Z żoną na szlaku

W tym dziale dyskutujemy na tematy związane z Tatrami. Rozmawiamy o turystyce, taternictwie powierzchniowym i jaskiniowym, tatrzańskich szlakach, ścieżkach, jaskiniach, schroniskach, wierzchołkach, przełęczach, dolinach, graniach, jeziorach, TOPR, Tatrzańskim Parku Narodowym i TANAP-ie.

Moderatorzy: adamek, Moderatorzy

mariuszg
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1422
Rejestracja: 11 marca 2010, 13:11

Z żoną na szlaku

Post autor: mariuszg » 24 marca 2010, 10:02

Witam. Chodzenie po górach jest naszą pasją , najukochańszym sposobem spędzania wakacji , chwilą na którą czekamy z utęsknieniem czasem przez cały rok. Przychodzi jednak chwila , że zabieramy ze sobą swoją "połówkę" : dziewczynę , żonę , chłopaka , aż w końcu dzieci. Liczymy oczywiście na to , że zarazimy ich naszym bakcylem.
Czasem z tą chwilą związane są dość zabawne historie. Może podzielimy się tym doświadczeniem na forum ? Naszym najmłodzszym kolegom i koleżankom oczywiście mogłoby dać to czasem wiele do myslenia...
Ja moją przyszłą zabrałem na Zawrat ( do tej pory spędzała wakacje tylko nad morzem z rodzicami ) . Wlazła , złamała paznokieć , wyzywała mnie przez pół godziny , że oszalałem , a ona kozicą nie jest. Dolina 5SP jej się bardzo spodobała , ale w dolinie Roztoki powiedziała , że jest bardzo zmęczona i dalej nie pójdzie. Mogliśmy nie zdażyc na ostatni autobus. Nagle zauważyła tabliczkę , na której pisało coś o niedżwiedziach... Poleciała jak perszing , ledwo za nią nadązyłem. Zdązyliśmy na przedostatni autobus. Po powrocie z wakacji zapytała sie kiedy pojedziemy znowu.
Czy moderator może uważa , że nalezy ten temat przerzucić gdzieś indziej ...?

Jak się temat rozwinie to potem się zobaczy co z nim zrobić, na razie niech zostanie. Modelator
Anonymous

Post autor: Anonymous » 02 kwietnia 2010, 22:44

Twoja przynajmniej zapytala o ponowny wyjazd :D Moja dziewczyna nienawidzi gor, a ja zawsze ja tam ciagne na sile :D ostatnio zauwazylem ciekawe zjawisko - rozne fazy obcowania z gorami, na poczatku jest niezadowolona, ze mus isc, pozniej agresywna (ile razy juz w szczenke dostalem :P ), nastepnie zaczyna sie godzic z losem, a kiedy juz schodzimy w dol jest szczesliwa :D uwielbia schodzic, ale pod gorke to tylko wyciag :D
Anonymous

Post autor: Anonymous » 03 kwietnia 2010, 11:23

U mnie jest podobnie moja druga połówka lubi morze bo nie trzeba nigdzie chodzić, ale na siłę zabieram ją w góry, ale ostatnio wpadliśmy z kumplami na niezły pomysł dziewczyny idą swoją drogą to znaczy swoimi szlakami a my swoimi na razie tego nie próbowałem ale mam nadzieję, że to wypali. Odnośnie wypowiedzi neolukas  -a to u mnie te fazy są troszeczkę inne na początku gdy idziemy jest w porządku, następnie narzeka że to siły nie ma, że ona już dalej nie pójdzie potem gdy się wejdzie między regiel górny a kosodrzewinę w momencie gdy zaczynają się jako takie widoki mówi że warto było i jest spokój na jakiś czas ale gdy ponownie zaczynają się trudne podejścia znowu jest źle :) wszak kobieta zmienną jest ale jak tu im dogodzić, może znacie jakiś sposób :)
mariuszg
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1422
Rejestracja: 11 marca 2010, 13:11

Post autor: mariuszg » 03 kwietnia 2010, 20:15

No to widzę , że ja mam jednak szczęście. Moja czuje bazę. Teraz to już nie wyobraża sobie innych wakacji jak tylko w górach. No i trzeba przyznać , że kondychę ma jak żadko która babka. Młodego wzięliśmy na szlak poraz pierwszy jak miał roczek. Z przodu plecak , ztyłu nosidełko.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 07 kwietnia 2010, 14:09

Moja druga połówka ma wielkie chęci.
Niestety ma wydłużane ścięgno Achillesa a co za tym idzie - kłopot z chodzeniem. Największy kłopot ma ze szlakami, które mi się podobają najbardziej (Tatry Wysokie).
Tak więc nieraz wychodzimy razem i wracamy razem ale ja w pewnym momencie się odłączam sam lub z którymś z 2 synów (9 i 10 lat).
Latem na przykład poszedłem sam na Rysy a żona z dziećmi nad Morskie Oko. Innym razem poszedłem na Świnicę i Zawratem na dół z synem a żona wjechała i zjechała kolejką na Kasprowy Wierch.
Zimą gorzej bo przez ścięgno nie kontroluje poślizgów :(
Gdy wrócimy wieczorkiem oglądamy razem moje fotki i wszyscy są zadowoleni :)
Na bardziej zaawansowane wyprawy niestety muszę wychodzić sam lub z jakimś umówionym czy napotkanym turystą. Żona w tym czasie znajduje jakieś łatwiejsze miejsca dla siebie z dziećmi.
Dodam, że do Tatr mamy 700 km dojazdu.
Ta odległość nie zniechęca jednak małżonki do kolejnego wyjazdu :)
mariuszg
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1422
Rejestracja: 11 marca 2010, 13:11

Post autor: mariuszg » 07 kwietnia 2010, 14:28

Moja też swego czasu miała problemy ze ścięgnem śródstopia. Nie wiem jak to zrobiła , ale teraz jest o.k. Jakieś tam maście i rozćwiczyła. Zrobiła sobie w chacie rodzaj siłowni : rowerek , steper i coś tam jeszcze i szarpie godzinę dziennie wieczorem . Polecam . Zamiast " M jak miłość" godzina ćwiczeń dziennie.
ODPOWIEDZ