akurat w tym przypadku
PiotrekP ma absolutną racje! Tu nie chodzi bowiem o to, czy to był Zakopiańczyk, czy ktoś inny. Ktoś wlazł mu na jego posesje, były ostrzeżenie przed psem itp, zatem wg. mnie, winna zdarzenia jest owa natalia (swoją drogą znam właśnie taką natalię, która zrobiła by dokładnie to samo - coś to imię jakieś nie takie jest
). Jeśli sąd zdecydował inaczej to wszyscy w Polsce, którzy mają gdzieś zamontowane takie tabliczki, teraz mogą sobie je wsadzić w dupę. Osobiście mam tylko jedną, małą wątpliwość : co jest z tym ogrodzeniem ? Czy faktycznie go nie było ? Bo jeśli faktycznie go nie było, to w zimę wejście przypadkiem na taki teren już nie jest takie bardzo nieprawdopodobne. Ale to dotyczy tylko samego faktu wejścia na teren, a nie podchodzenia do psa.
Na koniec coś z serii :
Rzecz się działa latem 2010 roku, na podwórku jednej z kwater prywatnych, w Poroninie, wieczorem, jakoś tak po 21 już było...
Nagle na podwórko włazi dwóch, nieco podchmielonych typków i pyta się właścicielki o pokój na jedną Noc. Dostają odpowiedź, że takiego to tu nie ma, na co chłopaki zaczynają coś marudzić. Nagle jeden z nich zagaduje do gościa siedzącego nieopodal, na huśtawce: a Ty, co tu robisz? Na co gość, właściciel owej kwatery, wstaje ze słusznej wielkości siekierką i opowiada: Ja tu pilnuję porządku.
Chłopaki szybko, nawet bardzo szybko, opuszczają teren posesji...