Trudne chwile w górach
Moderatorzy: adamek, HalinkaŚ, Moderatorzy
Wczoraj złapał mnie zmrok po 6h bezdroży na góralu. Krótki dzień przeleciał jak z bicza strzelił. Zaliczyłem jedna górkę i glebę po zjechaniu ze ścieżki na skarpę zapatrzony w nisko przelatującego myszołowa. Oczywiście przed wyjazdem nie przełożyłem lampki, mimo zmęczenia wybrałem powrót 1h skrótem przez gęsty, ale znajomy las. Niesamowite uczucie w czasie rzeczywistym odtwarzać w pamięci drogę. Ciemność, widziałem ciemność. Znajomy kształt kamienia, pochyłego drzewa, krzywej gałęzi.. indukowały następne sceny i decyzje gdzie jechać. Starałem się trzymać środka ścieżki, ale nie miałem wpływu na koleiny i leżące kamulce. Cierpiała na tym rozwijana prędkość, np zjazdy możliwe jedynie na wciśniętych hamulcach. Ciepło utrzymywała oddychająca kurtka z pianki. Niestety co jakiś czas musiałem zatrzymywać się rozgrzewać przemarznięte dłonie, gdy przestawałem czuć różnicę czy mam ręce na hamulcach czy trzymam tylko kierownicę. Końcówka bidonu zamarzła i zawartość zamieniła się w grzechotkę z ice tea. Nagle pojawił się wielki reflektor. Łapanka na uchodźców.. nie, coś innego. Pełnia księżyca pomagała na mijanych polanach, kosztem ponownego przyzwyczajania wzroku do zmroku w lesie. W sumie wyszło 1,5h, czyli zaoszczędzone ok 1h nadkładane objeżdżając wybrany skrót. Teraz jeszcze czuję mrowienie w opuszkach dwóch palców, poza tym udana wycieczka.
Wnioski: dni są coraz krótsze = brać światło; letnim rękawiczkom podziękować już za sezon
Wnioski: dni są coraz krótsze = brać światło; letnim rękawiczkom podziękować już za sezon
Ostatnio zmieniony 13 listopada 2011, 15:08 przez Anonymous, łącznie zmieniany 3 razy.
KRK co za przygoda!
ale by Ci się trafiłoKRK pisze:Łapanka na uchodźców..
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
W końcu wróciło mi czucie w palcach. Pokrótce dopiszę co mnie spotkało. Zatraciłem rachubę czasu, nie wiem ile minęło dni. Zamknięto mnie w wydrążonej w ziemi celi. W złowrogim mroku całe noce, a może i doby, słychać było tylko przeróżne rodzaje muzyki. Ktoś musiał dobrze orientować się jaki repertuar wybrać. Dawało się we znaki zmęczenie i halucynacje wywołane brakiem snu. Przebiegu dalszych zdarzeń nie jestem pewien. Czyżbym rozmawiał z niebieskimi stworkami? Usłyszałem jak ukryte w ciemnościach małe świecące pary oczu kolejny raz zadały gniewne pytanie:
- "Jak śmiałeś pod osłoną nocy zakradać się na nasze tereny?"
- "Ludzka rzecz błądzić" odpowiedziałem.
- "Goblinom to opowiedz. Wszystko wyśpiewasz".
Z sąsiedniej celi słychać było wrzaski "znieść obowiązek przewodnicki!".
Krzyknąłem "halo, jest tam ktoś?".
- "Biada nam. Ten stuletni herszt goblinów karmi się opowieściami i relacjami zabłąkanych turystów."
- "Coś takiego. Musiały mnie dopaść jak jechałem skrótem przez nawiedzony las".
- "Biada nam. Drugich prowadzimy, a sami błądzimy".
- "Dosyć. Bierzcie go na przesłuchanie" rozległ się doniosły, władczy głos.
Serce podeszło mi do gardła, ale o dziwo ciekawskie oczka zaczęły znikać. Za ścianą obok rozległy się jeszcze większy jazgot.
- "Nie, nie, zostawcie mnie, nic wam nie opowiem. Biada nam, biada."
Odczekałem chwilę aż ucichło i korzystając z nadarzającej się okazji ostatkiem sił podważyłem zawiasy spróchniałych drzwi, przemknąłem niskim korytarzem, wyczołgałem się na powierzchnię i ruszyłem w stronę skraju polany. Przy jednym z drzew zauważyłem swój rower, a raczej to co z niego zostało. Gobliny zeżarły opony, na szczęście rower pozostał sprawny. Pedałując ile sił uciekłem na samych felgach. W oddali echo powtarzało okrzyki rozwścieczonego hegemona goblinów "każdy będzie miał takie Guantanamo, na jakie sobie zasłużył, służył, użył, żył..".
Ostatni widok osady goblinów, zdjęcie zrobiłem dla potomnych gdy ukradkiem wymykałem się na wolność:
- "Jak śmiałeś pod osłoną nocy zakradać się na nasze tereny?"
- "Ludzka rzecz błądzić" odpowiedziałem.
- "Goblinom to opowiedz. Wszystko wyśpiewasz".
Z sąsiedniej celi słychać było wrzaski "znieść obowiązek przewodnicki!".
Krzyknąłem "halo, jest tam ktoś?".
- "Biada nam. Ten stuletni herszt goblinów karmi się opowieściami i relacjami zabłąkanych turystów."
- "Coś takiego. Musiały mnie dopaść jak jechałem skrótem przez nawiedzony las".
- "Biada nam. Drugich prowadzimy, a sami błądzimy".
- "Dosyć. Bierzcie go na przesłuchanie" rozległ się doniosły, władczy głos.
Serce podeszło mi do gardła, ale o dziwo ciekawskie oczka zaczęły znikać. Za ścianą obok rozległy się jeszcze większy jazgot.
- "Nie, nie, zostawcie mnie, nic wam nie opowiem. Biada nam, biada."
Odczekałem chwilę aż ucichło i korzystając z nadarzającej się okazji ostatkiem sił podważyłem zawiasy spróchniałych drzwi, przemknąłem niskim korytarzem, wyczołgałem się na powierzchnię i ruszyłem w stronę skraju polany. Przy jednym z drzew zauważyłem swój rower, a raczej to co z niego zostało. Gobliny zeżarły opony, na szczęście rower pozostał sprawny. Pedałując ile sił uciekłem na samych felgach. W oddali echo powtarzało okrzyki rozwścieczonego hegemona goblinów "każdy będzie miał takie Guantanamo, na jakie sobie zasłużył, służył, użył, żył..".
Ostatni widok osady goblinów, zdjęcie zrobiłem dla potomnych gdy ukradkiem wymykałem się na wolność:
Co Ty nie powiesz. Jesteśmy poza osadą goblinów, tu nikt nie jest na Pan. Poza nawiasem - kobiety mają pierwszeństwobluejeans pisze:w Guantanamo chyba nikt nie może mieć pewności, że się obudzi
(nawiasem, kiedy się pojawi jakaś obszerniejsza relacja z Pańskich wędrówek, Panie K? tak na smaczek wrzucił Pan kilka i na głodówkę nas Pan skazał )
Ostatnio zmieniony 16 listopada 2011, 22:01 przez Anonymous, łącznie zmieniany 13 razy.
Na Discovery pokazywano 17-latka, który dotknięty ciężką chorobą stracił wzrok (nowotwór złośliwy oka). Nie poddał się i tak wyćwiczył zmysł słuchu, że był w stanie jeździć ulicami na rowerze i chodzić na górskie wędrówki. Wykorzystywał echolokację, podobnie jak nietoperze. Odosobniony przypadek, można dla sprawdzenia zamknąć oczy i przejechać się kawałek. Niestety po dwóch latach zmarł gdy pojawiły się nawroty choroby.
Cały film:
http://www.youtube.com/watch?v=qLziFMF4DHA
Podobny przypadek:
http://dsc.discovery.com/videos/is-it-p ... t-man.html
http://www.youtube.com/watch?v=n7eNup7O0eY (pokazane jak chodzą po górach)
Cały film:
http://www.youtube.com/watch?v=qLziFMF4DHA
Podobny przypadek:
http://dsc.discovery.com/videos/is-it-p ... t-man.html
http://www.youtube.com/watch?v=n7eNup7O0eY (pokazane jak chodzą po górach)
Pan K na Zamku Kafkibluejeans pisze:gdzieś Ty się taki wredny uchował?