Tydzień jck
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
- Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
- Kontakt:
Ech - też chicałbym zobaczyć ten wodospad.jck pisze:Kochać i być kochanym.Dariusz Meiser pisze:Najwieksze marzenie niezwiązane z górami ?
A bardziej przyziemnie: zobaczyć Salto del Angel w Wenezueli.
Ale to jest kawał wyprawy - parę dni łodziami, no chyba że awionetką
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Jak już bym tam był, to kwestia 'wyprawy' wcale by mi nie przeszkadzała. Uwielbiam wodospady, a to taki Mount Everest wśród tego cudu natury. Poza tym jego odosobnione połozenie jest tylko i wyłącznie zaletą...Dariusz Meiser pisze:Ale to jest kawał wyprawy - parę dni łodziami, no chyba że awionetką
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Co masz wspólego z http://www.summit.pl/ ??
Gratuluję im i cieszę się, że wszystko udało się po ich myśli. Pewnie i trochę zazdroszczę.
Ale...
Nie wybrałbym się tam dysponując relatywnie niewielkim doświadczeniem. Nie chciałbym po zejściu powiedzieć, że mi się udało, tylko, że byłem przygotowany na każdą ewentualność. Może ja jestem asekurantem...ale być może dlatego, po kilku latach w górach, nadal zyję.
Zabolał mnie patetyzm relacji. Fakt nietaktu TOPRowca może być dziwny i rzeczywiście nie powinien mieć miejsca, jednakże nie można się jakoś wybitnie dziwić: zna te góry pewnie od 20 lat i wie, że nie da się przewidzieć niczego, nawet na lokalnym podwórku. Tego typu podejście, wspierane oświadczaniem o odbytym kursie na Babiej Górze- mnie by tylko zmartwiło, miast osiągnąć skutek uspokajający.
Co do sformułowania, które było zapewne przyczyną Twojego pytania:
wycieczka, od początku do końca. Chciałbym wziąć kiedyś udział w wyprawie, tym bardziej wysokogórskiej, ale podejrzewam, że pewnie jeszcze wiele lat czekania przede mną...
Ale...
Nie wybrałbym się tam dysponując relatywnie niewielkim doświadczeniem. Nie chciałbym po zejściu powiedzieć, że mi się udało, tylko, że byłem przygotowany na każdą ewentualność. Może ja jestem asekurantem...ale być może dlatego, po kilku latach w górach, nadal zyję.
Zabolał mnie patetyzm relacji. Fakt nietaktu TOPRowca może być dziwny i rzeczywiście nie powinien mieć miejsca, jednakże nie można się jakoś wybitnie dziwić: zna te góry pewnie od 20 lat i wie, że nie da się przewidzieć niczego, nawet na lokalnym podwórku. Tego typu podejście, wspierane oświadczaniem o odbytym kursie na Babiej Górze- mnie by tylko zmartwiło, miast osiągnąć skutek uspokajający.
Co do sformułowania, które było zapewne przyczyną Twojego pytania:
wycieczka, od początku do końca. Chciałbym wziąć kiedyś udział w wyprawie, tym bardziej wysokogórskiej, ale podejrzewam, że pewnie jeszcze wiele lat czekania przede mną...
Ostatnio zmieniony 22 marca 2008, 10:16 przez jck, łącznie zmieniany 1 raz.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Wierzę, ja po prostu staram się zrozumieć opór owego TOPRowca i to dla mnie jest jakimś wytłumaczeniem. W założeniu TOPRu by poruszać się w miarę bezpiecznie po Tatrach zimą wypadałoby skończyć kurs turystyki zimowej- czy to słuszne, czy nie- nie mnie oceniać.Mosorczyk pisze:Ja dodam ze swojej strony, że to nie miało być wytłumaczenie że wszystko wiemy, a jedynie informacja, że jakieś informacje nam przedstawili.
Ty tam byłeś, ja nie- nie mogę się do tego ustosunkować. Różnice są, nie można im zaprzeczyć. Tatry, zwłaszcza zimą, są jednak inne niż pozostałe Polskie góry. Może się to wydawać śmieszne, ale oni są na swój sposób elitarni. Dla mnie wielu ludzi, nie tylko w TOPRze, ale ogólnie w Zakopanem są bardzo zadufanymi w sobie- do tego trzeba przywyknąć. Ja nie deprecjonował bym niczyjej pracy, tym bardziej kolegi po fachu, ale to kalkulacja na chłodno.Mosorczyk pisze:Jednak to wywyższanie się TOPR-owca nad GOPR-owcami ewidentnie było rażące
Zgadzam się i świetnie, że Wam się udało. To po prostu moje zdanie- wcale nie musi być wiążące. Ja po prostu ułożyłbym te stopnie nieco inaczej i jednocześnie nie oczekuję, że ktokolwiek ma się ze mną zgadzać.Mosorczyk pisze:Gdzieś je trzeba zdobywać
Jest ciężka. Utrzymana w dość podniosłym tonie, z obiektywizmem też różnie. Wiem, że to trudne do wyważenia /i być może dlatego moje relacje są takie, jakie są- czyli najczęściej ich nie ma/ i nie chcę tego kwestionować. Wcześniejsze czytało mi się lepiej, na tym się oparłem.Mosorczyk pisze:Patetyzm relacji. Co miałeś na myśli ?
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Jasne, wiem, że w takiej sytuacji emocje grają ważną rolę. Być może dlatego, te które były pisane po czymś wywierającym mniejsze wrażenie mnie czytało się lepiej. To są jednak wszystko indywidualne odczucia i wiadomo, że nigdy nie uda się zadowolić ogółu. Tym bardziej nie mnie dyskredytować wartość czyjegoś relacjonowania, jak sam tego praktycznie wogóle uprawiam.Mosorczyk pisze:Dzięki za opinię. Rozumię, że nie wszystkim się musiała podobać. Być może wynikało to z tego, że był to mój pierwszy kontakt jakby nie patrząc ze "sprzętową" turystyką wysokogórską i dla mnie jest to bardzo wielkie osiągnięcie.
Ja poezji nie tyle nie czuję co wogóle nie rozumiem. Jest mi czasem wręcz wstyd z tego powodu, ale do mnie wogóle nie przemawia. Na szczęście do gór wysokich też mi daleko, więc może i do zrozumienia poezji mam jeszcze czas. Faktem jest, że będąc turystą, najłatwiej czyta mi się to z czym sam do czynienia, gdzie można się zdobyć na pełny obiektywizm.Mosorczyk pisze:Być może to że jestem prostym człowiekiem i to że poezji wogóle nie czuję co jednak bardzo dobrze czują ludzie gór wysokich nadało taki ton tej relacji.
Zgadzam się- co nim kierowało gdy mówił te słowa- nie wiem. Sposób pewnego zróżnicowania pomiędzy TOPRowcem a GOPRowcem- rozumiem, choć to nie powód do tego by się wywyższać, zwłaszcza przy tak pięknej idei. Jeśli to miało na celu tylko podbudowanie własnego ego- odniosło odwrotny skutek w oczach innych.Mosorczyk pisze:I to mnie tylko w nim uraziło, bo mówiąc czy on jest nauczycielem WF-u czy tam biologii pokazał z jaką pogardą traktuje goprowców. A to dla mnie jest nie do przyjęcia.
Ostatnio zmieniony 16 marca 2008, 20:35 przez jck, łącznie zmieniany 1 raz.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
- Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
- Kontakt:
Tutaj jest link z opisem:jck pisze:Jak już bym tam był, to kwestia 'wyprawy' wcale by mi nie przeszkadzała. Uwielbiam wodospady, a to taki Mount Everest wśród tego cudu natury. Poza tym jego odosobnione połozenie jest tylko i wyłącznie zaletą...Dariusz Meiser pisze:Ale to jest kawał wyprawy - parę dni łodziami, no chyba że awionetką
http://przewodnik.onet.pl/1219,1660,147 ... tykul.html
Tolerancja dla niejednoznaczności.
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
Jeśli to miało na celu tylko podbudowanie własnego ego- odniosło odwrotny skutek w oczach innych.
Kolo chciał się dowartościować widocznie czuje się mało doceniony wśród kolegów.
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Przepiękne. Tak- tam napewno chciałbym pojechać.Dariusz Meiser pisze:Tutaj jest link z opisem
Bardzo możliwe- tego się już nie dowiemy. W sumie to smutne jest.janek.n.p.m pisze:Kolo chciał się dowartościować widocznie czuje się mało doceniony wśród kolegów.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...