Wetlina.....
Moderator: Moderatorzy
Wetlina.....
Wybieram się w rejony Wetliny weekend majowy, pierwszy raz w Bieszczady, czy to ciekawa lokalizacja, fajne miejsce.....???
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
no ba!
a tak poważnie, to uważaj, bo pewnie zbieszczadziejesz, jak większość tych, którzy choć raz pojechali w Bieszczady - te góry ciągną jak magnes. Podejrzewam, że Wetlina w długi weekend będzie oblegana, ale z drugiej strony wszędzie stamtąd blisko, dużo knajpek (polecam Stare Sioło) i długo czynnych sklepów, a uciec w mniej ludne miejsca zawsze można. Już Ci zazdroszczę.
a tak poważnie, to uważaj, bo pewnie zbieszczadziejesz, jak większość tych, którzy choć raz pojechali w Bieszczady - te góry ciągną jak magnes. Podejrzewam, że Wetlina w długi weekend będzie oblegana, ale z drugiej strony wszędzie stamtąd blisko, dużo knajpek (polecam Stare Sioło) i długo czynnych sklepów, a uciec w mniej ludne miejsca zawsze można. Już Ci zazdroszczę.
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
Wetlina to największa miejscowość w rejonie, tak jak pisała Małgosia - z dużą ilością miejsc noclegowo/żywieniowo/rozrywkowych. Stamtąd też można wyruszyć na kilka szlaków.Omasz pisze:Wybieram się w rejony Wetliny weekend majowy, pierwszy raz w Bieszczady, czy to ciekawa lokalizacja, fajne miejsce.....???
Jednak moim ulubionym miejscem wypadowym są Ustrzyki Górne. Ciszej tam i spokojniej.
Poza tym weź Omaszu pod uwagę to, że w tym okresie będą w Bieszczadach prawdziwe tłumy! Bieszczady nie są duże, za to zrobiły się modne i w okresie długiego weekendu następuje kumulacja. Bardziej niż na wakacjach, gdy przyjazd gości rozkłada się na dłuższy czas
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
Oj tak, Gorce też wciągają Jeśli cenisz ciszę i spokój, to ta Wetlina nie jest może najlepszą miejscówką Zawsze możesz uciec do Smereka, jakieś 4 km od Wetliny - spędziliśmy tam 2 tygodnie ostatniego lata. Mogę z czystym sumieniem polecić. Jest tam gdzieś moja relacja, jak się dokopiesz. A ze spokojnych szlaków polecam Jasło - nam się bardzo podobało. Chociaż na Wetlińską i Rawki warto, nawet w tłumie
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
Ja polecam Beskid Niski jak dla mnie,o wiele bardziej dziki niż Bieszczady.może temu,że jak byłam na Tarnicy i Wetlińskiej to właśnie na takie tłumy natrafiliśmy.Niski zaskoczył mnie jakąś tajemnicą,oddechem bolesnych wydarzeń...niesamowity
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
Omasz, jeżeli masz ochotę na Bieszczady, nie lubisz tłumów, a nie boisz się wędrówki z namiotem, to dobrym wyjściem na majówkę mogą być Bieszczady... po ukraińskiej stronie. W tamtym roku pojechałam na Pikuja właśnie w majowy weekend, miałam duże obawy co do ilości śniegu- ale zupełnie niesłusznie. Cisza, spokój, czasem tylko mijaliśmy się z jakąś inną polską grupką... A na pewno egzotyczniej niż po polskiej stronie;)
Polemizowałbym. Byłem raz w Bieszczadach i wcale mnie nie wciągnęły i nie zbieszczadniałem. Moim zdaniem przereklamowane góry.malgosiadg pisze:uważaj, bo pewnie zbieszczadziejesz, jak większość tych, którzy choć raz pojechali w Bieszczady - te góry ciągną jak magnes.
Pewnie posypią się na mnie gromy, bo dla niektórych Bieszczady to "świętość", ale takie moje zdanie.
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
A tam zaraz gromy... Może Króliki mają jakieś przeciwciała, czy ja wiem... Mnie na przykład wciągnęło dopiero za drugim razem. Pierwszy raz byliśmy tuż po ślubie, zafundowaliśmy sobie objazdówkę samochodem po obwodnicach, z codziennym szukaniem noclegu (koszmar), lało prawie bez przerwy, wyleźliśmy tylko na Tarnicę, najkrótszym szlakiem i z powrotem. Też stwierdziłam, że przereklamowane. Króliku, może powinieneś spróbować drugiego podejścia. My pojechaliśmy powtórnie po 7 latach i potem przez miesiąc miałam ochotę porzucić pracę i wracać na połoniny
autoedit : skłamałam: wciągnęło mnie dopiero za trzecim razem! Bo kiedyś jeszcze byłam w Bieszczadach, ale to było w poprzednim życiu, kiedy jeszcze nie wiedziałam, że tam są góry i cały czas przesiedziałam nad Soliną
autoedit : skłamałam: wciągnęło mnie dopiero za trzecim razem! Bo kiedyś jeszcze byłam w Bieszczadach, ale to było w poprzednim życiu, kiedy jeszcze nie wiedziałam, że tam są góry i cały czas przesiedziałam nad Soliną
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
Mnie wciągnęło od razu... W 97 roku po raz pierwszy pojechałam w Bieszczady, jeszcze bardzo zielona jeśli chodzi o "poważniejsze" wyjazdy górskie, ze sprzętem jak z "dżolowej" oldskulowej wycieczki, bo to były trochę inne czasy, zresztą wiecznie cierpiało się na niedobory gotówki. W Ustrzykach Górnych przywitały nas dźwięki SDM-u, a Wołosate stało się naszą bazą na ten czas pobytu. Potem, do pewnego czasu, wracaliśmy tam co rok, najpierw w wakacje, potem wiosną, zimą, jesienią - o każdej porze roku. Teraz już od lat nie byłam w Bieszczadzie, ale sentyment pozostał. Nie wiem też, co to znaczy "tłumy" w Bieszczadach, bo kiedyś tego nie było. Widocznie czasy się zmieniły. Ciekawe, czy coś z tego czaru Bieszczadów pozostało. Już od jakiegoś czasu obiecuję sobie, że to sprawdzę, ale zawsze jakoś te Bieszczady teraz nie po drodze...
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl