Kobiecy wyścig do Korony Himalajów i Karakorum
Moderatorzy: adamek, PiotrekP, Moderatorzy
- Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
- Kontakt:
Kobiecy wyścig do Korony Himalajów i Karakorum
43-letnia Koreanka o trudnym do wymówienia (jak to się w ogóle czyta ???) imieniu i nazwisku Oh Eun-Sun niespodziewania namieszała wśród Pań, pretendujących do zaszczytnego (ach ta sława) tytułu Pierwszej Kobiety, Która Zdobyła Wszystkie 14 Ośmiotysięczników.
Zróbmy zatem mały remanent i przypomnijmy dotychczasowe osiągnięcia:
1. Gerlinde Kaltebrunner (moja faworytka): 12 szczytów, niestety brakuje Jej Everestu i K2 z którą już próbowała się mierzyć.
2. Edurne Pasaban: 12 szczytów. Brakuje Jej: Annapurny i Shisha Pangmy
3. Nives Meroi: 11 szczytów. Pozostały: Annapurna, Makalu i Kangczendzonga.
Natomiast Oh Eun-Sun mocna namieszała, zdobywając w tym roku aż pięć ośmiotysięczników, w tym dwa naprawdę trudne !!!
Ma zatem na koncie 13 szczytów a pozostaje Jej Annapurna.
1 maja 2009 weszła na Makalu
18 maja była już na Kangczendzondze
9 czerwca 2009 stanęła na Dhaulagiri
10 lipca weszła na Nanga Parbat
a 3 sierpnia 2009 stanęła na szczycie Gasherbruma I
Jak dla mnie jest to coś absolutnie nieprawdopodobnego !!!
Jednakże pojawiają się liczne kontrowersje wysuwane przez znanych himalaistów (m.inn. Artura Hajzera) dotyczące stylu w jakim tego dokonała - wchodziła w większości na tlenie i przy bardzo mocnym wsparciu licznych grup pomocniczych - przecierano za Nią szlak, poręczowano, zakładano obozy, noszono ładunki i tlen itp.
Ponadto gdy Koreanka wspina się na jednym ośmiotysięczniku, to w tym samym czasie kolejna ekipa zakłada obozy, poręczuje szlak i przygotowuje sprzęt na kolejnym 8k, gdzie Oh Eun-Sun zjawia się helikopterem, gdy już wszystko jest przygotowane do ataku.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat ???
Druga sprawa - znamienny jest fakt, że aż trzem z czterech Pań pozostaje Annapurna, więc wszystko moż się jeszcze zdarzyć (pamiętajmy o Piotrze Pustelniku, któremu do Korony brakuje właśnie "Anki", z którą mierzył się już bez powodzenia aż 3 razy).
Osobiście nie cieszy mnie fakt wysunięcia się na prowadzenie sympatycznej skądinąd Koreanki.
Zróbmy zatem mały remanent i przypomnijmy dotychczasowe osiągnięcia:
1. Gerlinde Kaltebrunner (moja faworytka): 12 szczytów, niestety brakuje Jej Everestu i K2 z którą już próbowała się mierzyć.
2. Edurne Pasaban: 12 szczytów. Brakuje Jej: Annapurny i Shisha Pangmy
3. Nives Meroi: 11 szczytów. Pozostały: Annapurna, Makalu i Kangczendzonga.
Natomiast Oh Eun-Sun mocna namieszała, zdobywając w tym roku aż pięć ośmiotysięczników, w tym dwa naprawdę trudne !!!
Ma zatem na koncie 13 szczytów a pozostaje Jej Annapurna.
1 maja 2009 weszła na Makalu
18 maja była już na Kangczendzondze
9 czerwca 2009 stanęła na Dhaulagiri
10 lipca weszła na Nanga Parbat
a 3 sierpnia 2009 stanęła na szczycie Gasherbruma I
Jak dla mnie jest to coś absolutnie nieprawdopodobnego !!!
Jednakże pojawiają się liczne kontrowersje wysuwane przez znanych himalaistów (m.inn. Artura Hajzera) dotyczące stylu w jakim tego dokonała - wchodziła w większości na tlenie i przy bardzo mocnym wsparciu licznych grup pomocniczych - przecierano za Nią szlak, poręczowano, zakładano obozy, noszono ładunki i tlen itp.
Ponadto gdy Koreanka wspina się na jednym ośmiotysięczniku, to w tym samym czasie kolejna ekipa zakłada obozy, poręczuje szlak i przygotowuje sprzęt na kolejnym 8k, gdzie Oh Eun-Sun zjawia się helikopterem, gdy już wszystko jest przygotowane do ataku.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat ???
Druga sprawa - znamienny jest fakt, że aż trzem z czterech Pań pozostaje Annapurna, więc wszystko moż się jeszcze zdarzyć (pamiętajmy o Piotrze Pustelniku, któremu do Korony brakuje właśnie "Anki", z którą mierzył się już bez powodzenia aż 3 razy).
Osobiście nie cieszy mnie fakt wysunięcia się na prowadzenie sympatycznej skądinąd Koreanki.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Uważam osobiście że szczyt powinien być zdobyty na własnych nogach, nie jestem alpinistą i nigdzie się nie wspinam (ewntualnie łaziłem trzochę po ferratach) ale jak na własnych nogach coś "zdobywam" to całkiem inna radość. Z drugiej strony i tak podziwiam wszystkich, którzy się tak wysoko wspinają,
pozdrawiam.
pozdrawiam.
Chodzenie szlakowe?Dariusz Meiser pisze:wchodziła w większości na tlenie i przy bardzo mocnym wsparciu licznych grup pomocniczych - przecierano za Nią szlak, poręczowano, zakładano obozy, noszono ładunki i tlen itp.
Ponadto gdy Koreanka wspina się na jednym ośmiotysięczniku, to w tym samym czasie kolejna ekipa zakłada obozy, poręczuje szlak i przygotowuje sprzęt na kolejnym 8k, gdzie Oh Eun-Sun zjawia się helikopterem, gdy już wszystko jest przygotowane do ataku.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat ???
a skąd u Niej tyle kasy na te wszystkie operacje?
helikopterem na szczycie nie ląduje, jednak jakiś wysiłek podjąć musi.
może ma więcej szczęścia niż inni, którzy nie mogą się tak wszechstronnie podpierać bo ich po prostu ni stać? poza tym jak podzielić dopuszczalną ilość ułatwień od niedopuszczalnej? może mamy zbyt romantyczne wymagania a życie i sława mają swoje prawa.
jeśli głupoty piszę to sory
helikopterem na szczycie nie ląduje, jednak jakiś wysiłek podjąć musi.
może ma więcej szczęścia niż inni, którzy nie mogą się tak wszechstronnie podpierać bo ich po prostu ni stać? poza tym jak podzielić dopuszczalną ilość ułatwień od niedopuszczalnej? może mamy zbyt romantyczne wymagania a życie i sława mają swoje prawa.
jeśli głupoty piszę to sory
z bliska nic nie wygląda tak, jakim się wydawało z daleka
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
przy garach i w łóżku niech się atywizująjck pisze: działa na rzecz aktywizacji kobiet w Korei.
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
maga pisze:anek! przywołuję Cię do porządku
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
To jest ciekawe zagadnienie. Póki co nie ma powiedzianego że np maksymalna liczba osłów niosąca twój ekwipunek to 10. Ale jednak jest jakaś granica. Chcesz wejść z tlenem ok, ale nie powinno się to liczyć do "tytułu Pierwszej Kobiety, Która Zdobyła Wszystkie 14 Ośmiotysięczników". Niech tam sobie wchodzi jak chce, zobaczymy co później powie. W mojej opinii to, że trwa organizacja jak jeszcze nie zeszła z jednej góry to jest ok, ale tlen nie jest w porządku (oczywiście jeżeli chodzi i miano tej pierwszej).
Niestety czasy się zmieniły i teraz kto ma kasę ten może prawie wszystko. Trochę to bez senu z takim zdobywaniem 8k w porównaniu np do chociażby lat 80 XX w. gdzie liczylo się jeszcze samodzielne (bądź wspólnie z zespołem) przygotowanie calej trasy, obozów itp. Ale czasy się zmieniły i takich "zdobywców" niestety będzie przybywać.
Mnie zastanawia jeszcze jedno. Jako że helikopterem można jużwylądować na szczycie Mt. Everestu to czy np. jak mam kase i mnie wysadzą np. 10 m pod szczytem i na niego wejde to też jestem traktowany jako zdobywca ? Bo chyba też nie ma ustalonej granicy ile metrów ponieżej wierzchołka trzeba zacząc wspinaczkę
Mnie zastanawia jeszcze jedno. Jako że helikopterem można jużwylądować na szczycie Mt. Everestu to czy np. jak mam kase i mnie wysadzą np. 10 m pod szczytem i na niego wejde to też jestem traktowany jako zdobywca ? Bo chyba też nie ma ustalonej granicy ile metrów ponieżej wierzchołka trzeba zacząc wspinaczkę
- Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
- Kontakt:
Kinga Baranowska twierdzi, że zdobywanie 8k na tlenie (pomijając oczywiście względy czysto techniczne), a skupiając się na fizjologii) to tak jakby wchodzić na górę o 2000 metrów niższą.
Hajzer uważa tak samo, tyle że mówi o 1500 metrów.
A są to osoby, które bez tlenu sporo w Himalajach osiągnęły, więc można im wierzyć.
Z drugiej strony warto pamiętać, że pierwsze wejście na Everest bez tlenu miało miejsce dopiero w 1978 roku - Messner z Habelerem
A co do Twojego Oscar pytania - trudna sprawa.
Jeżeli wysadzili by Cię pod szczytem to mógłbyś raczej powiedzieć "byłem na Evereście" niż "wszedłem na Everest"
Podobnie jest z takim (wcale nie tak bardzo wydumanym problemem) - czy jeżeli wejdę na szczyt, zejdę kilkadziesiąt metrów (albo kilkaset) i wejdę powtórnie, to czy będzie mi to zaliczone jako kolejne wejście na szczyt ?
Taki przypadek miał miejsce podczas pierwszego wejścia na Broad Peak - Kurt Diemberger osiągnąwszy samotnie wierzchołek zaczął schodzić. Podczas zejścia natknął się na swojego towarzysza Buhla. Zawrócił więc i poszedł z nim na szczyt jeszcze raz.
Zatem wszedł na Broad Peak dwukrotnie czy też nie ???
Hajzer uważa tak samo, tyle że mówi o 1500 metrów.
A są to osoby, które bez tlenu sporo w Himalajach osiągnęły, więc można im wierzyć.
Z drugiej strony warto pamiętać, że pierwsze wejście na Everest bez tlenu miało miejsce dopiero w 1978 roku - Messner z Habelerem
A co do Twojego Oscar pytania - trudna sprawa.
Jeżeli wysadzili by Cię pod szczytem to mógłbyś raczej powiedzieć "byłem na Evereście" niż "wszedłem na Everest"
Podobnie jest z takim (wcale nie tak bardzo wydumanym problemem) - czy jeżeli wejdę na szczyt, zejdę kilkadziesiąt metrów (albo kilkaset) i wejdę powtórnie, to czy będzie mi to zaliczone jako kolejne wejście na szczyt ?
Taki przypadek miał miejsce podczas pierwszego wejścia na Broad Peak - Kurt Diemberger osiągnąwszy samotnie wierzchołek zaczął schodzić. Podczas zejścia natknął się na swojego towarzysza Buhla. Zawrócił więc i poszedł z nim na szczyt jeszcze raz.
Zatem wszedł na Broad Peak dwukrotnie czy też nie ???
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Ja póki co z takimi wysokościami nie miałem do czynienia, ale jeśli będę kiedykolwiek miał okazję wspinać się w himalajach to chciałbym tam wejść o własnych siłach tzn. docierać pod górę, targam dupę na górę, a na plecach cały ekwipunek, który mi musi wystarczyć, a jeśli czegoś zabraknie... to będzie nauczka na przyszłość W książce " W skale i w lodzie" Głowacz wspomina o alpiniście ( nie pamiętam nazwiska), który rowerem przejechał bodajże 11k km do Nepalu, następnie wszedł bez tlenu na Everest taszcząc na plecach 70 kg ekwipunku. Dla mnie to jest zdobycie szczytu, a nie jakieś przecieranie szlaku, wysiadanie z helikoptera w połowie drogi itp. W tym wypadku możesz powiedzieć, że byłeś na górze, ale nie że ją zdobyłeś .
Pozdrawiam
Pozdrawiam