Tatry - Wyprawa 7 dniowa - Sprzet - Noclegi - Trasa
Moderatorzy: adamek, Moderatorzy
Ja noclegi w schroniskach na sierpień(13-20) tego roku rezerwowałem w styczniu, w morskim oku były już tylko miejsca w starym schronisku, w doline 5 był najmniejszy problem, a z Murowanica czekam na grafik którym miał się pojawić pod koniec marca. I myślę że właśnie w Murowańcu będziesz miał bardzo duży problem z rezerwacją na ten termin, tak samo Morskie Oko. A od którego sierpnia się wybierasz??
Tatromaniak my co roku wybieramy się na takie długie wyprawy w tatry zazwyczaj 2tygodnie i jakoś mamy szczęście i pogoda zawsze nam sprzyja od lat, może trzeba sobie zasłużyć na pogodę:P
Tatromaniak my co roku wybieramy się na takie długie wyprawy w tatry zazwyczaj 2tygodnie i jakoś mamy szczęście i pogoda zawsze nam sprzyja od lat, może trzeba sobie zasłużyć na pogodę:P
Z opisu podejrzewam, że chcecie się z Tatrami wyrobić przed końcem kalendarza Majów
Plan na hurra - plan optimum, a gdzie rezerwowy , na zasadzie "niech się samiec wykaże organizacyjnie" Czy słabsze ogniwo też tak biega i trenuje z radością, czy ten drugi plecak będzie miał kto nieść i dokąd doniesie? Tatry najlepiej smakują małą łyżeczką (o czym później). Nie ma się gdzie spieszyć, tylko kontemplować. Co przygotowałeś na hasło "ale ja już nie mogę iść"? Co jak pogoda wtrąci swoje trzy grosze i powie "zaraz, momencik"? Jak dobry jesteś w totka, to miejsca w schronisku będą czekać (większa szansa przy złej pogodzie), ale nie ma gwarancji (i co wtedy ). Pierwszy dzień "na rozruch" powinien być lżejszy.
Ekwipunek:
- wygodny plecak z pasem biodrowym;
- przeciwdeszczowa, przeciwiatrowa kurtka z kapturem;
- polar, bielizna, odzież;
- okulary, kremy przeciwsłoneczne;
- wyposażona apteczka;
- okrycie głowy na słońce, czapka na ziąb;
- wygodne schodzone buty za kostkę, zapas skarpet;
- śpiwór, karimata;
- rękawiczki bez palców na skały i łańcuchy;
- latarka (czołówka) z zapasem baterii;
- mapa Tatr, naładowany telefon z nrami alarmowymi;
- bidony na wodę, termos, kubek;
- suchy prowiant, owoce, orzechy, czekolada;
- palnik turystyczny, osprzęt, nóż;
- zalecane kijki trekkingowe;
- mała zastawowa łyżeczka do miarkowania odrobin rozsądku (najlepiej sprawdza się srebrna, żeby dodatkowo pilnować przed zgubą).
Odnośnie wody:
Woda płynąca górskimi strumykami jest to tzw. woda surowa (deszczówka) i jej picie nie jest wskazane. Jej naturalna "destylacja" polega na chłonięciu wody przez powietrze w zależności od wilgotności, unoszeniu się i spadaniu z chmur w postaci deszczu, śniegu, gradu wraz z zanieczyszczeniami znajdującymi się w powietrzu (np. seledynowa chmura znad Japonii ). Następnie natrafia wszelkie zanieczyszczenia z miejsc gdzie spadnie i dalej popłynie (dlatego jak pić to powyżej schronisk). Jest to bardzo miękka woda (zawiera bardzo mało soli i innych mikroelementów), może zawierać całą tablicę mendelejewa (niezbadany skład), ale może też być pozbawiona zanieczyszczeń (działają na nią zgrubne piaskowe filtry i osmoza wśród roślin), w zależności od tego skąd i po czym płynie. Nie można jej długo przechowywać i istnieje ryzyko bakteryjne. W reakcję z płynącymi związkami wchodzi tlen i albo spadają na dno albo unoszą się na powierzchnię albo płyną dalej jako nowe związki. Podsumowując ryzykowny koktail , który od zawsze pijam w dużych ilościach i jest świetny. Z Murowańca zwyczajowo chodzę rano po wodę do ulubionego źródełka przy Zielonym Stawie (są też bliżej, ale wolę stamtąd). Bywało, że na długich szlakach, gdzie napotkanie źródełka jest nieopisanym dobrodziejstwem, w co trzeciej napełnionej butelce rozpuszczałem isostar w proszku.
Plan na hurra - plan optimum, a gdzie rezerwowy , na zasadzie "niech się samiec wykaże organizacyjnie" Czy słabsze ogniwo też tak biega i trenuje z radością, czy ten drugi plecak będzie miał kto nieść i dokąd doniesie? Tatry najlepiej smakują małą łyżeczką (o czym później). Nie ma się gdzie spieszyć, tylko kontemplować. Co przygotowałeś na hasło "ale ja już nie mogę iść"? Co jak pogoda wtrąci swoje trzy grosze i powie "zaraz, momencik"? Jak dobry jesteś w totka, to miejsca w schronisku będą czekać (większa szansa przy złej pogodzie), ale nie ma gwarancji (i co wtedy ). Pierwszy dzień "na rozruch" powinien być lżejszy.
Ekwipunek:
- wygodny plecak z pasem biodrowym;
- przeciwdeszczowa, przeciwiatrowa kurtka z kapturem;
- polar, bielizna, odzież;
- okulary, kremy przeciwsłoneczne;
- wyposażona apteczka;
- okrycie głowy na słońce, czapka na ziąb;
- wygodne schodzone buty za kostkę, zapas skarpet;
- śpiwór, karimata;
- rękawiczki bez palców na skały i łańcuchy;
- latarka (czołówka) z zapasem baterii;
- mapa Tatr, naładowany telefon z nrami alarmowymi;
- bidony na wodę, termos, kubek;
- suchy prowiant, owoce, orzechy, czekolada;
- palnik turystyczny, osprzęt, nóż;
- zalecane kijki trekkingowe;
- mała zastawowa łyżeczka do miarkowania odrobin rozsądku (najlepiej sprawdza się srebrna, żeby dodatkowo pilnować przed zgubą).
Odnośnie wody:
Woda płynąca górskimi strumykami jest to tzw. woda surowa (deszczówka) i jej picie nie jest wskazane. Jej naturalna "destylacja" polega na chłonięciu wody przez powietrze w zależności od wilgotności, unoszeniu się i spadaniu z chmur w postaci deszczu, śniegu, gradu wraz z zanieczyszczeniami znajdującymi się w powietrzu (np. seledynowa chmura znad Japonii ). Następnie natrafia wszelkie zanieczyszczenia z miejsc gdzie spadnie i dalej popłynie (dlatego jak pić to powyżej schronisk). Jest to bardzo miękka woda (zawiera bardzo mało soli i innych mikroelementów), może zawierać całą tablicę mendelejewa (niezbadany skład), ale może też być pozbawiona zanieczyszczeń (działają na nią zgrubne piaskowe filtry i osmoza wśród roślin), w zależności od tego skąd i po czym płynie. Nie można jej długo przechowywać i istnieje ryzyko bakteryjne. W reakcję z płynącymi związkami wchodzi tlen i albo spadają na dno albo unoszą się na powierzchnię albo płyną dalej jako nowe związki. Podsumowując ryzykowny koktail , który od zawsze pijam w dużych ilościach i jest świetny. Z Murowańca zwyczajowo chodzę rano po wodę do ulubionego źródełka przy Zielonym Stawie (są też bliżej, ale wolę stamtąd). Bywało, że na długich szlakach, gdzie napotkanie źródełka jest nieopisanym dobrodziejstwem, w co trzeciej napełnionej butelce rozpuszczałem isostar w proszku.
Ostatnio zmieniony 20 marca 2011, 9:48 przez Anonymous, łącznie zmieniany 10 razy.
laynn pisze:pisał na początku postu o sierpniu
przepraszam nie doczytałem
Jola R pisze:cóż to za teoria? Przecież to woda źródlana!
Bardzo proste. Nie wolno pić wody z potoków w większej ilości jest niebezpieczna dla organizmu. Wypłukuje z organizmu potrzebne związki.
Nie ma żadnych związków mineralnych.
Nie patrzymy na wody mineralne bo to jest inna bajka wszystko jest poddawane obróbce chemicznej.
Zaczynają sie te informacje pojawiać w nowych przewodnikach.
Kilku moich kolegów odchorowało i to bardzo picie wody z potoków.
gamerfono ja mam plecak 35l i 75+10. Ten drugi za duży, pierwszy za mały . Co do wycieczek w beskid, jako trening. Też się tak kiedyś szlifowałem a potem "głupie" zachodnie tatry mnie wykończyły. Kiedyś miałem podobne marzenia przejść tatr od schronu do schronu tylko właśnie tatrzańskie schroniska mi to skutecznie wybiły z głowy. Ale będę czekał na relację. Co do tras to zeszłego roku z palenicy podszedłem pod Bulę pod Rysami, potem do Moka i przez Szpiglas, dolinę 5tki spowrotem na parking. I powiem Ci, że stopy ledwo żywe były, mimo mniejszego plecaka (wtedy wyjątkowo był lekki). Czyli jak zwróciła uwagę Jola długie planujesz odcinki. Mnie po takich 2,3 dniach by się motywacja o minimum połowę zmniejszyła. Ale to ja .
- tatromaniak
- Członek Klubu
- Posty: 1120
- Rejestracja: 20 czerwca 2009, 15:53
Ja też tyle lat pijam bezpośrednio z wysoko położonych potoków i dobrze mi idzie na zdrowieIwon pisze:wiem, wiem , ale taka kawusia z potoku jest po kranówie jak poezjaraffi79 pisze:Mówimy o piciu prosto z potoku.
Dopatrywanie się tam jakowyś zanieczyszczeń w kontekście tego co pijamy na nizinach jest chyba lekką przesadą
Takie jest moje zdanie a "uczeni" niech pozostaną przy swoim stanowisku bo takie mają prawo