Bezpieczeństwo w Tatrach, a w zasadzie jego brak
Moderatorzy: adamek, Moderatorzy
Bezpieczeństwo w Tatrach, a w zasadzie jego brak
Witam. Byłem ostatnio w Tatrach i mam wrażenie, że jest tam bardzo dużo "przypadkowych" ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy jak bardzo niebezpieczne są góry – np. siedmiolatek bez żadnego zabezpieczenia na Orlej Perci. Wziąłem moją siostrę (11 lat) pierwszy raz w Tatry Wysokie, i otóż, jakie było zdziwienie jak ludzie zobaczyli ją w uprzęży (połączona ze mną i lonżami do łańcuchów) oraz kasku. Być może zdziwienie było takie, dlatego, że nie miała profesjonalnych butów - które nawiasem mówiąc już ma . Co myślicie o "świadomości" poruszania się ludzi z dziećmi w górach wysokich w Polsce. Oto link do filmiku (i fotek), który zrobiłem po naszej "wyprawie", zapraszam do obejrzenia: http://www.lagozny.pl/relacje_10.php
Świadomości brakuje wielu ludziom trafiającym w góry, czy z dziećmi czy bez. Czasem warunki weryfikują poglądy na temat chodzenia po Tatrach, gorzej kiedy przytrafi się nieszczęście. Wiele osób wybierając się w ładną pogodę i mając tyle farta, że nie przytrafi im się jej załamanie nie ma pojęcia jak niebezpiecznie może się w tedy zrobić.
A tak BTW, Twoja siostra ma dużo szczęścia mając takiego brata
A tak BTW, Twoja siostra ma dużo szczęścia mając takiego brata
Hmm ja tam ani na wspinaniu, ani na tłumaczeniu ludziom bezpieczeństwa się nie znam, ale w łańcuch bym się nie wpiął, w przelot na kotwie ekspresem to i owszem, ale żeby tak jak po ferracie? Chyba jednak psychę i kręgosłup mam za słabe do tak dużych odpadnięć. Łamań poprzecznych HMS o kotwę, też nie umiem liczyć. Może powinieneś kawał linki mieć i na lotnej iść z dzieckiem? Wspinacze i taterniki niech się wypowiedzą. Co do kasku, to niestety po tej stronie Odry używane są tylko na motor. Budzą na tatrzańskich szlakach sensację, zwłaszcza na drogach graniowych.
lukas.1 W Polsce i w Europie niestety nie ma "gór wysokich"
Pod tym względem Pakistanu nie dogonimy
lukas.1 W Polsce i w Europie niestety nie ma "gór wysokich"
Pod tym względem Pakistanu nie dogonimy
To skąd tyle wypadków?tymuś pisze:Tu nikomu Pan nie musi tlumaczyc a robi to Pan nagminnie
Z jazdą na nartach też tak było, ale ostatnio się zmieniło i widzę coraz więcej w kaskach, miejmy nadzieję że i tu się zmieni nasza mentalność.igi pisze:Co do kasku, to niestety po tej stronie Odry używane są tylko na motor. Budzą na tatrzańskich szlakach sensację, zwłaszcza na drogach graniowych.
Jeszcze nie tak dawno w alpach na nartach jak był ktoś bez kasku to moża było w ciemno zagadać po polsku lub rosyjsku, teraz się to zmieniło. Narciarze docenili kaski to i tu docenimy kaski, trzeba poczekac. Na stoku jeszcze trzy lata temu jak jeździłem w kasku to patrzyli na mnie jak na ufo, a teraz jeździ większość i nikogo to nie dziwi.
tymuś W miesiącu sierpniu ratownicy TOPR udzielili w górach pomocy 89 turystom. 39 z nich zostało ciężko rannych. Przy użyciu śmigłowca przetransportowano do szpitala 28 osób. Celem niesienia pomocy zorganizowano 35-wieloosobowych wypraw ratunkowych i 39 akcji.
To skąd te statystyki skoro wszyscy to wiedzą?
Nie ma się co obrażać, że o tym często piszę, bo każde przypomnienie może uchronić kogoś przed wypadkiem lub zastanowi się czy ten szczyt jest na jego mozliwości czy umiejętności. Jesteś młodym wysportowanym wspinającym się człowiekiem i widze, że zasady Ci są znane, ale nie wszyscy muszą mieć Twoją wiedzę i umiejętności. Dlatego dziwię się dlaczego sprawy bezpieczeństwa tak lekko traktujesz. Ja już napatrzyłem się na tych, którym się wydawało, że ich wypadki nie dotyczą.
To skąd te statystyki skoro wszyscy to wiedzą?
Nie ma się co obrażać, że o tym często piszę, bo każde przypomnienie może uchronić kogoś przed wypadkiem lub zastanowi się czy ten szczyt jest na jego mozliwości czy umiejętności. Jesteś młodym wysportowanym wspinającym się człowiekiem i widze, że zasady Ci są znane, ale nie wszyscy muszą mieć Twoją wiedzę i umiejętności. Dlatego dziwię się dlaczego sprawy bezpieczeństwa tak lekko traktujesz. Ja już napatrzyłem się na tych, którym się wydawało, że ich wypadki nie dotyczą.
ja rowniez jestem zwolennikiem kaskow i innych mozliwych form unikania tragedii ale wydaje mi sie ze tu na forum nie ma ludzi ktorym trzeba o tym mowic natomiast ludzie do ktorych Pan adresuje swoje ostrzeżenia w 90% przypadkow i tak postawia na swoim.dopóki komus bliskiemu nie stanie sie krzywda to kazdemu wydaje sie ze jego to nie dotyczy.
Grubo się mylisz. Osoby zarejestrowane na forum to zaledwie garstka, kropla w morzu wśród tych, którzy tu tylko zaglądają i czytają, ale nie piszą. Ponadto nie wszyscy tu obecni i aktywni chodzą po takich górach, jak np. Tatry i wcale nie muszą wiedzieć, co to lonża, ani jakie są jej atuty.tymuś pisze:wydaje mi sie ze tu na forum nie ma ludzi ktorym trzeba o tym mowic
Co do asekuracji dzieciaków na Orlej - trasa jest długa i przeróżne są na niej formy stałych ubezpieczeń. Wpinanie siebie lub kogoś lonżą do łańcuchów ma jakiś tam swój sens, jeżeli faktycznie czujemy lęk przed napotykanymi tam trudnościami. Oczywiście pod warunkiem, że mamy odpowiedni do tego osprzęt, vide: uprząż, lonżę ferratową, ew. taśmę / taśmy na dyneemie + karabol/e.
O ile przy łańcuchach biegnących poziomo problem łamania poprzecznego zwykle nie występuje (tu w przypadku sprzętu rolę odgrywa raczej długość i "dynamika" taśmy), o tyle przy podejściach ryzyko, że karabinek pęknie przy uderzeniu o kotwę jest większe, jeżeli jest bądź jaki, a nie ferratowy.
Ofkors, jeżeli bierzemy linę, to najlepiej iść na lotnej, jak pisze Igi.
Powyższe to tylko teoretyczne dywagacje: największe zagrożenie na OP to pogoda i ludzie.
No niestety wyobrażnia ludzka nie ma granic o czym przekonałam się na własne oczy schodząc niebieskim szlakiem z D5S do Morskiego Oka. Otóż wędrując tym niemiłosiernie zatłoczonym w ten dzień szlakiem,usiadłam na moment aby odpocząć, no i tak sobie oglądałam mijających mnie turystów,aż tu nagle dostrzegłam młodą kobietę, która wędrowała ... w japonkach!!!!
Zgadzam się, niektórzy ludzie nie myślą racjonalnie idąc w góry. Ja dzisiaj wracając ze Świnicy spotkałem kobietę która maszerowała w sandałkach i bluzeczce na ramiączkach. Powiedziałem żeby uważała na siebie idąc w tym obuwiu bo jest niebezpiecznie, ale z wyrzutem powiedziała mi , że jej obuwie jest najbezpieczniejsze :-)
Z drugiej strony to jest paradoksalne ale człowiek mający odpowiednnie buty może zbytnio zaufać w swoje przygotowanie, a taka "pacjentka" w sandałach wie że musi uważać na każdy krok. I tu właśnie dużo zależy od tego czy na ten każdy krok uważa...Vektor pisze:Powiedziałem żeby uważała na siebie idąc w tym obuwiu bo jest niebezpiecznie, ale z wyrzutem powiedziała mi , że jej obuwie jest najbezpieczniejsze :-)