Witam ,
No cóż, czas wymusił , że "pipsowe" lobby (poprzez TPN) Tatrach już się pojawiło ?
Dobra, to do rzeczy:
masz ten swój detektor lawinowy, o sondę i łopatę się nie pytam bo rozumuję, że to jest oczywiste, (idąc w góry wysokie w warunkach zimowych to zawsze go zabierasz (koszt).
Moje pytanie: czy potrafisz go właściwie obsługiwać? (tak/nie), lokalizować zasypanego, etc. czyli kolejny etap twojej edukacji to: szkolenie lawinowe (i znowu chodzi o kasę)
Oczywiście, życie jest bezcenne, ale teraz powiedz, ile razy jedziesz w nasze góry (Tatry) i ubezpieczasz się?
Czy nie jest tak: przecież do tej pory się nie ubezpieczałem i jakoś to było , przecież w pracy płacę składki na NFZ, to po co mam się ubezpieczać?
(tak/nie)
Wracając do detektorów, co z tego (miałeś go załączonego i właściwie ustawionego), że cię namierzą, ty namierzysz kogoś, (jeśli wcześniej nie wpadniesz w panikę i właściwie go ustawisz), co dalej robisz? (ile czasu zajmie ci twoja reakcja ratunkowa), jak go będziesz szukał, gdzie zaczniesz sondować, jak długo, co dalej?
Gdy złapie cię lawina, teoretycznie do do 15 minut masz jakieś tam szanse na przeżycie, "ona' dopada cię nagle i ..........nie przewidywalnie
(owszem wędrując po wysokich górach (w warunkach zimowych) teoretycznie liczysz się z faktem, że "może ciebie także złapać " lawina) , Jednak to tylko od wiedzy twojego partnera będzie zależało, czy ....wrócisz do życia.
Oczywiście, lawina może wyrzucić cię na powierzchnię i po drodze o nic nie uderzysz, czego życzę każdemu kogo porwała lawina, ale życie jest ciut inne, choćby ostatni wypadek w "Szerokim Zlebie"
Każdy chodzący w warunkach zimowych po górach, zna czasowe realia, oraz liczenia na pomoc innych.
Jak dla mnie realny "plus" posiadania pipsa, to ten, że w razie zasypania, zostanę zlokalizowany i odkopany, jednak to już będzie tylko i tylko moje cialo. Rodzina/znajomi nie muszą (dzięki detektorowi) przez kilka miesięcy (do czasu stopienia śniegu/lodu) żyć w niepewności.
Oczywiście, (znając życie - hii) już niedługo każdy "ubezpieczyciel" wymusi (będzie starał się wymusić) od zimowego turysty, aby wybierając się w góry - posiadał detektor lawinowy
(znowu koszt). Czyli, powraca pytanie: kto się ubezpiecza idąc w Polskie góry, skoro dzisiaj te sprawę bagatelizuje
Podobnie jest z samochodowym "polizgiem" w teorii wielu kierowców (niby) wie co należy zrobić, gdy wpadnie w "poslizg" a co robi?...........totalna panika , kto ma odwagę niech sam sobie odpowie
Czy kupno opon zimowych, w tym zagadnieniu "poslizgu" coś zmieniło?
Nieważne jak "silny" masz sprzęt, oraz drogie urządzenie, ważne aby to urządzenia prawidłowo obsługiwać oraz posiadać do niego właściwe oprogramowanie, tak samo jest z pipsami? samo ich posiadanie to sztuka dla sztuki
Ale tak realnie, i niedrogo , (jakich turystów w TPN jest więcej : letnich czy zimowych?) dlaczego TPN nie próbuje (różnymi sposobami, zachętami) namawiać turystów wędrujących po "Wysokich" do noszenia kasków
, dlaczego w tym kierunku nie idzie górska turystyka? , odpowiedz jest prosta. Kasa, kasa, kasa.
Jak to w życiu - zawsze (prawie zawsze) chodzi o kasę ??? (ile kosztuje zestaw lawinowy ? , kto go produkuje ?, kto pośredniczy?, czy tez ma udziały, czyli skoro jest zachęta Parku dla pipsa, to może warto zrobić coś podobnego w kierunku kasków?
Oczywiście to jest moje zdanie i nikt nie musi się z nim zgadzać
Wiem i spodziewam się gorącej dyskusji
Pips, sonda, łopata - to ostanie rzecz jaka pojawi się w moim górskim zestawie.
Miłego dnia wszystkim życzę, oraz kasy na .......sprzęt lawinowy oraz odpowiednie kursy :>