Górskie legendy

Tu możesz porozmawiać ogólnie o turystyce górskiej, nie związanej z żadnym z pasm, znajdziesz informacje ważne dla rozpoczynających przygodę z górami, porady innych użytkowników, porozmawiasz o problemach, z którymi borykają się miłośnicy gór, zagrożeniach związanych z górską turystyką.

Moderatorzy: adamek, HalinkaŚ, Moderatorzy

Anonymous

Górskie legendy

Post autor: Anonymous » 04 kwietnia 2008, 17:47

Wiele legend istnieje... Każdy z nas jakieś zna. A że to forum górskie, chciałam szczególną uwagę zwrócić na legendy górskie. (gór małych i dużych... :D ) Od dziecka lubiłam czytać, słuchać legend, najczęściej tych lokalnych...
Chciałam więc zapytać: Czy moglibyście przybliżyć, napisać, przypomnieć różne legendy, które znacie ..?
Podzielcie się.. :)
Zainspirowała mnie do tego legenda o skamieniałym wędrowcu Gór Świętokrzyskich, którą przed chwilą przeczytałam... Możliwe, że ją znacie ( ja w każdym razie nie bardzo... ;])..:

"U podnóża Łysej Góry stoi owiana licznymi legendami tajemnicza postać skamieniałego pielgrzyma. Jedno z ludowych podań głosi, że przed wiekami zjawił się w Nowej Słupi pobożny pątnik, który zwiedził wiele świętych miejsc i zapragnął pokłonić się też Drzewu Krzyża, na którym Pan Jezus odkupił świat. Miejscowi ludzie zauważyli, że ślady stóp pielgrzyma znaczy krew. Upatrując w nim świętego, postanowili razem z nim odbyć pielgrzymkę na Święty Krzyż. Kiedy pątnicy doszli pod sam szczyt góry, tajemniczy przybysz ukląkł, by końcowy odcinek drogi przebyć na kolanach. W tym momencie z kościelnej wieży rozległ się głos dzwonów. Zdumieni ludzie zaczęli szeptać: on na pewno jest święty. Wędrowiec, usłyszawszy te słowa, powiedział: Tak, na pewno jestem święty. Wypowiadając te pełne pychy słowa pielgrzym ściągnął na siebie karę - skamieniał. Od tej pory za pokutę posuwa się co rok tylko o ziarnko piasku. Kiedy dojdzie na szczyt góry i pokłoni się Świętemu Krzyżowi, ma nastąpić koniec świata. "
znalazłam to tu: http://www.nasza-arka.pl/2006/rozdzial. ... ozdzial=10 trzeci akapit..


p.s.Jeśli taki temat był, to przepraszam - adminowie, czyńce swoją powinnośc... ;]
Awatar użytkownika
Królik
Turysta
Turysta
Posty: 6299
Rejestracja: 22 lipca 2007, 23:27

Post autor: Królik » 05 kwietnia 2008, 0:08

Zielony Kot pisze:Jeśli taki temat był, to przepraszam - adminowie, czyńce swoją powinnośc... ;]
Zielony Kot Po pierwsze primo - Admin jest tylko jeden
Po drugie primo - nie było takiego tematu
Po trzecie primo - dobrze, że go założyłaś, bo wiele jest legend i powiastek górskich. A to zmobilizuje nas do ich opowiadania i/lub szukania w necie takowych coby tu napisać.
Podziękowania Zielony Kot :brawo: :brawo: :brawo:
Anonymous

Post autor: Anonymous » 06 kwietnia 2008, 14:11

Królik pisze:Admin jest tylko jeden
No, racja... :)

Więc... czekam, oby temat się rozrastał, bo chyba nie tylko mnie to zainteresuje... ;]
Pete

Post autor: Pete » 06 kwietnia 2008, 15:44

Niedawno znalazłem u siebie na strychu książkę "Beskidzkie legendy" - w wolnym czasie chętnie poczytam... 8)
A tymczasem:

Mogielica- pochodzenie nazwy

Intrygująca nazwa szczytu nawiązuje do miejscowych legend i tradycji. W dawnych czasach górale z okolicznych wiosek: Półrzeczek, Jurkowa czy Chyszówek uważali, że ziemia na miejscowych cmentarzach "nie przyjmie" ciał ludzi, którzy zeszli z ziemskiego padołu w nienaturalny sposób lub bez ostatnich sakramentów. Wszystkie zatem zwłoki obwiesiów, topielców i samobójców wywożono na stromy północny stok Mogielicy, gdzie "wilcy i dzikie ptactwo ich grzebało". Inne legendy wspominają o tym, że Mogielica to żona wielkoluda Łopienia oraz że w przepastnych lasach znajdują się liczne jaskinie z zakopanymi skarbami rozbójników, a kto w jasną, księżycową noc pobłądzi na szczycie, może natknąć się na wielki, płaski głaz, pod którym znajdzie zbójnicką broń i zrabowane kosztowności. Ciekawostką jest fakt, że sam wierzchołek jest nazywany przez miejscowych Kopą, a określenie Mogielica jest używane w odniesieniu do całego masywu.(...)

Źródło: "n.p.m."
Pati

Post autor: Pati » 06 kwietnia 2008, 20:55

Inna legenda o Giewoncie


Dawno temu na ziemiach, gdzie znajdują się Tatry, żył smok. Olbrzymi gad ożenił się z Magurą i wkrótce na świat przyszło ich potomstwo – sześciu synów: Hawrań, Murań, Gułuch, Krywań, Wołoszyn i Giewont oraz siedem córek: Świnica, Krzesanica, Niebieska, Skrajna, Wysoka, Łomnica i Osobita. Pewnego dnia, kiedy synowie nieco podrośli, matka zapytała, kim chcą zostać w przyszłości. Hawrań chciał być rybakiem, Murań murarzem, Gałuch śpiewakiem, Krywań kowalem, Wołoszyn pasterzem, a najmłodszy Giewont pragnął zostać rycerzem i bronić swoich braci oraz siostry przed złem. Po kilku latach marzenia synów się spełniły – każdy otrzymał to, co chciał, a Giewont, w zbroi wykutej przez Krywania, stanął na murach smoczego grodu.

Córki Magury zajmowały się kobiecymi zajęciami – szyły ubrania, gotowały, uprawiały ogródek, oporządzały zwierzęta w zagrodzie. Najbardziej urocza i zalotna była Osobita. Wielu chłopców zalecało się do niej i marzyło, że zechce oddać im swą rękę, jednak panna odrzucała ich zaloty, czekając na swego „królewicza”. Pewnej nocy miała sen, że ów wytęskniony narzeczony przybędzie z północy i od tej pory ciągle wypatrywała kogoś z tamtej strony świata.

Północnymi ziemiami rządził Król Mróz. Gdy dowiedział się o pięknej Osobicie, zapragnął zdobyć ją dla siebie. Zaczął wysyłać do niej swoich posłańców, jednak Giewont przepędził wszystkich od bram grodu. W końcu Mróz stracił cierpliwość i postanowił zemścić się za niepowodzenia. Ponieważ Giewont był bardzo silny, wiedział, ze musi użyć podstępu, aby pokonać młodego rycerza. Razem ze swą siostrą Zimą obmyślili więc sprytny plan. Pięknie wystrojona Zima przybyła pod smoczy gród i zaczęła zalecać się do Giewonta. Ten nigdy nie widział tak wytwornej damy i wkrótce zupełnie zawróciła mu w głowie. Zakochany Giewont stracił swoją zwykłą czujność, a wówczas podstępny Mróz zamroził grunt pod jego nogami. Dzielny rycerz przymarzł i nie mógł się ruszyć, Wtedy król północy przewrócił go na ziemię, a Giewont natychmiast zapadł w kamienny sen.

Osobita tak bardzo opłakiwała brata, ze jej łzy wypełniły wszystkie górskie potoki i jeziora. Król Mróz poprosił ją o rękę, lecz panna nie miała już serca dla swego wyśnionego „królewicza z północy” i stanowczo odmówiła.

A srogiej Zimie zrobiła się żal śpiącego rycerza, otuliła go więc troskliwie białą chustą utkaną ze śnieżnych płatków. I tak Giewont śpi do dzisiaj.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 11 kwietnia 2008, 12:59

To może w/g P. Krzywdy w przew."Grupa Babiej Góry" cyt. " O powstaniu Babiej Góry opowiadają liczne legendy ludowe. Jedna z nich mówi,że to baba-olbrzymka wysypała przed swoją chałupę kupę śmieci i tak powstała góra. Inna opowiada o zbójnickiej frajerce,która skamieniała z żalu,widzącjak towarzysze niosą z Orawy zabitego jej ukochanego....
Legenda tłumaczy też pochodzenie nazwy Babiej Góry. Podobno w pieczarach pod szczytem zbójnicy więzili kobiety-branki,zaś od tych niewiast czyli bab, wzięła góra swoje miano.

Zgodnie z ludową tradycją na Babiej zlatywały się też baby-czarownice na swoje sabaty,zwłaszcza w wigilię św. Łucji (13 grudnia)....
Podanie mówi również,że na szczycie znajdował się niegdyś warowny zamek.Podobno wzniósł go jeden z pierwszych władców Polski. Według innej wersji zamek budował diabeł dla zbójnika,a gdy budowla była już prawie ukończona,zapiał kogut i zamek runął w gruzy. Podobno podczas burzy i wiatru słychać brzęk ciupagi zasypanejgłazami wraz z jej właścicielem.
Od diabelskiego zamku czy też od sabatów czarownic, podczas , których ucztowały one z mieszkańcami piekieł powstać miała także nazwa - DIABLAK. "
Mirek

górskie legendy te znane i nieznane.

Post autor: Mirek » 13 kwietnia 2008, 13:34

Ślęża 718 mnpm.Masyw Ślęży koło Sobótki Świdnicy Wrocławia i WAŁBRZYCHA. :hura: Moje rodzinne miasto. :spoko: Na słowiańskiej góry szczycie pod jasną nadziei gwiazdą zapisuję wróżby słowa wróci Wróci w stare gniazdo stare prawo stara mowa i natchnione słowem życie.Tak pisał poeta Roman Zmorski.Teraz legenda. Przed wielu laty diabły zawistne o dzieło Pana Boga ,któremu tak pięknie udała się ziemia śląska ,postanowiły zniszczyć i zasypać kamieniami całą krainę aż po dzisiejszy Wrocław.Czasu miały mało ,od wiosennego zrównania dnia z nocą do Nocy Świętojańskiej Zaczeły znosić potężne bloki skalne i budować ogromne góry. Tak powstały Sudety ze swym najwyższym szczytem Śnieżką. Dni było coraz mniej sił, mimo że piekielnych, przy tej ciężkiej pracy ubywało.Kolejne usypiska były coraz mniejsze i nie tak starannie uformowane.Wzgórza Łomnickie na przykład staneły w poprzek Karkonoszy. Nadeszła wreszcie Noc Świętojańska.Koniec diabelskiej roboty-w ostatniej chwili gdzieniegdzie na przedgórzu czarty usypały kamienne kopce.Między dwoma wzniesieniami ,położonymi na północ od Karkonoszy ,w okolicach dzisiejszej Sobótki ,znajdowało się jedyne wejście do piekła.Pewnego poranka jedną z tych gór zwaną kiedyś Górą Anielską panował tylko hufiec aniołów i zaatakował armie piekieł stojące na Raduni.Rozpoczeła się zacięta bitwa w której bronią były bloki skalne.Pociski były tak ciężkie ,że nie dolatywały do celu.Spadając w połowie drogi zamkneły wejscie dopiekła i utworzyły nową górę Ślężę .Gdy to zobaczył Lucyfer zdenerwował się i chwyciwszy potężną skałę rzucił ją w kierunku aniołów, tak powstała Stolna. Następny pocisk też był niecelny i upadłprzed górą zajętą przez anioły i tak utworzyło się wzniesienie zwane Wieżycą.Zrozpaczony czarci dowódca tupnął kopytem z taką siłą , że ziemia się przesunełai tak powstała przełęcz Tąpadła odzielającą Ślężę od Raduni.Od tej pory diabły nie mogąc dostać się do swojej siedziby nasyłają na Ślężę burze pioruny z nadzieją że kiedyś odsłoni się wejscie do piekła. :spoko: Tyle legenda. Tradycja głosi że w 1400 roku na tej górze było słychać płacz i niewieście szlochanie.Zaciekawieni ludzie poszli zobaczyć kto płacze. Zobaczyli Matkę Bożą siedzącą na kamieniu i płaczącą nad nieszczęsciami jakie miały spaść na Ziemię Śląską.Po pewnym czasie Matka Boska uniosła się w górę i znikła pozostawiając na skale ślady rąk i stóp. Na miejscu objawień w 1619roku zbudowano kaplicę. Znajdujący się tam ołtarz stoi w miejscu owych śladów
Anonymous

Post autor: Anonymous » 19 kwietnia 2008, 20:11

A znacie legende o "Duchu Gór" . Tak si esklada ze ja nei znam a jestem ciekawy. Legenda chyba dotyczy sudetow. CHYBA ?!
Mirek

górskie legendy te znane i nieznane.

Post autor: Mirek » 19 kwietnia 2008, 21:24

Tyler Czy chodzi Ci o Liczyrzepie czy Karkonoszu?Tych legend o Duchach Gór jest sporo. :?: :oki: :spoko:
Anonymous

Post autor: Anonymous » 19 kwietnia 2008, 23:01

To ja Wam zacytuje straszną historie: co prawda mam cykora tam sam pojechać ale jak sie już zrobi ciepło to czemu nie :)


Der Hohe Stein – miejsce, które lepiej omijać z daleka!

Wiele osób intuicyjnie wyczuwa miejsca w których straszy. Nie wiedzą co, nie rozumieją dlaczego ale czują chłód obecności, nieokreślony paraliżujący lęk. Duchy mają swoje ulubione miejsca pobytów, które my określamy jako wyjątkowe. Występują przeważnie w opuszczonych domach, na cmentarzach, leśnych uroczyskach. Czerpią energię z błąkających się w pobliżu zwierząt, biegających dzieci lub wędrujących turystów. Zawsze czekają – cierpliwe i nieustępliwe.

W okolicach Barda istnieje kilkanaście takich miejsc. Wiele związanych z nimi opowiadań to mniej lub bardziej fantastyczne bajki o duchach, rusałkach, wampirach i różnych demonach. Wszystkie nieprawdopodobne i niewiarygodne. Wszystkie z wyjątkiem jednej.

Pracując nad historią tego miejsca miałem wątpliwości czy wyjawić czytelnikom jego lokalizację. Moje wątpliwości wynikały z dramatycznych wydarzeń, jakie były związane z tą sprawą w minionych lat. Doszedłem jednak do wniosku, że każdy kto posiada umiejętność intuicyjnego wyczuwania takich miejsc lub więcej niż trochę odwagi, powinien mieć możliwość udania się tam osobiście i doświadczenia wszystkiego na własnej skórze. Oczywiście na własną odpowiedzialność. A jak się mówi: odwaga to nic innego jak sztuka zaciskania zębów w odpowiednim momencie.
Wysoki kamień
Gdzie więc znajduje się to miejsce? Otóż każdy, kto weźmie do rąk mapę Gór Bardzkich i spojrzy na ich Grzbiet Wschodni, z łatwością znajdzie na niej szczyt o nazwie Wysoki Kamień (niemiecka nazwa: Der Hohe Stein). Znajduje się on mniej więcej w połowie linii prostej między wsią Laskówka a Przełęczą Łaszczowa. Wierzchołek góry jest dość płaski i wydłużony z dwoma widocznymi niewielkimi wzniesieniami. Na jednym z nich znajduje się właśnie „Wysoki Kamień” będący potężnym, wysokim i masywnym blokiem skalnym skrytym wśród drzew. Wokół niego, w promieniu kilku metrów, dookoła całego zbocza, znajduje się rumowisko mniejszych bloków skalnych tworzących jakby okręg wokół centralnego bloku.

Wysoki Kamień byłby wymarzonym miejscem na spacery gdyby nie pewne wydarzenia z 1966 roku, które na zawsze odmieniły jego historię. Z rozmów ze świadkami, do których udało mi się dotrzeć i przeprowadzonej kwerendy w prasie z tamtych czasów udało się ustalić najważniejsze fakty.

16 lipca 1966 roku grupa czterech nastolatków, dla rozrywki, postanowiła przeprowadzić seans spirytystyczny i wywołać ducha. Podeszli do sprawy bardzo poważnie zgromadziwszy wszystkie potrzebne przedmioty i przestudiowawszy dostępną literaturę na ten temat. Na miejsce owego seansu wybrali szczyt góry Wysoki Kamień, z uwagi na aurę tajemniczości jaką roztaczało to miejsce wokół siebie i zupełne odludzie. Seans odbył się dokładnie o północy. Celem było wywołanie ducha, związanego z miejscem w którym się znajdowali. Byli pewni, że nie wyjdzie z tego nic oprócz dobrej zabawy. Przeliczyli się.

Tuż po zakoszeniu seansu nagle ucichł wiatr. Letnie, ciepłe powietrze zamarło i zgęstniało. Nie poruszało się ani jedno źdźbło trawy, ani jedna gałązka. Nastąpiła głucha cisza. Ognisko, które rozpalili, zgasło nagle tak jakby po prostu ktoś je zdmuchnął. Przerażeni rzucili się do plecaków po latarki. W tym momencie usłyszeli szelest kroków. Coś lub ktoś zaczęło się poruszać biegiem, w szaleńczym pędzie, dookoła ich obozowiska. Łamiąc z trzaskiem gałęzie, poruszając krzaki, kołysząc mniejszymi drzewami. Świecąc latarkami w ciemnościach, w kierunkach skąd dobywały się te dźwięki widzieli tylko ruszające się gałęzie i drzewa. Spanikowali. Rzucili się do ucieczki na oślep w dół zbocza.

Do najbliższej wsi, Laskówki, dotarło tylko dwóch. Byli wykończeni, przerażeni i cali pokaleczeni nocnym biegiem po lesie. Nikt nie chciał im uwierzyć w to co opowiadali. Od razu wezwano milicję.

Rankiem, po dwóch dniach od zdarzenia, rozpoczęto poszukiwania dwójki, która była w noc wywoływania duchów na górze i nie wróciła do tej pory. Trwały one sześć dni. Sześć dni w czasie których przeczesano góry na całej szerokości, od Barda po szosę Kłodzko-Złoty Stok. Chłopaków nigdy nie odnaleziono. Zostali uznani oficjalnie za zaginionych.

Po tym zdarzeniu cała dwójka, która pozostała, miała co noc koszmary senne o swojej śmierci. W każdym śnie występowała niewyraźna, wysoka postać o imieniu Aargaroth (pisownia zachowana według wywiadu jednego z chłopaków dla gazety), która, jak mówili nastolatkowie, patrzyła się jak umierają.

Pierwszy z nich zniknął bez wieści 24 lipca, osiem dni po wydarzeniu, drugi zaś dwa dni później tj. 26 lipca 1966 roku. Nigdy ich nie odnaleziono. Od 16 lipca 1966 roku do czasów dzisiejszych istnieje łącznie osiem udokumentowanych przypadków zaginięć osób, które były w dni poprzedzające zaginięcie na Wysokim Kamieniu. W większości byli to pracownicy leśni. Obecnie zbocza Wysokiego Kamienia porasta najgęstszy i najbardziej niedostępny las w całych Górach Bardzkich. Ci, którzy wracają z góry, zawsze w dzień, opowiadają o niesamowitych rzeczach jakie dzieją się na samym jej szczycie. Jak do tej pory nikt nigdy nie zdecydował się zostać tam po zmroku. Mówią, że strach ma wielkie oczy ale na Der Hohe Stein czuć nie tylko jego wzrok na sobie ale także dotyk


Źródło: Bogusław Romaszewski, Ewa Pazdioara, Tomasz Karamon, "Legendy i opowieści ząbkowickie", tom II.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 19 kwietnia 2008, 23:21

Hmm wiesz co Mirek nie wiem o ktora mi chodzi :D Ale jak znasz obydwie to dawaj je.

Termit niezla historia !!! Naprawde tworzyt klimat. Ciekawe czy Ci chlopcy zagineli naprawde czy to tylko miejska legenda majaca na celu zwrocenie uwagi turystow.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 19 kwietnia 2008, 23:32

Tyler
legenda majaca na celu zwrocenie uwagi turystow.

Myślę że zwykli turyści tam nie pójdą :lol: :lol: :lol: A w każdej legendzie jest szczypta prawdy :)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 19 kwietnia 2008, 23:45

W takim razie trzeba sie tam wybrac i to sprawdzic :D
Mirek

górskie legendy te znane i nieznane.

Post autor: Mirek » 20 kwietnia 2008, 0:56

Tyler poszukam w interze. :spoko: Jeżeli chodzi o Liczyrzepę to conieco słyszłałem.A jeżeli chodzi o Karkonosza to jest to legenda z Karkonoszy Czeskich :spoko: A jeżeli chodzi o tych chłopców zokolic Barda to coś niecoś słyszałem :spoko:
Anonymous

Post autor: Anonymous » 20 kwietnia 2008, 8:00

Termit - świetna historia! :brawo:
ODPOWIEDZ