Kondycja

Tu możesz porozmawiać ogólnie o turystyce górskiej, nie związanej z żadnym z pasm, znajdziesz informacje ważne dla rozpoczynających przygodę z górami, porady innych użytkowników, porozmawiasz o problemach, z którymi borykają się miłośnicy gór, zagrożeniach związanych z górską turystyką.

Moderatorzy: adamek, HalinkaŚ, Moderatorzy

Anonymous

Kondycja

Post autor: Anonymous » 13 lipca 2009, 11:30

Ostatni wypad w góry troszkę mnie podłamał. Przy pierwszym ostrzejszym podejściu serce zaczęło mi walić jak młot a płuca chiały eksplodować. Klasyczny brak konycji. Niestety wożenie tyłka autkiem i praca za biurkiem daje się we znaki. Raz na jakiś czas idziemy w góry i wtedy kryzys. Chciałabym jakoś zadbać o kondycję, bardziej chodzi mi o wydolność, bo nogi nie bolą. O ile w tym wieku jeszcze można sobie jakąś kondycję wyrobić...
Ciekawa jestem jak Wy dbacie o sprawność i kondycję, dzielcie się proszę doświadczeniem. Ćwiczycie coś, jak często, jak intensywnie? Co polecacie?
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8705
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 13 lipca 2009, 11:36

Nie wiem ja inni, ale ja kupiłem sobie cyklotron to takie urządzenie, gdzie się jakby chdzi i macha rączkami i codziennie 30 minut i dużo chodzę. Daje niezłe efekty.
Pozdrawiam
Piotrek
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 13 lipca 2009, 12:11

Ja zwyczajnie biegam. Jeśli ładnie to po lesie, jeśli deszczowo to po schodach w bloku.
Sposobów na poprawę kondycji jest wiele, trzeba znaleźć ten najwłaściwszy dla siebie.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 13 lipca 2009, 12:24

Ale ciekawy wątek założyłaś! :)

Jak widzisz jestem starsza niż Ty, na codzień wożę tyłek samochodem, w pracy ruch niewielki. A kilka razy w roku zryw w góry. Wcześniej było gorzej, ale 2 lata temu zawzięliśmy się z mężem i staramy się w każdy weekend (nie zawsze jest to możliwe) gdzieś wyruszyć pieszo lub rowerem, w sezonie też kajakiem. Czasem pieszo robimy 25 km, czasem (w zimie) 5 zwiedzając okolicę. Nie znosimy ćwiczeń stacjonarnych :D, typu siłownia, rowerek w mieszkaniu.
Wyraźną poprawę kondycji widzimy oboje, choć muszę tu zaznaczyć, że nie mamy w tym względzie wielkich ambicji. Jesteśmy w tej grupie, która woli włóczenie niż łojenie, ale tego włóczenia lubimy dużo.
Bardzo pomaga nam też taktyka wchodzenia na podejścia. Dawniej na starcie, gdy siły były w pełni automatycznie ostro zaczynaliśmy żwawym krokiem, po czym wkrótce następowało to, o czym piszesz. Teraz podejścia pokonujemy powoli, krok za krokiem i pary wystarcza nam na znacznie dłużej, w efekcie wchodzimy szybciej :)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 13 lipca 2009, 12:32

Popieram Cię JolaR po malutku z kroczka na kroczek i jakoś się idzie, ale pare dni temu spotkałem kolesia na szalu z palenicy do moka jak zgubił żonę bo żona jechała furmanką a on tak szybko szedł że wyprzedził furmankę i musiałm sie wrócić żeby jej poszukać :D
Anonymous

Post autor: Anonymous » 13 lipca 2009, 12:35

JolaR pisze:Bardzo pomaga nam też taktyka wchodzenia na podejścia. Dawniej na starcie, gdy siły były w pełni automatycznie ostro zaczynaliśmy żwawym krokiem, po czym wkrótce następowało to, o czym piszesz. Teraz podejścia pokonujemy powoli, krok za krokiem i pary wystarcza nam na znacznie dłużej, w efekcie wchodzimy szybciej :)
Ja mam zawsze kryzys na poczatku szlaku, potem już mi sie zazwyczaj dobrze idzie. Więc jest to kwestia kondycji. Jeśli zaś chodzi o tempo wchodzenia, to też się przekonałam, że trzeba sobie wypracować własne tempo, równe tempo na całym podejściu. Ja jeszcze zauważyłam taką prawidłowość: Lubię iść pierwsza. Gdy idę za mężem i widzę tylko jego plecy szybko oddalające się, działa to na mnie bardzo deprymująco i szybko tracę siły. Gdy idę pierwsza, potrafię iść o wiele szybciej. To chyba jakaś autosugestia.
Ale wracając do kondycji. Czy bieganie dobrze poprawia wydolność? Czy trzeba biegać codziennie?
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8705
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 13 lipca 2009, 12:36

Jolu tu się z Tobą zgadzam, my też wchodzimy "noga za nogą" i przymosi surer efekty. możemy tak iść i dwie godziny pod górę. Powoli, a skutecznie. Też praktycznie w każdy weekend staramy się gdzieś pospacerować. Do gór mamy nie daleko, samochodem max to 30 minut.
Pozdrawiam
Piotrek
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 13 lipca 2009, 13:24

kavala pisze: Ja mam zawsze kryzys na poczatku szlaku, potem już mi sie zazwyczaj dobrze idzie. Więc jest to kwestia kondycji.?
Ja bym powiedziała, że to jest jednak dowód na niewłaściwą taktykę, a nie słabą kondycję :)
kavala pisze: Gdy idę za mężem i widzę tylko jego plecy szybko oddalające się, działa to na mnie bardzo deprymująco i szybko tracę siły.
Też mam podobnie. Wydaje mi się, że mnie zgubią :D :D . L
tom-pi4

Post autor: tom-pi4 » 13 lipca 2009, 14:47

PiotrekP pisze:olu tu się z Tobą zgadzam, my też wchodzimy "noga za nogą" i przymosi surer efekty
Ja też tak mam. O wiele lepszy efekt niż szybki zryw i po 10 min odpoczynek. Powoli, do góry ale równym tempem.
A co do dbania o kondycję to nieraz biegam, co tydzień gra w piłkę nożną, trochę w kosza i tenis stołowy.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 13 lipca 2009, 15:22

tom-pi4 pisze: O wiele lepszy efekt niż szybki zryw i po 10 min odpoczynek. Powoli, do góry ale równym tempem.
Niestety z dziećmi to jest prawie niewykonalne. Mają sto powodów na minutę, żeby się zatrzymywać, a to się napić, a to na batona, to popatrzeć przez lornetkę, przebrać się, siusiu...
Ciężko więc złapać własny rytm. Raz nam się udało iść z godzinę nieprzerwanie. Nadchodziła burza i dzieci sie bały. Mieliśmy wtedy lepsze tempo niż mapy przewidują ;)
tom-pi4

Post autor: tom-pi4 » 13 lipca 2009, 15:25

hehe, no wiadomo jak to z dziećmi. Wszystkim się interesują, są ciekawe świata. I dobrze. Przynajmniej mogą opowiedzieć coś więcej niż tylko o kolejnej grze komputerowej :)
Awatar użytkownika
Bodzio
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 561
Rejestracja: 22 grudnia 2008, 11:58

Post autor: Bodzio » 13 lipca 2009, 15:42

Tutaj porady jak ćwiczyć by nie "zejść" na zawał podczas podchodzenia
http://www.alpineascents.com/denali-train.asp

:)
Motto Legii Cudzoziemskiej "maszeruj albo giń"
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 13 lipca 2009, 16:27

Bodzio pisze:Tutaj porady jak ćwiczyć by nie "zejść" na zawał podczas podchodzenia
http://www.alpineascents.com/denali-train.asp

:)
No, Kavala, boję się, że po tym treningu pogubisz na szlaku rodzinkę. :D
Anonymous

Post autor: Anonymous » 13 lipca 2009, 16:35

JolaR pisze:
Bodzio pisze:Tutaj porady jak ćwiczyć by nie "zejść" na zawał podczas podchodzenia
http://www.alpineascents.com/denali-train.asp

:)
No, Kavala, boję się, że po tym treningu pogubisz na szlaku rodzinkę. :D
Taa, zostaną gdzieś między Lhotse a Everestem...
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 13 lipca 2009, 16:42

kavala pisze: Taa, zostaną gdzieś między Lhotse a Everestem...
':hura:'
ODPOWIEDZ