca poza dzielnicą "okien". I jakoś przegapiłam ten ciekawy samolot w Gjirokastrze. I jeszcze parę rzeczy chciałabym zobaczyć, które podpatrzyłam u Ciebie, jeśli uda mi się kiedyś jeszcze ruszyć na Bałkany.
A tak z ciekawości: z jakiego przewodnika korzystałeś?
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
ODPOWIEDZ