No to może Dolina Lejowa i Kościeliska do Smreczyńskiego Stawu albo Dolina Chochołowska.moniqa pisze:No i tędy moja siostra by nie dała rady mogę sobie dać rękę uciąć
Z dzieckiem w Tatry
Moderatorzy: adamek, Moderatorzy
no pewnie, chyba tak zrobię, zawsze można po drodze do jakiejś jaskini zajść. A tak poza tym to Morskie Oko jeszcze zostaje z tych prostych tras (bo o to czy się nie zmęczy się nie martwię, mimo że to długa droga to na pewno da radę) i tam ją pewnie też wezmę.Waldek pisze:No to może Dolina Lejowa i Kościeliska do Smreczyńskiego Stawu albo Dolina Chochołowska.moniqa pisze:No i tędy moja siostra by nie dała rady mogę sobie dać rękę uciąć
Prawda, w niecałe dwie godziny da się przejść czy to w jedną czy drugą stronę, spacerkiem trochę dłużej.moniqa pisze:A tak poza tym to Morskie Oko jeszcze zostaje z tych prostych tras
Ale idąc w butach trekingowych jest to jednak męczące dla stóp, dlatego lepiej wziąć jakieś wygodne półbuty.
Obejście wokoło Morskiego Oka też nie stanowi najmniejszego problemu, mimo, że nie ma tam tego wygodnego asfaltu (na szczęście ).
Kochany trafiłeś w dziesiatkę! Moja teraz trzy letnia córka w zeszłym roku na trasie do Morkisego Oka nudziła sie jak mopski bo asfalt jej nie dziwny ale na Czarny Staw wlazła sama co prawda na czworaczkach i z moją asekurację ale była to dla niej świetna zabawa. Większość drogi na Kalatówki niosłam ją na rękach bo podobno była bardzo zmęczona ale po kamieniach na Kondratową skakała jak młoda koziczka. Więc nie trudność szkalu najbardziej się liczy.Waldek pisze:Ps: Ni cholery nie znam się na dzieciach, ale (zaryzykuję to stwierdzenie) bardziej je męczy długość trasy niż jej trudność, bo o bezpieczeństwo i tak dorośli muszą zadbać.
Dzięki .kleopa pisze:Kochany trafiłeś w dziesiatkę!
kleopa pisze:na Czarny Staw wlazła sama co prawda na czworaczkach i z moją asekurację ale była to dla niej świetna zabawa. Większość drogi na Kalatówki niosłam ją na rękach bo podobno była bardzo zmęczona ale po kamieniach na Kondratową skakała jak młoda koziczka.
Właśnie. Co to za zabawa - nie tylko dla dzieci - bez choćby najmniejszego zmęczenia. Bliższego przykładu mieć nie możesz i dzięki z mojej strony za podzielenie się nim.
... no znowu ja. prawde powiedziawszy to z nasz Melka bedziemy drugi raz w Tatrach. Pierwszy raz byla majac 14 miesiacy i w zasadzie to byla bardzo zadowolona bo w wiekszosci spala w nosidelku. Bylismy na Kasprowym, boje sie powiedziec (bo niektorzy -nie z tego forum ale jednak- uznali mnie za wariata) ale powiem na Giewoncie i Malolaczniaku nad Czarnym Stawem pod Rysami. W tym roku zainwestowalismy w nosidelko i kupilismy takie z najwyzszej polki zeby bylo i wygodnie i bezpiecznie( o zgrozo czytalam ostatnio o wariacie ktory lazl po orlej z maluchem i mu runal w przepasc-po prostu brak mi slow). Po prostu bije sie w piers ale chyba zle zalczela post. Mniej wiecej znam szlaki w Tatrach bo troche je zdeptalismy z mezem. Chodzilo mi raczej o to gdzie z nia pojsc (na kondycje fizycza raczej nie narzekam ;-))zeby nie zostac uznanym za wariata. Wierzcie mi naprawde nie o to chodzi by chwalic sie gdzie ta moja 2 latka nie weszla ale raczej o to, ze tak bardzo tesknie za szczytami, ze mam straszna ochote byc gdzies blizej nieba a po prostu nie mam z kim zostawic tej mojej kochanej "przyczepki". Wiem, ze pojdzie gdzie ja poniose -sama nazywa Tatry na zdjeciach "naszymi gorami"- ale czy nie bede smieszna jak ja wezme "tu i owdzie".Czy jestem WARIATEM?
Dom zbudowałem, drzewo posadziłem ( co roku sadze z 3 bo wszystko cholera usycha ) , ale potomka się nie dorobiłem ... więc moja wypowiedź niewiele warta ALE !!! Tak tigerek jesteś wariatem . Na prawde uwazam że nie ma nic złego w takim "noszeniu" dzieci, ale są dwa ograniczenia: trudność szlaku i wysokość ... . Trudność to problem wyłącznie dotyczący rodzica, bo niektóre szlaki wymagają na prawde trudnych pozycji gdzie dzieciak narazony jest na lot . Co do wysokości dla dorosłego 2K to prawie nic ( były przypadki obrzęku płuc i śmierci na tej wysokości ). Nie rozpisując się zbytnio opowiem krociotką historię ( mam nadzieje że nie przynudziłem tym czyms w innym temacie ) :
Rzecz się działa w Alpach, górkach wyższych niż nasze aleeeee.....
Facet szedł z nosidełkiem, które załadowane było 1,5 rocznym dzieckiem. Dziecku nie pasowało pewnie to że jest zimno, biało i ogolnie do dupy ( jak to w górach bywa ) i zały czas płakało. Facet parł nieprzerwanie na szczyt, a dziecko w pewnym momencie przestało płakać. Dopiero przy zejściu ze szczytu skumał, że to nie dlatego przestało płakać bo zasnęło... wysokość prawdopodobnie spowodowała obrzęk i śmierć dziecka.
Wiem że drastyczna moja opowieść, ale jest prawdziwa i może stanie się przestrogą dla "wysokogórskich" rodziców.
Rzecz się działa w Alpach, górkach wyższych niż nasze aleeeee.....
Facet szedł z nosidełkiem, które załadowane było 1,5 rocznym dzieckiem. Dziecku nie pasowało pewnie to że jest zimno, biało i ogolnie do dupy ( jak to w górach bywa ) i zały czas płakało. Facet parł nieprzerwanie na szczyt, a dziecko w pewnym momencie przestało płakać. Dopiero przy zejściu ze szczytu skumał, że to nie dlatego przestało płakać bo zasnęło... wysokość prawdopodobnie spowodowała obrzęk i śmierć dziecka.
Wiem że drastyczna moja opowieść, ale jest prawdziwa i może stanie się przestrogą dla "wysokogórskich" rodziców.
tigerek, w pierwszych słowach: uważam, że to fantastyczne, że chcecie chodzić i chodzicie z dzieckiem w góry, że pojawienie sie go nie spowodowało Waszego zahamowania i że nie zarzuciliście gór. To budujące Natomiast Noel i reszta chłopaków ma rację. Pamiętam historię, jak młoda para poszła na Rysy z dzieckiem w nosidełku i ściągał ich w nocy stamtąd TOPR. To historia chyba z ubiegłego roku.
Uważam, że wręcz powinniście zabrać Małą w Tatry. Jest pośród nas kilka takich osób, które miały takie szczęście i rodzice już od najwcześniejszych lat szczepili im bakcyla, właśnie tak, jak robicie to Wy.
Kwestia tylko, gdzie dziecko zabrać.
Przy zachowaniu wszelakich środków ostrożności, zasad bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku, możecie o tej porze roku spróbować Tatr Zachodnich: Grześ, potem podejście na Rakoń. Ewentualnie Kopa Kondracka od strony Hali Kondratowej. To, że braliście dziecko na Giewont jak miało 14 m-cy to jedna sprawa, a to, że teraz jest większe i waży więcej, to druga sprawa. Weźcie to pod uwagę. Pozdrawiam!
Uważam, że wręcz powinniście zabrać Małą w Tatry. Jest pośród nas kilka takich osób, które miały takie szczęście i rodzice już od najwcześniejszych lat szczepili im bakcyla, właśnie tak, jak robicie to Wy.
Kwestia tylko, gdzie dziecko zabrać.
Przy zachowaniu wszelakich środków ostrożności, zasad bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku, możecie o tej porze roku spróbować Tatr Zachodnich: Grześ, potem podejście na Rakoń. Ewentualnie Kopa Kondracka od strony Hali Kondratowej. To, że braliście dziecko na Giewont jak miało 14 m-cy to jedna sprawa, a to, że teraz jest większe i waży więcej, to druga sprawa. Weźcie to pod uwagę. Pozdrawiam!
z 10 miesięcznym dzieciakiem zaliczyłem Śnieżkę 1602 m.
po trasie jedni patrzyli jak na wariata a inni cóż super w drodze powrotnej pogoda się załamała i nawet zaliczyłem glebę na szczęście nic się nie stało porządne nosidło mocne paski i wszystko i będzie OK
po trasie jedni patrzyli jak na wariata a inni cóż super w drodze powrotnej pogoda się załamała i nawet zaliczyłem glebę na szczęście nic się nie stało porządne nosidło mocne paski i wszystko i będzie OK
KOCHAJ ŚNIEG UNIKAJ LAWIN
http://www.firebirds.pl/
http://www.firebirds.pl/
Na tym forum, jest nas sporo wariatów i buraków, z czego jesteśmy dumni Zabierałem swoje dzieci w góry, gdy te jeszcze nie potrafiły same chodzić. Na postojach raczkowały na czterech łapkach, po hali. Zabierałem je pod namiot, gdy jadły jeszcze z butelki, gotowaliśmy je w menażce. Nie robiłem niczego innego, ponad to, co robili ze mną moi rodzice. W wieku 6 lat, maja doświadczenia i wspomnienia górskie większe, niż niejeden dorosły. W skaliste rejony Tatr ich nie zabierałem, ponieważ nie jestem wstanie zapewnić im tam odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. Uważam że moje dzieci mają prawo być ze mną, gdy jestem szczęśliwy, a w górach właśnie taki jestem. Moim zdaniem, pokazując dzieciom świat inny, niż ten, który mamy w mieście za oknem, poszerzam ich horyzonty i daję im w późniejszym okresie możliwość wyboru, czy chcą spędzać wolny czas "pod klatką", w pubie, na dyskotece, czy zamiast tego np. wziąć plecak i pojechać w "dzikie kraje"tigerek pisze:Czy jestem WARIATEM?
dziekuje mili moi!! utwierdziliscie mnie w przkonaniu, ze nie robie nic zlego. w tym roku poprzestane na dolinach i nizszych, bezpieczniejszych partiach gor. zakochalam sie w Tatrach kilka lat temu ale widze, ze moja Mela juz sie zarazila - moja radosc jest ogromna! kiedy bacia ja pyta czy pojedzie z nia pluskac sie w morzu zdecydowanie odpowiada "nie! jade z mamusia w nasze gory" (czyt. Tatry) no serce mi rosnie - moja mala babeczka. mam jednak i wielkiego stracha w wieku 2 lat ciagnie ja w Tatry to gdzie bedzie chciala zebym ja zabrala za kilka lat .. K2??!! hihihi