Ośmiotysięczniki - Mount Everest (8850 m n.p.m.) - Himalaje

W tym dziale rozmawiamy o górach z całego świata oraz przedstawiamy nasze relacje i zdjęcia z wycieczek zagranicznych. Również tu możesz zapytać o przygotowania, problemy i trudności przy organizowaniu wypraw zagranicznych.

Moderatorzy: adamek, PiotrekP, Moderatorzy

Gość

Ośmiotysięczniki - Mount Everest (8850 m n.p.m.) - Himalaje

Post autor: Gość » 30 stycznia 2008, 14:50

Na początek troche definicji i historii:


Mount Everest, Everest, Czomolungma, Sagarmatha (8850 m n.p.m.), najwyższy szczyt Ziemi, położony w środkowej części Himalajów Wysokich, na granicy Nepalu i Tybetu (Chiny).

Zbudowany z granitów, gnejsów oraz z wapieni i łupków. Tworzy potężny masyw podcięty z trzech stron lodowcami (najdłuższe Khumbu i Rongbuk - ok. 17 km). Przez miejscową ludność uważany za siedzibę bogów (Czomolungma - Bogini Matka Ziemi).
Czomolungma (tybetańskie określenie góry).
Sagarmatha (nazwa pochodząca z sanskrytu, używana przez Nepalczyków).

Masyw Mount Everest objęty jest parkiem narodowym "Sagarmatha". Najwyższa góra Ziemi została "odkryta" w roku 1852. Dziś nie zdołamy już dociec, czy tym, który dokonał sensacyjnego obliczenia, był rzeczywiście szef Computing Office (Biura Obliczeniowego) w Survey of India, Hindus Radhanath Sikhdar, czy też pół Anglik, pół Hindus Henessey albo może jeden z młodszych asystentów. W każdym razie dyrektorowi Departamentu Miernictwa doniesiono iż Peak XV jest wyższy niż jakikolwiek znany dotąd szczyt. Najwyższa góra świata w roku 1856 otrzymała sławne na całym świecie imię Mount Everest - na cześć Sir George'a Everesta, który zasłużył się jako kierownik pomiarów geodezyjnych w Indiach w latach 1823 - 1848. Stare tybetańskie miano Czomolungma poznano dopiero o wiele później.

Himalaje, z punktu widzenia geologii względnie młody łańcuch górski, należą do Azjatyckiej Płyty Kontynentalnej. Podważa je i przesuwa Płyta Indyjska co stanowi przyczynę dalszych fałdowań i trzęsień ziemi w tym regionie. Od czasu poczynionych przed stu pięćdziesięcioma laty pomiarów uważa się Mount Everest za najwyższą górę na Ziemi. W roku 1849 wstępnie namierzono go za pomocą teodolitu jako "Peak XV". Zmierzenie wysokości nie było wtedy zadaniem łatwym: dwanaście osób niosło ważący ponad pół tony instrument pomiarowy przez bezdroża do stóp Himalajów. Na miejscu trzeba było najpierw zamontować instrument, a potem za jego pomocą zmierzyć Mount Everest. Od dokonangeo przez Jamesa Nicholsona z odległości ponad stu pięćdzięsięciu kilometrów pomiaru kątów do czasu, gdy poznano wyniki odpowiednich obliczeń triangulacyjnych, upłynęło siedem lat. Andrew Waugh, następca George'a Everesta na urzędzie dyrektora Departamentu Miernictwa, naniósł na mapy wartoścć 29 002 stopy (tj. 8840 metrów) jako wysokość szczytu. W roku 1856 Royal Geographical Society nadało górze imię (początkowo nazywano ją "Peak b", potem "Peak XV"), które nosi ona do dziś - Mount Everest, na część Sir George'a Everesta. Jakże dokładnie już w roku 1849 ustalono kąt wzniesienia! We wrześniu 1992 roku na Evereście po raz pierwszy stanął sprzęt GPS i za pomocą sygnałow satelity zmierzono wysokość góry. Ów "pomiar stulecia" wskazał wysokość 8846,10 metra. Figurujące w większości statystyk i atlasów dane, zgodnie z którymi wysokość Everestu wynosi 8848 metrów, stanowią wynik pomiarów dokonanych w latach pięćdziesiątych XX wieku. Obecnie przyjmuje się wynik z roku 1999, który wyniósł 8850 metrów n.p.m.

Próby zdobycia Mount Everestu przez wyprawy brytyjskie od strony północnej datują się od 1921, w ich trakcie w 1924 zginął podczas brawurowego ataku - prawdopodobnie 300 m poniżej szczytu - lider brytyjskiego zespołu, wybitny alpinista G. Mallory. 1 V 1999 amerykańska ekspedycja kierowana przez Erica Simonsona odnalazła ciało Mallory'ego około 300 m poniżej szczytu.

Mount Everest został zdobyty od południa (podczas 12 kolejnej wyprawy) 29 maja 1953 przez Nowozelandczyka Edmunda Hillary'ego i Szerpę Tenzinga Norgaya, podczas wyprawy kierowanej przez Johna Hunta.
Ostatnio zmieniony 31 stycznia 2008, 1:32 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 30 stycznia 2008, 16:55

Oscar pisze:Próby zdobycia Mount Everestu przez wyprawy brytyjskie od strony północnej datują się od 1921, w ich trakcie w 1924 zginął podczas brawurowego ataku - prawdopodobnie 300 m poniżej szczytu - lider brytyjskiego zespołu, wybitny alpinista G. Mallory. 1 V 1999 amerykańska ekspedycja kierowana przez Erica Simonsona odnalazła ciało Mallory'ego około 300 m poniżej szczytu.
I to jest pierwsze pytanie: weszli czy nie? Jakie macie informacje, domysły własne itd...
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Oscar

Post autor: Oscar » 30 stycznia 2008, 19:04

Hehe Messner poświęcił temu pytaniu całą książkę ("Druga śmierć Mallory'ego").
Oczywiście udowadnia w niej że nie było wówczs takiej możliwości żeby pokonali tą barierę. Oczywiście wiadomo też że Messner zawsze umniejszał i negował osiągniecia innych, aby tym samym przedstawić siebie jako wielkiego i najlepszego wspinacza.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że wówczas sprzęt był bardzo prymitywny (nie było raków), czekany były ciężkie i słabej jakości. Ja nie byłem i nie widziałem jak na żywo wygląda ten uskok, więc trudno to ocenić, ale chyba raczej nie mieli szans wówczas na pokonanie go.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 30 stycznia 2008, 19:13

Japończycy /o ile dobrze pamiętam/ pokonali ten uskok klasycznie, stosując sprzęt z tamtego okresu...pamiętać też trzeba o jednym: w latach dwudziestych musiało być znacznie więcej śniegu niż teraz /ocieplenie klimatu/. Ja generalnie też nie wierzę, że im się udało...ale naprawdę chciałbym by jednak weszli i czepiam się każdego faktu przemiawiającego za skucesem.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Oscar

Post autor: Oscar » 30 stycznia 2008, 19:21

Niestety raczej nigdy sie juz tego nie dowiemy. Nie znaleziono nic co by wskazywało na to że byli na szczycie. Oficjalnie po raz pierwszy Everest został zdobyty w 1953 roku i musimy sie tego trzymać.


Teraz troche o Polakach:

Pierwszego polskiego wejścia dokonała Wanda Rutkiewicz 16 października 1978 roku (w dniu wyboru Karola Wojtyły na papieża) - było to równocześnie pierwsze wejście Europejki i trzecie wejście kobiece w ogóle.
17 lutego 1980 wyprawa polska (Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki) dokonała pierwszego wejścia zimowego na Mount Everest. Na szczycie byli około 40 minut. W złamanym przez wiatr maszcie trójnogu znaleźli kartkę z jesiennej wyprawy. Na jej miejsce włożyli swoje wizytówki. Potem przymocowali do masztu różaniec od papieża przyniesiony do bazy przez księdza i mały drewniany krzyżyk, który dała matka Stanisława Latałło (zginął w grudniu 1974 roku podczas wyprawy na Lhotse), prosząc o zostawienie w Himalajach ku pamięci syna. Na końcu przywiązali starannie do aluminiowych nóżek statywu termometr minimalny, z tą myślą, że od tej pory kolejni zdobywcy będą mogli sprawdzać, jaka była najniższa temperatura na najwyższej górze na Ziemi.
Po euforii przyszedł dramat: zaczął wiać bardzo silny wiatr.
– Z wielkim trudem doszliśmy do obozu. W takich warunkach zejście było trudniejsze niż to historyczne wejście – mówi w jednych ze wspomnień Wielicki. Zapadał zmrok, kiedy natkneli sie na zamarznięte zwłoki Hennelore Schmatz, Niemki, czwartej kobiety, która stanęła na Evereście. Do konca towarzyszyla Genetowi, nie chcac zostawic umierajacego partnera. Kiedy juz mogla wyruszyc, bylo zbyt pózno, aby uciec ze strefy smierci.
Odnowione odmrozenia palców stóp Wielickiego krwawily i strasznie bolaly. Wielicki zgubil sie, na chwile stracil wzrok. Na Poludniowym Wierzcholku skonczyl im sie tlen. Cichy odnalazl namiot na Przeleczy Poludniowej o godz. 20.30. Wielicki dotarl do niego godzine pózniej.
– Kiedy doszliśmy do obozu II, Andrzej nas nakarmił, odtajaliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Zawada nagrał te nasze dwa równoległe monologi. Usłyszeliśmy je miesiąc później u niego w domu. Krzysztof powiedział wówczas do mnie: Wiesz, teraz naprawdę wiem, że byliśmy na wierzchołku Everestu – wspomina Cichy.
– Zwyciężyła drużyna. W następnych latach nastąpiła personifikacja, wielka indywidualizacja. Zaczęło się wyłącznie mówić: Scott, Loretan, Wielicki czy Kukuczka. Tamta wyprawa była anonimowa. Mówiło się: Polacy zdobyli Everest w zimie! Nie wiedzieliśmy wówczas, że to był schyłek alpinizmu zespołowego – mówił Wielicki w rozmowie z Moniką Rogozińską („Rzeczpospolita”, 16.02.2000).
Ostatnio zmieniony 31 stycznia 2008, 13:08 przez Oscar, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 30 stycznia 2008, 23:34

Cóż, to jest naprawdę histiryczne wejście, pierwsze zimowe na 'ósemkę' i to jeszcze Everest. A najciekawsze, najambitniejsze wejście na tą górę, Waszym zdaniem?
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Oscar

Post autor: Oscar » 31 stycznia 2008, 1:03

To zalezy w jakich kategoriach to rozpatrywać bo na tą góre wchodziły kobiety i dzieci, ludzie bez nóg, staruszkowie itp.

W kategoriach sportowych to napewno właśnie pierwsze wejście zimowe, a później to wiadomo że wymyślano wiele ale akurat Everest to obojętnie jaką drogą niejest szczególnie trudna technicznie góra.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 31 stycznia 2008, 13:12

W kategoriach sportowych to napewno właśnie pierwsze wejście zimowe, a później to wiadomo że wymyślano wiele ale akurat Everest to obojętnie jaką drogą niejest szczególnie trudna technicznie góra.
W kwestii dróg normalnych- tak. W innej- już nie do końca. Wszak np Fantasy Ridge ciągle czeka...
Dla mnie: przejście Japończyków z zimy 1993 drogi Anglików na południowo- zachodniej ścianie z roku 1975 /Haston, Scott oraz Boardman i Pertemba/.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Anonymous

Post autor: Anonymous » 31 stycznia 2008, 14:34

jck pisze:Wszak np Fantasy Ridge ciągle czeka...
Nie jest to ta droga z Radka pętlą ? :D
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 31 stycznia 2008, 14:36

Oscar pisze:Hehe Messner poświęcił temu pytaniu całą książkę ("Druga śmierć Mallory'ego").
Oczywiście udowadnia w niej że nie było wówczs takiej możliwości żeby pokonali tą barierę. Oczywiście wiadomo też że Messner zawsze umniejszał i negował osiągniecia innych, aby tym samym przedstawić siebie jako wielkiego i najlepszego wspinacza.
Zgadza się - podobnie było ze stosunkiem Messnera do Kukuczki - pamiętne pominięcie zaproszenia dla Jurka Kukuczki na pierwszy zjazd najwybitniejszych himalaistów na zamku Messnera (chociaż wanda Rutkiewicz bardzo wówczas broniła decyzji Messnera). Zaprosił go dopiero za drugim razem.
Tak samo telegram jaki Messner wysłał Kukuczce, gdy ten zdobył ostatni osmiotysięcznik - "Nie jesteś DRUGI, jesteś wielki". Niby miły gest, ale musiał mu wypomnieć, kto był pierwszy :) :).

Oscar pisze: Ja nie byłem i nie widziałem jak na żywo wygląda ten uskok, więc trudno to ocenić, ale chyba raczej nie mieli szans wówczas na pokonanie go.
Też tak myślę - trzeba pamiętać, że drugi uskok ma prawie 40 metrów, a to nie takie hop-siup na 8000 metrów.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 31 stycznia 2008, 14:41

jck pisze:Cóż, to jest naprawdę histiryczne wejście, pierwsze zimowe na 'ósemkę' i to jeszcze Everest. A najciekawsze, najambitniejsze wejście na tą górę, Waszym zdaniem?
Myślę, że trzeba docenić niewidomego Erica Weihenmayera (o ile nie przekręciłem nazwiska), który też jako pierwszy niewidomy Zdobył koronę Ziemii.

Duże wrażenie wywarło na mnie samotne wejście bez tlenu Marcina Miotka w 2005 roku.

A zimowe wejście Polaków - osiągnięcie samo w sobie niepowtarzalne i historyczne.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 31 stycznia 2008, 14:47

Noel pisze:Nie jest to ta droga z Radka pętlą ?
Tak, to ona ;)
Dariusz Meiser pisze:Duże wrażenie wywarło na mnie samotne wejście bez tlenu Marcina Miotka w 2005 roku
W tej kwestii jako jedyny mógł tego naprawdę doświadczyć Messner- jego samotne wejście było faktycznie samotne- wtedy na tej górze nie było nikogo...te czasy jednak już minęły.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 31 stycznia 2008, 14:48

jck pisze: I to jest pierwsze pytanie: weszli czy nie? Jakie macie informacje, domysły własne itd...
Ja jednak (chociaż podobnie jak Ty - z wielkim żalem) myślę, że chyba jednak im się nie udało i pierwszy był dopiero Hillary.

Może, gdyby Mallory nie brał w ostatnią wspinaczkę niedoświadczonego Irvinga lub poszedł kuluarem Nortona wszystko potoczyłoby się inaczej ?

Być może ktoś znajdzie kiedyś słynnego "Kodaka Mallorego" i poznamy prawdę ?
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 31 stycznia 2008, 14:56

jck pisze:
Dariusz Meiser pisze:Duże wrażenie wywarło na mnie samotne wejście bez tlenu Marcina Miotka w 2005 roku
W tej kwestii jako jedyny mógł tego naprawdę doświadczyć Messner- jego samotne wejście było faktycznie samotne- wtedy na tej górze nie było nikogo...te czasy jednak już minęły.
Ba !!! To se ne vrati.

Jak już wcześniej napisałem w innym wątku ubawiło, ale i trochę zszokowało mnie jedno zdanie z relacji Miotka: " ... podchodząc pod second step spotykam pierwszych ludzi schodzących tego dnia ze szczytu ...".
Tłok jak na przysłowiowych Krupówkach. :)
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 31 stycznia 2008, 15:00

Dariusz Meiser pisze:Jak już wcześniej napisałem w innym wątku ubawiło, ale i trochę zszokowało mnie jedno zdanie z relacji Miotka: " ... podchodząc pod second step spotykam pierwszych ludzi schodzących tego dnia ze szczytu ...".
Tłok jak na przysłowiowych Krupówkach.
Zgadza się- czekanie w trudniejszych miejscach dotarło już nawet na Everest. Problem polega na tym, że to jest po prostu diabelnie niebezpieczne.
Dariusz Meiser pisze:Być może ktoś znajdzie kiedyś słynnego "Kodaka Mallorego" i poznamy prawdę ?
To w zasadzie obecnie największa nadzieja na rozszyfrowanie tej zagadki- jednakże będzie to naprawdę trudne.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
ODPOWIEDZ