Znajdą się też tacy u których 99% siła i 1% reszta.Noel pisze:60 % technika i siła, 40 % psychika...
Lęk wysokości
Moderatorzy: adamek, HalinkaŚ, Moderatorzy
- Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
- Kontakt:
Jeśli chodzi o lęk wysokości czy przestrzeni to również go odczuwam.Myślę też, że zmnienia się on z wiekiem. Im człowiek jest starszy tym bardzej rozsondny. Nie wiem jak bym sobie poradził w Tatrach ale gdy miałem 18 lat to byłem przypadkiem w Pieninach i wyszedłem na Sokolicę, a w wyniku młodzieńczej głupoty i brawury na szczycie stanąłem za barierkami na krawędzi po czym poczułem niesamowite uderzenie adrenaliny silniejsze niż strach.
Na szczęście z głupoty się wyrasta i z wiekiem przybywa rozumu. Dlatego teraz najważniejsze w górach dla mnie jest to żeby wrócić.
Na szczęście z głupoty się wyrasta i z wiekiem przybywa rozumu. Dlatego teraz najważniejsze w górach dla mnie jest to żeby wrócić.
Jak wielu ja na brak lęku wysokosci także nie narzekam Tyle tylko, że u mnie objawia się on w ten sposób, że póki co w gorach daję sobie spokojnie z nim radę (co najwyżej adrenalina zmusza mnie do zwiększenia ostrożności i spowolnienia ruchów) - gorzej natomiast wypadam na wszelkiego rodzaju drabinach i rusztowaniach - tu powyżej 2-3 metrów zaczynają się dziać ciekawe rzeczy ze mną
Dodam jeszcze tylko, że póki co w górach (tatrach) tak na prawdę odczuwałem lekki "niepokój" tylko na kościelcu - ale w tym roku zamierzam zrobić część orlej więc pewnie będęmusiał zweryfikować powyższe stwierdzenie
Dodam jeszcze tylko, że póki co w górach (tatrach) tak na prawdę odczuwałem lekki "niepokój" tylko na kościelcu - ale w tym roku zamierzam zrobić część orlej więc pewnie będęmusiał zweryfikować powyższe stwierdzenie
Na Orlej przełamiesz spokojnie twój lęk.....Ja właśnie dzięki temu szlakowi przełamałem jakiekolwiek trawersy,bardzo ostre zejścia czy podejścia.No i drabiny i klamry przyzwyczaiły mnie do lęku przestrzennegogorzej natomiast wypadam na wszelkiego rodzaju drabinach i rusztowaniach - tu powyżej 2-3 metrów zaczynają się dziać ciekawe rzeczy ze mną
Dodam jeszcze tylko, że póki co w górach (tatrach) tak na prawdę odczuwałem lekki "niepokój" tylko na kościelcu - ale w tym roku zamierzam zrobić część orlej więc pewnie będęmusiał zweryfikować powyższe stwierdzenie
Zrób chociaż odcinek Zawrat-Kozi Wierch a nie pożałujesz.
Rodzeństwo mi odradza właśnie ten odcinek, że niby tam jest "najkonkretniej".
A jeszcze raz wracając do leku - idę sam i najbardziej na dzień dzisiejszy boję się samego siebie - wiadomo idąc z kimś zawsze jest jakiśdoping z tej drugiej strony i motywacja - a tak boję się, że w pewnym momencie wymieknę i nie będę miał nikogo kto by mnie pociągnął dalej (tak miałem na rysach parę lat temu idąc z siostrą, że ja ją a ona mnie dopingowała do dalszego marszu).
A jeszcze raz wracając do leku - idę sam i najbardziej na dzień dzisiejszy boję się samego siebie - wiadomo idąc z kimś zawsze jest jakiśdoping z tej drugiej strony i motywacja - a tak boję się, że w pewnym momencie wymieknę i nie będę miał nikogo kto by mnie pociągnął dalej (tak miałem na rysach parę lat temu idąc z siostrą, że ja ją a ona mnie dopingowała do dalszego marszu).